Znalazłem Księgę!

Z

Szczęść Boże! Pozdrawiam dzisiaj z Lublina. Jestem na miejscu i pracuję, o modlitwie nie zapominając, a wieczorem zastępuję Księdza Mariusza Szyszko, Proboszcza Parafii Brzeziny – właśnie w Parafii Brzeziny, gdzie odprawię dwie Msze Święte. A po Mszy Świętej spotkanie i dłuższa rozmowa na tematy poważne z młodym i pobożnym Człekiem.

Teraz zaś już zapraszam do wsłuchania się w Boże słowo dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co Pan do mnie osobiście mówi? Z jakim przesłaniem się zwraca? Duchu Święty, przyjdź i rozjaśnij umysły i serca!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 12 Tygodnia zwykłego, rok II,

26 czerwca 2024.,

do czytań: 2 Krl 22,8–13;23,1–3; Mt 7,15–20

CZYTANIE Z DRUGIEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:

Arcykapłan Chilkiasz powiedział do pisarza Szafana: „Znalazłem księgę Prawa w świątyni Pana”. I dał Chilkiasz księgę Szafanowi, który ją czytał. Następnie pisarz Szafan poszedł do króla i zdał mu sprawę z tego zdarzenia w słowach: „Słudzy twoi wybrali pieniądze znajdujące się w świątyni i wręczyli je kierownikom robót nadzorującym w świątyni Pana”. I pisarz Szafan oznajmił królowi: „Kapłan Chilkiasz dał mi księgę” – i Szafan odczytał ją wobec króla. Kiedy król usłyszał słowa księgi Prawa, rozdarł szaty.

Następnie król rozkazał kapłanowi Chilkiaszowi, Achikamowi, synowi Szafana, Akborowi, synowi Micheasza, pisarzowi Szafanowi i urzędnikowi królewskiemu Asajaszowi: „Idźcie poradzić się Pana co do mnie, co do ludu i całego pokolenia Judy w związku ze słowami tejże znalezionej księgi. Bo wielki gniew Pana zapłonął przeciwko nam z tego powodu, że przodkowie nasi nie słuchali słów tejże księgi, by spełniać wszystko, co jest w niej napisane”.

Wtedy król polecił przez posłów, by zebrała się koło niego cała starszyzna Judy i Jerozolimy. I wszedł król do świątyni Pana, a wraz z nim wszyscy ludzie z Judy i wszyscy mieszkańcy Jerozolimy, kapłani i prorocy oraz cały lud od najmniejszych aż do największych. Odczytał dla ich uszu całą treść księgi przymierza, znalezionej w świątyni Pana.

Następnie król stanął przy kolumnie i zawarł przymierze przed obliczem Pana, że pójdą za Panem, że będą przestrzegali Jego poleceń, przykazań i praw całym sercem i całą duszą, że w czyn zamienią słowa tego przymierza, spisane w tejże księdze. I cały lud przystąpił do przymierza.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców.

Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach”.

W trakcie prac – dzisiaj powiedzielibyśmy – renowacyjnych w świątyni Pańskiej, które podjęto w ramach reformy i odnowy religijnej narodu wybranego po powrocie z niewoli, nagle i niespodziewanie znaleziono Księgę Prawa Bożego. My tu sobie oczywiście mówimy, że niespodziewanie znaleziono, bo tak nam tę sprawę ukazuje Autor biblijny, ale sądząc po tym, co usłyszeliśmy w dzisiejszym pierwszym czytaniu, a więc po reakcji wszystkich uczestników tej historii – począwszy od króla – na ten fakt, raczej chyba nie będziemy mówili o żadnym przypadku.

Bo skoro nastąpiło tak mocne poruszenie serc ludzi, to znaczy, że Bóg sam chciał, aby ta Księga została znaleziona. Powiedzmy sobie – aby została znaleziona w podwójnym wymiarze: jako przedmiot, który nagle i niespodziewanie znalazł się w rękach tych, którzy akurat przy wybieraniu pieniędzy ze skarbony świątyni natknęli się na nią; ale także jako przesłanie, jako treść, jako nauka, jako słowo Boga do ludzi: została znaleziona na nowo, odkryta na nowo, usłyszana na nowo.

Bo to sobie, moi Drodzy, mocno podkreślmy: to nie była jakaś nowa księga. To nie była jakaś nowa treść, która niespodziewanie trafiła do członków ludu wybranego, powodując zaskoczenie. Nie, kiedy ją odnaleziono i powiadomiono króla, ten – zauważmy to – rozdarł szaty! Dobrze znamy ten dramatyczny gest, oznaczający żal, ból serca, jakieś duchowe cierpienie, ale też pragnienie otwarcia serca przed Bogiem i przed drugim człowiekiem; pokazania, że w tym sercu niczego się nie ukrywa, nie ma się żadnych podstępnych zamiarów.

I oto w tym momencie ten dramatyczny gest – z pewnością w żaden sposób nie wyreżyserowany, a bardzo spontaniczny i bardzo szczery – uświadomił całemu ludowi to, z czego i król zdał sobie sprawę, że Księgę tę podwójnie zagubiono. Bo zagubiono ją w sposób fizyczny, skoro przepadła w zakamarkach świątyni, ale to oznaczało, że nie zwracano na nią zbyt dużej uwagi.

Bo gdyby zwracano, to pilnowano by jej jak największego skarbu i żadne okoliczności, nawet najbardziej dramatyczne, nie spowodowałyby, że nagle gdzieś zniknęła! Skoro jednak tak się stało, to oznaczało to, iż nie przejmowano się aż tak bardzo jej treścią. I w tym sensie możemy mówić o podwójnym zagubieniu, przy czym to drugie chyba było o wiele bardziej smutne i dramatyczne, aniżeli to pierwsze.

Bo było to zagubienie kontaktu z Bożym słowem. Dla Bożego słowa, dla Bożego Prawa – zabrakło miejsca w ludzkich sercach. Po prostu – zapomniano o tej Księdze. I gdyby „sama” się nie znalazła, to nikt by jej nie szukał.

Zatem, to nie żaden przypadek z owym znalezieniem. To Bóg sam – w taki bardzo oryginalny, a jednocześnie taki bardzo zwyczajny sposób – dał tę Księgę ludziom ponownie do ręki. Właśnie w tym czasie tak wyjątkowym i w takich szczególnych okolicznościach, jak odbudowa, a dokładnie: odnawianie świątyni; kiedy też odnawiano i na nowo organizowano kult religijny – Bóg sam wskazał, od czego należy zacząć. Od czego?

Od przeczytania na nowo Księgi Jego Prawa, od wsłuchania się na nowo w Jego słowo – tak dobrze znane od wieków, a tak bardzo zagubione. Podwójnie zagubione, a szczególnie: w świadomości, w umysłach i w sercach ludzi. Po prostu: zapomniane! I dlatego właśnie tam, w sercach i umysłach ludzi, miało – musiało – nastąpić ponowne znalezienie, takie duchowe znalezienie, czyli ponowne odczytanie. Trzeba więc było remontu świątyni, a może i tego czasu niewoli, jaki go poprzedził, aby ludzkie serca na nowo zatęskniły na Bożym słowem… I tak bardzo przejęły się, kiedy to Słowo się „znalazło” i ponownie z całą mocą wybrzmiało.

Moi Drodzy, a czy my mamy na co dzień kontakt z Bożym słowem? Czy mamy w ogóle w domu Pismo Święte? Pewnie w każdym jest. A chociaż wiemy, gdzie jest? W którym dokładnie miejscu domu się znajduje? Czy nie obok kropidła, które raz do roku wyjmuje się, kiedy ksiądz przychodzi „po kolędzie”, więc trzeba jedno i drugie położyć na stoliku, obok krzyżyka, żeby się prezentowało, jak należy, a potem schować na cały następny rok?… A może nawet nie za bardzo wiemy, gdzie ono jest – zapewne gdzieś wśród książek, a może wśród innych gratów?…

Moi Drodzy, niech to nie zabrzmi zbyt frywolnie, ale może i nam trzeba, żeby przy wyciąganiu jakich innych rzeczy z szafy – nagle nam Pismo Święte spadło na głowę, żebyśmy sobie o nim przypomnieli?… Oczywiście, mówimy to trochę z uśmiechem, ale problem chyba jednak istnieje… Bo nawet, jeżeli ktoś ma słaby wzrok i nie jest w stanie samemu czytać, to przecież można uważnie słuchać tegoż Słowa w katolickich rozgłośniach radiowych. A przede wszystkim – można i należy uważnie słuchać go w liturgii! W czasie Mszy Świętej!

Moi Drodzy, czy go rzeczywiście słuchamy? Jak go słuchamy? Czy może faktycznie potrzeba i nam jakichś trudnych doświadczeń życiowych i długiego poszukiwania rozwiązań, żeby przekonać się, że tak naprawdę jest tylko jedno rozwiązanie, a jest nim słowo Boże? Czego potrzeba, aby owo znalezienie Księgi Bożego Prawa, znalezienie Bożego słowa – mogło się dokonać w naszym życiu?

Bo my – podobnie, jak członkowie narodu wybranego – wiemy, że ta Księga w ogóle istnieje, że gdzieś tam jest. I wiemy, że jest coś takiego, jak słowo Boże. Owszem, nawet je w zasadniczym zarysie znamy – wiemy, o czym generalnie mówi, jakie treści w sobie zawiera, jakie przesłanie niesie. Ale dzisiaj – poprzez wydarzenie z pierwszego czytania – Bóg mówi do nas, że to Słowo trzeba ciągle na nowo odkrywać, ciągle na nowo zgłębiać! Trzeba je coraz bardziej rozumieć – na ile tylko będziemy w stanie je zrozumieć.

A nade wszystko – Słowem tym żyć! Bo może my chodzimy na Mszę Świętą systematycznie, co niedzielę, a nawet i w dni powszednie – i słuchamy tegoż Słowa; a może i słuchamy go w radiu katolickim, czy w katolickiej telewizji, gdzie nawet jest ono wyjaśniane i wprost odnoszone do życia; a może i sami czytamy; ale według niego nie żyjemy?… Albo – wciąż jeszcze za mało nim żyjemy?…

Jak to jednak rozpoznać? Jezus daje nam bardzo konkretną odpowiedź w dzisiejszej Ewangelii, mówiąc: Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. I w tym kontekście przestrzega: Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach. I wszystko jasne!

Moi Drodzy, tu właśnie tkwi istota całej sprawy: w owocowaniu! Czy moje chrześcijańskie życie przynosi dobre owoce? Czy mój kontakt z Bożym słowem przynosi owoce, czy ich nie przynosi, czyli że moje życie niczym nie różni się od życia tych, którzy tego Słowa nie czytają, nie słuchają, a może nawet w Boga nie wierzą? A może ich życie – takie codzienne funkcjonowanie wśród ludzi – jest nawet lepsze od mojego życia, a to przecież ja mam być świadkiem Jezusa i świadkiem wiary. Bo ja czytam Boże słowo, ja go słucham!

Właśnie – słucham? Czy jednym uchem wlatuje, a drugim wylatuje? Moja codzienna postawa dokładnie to pokazuje. I właśnie: co pokazuje ta moja postawa? A może trzeba mi na nowo odnaleźć Księgę Bożego słowa, na nowo wziąć ją do ręki, na nowo przejąć się tym, co Bóg do mnie mówi? I nie czekać na jakieś nadzwyczajne, a może dramatyczne wydarzenie w moim życiu, ale tak zwyczajnie, spontanicznie i szczerze – wziąć do ręki, wziąć do serca i zacząć ten kontakt na nowo?

Z pewnością warto. I to już od dzisiaj!

3 komentarze

  • Módlmy się za księdza Piotra Glasa. Trzeba nam właśnie takich kapłanów, odważnych i niezłomnych. Takich jak Jan Chrzciciel, nazywających cudzołóstwo grzechem śmiertelnym a nie związkiem partnerskim. Trzeba nam żywych pochodni wiary w czasach wielkiego zamętu.

    • Dziękczynienie Bogu za takiego kapłana!
      Modlę się za księdza Piotra i jego działalność podczas nowenny Matki Bożej Nieustającej Pomocy.

      • Potrzeba nam mocnych głosów i postaw kapłańskich – jednoznacznych! Nie tylko Księdza Piotra Glasa. I może niekoniecznie – to moje prywatne zdanie – w stylu Księdza Piotra Glasa.
        xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.