Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym imieniny obchodził także Ksiądz Mirosław Mejzner, Pallotyn pochodzący z Parafii Ciepielów, w Diecezji radomskiej, w której to Parafii przez ponad rok pomagałem duszpastersko. Ksiądz Mirosław jest Rektorem pallotyńskiego Seminarium Duchownego. Życzę Mu Bożej mocy i łaski! Zapewniam o modlitwie!
A ja dzisiaj zaraz udaję się na dyżur, na Wydziale Nauk Rolniczych, przy ulicy Prusa, natomiast o 19:00 – Msza Święta w Duszpasterstwie, po niej zaś: Droga Krzyżowa. Zamiast piątku, kiedy to u nas nie ma Mszy Świętej.
Tymczasem, zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Jakie jest zatem to jedno, konkretne przesłanie, z jakim Pan dzisiaj do mnie się zwraca? Duchu Święty, pomóż je odkryć – i zrealizować w konkrecie dzisiejszego dnia.
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wtorek 2 Tygodnia Wielkiego Postu,
27 lutego 2024.,
do czytań: Iz 1,10.16–20; Mt 23,1–12
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Słuchajcie słowa Pana, wodzowie sodomscy, daj posłuch prawu naszego Boga, ludu Gomory:
„Obmyjcie się, bądźcie czyści. Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu. Przestańcie czynić zło. Zaprawiajcie się w dobrem. Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, stawajcie w obronie wdowy.
Chodźcie i spór ze Mną wiedźcie, mówi Pan. Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone były jak purpura, staną się jak wełna.
Jeżeli będziecie ulegli i posłuszni, dóbr ziemskich będziecie zażywać. Ale jeśli się zatniecie w oporze, miecz was wytępi. Albowiem usta Pana to wyrzekły”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: „Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą.
Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsce na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi.
Wy zaś nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten, który jest w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo tylko jeden jest wasz Mistrz, Chrystus.
Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”.
W tym zwrocie, jaki słyszymy w pierwszym zdaniu pierwszego czytania, odnajdujemy dwie nazwy, jakoś chyba znajomo nam brzmiące: wodzowie sodomscy oraz: ludu Gomory. Właśnie! Przecież Sodoma i Gomora – to dwa grzeszne miasta: tak grzeszne, że już nie było dla nich najmniejszej szansy ratunku, gdyż nawet kilku osób sprawiedliwych nie dało się tam znaleźć, przeto zostały one dosłownie zmiecione z powierzchni ziemi! Tak przynajmniej ukazuje to Pismo Święte. Dlaczego zatem Izajasz używa dziś takich właśnie określeń – wzywając do nawrócenia swój własny naród?
Niestety, dokładnie dlatego, że postępowanie jego narodu stawało się coraz bardziej podobne do postępowania tamtych niegodziwców! Przeto chciał Prorok wywrzeć na nich również w ten sposób jakieś mocne wrażenie, aby w ten sposób skuteczniej być może poruszyć ich serca. Przy czym – zauważmy – jego przekaz naprawdę nie ma w sobie nic z potępienia, czy odrzucenia. Nie jest także ostatecznym stwierdzeniem, że jego naród spotka na pewno taki los, jaki spotkał owe dwa zbuntowane narody.
Wprost przeciwnie! Wsłuchajmy się dokładnie w to, co pisze Prorok, a odnajdziemy takie wskazania: Obmyjcie się, bądźcie czyści. Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu. Przestańcie czynić zło. Zaprawiajcie się w dobrem. Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, stawajcie w obronie wdowy.
A nawet słyszymy i taką zachętę: Chodźcie i spór ze Mną wiedźcie, mówi Pan. Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone były jak purpura, staną się jak wełna.
Zatem, Bóg daje szansę! I wyraźnie wskazuje drogę, jaką należy pójść, aby ta szansa mogła się ziścić. Bóg nikogo nie odrzuca! Zresztą, w przypadku Sodomy i Gomory także nikogo nie odrzucał. Przypomnijmy sobie owo słynne i znamienne targowanie się Abrahama z Bogiem, w trakcie którego Patriarcha zmniejszał coraz bardziej liczbę sprawiedliwych, dla której Bóg mógłby miasta ocalić – i ta liczba zeszła dosłownie do kilku osób. Ale nawet tych kilka sprawiedliwych osób się nie znalazło.
Dlatego tutaj też Bóg mówi: Chodźcie i spór ze Mną wiedźcie! Czyli – dajcie argumenty, przemówcie na swoją własną korzyść, pokażcie mi coś, co przemówi za Wami! A najlepiej – pokażcie prawość Waszych uczynków! Bo to jest najmocniejszym argumentem! I to – by tak to ująć nieco kolokwialnie – „załatwi” całą sprawę. Bo czyny zawsze przemawiają mocniej i skuteczniej, niż słowa. Owszem, słowa także są potrzebne, ale jeżeli stoją one w jawnej sprzeczności z czynami, to nie do końca spełniają swoje zadanie.
Chociaż mogą. Do tego zachęca dziś Jezus w Ewangelii. A dokładnie do tego, aby w nauczaniu żydowskiej elity dostrzec dobro i prawdziwość wypowiadanych słów – i odróżnić je od czynów, które właśnie temu nauczaniu często wyraźnie zaprzeczają. Mówi: Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsce na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi.
A zatem: słuchajcie i czyńcie, co powiedzą – ale nie naśladujcie. Konkretnie zaś te wskazania brzmią tak: Wy zaś nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten, który jest w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo tylko jeden jest wasz Mistrz, Chrystus. Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.
Moi Drodzy, to jest konkret! I to jest wyraźne nawiązanie do postawy faryzeuszy i uczonych w Piśmie, którzy właśnie budowali tę swoją pozycję w oczach ludzi – ale nie prawym postępowaniem, a grą pozorów. Czyli w sposób totalnie fałszywy! Jak się okazuje, Jezus prosi, aby nawet w takiej sytuacji odróżnić to, co dobre, a więc prawdziwość słów – od postępowania. Nawet pomimo tego, że i słowa, i czyny, pochodzą od tych samych ludzi – aby odróżnić dobre słowa od złych czynów.
W ten sposób odpowiedzialność za złe postępowanie spadnie na samych głosicieli, a ich dobre i właściwe wskazania pomogą innym w kształtowaniu właściwej postawy. W przeciwnym bowiem razie, czyli w sytuacji, w której ludzie zgorszeni złą postawą głosicieli, odrzucą także ich nauczanie, wówczas sami sobie – owi słuchający słowa – po prostu zaszkodzą. Bo złe postępowanie i antyświadectwo głosicieli nie usprawiedliwia złej postawy słuchających. Niestety!
I jeżeli dochodzi do takiej złej postawy słuchających, zgorszonych postawą głosicieli, to mamy do czynienia z podwójnym rażeniem zła, bo obciąża ono i głosicieli, ale i słuchających. Może w mniejszym stopniu, niż w przypadku głosicieli, ale jednak.
Dlatego, moi Drodzy, nie możemy stosować zasady, że „na złość mamie odmrożę sobie uszy”. Czyli, że na złość Panu Bogu, albo bardziej: na złość lub na przekór fałszywym głosicielom – ja także będę źle postępował. Albo: skoro on nie żyje tak, jak naucza, to i ja nie muszę się starać. Moi Drodzy, to droga donikąd! To droga wprost do upadku, do klęski, do nieszczęścia!
Dlatego starajmy się – nawet w postawie księdza, który źle postępuje i nie potwierdza swymi czynami swoich słów – dostrzec, że dobrze mówi i dobrze naucza. Bo naucza tego, czego naucza Jezus! Zatem, to słów Jezusa słuchamy – nawet głoszonych przez takiego, a nie innego głosiciela. To słowa Jezusa! Za nimi idźmy!
I jeżeli ksiądz – głosiciel, nauczyciel, przyjaciel, krewny, może nawet ktoś z rodziców – nie postępuje tak, jak naucza czy nam nakazuje, to nie znaczy, że my mamy postępować tak, jak on. Nie! My pójdźmy własną drogą! Niech nasze czyny świadczą o nas jak najlepiej! A ze słów tego drugiego weźmy to, co najlepsze – bo zwykle jest co wziąć. I idźmy własną drogą!
Może to będzie dla samego głosiciela przypomnieniem, a może i zawstydzeniem, aby i on powrócił na właściwą drogę… I pogodził treść swego nauczania ze swoim postępowaniem!
Chcę podzielić się tym, co ostatnio znalazłam.
Pełne naukowo komentowane tłumaczenie wiersz po wierszu ze staroarmeńskiego na współczesny rosyjski „Księgi śpiewów żałobliwych” Grzegorza z Nareku (https://pl.wikipedia.org/wiki/Grzegorz_z_Nareku ; https://pl.wikipedia.org/wiki/Ksi%C4%99ga_%C5%9Bpiew%C3%B3w_%C5%BCa%C5%82obliwych ).
Tłumacz – starszy pracownik naukowy Matenadaran (Skarbiec starożytnych rękopisów im. M. Mashtotsa, miasto Erewan) Margarita Darbinian-Melikian (18.03.1920-8.03.1921) w współautorstwe z L. Hanlarian.
Wydany w całości w 1988 roku; wszystkie kolejne tłumaczenia poetyckie na język rosyjski są na nim oparte.
P.S. Książka została wysłana do księdza Jacka na e-mail.
O istnieniu tłumaczeń na język polski Nie wiem.
Dziękuję bardzo! Odebrałem…
xJ