Nie zabraknie słowa…

N

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Ksiądz Roman Truba, w swoim czasie – Wikariusz mojej rodzinnej Parafii, a obecnie: Proboszcz jednej z Parafii w naszej Diecezji. Dziękując za życzliwość i otwartość, życzę Bożego błogosławieństwa, o które też będę się dla Solenizanta modlił.

A za chwilę wyruszam na Wydział Nauk Ścisłych i Przyrodniczych – na dyżur duszpasterski, od 10:00 do 15:00, potem, o 17:00, spotkanie Wspólnoty dyskusyjno formacyjnej NIMFA, następnie, o 19:00 – jak w każdą środę – Msza Święta w intencji Środowiska Akademickiego, Duszpasterstwa Akademickiego i Młodzieży w Kościele, a po niej: adoracja Najświętszego Sakramentu w ciszy, do godziny 21:00. Serdecznie zapraszam!

I jeszcze jedna refleksja: z uwagą śledzę Protest Rolników – odważnych i mądrych Ludzi. Wspieram Ich całym sercem! I wyrażam nadzieję, że WŁAŚNIE ONI ROZPOCZNĄ PROCES ROZPADU – OBY JAK NAJSZYBSZEGO! – TEGO PRZEKLĘTEGO I DO SZPIKU KOŚCI ZŁEGO TWORU, JAKIM JEST TAK ZWANA UNIA EUROPEJSKA!!! Bardzo Im dziękuję za odwagę!

A teraz zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co Pan dzisiaj konkretnie do mnie mówi – jaką myśl mógłbym wziąć do serca, jako specjalnie do mnie dzisiaj skierowaną? Duchu Święty, przyjdź i pomóż rozeznać!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 2 Tygodnia Wielkiego Postu,

28 lutego 2024., 

do czytań: Jr 18,18–20; Mt 20,17–28

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:

Niegodziwi rzekli: „Chodźcie, uknujemy zamach na Jeremiasza. Bo przecież nie zabraknie kapłanowi pouczenia ani mędrcowi rady, ani prorokowi słowa. Chodźcie, uderzmy go językiem, nie zważajmy wcale na jego słowa”.

Usłysz mnie, Panie, i słuchaj głosu moich przeciwników. Czy złem za dobre się płaci? A oni wykopali dół dla mnie. Wspomnij, jak stawałem przed Tobą, aby się wstawiać za nimi, aby odwrócić od nich Twój gniew.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Mając udać się do Jerozolimy, Jezus wziął osobno Dwunastu i w drodze rzekł do nich: „Oto idziemy do Jerozolimy: tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą Go poganom na wyszydzenie, ubiczowanie i ukrzyżowanie; a trzeciego dnia zmartwychwstanie”.

Wtedy podeszła do Niego matka synów Zebedeusza ze swoimi synami i upadając Mu do nóg, o coś Go prosiła.

On ją zapytał: „Czego pragniesz?”

Rzekła Mu: „Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie”.

Odpowiadając Jezus rzekł: „Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?”

Odpowiedzieli Mu: „Możemy”.

On rzekł do nich: „Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale dostanie się ono tym, dla których mój Ojciec je przygotował”.

Gdy dziesięciu to usłyszało, oburzyli się na tych dwóch braci. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: „Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie waszym niewolnikiem.

Na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu”.

Możemy chyba powiedzieć: „Na szczęście!” – w odniesieniu do słów z dzisiejszego pierwszego czytania: Bo przecież nie zabraknie kapłanowi pouczenia ani mędrcowi rady, ani prorokowi słowa. W innym tłumaczeniu brzmią one: Znajdzie się bowiem pouczenie u kapłana, rada u mędrca i słowo u proroka.

Na szczęście się znajdzie! Chociaż może trochę dziwić, że wypowiadają te słowa owi niegodziwi, którzy w tej samej wypowiedzi zachęcają się nawzajem: Chodźcie, uknujemy zamach na Jeremiasza. […] Chodźcie, uderzmy go językiem, nie zważajmy wcale na jego słowa. A to wcześniejsze zdanie znajduje się dokładnie w środku, pomiędzy tymi tutaj. Jak to rozumieć?

Czyżby to była jakaś asekuracja, a to w tym sensie, że my możemy mu spokojnie i bez wyrzutów „dołożyć”, bo on i tak sobie poradzi, bo Pan Bóg mu coś tam podpowie, jakoś go tam ochroni, więc będzie „i wilk syty, i owca cała”, bo my się na nim zemścimy, a jemu się aż taka krzywda nie stanie. Możemy tak to rozumieć, a może właśnie dokładnie odwrotnie: my mu „dołożymy”, a on niech się broni, niech się wykaże, niech udowodni, jaki to z niego cwaniak, albo mędrzec.

Jak by tego nie rozumieć – i tak, i tak, mamy do czynienia ze złym nastawieniem owych przeciwników, na co Jeremiasz szczerze skarży się Bogu. My dzisiaj mamy do dyspozycji zaledwie kilka zdań, ale cała ta wypowiedź Proroka, zapisana w osiemnastym rozdziale jego Księgi, jest dużo dłuższa – i bardzo momentami drastyczna, bo Prorok życzy swoim przeciwnikom wszystkiego najgorszego, ale też nie zapędza się w kierunku jakiejś ślepej zemsty, natomiast wyraźnie całą sprawę oddaje Bogu.

Czuje się bardzo pokrzywdzony, czuje się niesprawiedliwie potraktowany, przeżywa wielki ból z tego powodu, ale nie poważa się na to, by samemu wymierzać sprawiedliwość, natomiast to życzenie wszystkiego najgorszego – a naprawdę nie brakuje tam słów dość drastycznych, co możemy sami odczytać ze wspomnianej Księgi – jest prośbą do Boga, aby to On sprawił. Nie Jeremiasz, a Bóg.

Oczywiście, musimy tu uwzględnić zarówno starotestamentalną moralność, która jeszcze nie „dojrzała” do Chrystusowego przykazania miłości nieprzyjaciół, jak i ówczesny sposób wyrażania się, funkcjonujący w tamtej kulturze, jak i wreszcie temperament Proroka, połączony z poczuciem dużej krzywdy, doznanej ze strony prześladowców. To wszystko razem składa się na taki, a nie inny ton wypowiedzi, natomiast bardzo wyraźnie przebija z niej totalne zaufanie Proroka do Boga, oddanie w Jego ręce sprawiedliwości.

Czy o takim nastawieniu można mówić w przypadku matki synów Zebedeusza, która dzisiaj w Ewangelii prosiła Jezusa: Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stroniejak możemy to rozumieć? Chociaż może dziwić nas takie jej nastawienie i całe to oczekiwanie (żądanie?…), bo oto dopiero co Jezus powiedział o swoim totalnym ofiarowaniu, oddaniu życia, o swoim zbawczym cierpieniu, a ona tu o zaszczytach dla swoich synów – to jednak musimy uczciwie przyznać, że i ona oddała sprawę w ręce Boże.

Może nie do końca zrozumiała – a może nawet wcale nie zrozumiała – myśli Jezusa o złożeniu życia w darze, o ofiarowaniu się dla dobra innych, dlatego może nawet razi nas to zderzenie: tutaj taki dar z siebie, a tutaj takie egoistyczne podejście… Z drugiej jednak strony: czy możemy dziwić się matce, że chce dobra dla swoich dzieci? Nawet, jeżeli wyraża to nieco nieporadnie, za pomocą nie najlepiej dobranych słów – to czy można odmówić szczerości jej intencji?

I wreszcie: czyż możemy nie zauważyć, że także ona – podobnie, jak Jeremiasz – całą sprawę oddaje w ręce Boże, a nie sama, rozpychając się łokciami, toruje drogę swoim synom, aby zajęli owe poczesne miejsca?…

I to jest właśnie nauka (jedna z wielu) jaka płynie do nas z dzisiejszego Słowa: wszystkie nasze przeżycia, pragnienia, oczekiwania, plany; wszystkie nasze bóle i smutki, wszystkie nasze troski i obawy, ale także: wszystkie nasze radości i nadzieje – powierzajmy Jezusowi! Od razu – i bez wahania! I bardzo szczerze! Bez obawy o to, czy dobierzemy właściwe słowa, czy dobrze się zaprezentujemy!

On przecież i tak doskonale wie, co kryje się w naszych sercach! On to wie lepiej, niż my sami! Ale On właśnie chce, abyśmy bez obaw do Niego się zwracali z tym wszystkim, co nam na sercu leży… Obojętnie, jakimi słowami! I bez względu na to, co powie na to świat, czy będzie to zgodne, czy niezgodne, z normami politycznej, czy społecznej poprawności.

Zauważmy, że ani na Jeremiasza – za jego ostre słowa – nie spadł żaden grom z jasnego nieba, ani matki synów Zebedeusza Jezus nie zgromił. To raczej gdy dziesięciu to usłyszało, oburzyli się na tych dwóch braci. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: „Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie waszym niewolnikiem. Na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu”.

Czy widzimy całą sytuację? To Apostołowie się oburzają – a Jezus spokojnie tłumaczy… Dlatego bez obaw – zawsze i ze wszystkim – od razu do Niego, do Jezusa! Bo przecież nie zabraknie kapłanowi pouczenia ani mędrcowi rady, ani prorokowi słowa. Ani nikomu z nas nie zabraknie słowa… Oby tylko nie zabrakło szczerości serca!

7 komentarzy

  • „Ani nikomu z nas nie zabraknie słowa… Oby tylko nie zabrakło szczerości serca!”
    Niech moja wypowiedź będzie potraktowane jako rodzaj świadectwa…
    W ostatnich czasie, 84letnia kuzynka , trafiła do szpitala na odział. geriatryczny, by wykonać wszystkie możliwe i potrzebne badania. Wiedząc, że rok temu była u spowiedzi w podobnych okolicznościach, uświadomiłam Jej , aby skorzystała z posługi kapelana i się już wyspowiadała, bo w ciągu całego roku nigdy ” nie miała odpowiedniego czasu”. Księdza jednak nie widziała, sama nie szukała i nie prosiła najbliższych ani pielęgniarek o pomoc w tej kwestii. Zaproponowałam więc, że jeśli dojdzie do sił, to podprowadzę Ją do kościoła lub podwieziemy albo poproszę kapłana z parafii o spowiedź w domu. Przystała na wersję pierwszą. Problem się zaczął gdy usłyszałam, że ona właściwie nie ma grzechów… Dzięki pomocy Ducha Świętego udało mi się Jej wytłumaczyć, że grzeszymy nie tylko czynami, ale myślą i mową. Dziś na Nowennie będziemy się modlić za kuzynkę aby Duch Święty dokończył akcję , którą zaczął. Nadmienię, że lekarze po uzyskanych wynikach orzekli, że są adekwatne do wieku. Po śmierci syna leczy się też u psychiatry ale ja laik widzę potrzebę zbliżenia się do Boga i całkowitej ufności do Woli Bożej.

    • Aniu, przepraszam, że nie w temacie
      Chcę podzielić się doświadczeniem postu.
      Kiedy miałem 14 lat, prawie codziennie piłem Colę lub inną szkodliwą lemoniadę. Na stanowisko przyjęła zamiar powstrzymania się od tego. Nie było łatwo, były załamania, za które się karała – przedłużając abstynencję od lemoniady na kilka dni po Wielkanocy. 1 butelka = 1 dzień odnowienia. Kontynuowała tę praktykę w Adwencie. Te same załamania i przedłużenie abstynencji. Ale w końcu uzależnienie zostało przezwyciężone.

      • Podziwiam, że w tam młodym wieku -14 lat, takie umartwienia sobie narzuciłaś Eleno. Gratuluję! Dziś na spotkaniu Wspólnoty, mieliśmy grupki dzielenia i na 7 dorosłych, ugruntowanych w wierze osób, nie wszyscy podjęliśmy wyrzeczenia wielkopostne.

    • Niech będzie Bóg uwielbiony i Jego miłosierdzie. W Dniu Kobiet, Ksiądz na pragnienie kuzynki i moje zgłoszenie, udzielił kuzynce dwóch Sakramentów w Jej mieszkaniu tj. Sakramentu Pokuty i Sakramentu Namaszczenia Chorych.

  • Konkretną i sztywną definicję unii europejskiej podał swego czasu Psalmista Dawid
    ue = „rada występnych” + „droga grzeszników” + „kolo szyderców” (Ps. 1:1)
    Dlatego „Szczęśliwy rolnik, który nie zawiera z nim umów – lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą.”

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.