Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:
►Karol Pawluczuk – Lektor w mojej rodzinnej Parafii, Człowiek bardzo mi bliski, zaangażowany w życie wiarą i w życie Parafii;
►Siostra Aneta Sroka, za moich czasów – Przełożona Domu Sióstr od Aniołów w Tłuszczu, gdzie byłem wikariuszem.
Niech Im Pan we wszystkim błogosławi! O to będę się dla Nich modlił!
A w Dniu Pamięci o Rzezi Wołyńskiej – pomódlmy się o pokój w naszej Ojczyźnie, o pokój na świecie, ale też o pełne i odważne wyjaśnienie wszystkich okoliczności tego straszliwego ludobójstwa, jakie tam, na Wołyniu, się dokonało… Nie po to, aby się na kimś mścić, ale aby na pełnej prawdzie budować pokojową przyszłość i współistnienie narodów.
A przy okazji, polecajmy naszą Ojczyznę, Europę, świat i cały Kościół – wstawiennictwu dzisiejszego, tak niezwykłego Patrona, którego uznajemy za Patrona Europy. Ja osobiście modlę się – co zresztą robię codziennie – o powrót Europy do chrześcijańskich korzeni, a jednocześnie: o jak najszybszy rozpad unii europejskiej (pisownia małymi literami celowa), jako tworu złego, przeżartego korupcją, promującemu wszelkie zgorszenia i zboczenia! Nikogo nie zmuszam, ani nawet nie zachęcam do modlitwy w tej intencji, bo może ktoś widzi w unii europejskiej jakieś dobro. Ja nie widzę. A zła widzę całe mnóstwo!
Moi Drodzy, serdecznie pozdrawiam z Lublina, gdzie jestem w swoim mieszkaniu i pracuję nad bieżącymi sprawami i planami, jak chociażby – nad naszymi wyjazdami i audycjami. Muszę z radością i wdzięcznością Bogu przyznać, że wczorajszy dzień był naprawdę bardzo udany i sporo udało mi się zrobić, dość dobrze wykorzystując czas. Nie zawsze się tak udaje – a wczoraj się udało. Mam nadzieję, że dzisiaj będzie podobnie!
Wieczorem – jak zawsze, gdy jestem w Lublinie – Msza Święta w Parafii Świętego Jana Kantego.
Tymczasem, zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim konkretnym przesłaniem zwraca się do mnie osobiście? Duchu Święty, przyjdź i bądź natchnieniem!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Święto Św. Benedykta, Opata, Patrona Europy,
11 lipca 2024.,
do czytań z t. VI Lekcjonarza:
Prz 2,1–9; albo: Dz 4,32–35; Mt 19,27–29
CZYTANIE Z KSIĘGI PRZYSŁÓW:
Synu, jeśli przyjmiesz moje nauki i zachowasz u siebie wskazania; ku mądrości nachylisz swe ucho, ku roztropności swe serce; jeśli wezwiesz rozsądek, przywołasz donośnie rozwagę, jeśli szukać jej poczniesz jak srebra i pożądać jej będziesz jak skarbów, to bojaźń Pana zrozumiesz, osiągniesz znajomość Boga. Bo Pan udziela mądrości, z ust Jego wychodzą wiedza i roztropność; dla prawych On chowa swą pomoc, On jest tarczą dla żyjących uczciwie.
On strzeże ścieżek prawości, ochrania drogi pobożnych. Wtedy sprawiedliwość pojmiesz i prawość, i rzetelność, i każdą dobrą ścieżkę.
ALBO:
CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne.
Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wszyscy oni mieli wielką łaskę.
Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze uzyskane ze sprzedaży, i składali je u stóp Apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Piotr powiedział do Jezusa: „Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?”
Jezus zaś rzekł do nich: „Zaprawdę, powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach i będziecie sądzić dwanaście pokoleń Izraela. I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy”.
Patron dnia dzisiejszego, Benedykt z Nursji, należy do najznamienitszych postaci w Kościele łacińskim. Wsławił się niezwykle mądrą i wyważoną „Regułą”, która stała się podstawą do tworzenia bardzo wielu późniejszych rodzin zakonnych na Zachodzie. Przez założony przez siebie zakon przyczynił się nie tylko do pogłębienia życia religijnego w Kościele, ale i szeroko rozumianej kultury. Jego synowie duchowi zasłużyli się najwięcej dla pozyskania Chrystusowi ludów germańskich.
Wszystkie te racje skłoniły Papieża Pawła VI do tego, by w 1964 roku wyróżnić Świętego Benedykta zaszczytnym tytułem głównego Patrona Europy. Jednakże, chociaż Benedykt zajmuje w dziejach Kościoła Katolickiego poczesne miejsce, to udokumentowane wiadomości o nim są nikłe.
Podstawowym źródłem, z jakiego dowiadujemy się o jego życiu i działalności, jest dzieło Świętego Papieża Grzegorza I Wielkiego, zatytułowane „Dialogi”. Grzegorz, zanim został Papieżem, był mnichem benedyktyńskim, żyjącym niemalże współcześnie z Benedyktem, dlatego jego dzieło warto zauważyć. Niestety, pisząc je, nie tyle wziął on sobie za cel podanie solidnej biografii, co raczej osobistą opowieść o życiu Benedykta. Stąd w „Dialogach” mało jest danych historycznych, a wiele wątków wręcz legendarnych.
Z tego, co wiemy, Benedykt urodził się około roku 480, wraz ze swoją bliźniaczą siostrą, Świętą Scholastyką. Pierwsze nauki pobierał w rodzinnym miasteczku. Na dalsze studia udał się do Rzymu, w którym jednak nie pozostał długo. Opuścił go, gdyż chciał oddać się Panu Bogu na wyłączną służbę jako asceta. Przeniósł się więc do Subiaco, gdzie znalazł tak bardzo upragnioną ciszę – w surowej grocie, w której zamieszkał i oddał się wyłącznie kontemplacji. Z rąk jakiegoś mnicha przyjął habit.
Wspomniana grota zapewniała mu zupełny spokój. Przebywał w niej trzy lata. Miejscowi górale, wypasający kozy, zaopatrywali go w konieczną żywność. Z czasem też zaczęli przyłączać się doń pierwsi uczniowie. Pod jego kierunkiem utworzono dwanaście małych klasztorków, po dwunastu uczniów każdy. Na czele każdego z nich postawił Benedykt przełożonych, od siebie bezpośrednio zależnych. Z czasem jednak opuścił i to miejsce. Nie wiemy, dlaczego to uczynił. Święty Grzegorz wymienia – jako przyczynę – niechęć miejscowego duchowieństwa.
Benedykt zabrał ze sobą najgorliwszych i najbardziej oddanych uczniów i przeniósł się z nimi na Monte Cassino, do ruin dawnej fortecy rzymskiej. Budowę nowego klasztoru rozpoczął od wyburzenia pogańskiej świątyni Jowisza i Apollina. Kiedy stanął już kościół i klasztor, którego mury zaczęły się zapełniać kandydatami na mnichów, Benedykt postanowił ułożyć regułę.
Miał już sporo doświadczenia, a długie lata rządów na Monte Cassino pozwoliły w praktyce wypróbować nowe przepisy. Roztropny Prawodawca zmieniał je i stale udoskonalał. Reguła benedyktyńska przeszła zatem okres długiej próby i doświadczeń. Wprawdzie jej oryginał zaginął, jednakże zachowało się wiele odpisów.
Nie była to reguła surowa – jak inne ówczesne reguły zakonne. Zasadniczą jej cechą stał się umiar. Zarówno w modlitwie, jak i uczynkach pokutnych; tak w pracy, jak i w spoczynku, czy też w posiłku – we wszystkim zalecała tak zwany „złoty środek”.
Celem zasadniczym, jaki Założyciel wytyczył swoim synom duchowym, stała się natomiast służba Boża. Całe życie mnicha, jego wszystkie chwile i czynności, winny zmierzać do tego, by pomnażały chwałę Stworzyciela. Jako swoją dewizę przyjął nasz Patron słowa: ORA ET LABORA! – MÓDL SIĘ I PRACUJ!
Ze szczególną pieczołowitością strzegł też kultu liturgicznego, co pozostało do naszych dni pięknym dziedzictwem jego zakonu. Poważną część dnia swoich zakonników przeznaczył na „lectio divina” – a więc czytanie Pisma Świętego i osobistą refleksję nad nim. Ponadto, wprowadził do zakonu profesję, czyli zagwarantowaną prawem przynależność do klasztoru; a także – tak zwaną stabilność miejsca, czyli zobowiązanie mnichów do pozostawania w jednym klasztorze aż do śmierci.
Reguła Świętego Benedykta stała się podstawą dla wielu innych, a sława jej Autora rozchodziła się szeroko. Powiększać ową sławę miały jeszcze cuda, o których wspomina Święty Grzegorz. Święty Benedykt zmarł 21 marca 547 roku, w kilka dni po śmierci swojej Siostry, Świętej Scholastyki, Założycielki żeńskiej gałęzi benedyktynów. Pochowano ich razem we wspólnym grobie, na Monte Cassino.
I jakkolwiek na skutek różnych groźnych najazdów wrogów trzeba było przenieść jedne i drugie relikwie do Francji, co dokonało się 11 lipca 673 roku, to jednak z czasem znaczna ich część powróciła na Monte Cassino. I właśnie dzień przeniesienia relikwii – 11 lipca – Papież Paweł VI ustanowił dorocznym Świętem naszego Patrona.
Począwszy od dnia śmierci, Święty Benedykt odbierał od swoich duchowych synów wielką cześć. Do jego grobu napływali liczni pielgrzymi. Rychło też jego kult stał się własnością całego Kościoła. Ku czci Patriarchy ułożono mnóstwo hymnów, sekwencji i modlitw. Jego „Reguła” wywarła poważny wpływ na całe życie Europy Zachodniej. Dzieło Benedykta jest imponujące, niepowtarzalne i niepodważalne.
A we wspominanej dziś już kilkakrotnie „Regule”, tak zapisał: „Przede wszystkim, gdy coś dobrego zamierzasz uczynić, módl się najpierw gorąco, aby Bóg sam to do końca doprowadził. Skoro raczył nas już zaliczyć do grona swoich synów, oby nie musiał kiedyś się smucić naszymi złymi postępkami. Posługując się dobrem, jakie w nas złożył, powinniśmy zatem zawsze być Mu posłuszni, bo w przeciwnym razie mógłby nas nie tylko wydziedziczyć, jak rozgniewany Ojciec swoich synów, lecz także jak groźny Pan, obrażony naszą nikczemnością, wydać na wieczną karę sługi niegodne, gdyż nie chcieliśmy iść za Nim do chwały. […]
Przepasawszy więc biodra wiarą i pełnieniem dobrych uczynków, podążajmy ścieżkami Pana za przewodem Ewangelii, abyśmy zasłużyli na oglądanie Tego, który nas wezwał do swego królestwa. Jeśli zaś pragniemy zamieszkać w tym królestwie i w Przybytku Pańskim, musimy biec drogą dobrych uczynków, gdyż inną tam się nie dochodzi.
Podobnie jak istnieje zawziętość zła i gorzka, która oddala od Boga i prowadzi do piekła, tak jest i gorliwość dobra, która oddala od grzechów, a prowadzi do Boga i do życia wiecznego. Ta więc właśnie gorliwość niechaj wyróżnia mnichów w ich życiu żarliwej miłości tak, aby w okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzali. Niech słabości swoje duchowe i cielesne znoszą cierpliwie. Niech prześcigają się nawzajem w posłuszeństwie.
Niechaj nikt nie stara się o to, co uważa za pożyteczne dla siebie, lecz raczej o to, co pożyteczne dla drugiego. Niech darzą się wzajemnie czystą miłością braterską. Niech Boga się boją dlatego, że Go miłują. Opata swego niech kochają miłością szczerą i pokorną. Niechaj nic nigdy nie będzie dla nich ważniejsze od Chrystusa, który oby nas razem raczył doprowadzić do życia wiecznego.” Tyle Święty Benedykt w swojej „Regule”.
Słuchając tychże słów, a jednocześnie – słowa Bożego, przeznaczonego na dzisiejszy dzień w liturgii Kościoła, zauważamy od razu, że styl życia i pracy naszego dzisiejszego Patrona, opisany i skodyfikowany w jego Regule, jest wypełnieniem tych wskazań, które Pan daje dziś w swoim Słowie.
Oto w pierwszym z dwóch czytań, jakiem mamy dziś do wyboru w liturgii Mszy Świętej – w czytaniu z Księgi Przysłów – znajdujemy takie pouczenia: Synu, jeśli przyjmiesz moje nauki i zachowasz u siebie wskazania; ku mądrości nachylisz swe ucho, ku roztropności swe serce; jeśli wezwiesz rozsądek, przywołasz donośnie rozwagę, jeśli szukać jej poczniesz jak srebra i pożądać jej będziesz jak skarbów, to bojaźń Pana zrozumiesz, osiągniesz znajomość Boga. Bo Pan udziela mądrości, z ust Jego wychodzą wiedza i roztropność; dla prawych On chowa swą pomoc, On jest tarczą dla żyjących uczciwie. On strzeże ścieżek prawości, ochrania drogi pobożnych. Wtedy sprawiedliwość pojmiesz i prawość, i rzetelność, i każdą dobrą ścieżkę.
Zauważmy, że w tym pouczeniu wyraźnie pobrzmiewa połączenie roztropnego działania człowieka z działaniem samego Boga, który wspiera owo ludzkie trzeźwe i zdroworozsądkowe myślenie i wynikające z niego roztropne postępowanie. Zauważmy, że w tym tekście ważne i poczesne miejsce zajmują takie słowa, jak: «rozsądek», «rozwaga», «mądrość», «wiedza i roztropność», «życie uczciwe»… A zatem, taka – powiedzielibyśmy – normalność! Taka dobra normalność!
Być może – zdaniem niektórych – zaprzeczeniem tych wskazań jest treść dzisiejszego drugiego, z danych nam do wyboru czytań, z Księgi Dziejów Apostolskich. Bo tam z kolei słyszymy, że jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. […] Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze uzyskane ze sprzedaży, i składali je u stóp Apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby.
Na pierwszy rzut oka, takie postępowanie raczej kłóci się ze zdrowym rozsądkiem – przynajmniej, jeśli wziąć pod uwagę dzisiejsze standardy. A nawet nie tylko dzisiejsze, bo i wtedy taka wspólnota dóbr zasadniczo nie była czymś powszechnym – miała charakter raczej lokalny. Ale jednak istniała, skoro Autor Dziejów Apostolskich pisze nam o tym, a to znaczy, że taki styl życia jest w ogóle możliwy do zrealizowania, że to nie jest taka znowu bajka.
Bo choć – tak na pierwsze skojarzenie – oddanie wszystkiego, co się ma, do dyspozycji innych, nie jest zbyt rozsądnym działaniem, to jednak jeśli się to zrealizuje (no, właśnie!) w sposób zdroworozsądkowy, może się okazać fantastycznym rozwiązaniem. Bo – z jednej strony – nikt nie ma tego, co jest jego własnością, ale za to wszyscy mają wszystko! Pod warunkiem jednakże – powtórzmy to z całą mocą – że przeprowadzi się to w sposób mądry, rozsądny i uczciwy.
A poza tym – zwróćmy i na to uwagę – ta sytuacja miała miejsce po tym, jak Piotr zapytał Jezusa: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy? Czyli – można powiedzieć – z tą bezinteresownością i hojnością to nie było tak od razu i tak prosto i łatwo. Trzeba było wcześniej odpowiednio „przekierować” myślenie chrześcijan. I Jezus właśnie tego dokonał. Zresztą, przez całą swoją misję na tej ziemi niczego innego nie robił, jak to właśnie, że przekierowywał myślenie swoich uczniów na tory logiki i zdrowego rozsądku.
Dzisiaj uczynił to w ten sposób, że Piotrowi odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach i będziecie sądzić dwanaście pokoleń Izraela. I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy.
A zatem, „opłaca się” pójść za Jezusem. I nawet nie dlatego, że dzięki temu będzie się bogaczem na tej ziemi. Ale dlatego, że nauka Jezusa, nauka ewangeliczna – i całe chrześcijaństwo – jest naprawdę bardzo logiczne i spójne. Można nawet chyba odważyć się na stwierdzenie, że chrześcijaństwo jest religią zdrowego rozsądku i trzeźwego myślenia.
To prawda, że niektóre postawy i zachowania – jak chociażby owo oddanie wszystkiego, co się ma, o którym mówimy tu sobie, czy też ofiarowanie swego życia w sposób męczeński – może się kłócić ze zdrowym rozsądkiem, bo każdy raczej to, co swoje, a szczególnie swoje życie, bardziej zachowuje i ochrania, niż oddaje. A zatem – może w pierwszym odbiorze wyglądać to na totalny brak rozsądku!
Ale jeżeli jest to „nierozsądek”, wynikający z miłości, to zmienia postać rzeczy. Bo wówczas takie postępowanie – choć heroiczne i niezwykłe – nie oznacza jakiegoś nieokiełznanego szaleństwa, ale właśnie wpisuje się bardzo dokładnie w logikę całej chrześcijańskiej postawy: w logikę miłości.
I tego uczy nas dzisiejszy Patron – tak wyjątkowy Mąż Boży, Prawodawca zakonny i Ojciec całej zakonnej Rodziny; Człowiek niezwykłego formatu duchowego, trzeźwego myślenia i rozsądku. A przecież także – a może przede wszystkim – Człowiek wielkiej wiary i miłości do Boga i Kościoła.
Wszystkie zasady, jakie zachowywał i jakich uczył swoich duchowych synów, zostały zawarte – jak już sobie mówiliśmy – w krótkiej maksymie: ORA ET LABORA!, czyli: MÓDL SIĘ I PRACUJ! W zgodnym rozumieniu i tłumaczeniu tej maksymy, podkreśla się z całą mocą, że najważniejszą jej częścią jest słówko: ET, czyli: I. A zatem, połączenie modlitwy i pracy – zdroworozsądkowe połączenie czynnika duchowego i praktycznego.
Bo sama modlitwa, bez pracy, bez rzetelnego wypełniania swoich obowiązków, to dewocja, lenistwo i cwaniactwo – zwykła gra pozorów, faryzeizm w najczystszej formie. Z kolei, sama praca bez modlitwy – to pusty aktywizm, często pracoholizm; to pogoń za wiatrem i uczynienie z kogoś (także z samego siebie) robota, maszyny do pracy, albo wręcz trybiku w tej maszynie; czy jak by jeszcze tego nie określić. Jedna i druga postawa jest niewłaściwa!
Dopiero połączenie jednej i drugiej, wypośrodkowanie, wzajemne uzupełnianie się jednej i drugiej – poprzez mądre i zdroworozsądkowe zastosowanie owego ET – jest tym, o czym dzisiaj mówimy i do czego zdecydowanie powinniśmy dążyć: w naszym życiu osobistym, w naszym życiu rodzinnym i sąsiedzkim, w naszej nauce, studiowaniu i w pracy, w naszych relacjach z Bogiem i z drugim człowiekiem.
Niech Święty Benedykt uczy nas owego ET!
„Benedykt był mężem czcigodnego życia, błogosławionym z łaski i Imienia, który opuszczając dom i rodzinę i chcąc zadowolić tylko Boga, szukał miejsca świętego życia.”(Antyfon wejściowy oparty na PS. 15 (16):5-6).
Widzę w tym wskazówkę dla Europy. Gdzie i za kim podążać.
Drogą synodalną jak proponuje Niemcy czy drogą integracji europejskiej jak proponuje unia? Tak, możesz wybrać te drogi. Ale, dokąd zaprowadzą? W zbiorze rozpustników: lgbt, narzucanie wątpliwych decyzji politycznych, niszczenie wartości moralnych i rodzinnych.
Można wybrać drogę Abby Benedykta. Droga do zbawienia duszy. Przestrzegać przykazań; podejmować decyzje polityczne zgodnie z normami moralności chrześcijańskiej (poszanowanie religii,kultury,tradycji innych krajów; nie narzucać im obcych ideologii); przekazywać dzieciom wartości naturalne (rodzice – ojciec i matka; małżeństwo – mężczyzna i kobieta). Tak, ta droga nie jest łatwa. Ale dokąd prowadzi? Do Nieba.
Lepiej bym tego nie ujął! Dziękuję!
xJ
Protoplasta Unii Europejskiej, Robert Schuman jest kandydatem na ołtarze. Zakładam, że jego cele były dobre.
Może powrót Europy do chrześcijańskich korzeni rozwiązałby sprawę i UE stałaby się prawdziwą wspólnotą?
Bo to nie tylko problem UE, ale i innych organizacji, takich jak ONZ (zasiada tam Rosja), czy Amnesty International, która chce, aby aborcja stała się prawem człowieka.
Ofiary ludobójstwoa wciąż nie są pochowane z należytą czcią, która cechuje cywilizowane narody. Ich kości, często noszące ślady barbarzyńskiego bestialstwa, leżą w dołach, zarośniętych drzewami lub na polach pod uprawami rolniczymi… Módlmy się, aby ludzkość została uwolniona od mordów i wojen, a zbrodniarze niech poniosą zasłużoną karę!
Żeby to się jednak mogło dokonać – świat, Europa, Polska i każdy z nas musi się szczerze zwrócić (nawrócić) do Boga! On musi być wreszcie na pierwszym miejscu!
xJ