Kiedy go otoczyli uczniowie…

K

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywają:

Marian Tomkowicz – mój Nauczyciel łaciny w Liceum im. Kraszewskiego w Białej Podlaskiej, a następnie wieloletni Wójt Gminy Leśna Podlaska;

Ojciec Marian Lis – Oblat, posługujący w Kodniu, a wcześniej: wieloletni Misjonarz;

Katarzyna Szewczak – Bliska mi Osoba z Warszawy.

Urodziny natomiast przeżywa Łukasz Lisiewicz, włączający się w swoim czasie w działalność młodzieżowych Wspólnot.

Wszystkim świętującym życzę łask z Nieba i wszelkiego Bożego błogosławieństwa, zapewniając o modlitwie!

Moi Drodzy, serdecznie dziękuję Wszystkim, którzy łączyli się z nami wczoraj w trakcie audycji w Katolickim Radiu Podlasie: zarówno moim Rozmówcom w studiu, jak i Wszystkim, którzy dzwonili, pisali do nas, łączyli się z nami, wspólnie się z nami modlili! Wielkie dzięki! Niech z tego wypływa wielka chwała Boża!

Teraz zaś już zapraszam zatem do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Duchu Święty, oświeć nasze umysły i serca, abyśmy odczytali to jedyne, konkretne przesłanie, z jakim Pan dziś do każdej i każdego z nas osobiście się zwraca.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Wtorek 5 Tygodnia Wielkanocy,

30 kwietnia 2024., 

do czytań: Dz 14,19–28; J 14,27–31a

CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Do Listry nadeszli Żydzi z Antiochii i z Ikonium. Podburzyli tłum, ukamienowali Pawła i wywlekli go za miasto, sądząc, że nie żyje. Kiedy go jednak otoczyli uczniowie, podniósł się i wszedł do miasta, a następnego dnia udał się razem z Barnabą do Derbe.

W tym mieście głosili Ewangelię i pozyskali wielu uczniów, po czym wrócili do Listry, do Ikonium i do Antiochii, umacniając dusze uczniów, zachęcając do wytrwania w wierze, bo przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego. Kiedy w każdym Kościele wśród modlitw i postów ustanowili im starszych, polecili ich Panu, w którego uwierzyli.

Potem przeszli przez Pizydię i przybyli do Pamfilii. Nauczali w Perge, zeszli do Attalii, a stąd odpłynęli do Antiochii, gdzie za łaską Bożą zostali przeznaczeni do dzieła, które wykonali.

Kiedy przybyli i zebrali Kościół, opowiedzieli, jak wiele Bóg przez nich zdziałał i jak otworzył poganom podwoje wiary. I dość długi czas spędzili wśród uczniów.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka. Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie.

A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie. Już nie będę z wami wiele mówił, nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie. Ale niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca i że tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał”.

Żydzi, którzy nadeszli do Listry z Antiochii i z Ikonium, mieli bardzo złe zamiary. Spróbujmy zatem uświadomić sobie, w jakich warunkach posługiwał Paweł i Apostołowie – to było permanentne zagrożenie życia! Zobaczmy, że nie powstrzymali się oni przed działaniem najbardziej brutalnym i wprost nastawionym na pozbawienie Pawła życia!

Tak, oni go chcieli zabić! Nie nastraszyć, nie pobić i w ten sposób „ostrzec”, żeby usunął się w cień i więcej im nie „mieszał w szykach” – nie! Oni wprost chcieli go zabić! Nie mieli żadnych skrupułów! A nawet – byli przekonani, że to się im udało. Dopiero wtedy odeszli.

Zatem – idźmy dalej w naszych analizach – gdyby jakoś się zorientowali, że jednak go nie zabili, to pewnie wróciliby, żeby „poprawić” i dokończyć swoje niecne dzieło. Na szczęście, nie zorientowali się… I Paweł ocalał. A kiedy go […] otoczyli uczniowie, podniósł się i wszedł do miasta, a następnego dnia udał się razem z Barnabą do Derbe.

Szczególną uwagę zwraca tu stwierdzenie: kiedy go otoczyli uczniowie… Już niejednokrotnie zdarzało mi się zatrzymywać w refleksji nad tym stwierdzeniem i zastanawiać, jak owo «otoczenie» Pawła zostało dokonane. Czy tylko chodzi o to, że kiedy leżał tam, poturbowany, na ziemi, oni podbiegli i stanęli wokół niego, pochylając się i podejmując akcję ratunkową, uprzednio przekonawszy się, że jednak żyje – czy mowa o czymś więcej?… A może trzeba nam to rozumieć właśnie głębiej i bardziej, widząc w tym geście «otoczenia» Pawła dużo szerzej rozumianą opieką, solidarnością, modlitwą!

Może właśnie tak należy to odczytać, że kiedy wrogowie przypuścili frontalny i bezpardonowy atak, wprost obliczony na zabicie Pawła – Kościół stanął za nim murem i nie w sposób agresywny, nie na zasadzie zemsty, ale poprzez mobilizację wszystkich sił duchowych i fizycznych otoczył go i – tak to można sobie wyobrazić – ogrzał ciepłem serc braci i sióstr w wierze. Dlatego Paweł odzyskał siły i ponownie ruszył do dzieła apostolskiego.

A to dzieło – jak wnioskujemy z kolejnych zdań dzisiejszego pierwszego czytania, było imponujące. Spróbujmy bowiem policzyć kolejne działania oraz miejsca, w których się one dokonywały: ileż tego jest! W stosunkowo krótkim tekście, jaki dzisiaj odczytaliśmy, odnajdujemy opis tak niezwykłego dynamizmu działania młodego Kościoła, że można się wręcz złapać za głowę! I nie wychodzić z podziwu, który – rzecz jasna – należy zamienić na modlitwę dziękczynną za tak niezwykłe działanie Pana w Jego Kościele, oraz na modlitwę błagalną o owoce tego działania w życiu każdego z wierzących.

Bo w ten sposób potwierdzone zostają słowa, wypowiedziane właśnie przez naszego Pana, Jezusa Chrystusa, z dzisiejszej Ewangelii: Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka. Nawet pomimo tego, że – jak słyszymy w dalszych zdaniach – nadchodzi […] władca tego świata. Słowo: władca jest tu zapisane małą literą, a więc wiemy, o jakiego władcę chodzi… To właśnie władca i zwierzchnik tych, którzy dzisiaj ukamienowali Pawła, chcąc go wprost zabić.

I to władca i zwierzchnik tych, którzy przez dwa tysiące lat kamienowali i dzisiaj kamienują Kościół, wierząc, że go wreszcie wyeliminują. Prześladowali oni i nadal prześladują uczniów, wyznawców, naśladowców i przyjaciół Jezusa – z tą diabelską nadzieją, że uda im się zniszczyć dzieło Jezusa, czyli Jego Kościół, jako twór nienowoczesny i w żaden sposób nie pasujący do dzisiejszych czasów. Rzucają w ten Kościół – czyli, konkretnie, w ludzi, w jego członków, w chrześcijan – kamieniami kłamstw, oszczerstw, pomówień, nie wyłączając także agresji fizycznej!

Niestety, niejednokrotnie kamienie te lecą gdzieś ze środka, z samej wspólnoty… Nie brakuje bowiem takich, którzy – uważając się za chrześcijan, za katolików – z jakąś dziwną satysfakcją kalają własne gniazdo, uderzają w Kościół, w swój Kościół, tłumacząc to oczywiście troską o niego, o jego oczyszczenie…

I nie w tym rzecz, że wypowiadają słowa słusznej krytyki, wskazując na niewłaściwe postawy i domagając się zmiany. Chodzi o to, że dołączają do chóru tych, którzy żądają wręcz wyeliminowania Kościoła – a konkretnie: nauki Jezusa Chrystusa i Jego zasad – z życia społecznego, publicznego i nawet rodzinnego. Powtarzają niesprawdzone oskarżenia, powielają plotki, z diabelską satysfakcją opowiadają o błędach i grzechach osób duchownych, ale i wiernych świeckich, nierzadko czyniąc to w mediach czy w internecie…

Jakże bardzo ważnym jest wówczas, aby ci, których spotka takie kamienowanie, zostali «otoczeni» przez braci i siostry w wierze – otoczeni modlitwą, ale też opieką: chociażby prawną, może finansową, może jeszcze inną, jakiej najbardziej w danym momencie potrzeba… I nie w tym rzecz, abyśmy – jako przyjaciele i uczniowie Jezusa – okopali się w fortecy i zamknęli szczelnie przed „złym światem”, tak jak Apostołowie i uczniowie zamykali się w Wieczerniku po Śmierci Jezusa, zanim nie przekonali się o Jego Zmartwychwstaniu. A dokładniej: zanim nie zstąpił na nich Duch Święty.

Na nas już zstąpił, dlatego w naszym przypadku to nie jest już ten czas, kiedy mamy się przed światem zamykać. Szczególnie dzisiaj – nie wolno wręcz nam zamykać się przed światem, czynić z naszej wspólnoty zamkniętej szczelnie enklawy. My mamy iść do świata – tak, do tego „złego świata”, trzymającego w ręku kamienie, a wręcz już rzucającego nimi. Ale mamy się otaczać wzajemną miłością, wsparciem i modlitwą; mamy się ogrzewać ciepłem swoich serc…

A pokój – ten Jezusowy, czyli ten prawdziwy, a nie ten, który usiłuje dać świat, odmieniając to słowo przez wszystkie przypadki, ale niosąc coś zupełnie innego – niech napełnia nasze serca, stanowiąc siłę i motywację do podejmowania odważnie i z rozmachem działań apostolskich, jakich przykład mamy w dzisiejszym pierwszym czytaniu.

Obyśmy tylko my – chrześcijanie, przyjaciele, wyznawcy, uczniowie i naśladowcy Jezusa Chrystusa – trzymali się razem! Naprawdę razem! W każdych okolicznościach! Abyśmy nie dołączali do chóru tych, którzy oskarżają i atakują, ale tworzyli wspólnotę, która otacza się wzajemnie miłością, wyrażoną w modlitwie i konkretnym wsparciu.

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.