Wówczas spadł ogień z Nieba…

W

Szczęść Boże! W dniu dzisiejszym rocznicę Święceń kapłańskich przeżywają:

Ksiądz Sławomir Brodawka,

Ksiądz Krzysztof Buczyński,

Ksiądz Marek Chomiuk,

Ksiądz Piotr Domański,

Ksiądz Robert Grzelak,

Ksiądz Jerzy Kalinka,

Ksiądz Wojciech Kamiński,

Ksiądz Dariusz Karbowiak,

Ksiądz Jarosław Kisieliński,

Ksiądz Tadeusz Kowalski,

Ksiądz Jacek Lusztyk,

Ksiądz Bogusław Mich,

Ksiądz Robert Mirończuk,

Ksiądz Jacek Mucha,

Ksiądz Piotr Pielak,

Ksiądz Andrzej Popławski,

Ksiądz Krzysztof Samsel,

Ksiądz Sławomir Sulej,

Ksiądz Stanisław Szymuś,

Ksiądz Włodzimierz Wąsowski,

Ksiądz Tomasz Zadrożny,

Ksiądz Andrzej Zozula,

Ksiądz Paweł Bielecki,

Ksiądz Tomasz Cabaj,

Ksiądz Piotr Hawryluk,

Ksiądz Dariusz Konieczny,

Ksiądz Jarosław Kopeć,

Ksiądz Piotr Osiński,

Ksiądz Łukasz Pawluk,

Ksiądz Wojciech Sobieszek,

Ksiądz Mariusz Świder,

Ksiądz Paweł Żukowski,

Ksiądz Adrian Gendek,

Ksiądz Paweł Konieczny,

Ksiądz Łukasz Kwasowiec,

Ksiądz Kacper Osak.

Życzę Jubilatom, aby każdego dnia coraz bardziej wzmacniali swą gorliwość i entuzjazm w pełnieniu kapłańskiej posługi. Niech Pan nigdy nie pozwoli Im się wypalić, zniechęcić, znużyć, ale pomoże dawać z siebie wciąż więcej i więcej – w osobistym darze dla dobra Kościoła. Zapewniam o modlitwie!

A u mnie dzisiaj – dyżur na Wydziale Nauk Ścisłych i Przyrodniczych, w gmachu przy ulicy 3 Maja 54. Natomiast o 19:00 – jak w każdą środę – Msza Święta w intencji Środowiska Akademickiego, Duszpasterstwa Akademickiego i Młodzieży w Kościele. Po niej – wystawienie Najświętszego Sakramentu, nabożeństwo czerwcowe i cicha adoracja do godziny 21:00. Zapraszam! Bądź to do osobistego udziału, bądź do duchowej łączności.

Tymczasem zaś zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim osobistym przesłaniem zwraca się właśnie do mnie? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 10 Tygodnia zwykłego, rok II,

12 czerwca 2024., 

do czytań: 1 Krl 18,20–39; Mt 5,17–19

CZYTANIE Z PIERWSZEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:

Achab rozesłał polecenie wszystkim Izraelitom i zgromadził proroków na górze Karmel.

Wówczas Eliasz zbliżył się do całego ludu i rzekł: „Dopókiż będziecie chwiać się na obie strony? Jeżeli Jahwe jest prawdziwym Bogiem, to Jemu służcie, a jeżeli Baal, to służcie jemu!” Na to nie odpowiedzieli mu ani słowa. Wtedy Eliasz przemówił do ludu: „Tylko ja sam ocalałem jako prorok Pana, proroków zaś Baala jest czterystu pięćdziesięciu. Wobec tego niech nam dadzą dwa młode cielce. Oni niech wybiorą sobie jednego cielca i porąbią go oraz niech go umieszczą na drwach, ale ognia niech nie podkładają! Ja zaś oprawię drugiego cielca oraz umieszczę na drwach i też ognia nie podłożę. Potem wy będziecie wzywać imienia waszego boga, a następnie ja będę wzywać imienia Pana, aby okazało się, że ten Bóg, który odpowie ogniem, jest naprawdę Bogiem”. Cały lud, odpowiadając na to, zawołał: „Dobry pomysł”!

Eliasz więc rzekł do proroków Baala: „Wybierzcie sobie jednego młodego cielca i zacznijcie pierwsi, bo was jest więcej. Następnie wzywajcie imienia waszego boga, ale ognia nie podkładajcie”! Wzięli więc cielca i oprawili go, a potem wzywali imienia Baala od rana aż do południa, wołając: „O Baalu, odpowiedz nam!” Ale nie było ani głosu, ani odpowiedzi. Zaczęli więc tańczyć przyklękając przy ołtarzu, który przygotowali.

Kiedy zaś nastało południe, Eliasz szydził z nich, mówiąc: „Wołajcie głośniej, bo to bóg! Więc może zamyślony albo jest zajęty, albo udaje się w drogę. Może on śpi, więc niech się obudzi!” Potem wołali głośniej i kaleczyli się według swojego zwyczaju mieczami oraz oszczepami, aż się pokrwawili.

Nawet kiedy już południe minęło, oni jeszcze prorokowali aż do czasu składania ofiary z pokarmów. Ale nie było ani głosu, ani odpowiedzi, ani też dowodu uwagi. Wreszcie Eliasz przemówił do ludu: „Zbliżcie się do mnie!” A oni przybliżyli się do niego. Po czym naprawił rozwalony ołtarz Pański. Potem Eliasz wziął dwanaście kamieni według liczby pokoleń potomków Jakuba, któremu Pan powiedział: «Imię twoje będzie Izrael». Następnie ułożył kamienie na kształt ołtarza ku czci Pana i wykopał dokoła ołtarza rów o pojemności dwóch sea ziarna. Potem ułożył drwa i porąbawszy młodego cielca, położył go na tych drwach i rozkazał: „Napełnijcie cztery dzbany wodą i wylejcie do rowu oraz na drwa!” I tak zrobili. Potem polecił: „Wykonajcie to drugi raz!» Oni zaś to wykonali. I znów nakazał: «Wykonajcie trzeci raz!” Oni zaś wykonali to po raz trzeci, aż woda oblała ołtarz dokoła i napełniła też rów.

Następnie o czasie składania ofiary z pokarmów prorok Eliasz wystąpił i rzekł: „O Panie, Boże Abrahama, Izaaka oraz Izraela! Niech dziś będzie wiadomo, że Ty jesteś Bogiem w Izraelu, a ja Twój sługa na Twój rozkaz to wszystko uczyniłem. Wysłuchaj mnie, o Panie! Wysłuchaj, aby ten lud zrozumiał, że Ty, o Panie, jesteś Bogiem i Ty nawróciłeś ich serce”. A wówczas spadł ogień od Pana z nieba i strawił żertwę i drwa oraz kamienie i muł, jako też pochłonął wodę z rowu. Cały lud to ujrzał i upadł na twarz, a potem rzekł: „Naprawdę Pan jest Bogiem! Naprawdę Pan jest Bogiem!”

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów:

Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić.

Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.

Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim”.

Kiedy tak słuchamy historii, opisanej w dzisiejszym pierwszym czytaniu, to od razu nasuwa się kilka refleksji. Pierwsza związana jest z pytaniem, jakie Prorok Pański postawił swemu narodowi: Dopókiż będziecie chwiać się na obie strony? Jeżeli Jahwe jest prawdziwym Bogiem, to Jemu służcie, a jeżeli Baal, to służcie jemu! Wydaje się, że takie samo pytanie trzeba by postawić dzisiaj… chyba nam wszystkim!

To znaczy, dobrze by było, gdybyśmy je sobie stawiali jak najczęściej, nawet codziennie – i nie chodzi tu o to, aby sobie wmawiać na siłę jakieś ciężkie grzechy niewierności wobec Boga, jeśli sumienie nam takowych nie wyrzuca. Natomiast powiedzmy sobie szczerze, że każdy grzech – nawet powszedni, nieco niesłusznie zwany lekkim – jest wyrazem takiej niewierności i takiego naszego chwiania się w postanowieniach i w całej postawie.

Wszak tyle razy Bogu i sobie obiecujemy zerwanie z pewnymi złymi przyzwyczajeniami, tyle razy obiecujemy poprawę przy okazji Spowiedzi, a jak mało z tego wychodzi… I oczywiście uwzględniamy tu ludzką słabość i świadomość, że na tym świecie nikt doskonałym nie jest. Ale powiedzmy sobie szczerze, że my się naprawdę trochę za mało przykładamy, za mało stanowczy i radykalni jesteśmy, gdy idzie o realizację dobrych postanowień – szczególnie tych właśnie, związanych ze zmianą naszego postępowania.

Dlatego trzeba nam sobie to pytanie stawiać: dokąd się będę chwiać w moich postanowieniach, w moich relacjach z Bogiem? Jeżeli ktoś poza Bogiem jest ważniejszy, lub coś jest ważniejsze, to może zacznę służyć właśnie temu? Ale do czego to doprowadzi?… Zresztą, milczenie rodaków Proroka po usłyszeniu jego pytania – to bardzo znacząca odpowiedź… Bo wyraziło dokładnie to, że Prorok miał rację, zarzucając swemu ludowi chwiejność.

My oczywiście wiemy, że miał rację, bo cały Stary Testament jest jednym wielkim potwierdzeniem, że gdyby chcieć graficznie zobrazować traktowanie przez naród wybrany swego Boga, to trzeba by wyrysować sinusoidę, przy czym odchylenia to w jedną, to w drugą stronę, nie byłyby równe, albo byłyby niekiedy bardzo od siebie odległe, bo naród od heroicznego wręcz nieraz posłuszeństwa Bogu do totalnej niewierności, a wręcz buntu, przechodził zaskakująco szybko!

Kolejną refleksję wywołuje fakt, że Prorok Pański pozostał jeden, a tych „służbowych” proroków, na służbie i na „nasłuchu” króla było czterystu pięćdziesięciu. To symboliczne zobrazowanie dysproporcji, panującej pomiędzy liczbą ludzi wiernych Bogu, będących Jego sługami, a całą większością sług tego świata. Tę dysproporcję także dzisiaj wyraźnie dostrzegamy, a wydaje się, że ostatnimi laty – coraz bardziej.

Jak i to dostrzegamy – to kolejna refleksja – że słudzy świata chwytają się wszystkiego, aby udowodnić swoje racje i przekonać świat do swojej… nawet trudno powiedzieć, czego: zaradności, siły, pozycji, mądrości?… Świetnie pokazują to usiłowania fałszywych proroków, aby wywołać jakiś skutek, gdy idzie o znak z Nieba w sprawie przyjęcia składanej przez nich ofiary. Tego znaku, jak usłyszeliśmy w pierwszy czytaniu, nie było. A co było?

A no – w najlepszym razie – strata czasu, fizyczne zmęczenie, ewentualnie defekty na zdrowiu, bo przecież nawet kaleczyli się sami, aby poruszyć serce swego bóstwa. A ponieważ nie było czego poruszać, bo bóstwo było fałszywe, więc wszystko skończyło się totalną klapą i gigantyczną kompromitacją. Dzisiaj świat także stosuje różne swoje sztuczki, aby zamydlić ludziom oczy i sprowadzić na złe drogi, a do tego czyni to tak hałaśliwie i dramatycznie, jak dzisiejsi negatywni bohaterowie pierwszego czytania.

Natomiast fakt, że Prorok Pański potrzebował tylko kilku zdań, aby wywołać reakcję prawdziwego Boga, dobitnie pokazuje, że Prawda nie potrzebuje tanich sztuczek dla swego uwiarygodnienia się. I to jest kolejne skojarzenie. To, że Prawda ostatecznie przebije się przez cały kordom kłamstw i kombinacji, do jakich posuwa się dzisiaj świat. Dobitnie pokazuje to chociażby fakt pojawienia się ognia i strawienia całej ofiaryłącznie z kamieniami i mułem z rowu – pomimo polania wszystkiego obficie wodą. Woda ta zresztą też została pochłonięta.

To pokazuje i potwierdza – i to jest kolejne skojarzenie – że ten, kto żyje w pełnej jedności z Bogiem, kto nawiązuje z Nim bliską, osobistą i serdeczną więź, może nawet dokonywać niezwykłych rzeczy i czynić niezwykłe znaki, a na pewno nie skompromituje się niczym przed ludźmi. Owszem, może się wydawać często przegranym, pomijanym, nawet naiwnym, z którego to powodu jest przez świat lekceważony. Ale ostatecznie zawsze okaże się zwycięzcą! Choćby moralnym – w świadomości mądrych ludzi.

Bo głupcy będą się dalej naśmiewać i lekceważyć – aż pomrą w swojej własnej głupocie! Chyba, że się opamiętają i nawrócą. I wejdą na drogę przestrzegania Bożego Prawa, o czym Jezus dzisiaj mówi w Ewangelii, szczególnie w słowach: Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.

Oczywiście, my dzisiaj wiemy, że nie chodzi o wypełnienie przepisów rytualnych starotestamentalnego Prawa, a już na pewno tych, które żydowska elita religijna „dotworzyła” sobie, „dopisała” na przestrzeni wieków. Chodzi dokładne zrozumienie zamiaru, jaki towarzyszył Bogu przy ustanawianiu tegoż Prawa – i wypełnienie go po prostu miłością! I z miłością!

Kto tak wypełnia Boże przykazania, kto tak realizuje na co dzień Bożą wolę i Bożą naukę – jest zwycięzcą. Nigdy się nie skompromituje, nigdy nie zostanie sam, opuszczony przez Boga. Wprost przeciwnie: Bóg znajdzie niejednokrotnie sposób, aby udowodnić całemu światu, że jest ze swoim sługą, ze swoim współpracownikiem. Potwierdzą to nieraz bardzo czytelne znaki, bardzo konkretne wydarzenia.

Obyśmy tylko wytrwali przy Panu, zupełnie nie zważając na to, czy to się komuś z ludzi podoba, czy nie. I czy jest to zgodne z wytycznymi unijnymi, czy nie. Oby było zgodne z wytycznymi Bożymi! Bo tylko te tak naprawdę się liczą…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.