Kto jest przyjacielem Jezusa?…

K

Szczęść Boże! Moi Drodzy, dzisiaj kolejny Protest Rolników. Jestem całym sercem z Nimi. Bo ufam, że to Oni właśnie – swoją determinacją – doprowadzą wreszcie do rozpadu (i to z wielkim hukiem) tego przeklętego i zdeprawowanego tworu, jakim jest tak zwana unia europejska (pisownia małymi literami celowa!). Oby jak najszybciej to się dokonało! Modlę się o to codziennie! I Was do tego zachęcam!

A ja dzisiaj wybieram się na dyżur duszpasterski, na Wydziale Nauk Ścisłych i Przyrodniczych, przy ulicy 3 Maja. O 17:00 natomiast u mnie spotkanie wspólnoty NIMFA – dzisiaj na temat Spowiedzi – po czym Msza Święta o godzinie 19:00 w intencji Środowiska Akademickiego, Duszpasterstwa Akademickiego i Młodzieży w Kościele, po której: adoracja Najświętszego Sakramentu, w głębokiej ciszy, do godziny 21:00. Zapraszam!

Teraz natomiast zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, jakim przesłaniem Pan zwraca się dziś do mnie? Które konkretnie zdanie najmocniej mnie dotyka? Duchu Święty, przyjdź i rozjaśnij nasze serca i umysły!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 3 Tygodnia Wielkiego Postu,

6 marca 2024., 

do czytań: Pwt 4,1.5–9; Mt 5,17–19

CZYTANIE Z KSIĘGI POWTÓRZONEGO PRAWA:

Mojżesz przemówił do ludu, mówiąc: „A teraz, Izraelu, słuchaj praw i nakazów, które uczę was wypełniać, abyście żyli i doszli do posiadania ziemi, którą wam daje Pan, Bóg waszych ojców.

Patrzcie, nauczałem was praw i nakazów, jak mi rozkazał czynić Bóg mój, Pan, abyście je wypełniali w ziemi, do której idziecie, by objąć ją w posiadanie. Strzeżcie ich i wypełniajcie je, bo one są waszą mądrością i umiejętnością w oczach narodów, które, usłyszawszy o tych prawach, powiedzą: «Z pewnością ten wielki naród to lud mądry i rozumny».

Bo któryż naród wielki ma bogów tak bliskich, jak Bóg nasz, Pan, ilekroć Go prosimy? Któryż naród wielki ma prawa i nakazy tak sprawiedliwe, jak całe to Prawo, które ja wam dziś nadaję?

Tylko się strzeż bardzo i pilnuj swej duszy, byś nie zapomniał o tych rzeczach, które widziały twe oczy: by z twego serca nie uszły po wszystkie dni twego życia, ale ucz ich swych synów i wnuków”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.

Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejsze, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim”.

Kiedy można powiedzieć o człowieku, że jest mądry i rozumy, a do tego jeszcze: święty – z tego powodu, że ma takich właśnie rodziców? Kiedy można powiedzieć o uczniu, że jest mądry i rozumny – i niech będzie i to: święty – z tego powodu, że ma takich właśnie nauczycieli? Kiedy można powiedzieć o podwładnych (pracownikach jakiejś firmy, czy instytucji) że są mądrzy i rozumni, a może wprost święci – dlatego, że mają takiego właśnie szefa? Kiedy można powiedzieć o kapłanach jakiejś diecezji, że są święci, mądrzy i gorliwi – dlatego, że mają takiego właśnie biskupa (swoją drogą: oby takich było jak najwięcej!)? Kiedy tak można powiedzieć? Zawsze?

Przecież dobrze wiemy, że – mówiąc kolokwialnie – „to tak nie działa”! Iluż to bowiem naprawdę pobożnych, mądrych i dobrych rodziców wylewa morze łez nad postępowaniem swoich dzieci, które bardzo daleko odeszły od tego, czego uczone były w domu. Iluż to przełożonych musi się naprawdę wstydzić za swoich podwładnych, a niekiedy nawet podać się do dymisji z powodu ich postępków! Iluż to nauczycieli, którzy z pasją i miłością przekazywali nie tylko wiedzę, ale i pewien styl życia swoim uczniom, musi potem z rozczarowaniem i bólem patrzeć na to, jak ich uczniowie to życie sobie marnują.

Zatem, samo posiadanie dobrych, mądrych, rozumnych, a wręcz świętych poprzedników czy przewodników – nie gwarantuje kontynuacji takiej samej postawy przez ich następców, uczniów, wychowanków, potomków… Czy zatem – by tak to nieco niezgrabnie ująć – „posiadanie” świętego i jedynego Boga gwarantuje dobrą passę i dobry wizerunek narodu w oczach innych narodów?

Można by tak przypuszczać, skoro Mojżesz mówi dziś, iż te właśnie narody ościenne będą mówiły o narodzie wybranym: Z pewnością ten wielki naród to lud mądry i rozumny. A dlaczego tak będą mówiły? Mojżesz odpowiada: Bo któryż naród wielki ma bogów tak bliskich, jak Bóg nasz, Pan, ilekroć Go prosimy? Któryż naród wielki ma prawa i nakazy tak sprawiedliwe, jak całe to Prawo, które ja wam dziś nadaję? Czyli jednak? Wystarczy mieć świętego i jedynego, prawdziwego Boga, aby samemu być świętym?

Nie wystarczy. I na pewno doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. Nie tylko na podstawie życiowego doświadczenia i obserwacji, ale to wynika wprost z dzisiejszego pierwszego czytania, w którym te słowa, jakie tu sobie zacytowaliśmy, poprzedzone zostały takimi słowami, wypowiedzianymi także przez Mojżesza: A teraz, Izraelu, słuchaj praw i nakazów, które uczę was wypełniać, abyście żyli i doszli do posiadania ziemi, którą wam daje Pan, Bóg waszych ojców. Patrzcie, nauczałem was praw i nakazów, jak mi rozkazał czynić Bóg mój, Pan, abyście je wypełniali w ziemi, do której idziecie, by objąć ją w posiadanie. Strzeżcie ich i wypełniajcie je, bo one są waszą mądrością i umiejętnością w oczach narodów, które, usłyszawszy o tych prawach, powiedzą: «Z pewnością ten wielki naród to lud mądry i rozumny».

Z kolei, po tychże zacytowanych słowach, w końcówce czytania, słyszymy: Tylko się strzeż bardzo i pilnuj swej duszy, byś nie zapomniał o tych rzeczach, które widziały twe oczy: by z twego serca nie uszły po wszystkie dni twego życia, ale ucz ich swych synów i wnuków.

A zatem, nie wystarczy mieć mądrego i świętego Boga! Nie wystarczy mieć nawet najmądrzejszego i najbardziej logicznego prawa! Trzeba jeszcze pójść za tym swoim Bogiem, trzeba być z Nim jedno – i słuchać Jego nauki, a następnie: wypełniać ją w swoim życiu! Żyć po prostu według tych mądrych wskazań i pouczeń, przestrzegać tego mądrego i jedynego Prawa, jakie dał Pan! Dopiero wtedy będzie można powiedzieć o narodzie: Z pewnością ten wielki naród to lud mądry i rozumny – kiedy doceni to, jakiego Boga ma i jak mądrze ów Bóg do niego przemawia, jakich mądrych praw i zasad go uczy.

I dopiero wtedy dzieci będą mogły powoływać się na swoich świętych i mądrych rodziców, jeżeli swoim życiem potwierdzą, zrealizują i będą kontynuować to wszystko, czego rodzice uczyli ich od najmłodszych lat. I ten jedynie ma prawo powoływać się na swoich mądrych nauczycieli, na swoich wielkich poprzedników – kto kontynuuje styl, którego oni go nauczyli.

Starsze pokolenie zapewne pamięta, jak za czasów Jana Pawła II – zwłaszcza w pierwszej połowie jego Pontyfikatu – wielu Polaków jeździło do Rzymu, fotografowało się z Papieżem, który wiedząc, jaka jest sytuacja polityczna i społeczna w jego Ojczyźnie, wspierał jak mógł rodaków, dlatego cierpliwie zgadzał się na to fotografowanie. I potem dochodziło do wielu sytuacji absurdalnych, w których to nawet zapiekli wrogowie Kościoła, albo ci, którzy – najdelikatniej mówiąc – mieli z Kościołem „nie po drodze”, na prawo i lewo obnosili się z tymi zdjęciami.

Albo do tak zwanej „szewskiej pasji” doprowadzało oglądanie w telewizji wypowiedzi tych lub owych, których podpisywano na pasku, w dole ekranu, imieniem i nazwiskiem, z dopiskiem: „Przyjaciel Jana Pawła II”. Naprawdę, to był coś tak skandalicznego i fałszywego, że trudno o tym w ogóle spokojnie mówić – chociaż faktycznie mogliby się oni powoływać na to, że znają Jana Pawła II jeszcze jako Karola Wojtyłę. Jednak jakoś tak wszyscy normalnie myślący wyczuwali i jednoznacznie stawiali sprawę, że tu jest coś nie tak!

Owszem, znajomy Papieża, kolega z młodych lat, ze wspólnych wypraw kajakowych czy górskich, a jakoś tak wewnętrznie wszystko się w człowieku burzyło, kiedy ten ktoś obnosił się przed całym światem tą rzekoma przyjaźnią z Janem Pawłem II, a jednocześnie wszyscy dobrze wiedzieli, jaki światopogląd on prezentuje i jak lekceważy totalnie to wszystko, czego Jan Paweł II nauczał i czemu poświęcił całe swoje życie. Naprawdę, chyba nikt z normalnie myślących nie powiedział, że bycie znajomym Papieża wystarczyło, by sobie przypisywać zaszczytny tytuł jego przyjaciela.

Bo chyba o wiele większymi i prawdziwymi przyjaciółmi Jana Pawła II byli – i do dzisiaj są – ci, którzy go może nawet ani razu w życiu nie spotkali, bo może urodzili się już po jego odejściu do Domu Ojca, ale dzisiaj swoim życiem realizują jego program, jego nauczanie. Które – w przeciwieństwie do nauczania innych pasterzy, w tym także papieży – nigdy nie było jego prywatnym nauczaniem, jego prywatną wizją Kościoła (niczym prywatnego folwarku), ale było wiernym głoszeniem nauki Jezusa i Jego Kościoła! Tego prawdziwego Kościoła, który założył Jezus Chrystus i którego On jest Głową. Jedynego i prawdziwego, Świętego Kościoła Katolickiego, a nie jakiejś jego nieudolnej podróbki lub przeróbki!

A dlaczego tak właśnie postępował Papież Jan Paweł II, czy Benedykt XVI, czy jeszcze inni, wielcy Papieże? Dlaczego tak postępowało wielu Świętych i Błogosławionych, którym oddajemy dzisiaj cześć w Kościele? Dlaczego tak postępowało wielu naszych rodziców, nauczycieli, wychowawców, poprzedników i przewodników po drogach życia, w tym także: wielu wspaniałych duszpasterzy?

Dlatego, że wszyscy oni wpatrywali się Jezusa i z Niego brali przykład. A On dzisiaj mówi nam, po co przyszedł na świat. Po co? Mówi to wyraźnie w usłyszanej przed chwilą Ewangelii: Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.

Skoro zatem Boży Syn swojego synostwa nie opierał jedynie na tym, że faktycznie pochodził wprost od Boga Ojca, ale także na tym, że dokładnie – i co do joty, co do ostatniej kreseczki – wypełnił Jego wolę, to my także tą właśnie drogą powinniśmy pójść: wypełniać każdego dnia wolę Jezusa, żyć Jego nauką w każdej chwili swego życia!

Dopiero wówczas będziemy mogli posługiwać się – w odniesieniu do siebie – zaszczytnymi tytułami: chrześcijanina i przyjaciela Jezusa. Dopiero wtedy.

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.