Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Albert Dudzik, za moich czasów – Lektor w Parafii w Żelechów, a obecnie Mąż i Ojciec, a tak w ogóle, to fantastyczny Człowiek. Życzę mu stale dobrych natchnień i Bożej opieki na każdy dzień. Zapewniam o modlitwie!
A oto dzisiaj kilka kolejnych Grup Pielgrzymki Podlaskiej rozpoczyna pielgrzymowanie na Jasną Górę. A na drogach całej naszej Ojczyzny takich Grup pielgrzymuje znacznie więcej. Niech Pan sam będzie Przewodnikiem i Opiekunem Wszystkich, którzy zapragnęli przeżyć Rekolekcje w drodze. Do nich dołączamy tych, którzy zechcą włączyć się w pielgrzymowanie duchowe, w swoich Parafiach.
Moi Drodzy, mamy dzisiaj pierwsza sobota miesiąca. Uczcijmy Niepokalane Serce Maryi! Przepraszajmy za grzechy, które to serce ranią. I prośmy o pokój – w każdym ludzkim sercu!
Pozdrawiam Was, moi Drodzy, z Lublina, gdzie o 18:00 planuję znowu celebrować Mszę Świętą w „mojej” Parafii Świętego Jana Kantego. Natomiast w ciągu dnia zamierzam spokojnie popracować i pomodlić się na miejscu.
Wczoraj natomiast niespodziewanie odwiedziłem Sanktuarium Kodeńskie, gdzie rozmawiałem o Was z Matką Najświętszą.
Teraz zaś zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii: Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Poniżej zaś słówko Kacpra, przygotowane jak w każdą sobotę, a przysłane wcześniej, niż zwykle, bo Kacper wczoraj wieczorem miał wyjazd. Bardzo doceniam tę obowiązkowość i płynącą z serca sumienność! Jest to dodatkową wartością samego słówka, które i tak jest bardzo wartościowe, głębokie, czytelne, logiczne i przekonujące! Bardzo za nie dziękuję, a Was, moi Drodzy, proszę o komentarze!
Zatem, co dziś mówi do mnie osobiście Pan? Z jakim konkretnym przesłaniem zwraca się właśnie dzisiaj – właśnie do mnie? Duchu Święty – oświeć umysły i serca!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Sobota 17 Tygodnia zwykłego, rok II,
3 sierpnia 2024.,
do czytań: Jr 26,11–16.24; Mt 14,1–12
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:
Kapłani i prorocy zwrócili się do przywódców i do całego ludu tymi słowami: „Jeremiasz zasługuje na wyrok śmierci, gdyż prorokował przeciw temu miastu, jak to słyszeliście na własne uszy”.
Jeremiasz zaś rzekł do wszystkich przywódców i do całego ludu: „Pan posłał mnie, bym głosił przeciw temu domowi i przeciw temu miastu wszystkie słowa, które słyszeliście. Teraz więc zmieńcie swoje postępowanie i swoje uczynki, słuchajcie głosu Pana, naszego Boga; wtedy ogarnie Pana żal nad nieszczęściem, jakie postanowił przeciw wam. Ja zaś jestem w waszych rękach. Uczyńcie ze mną, co wam się wyda dobre i sprawiedliwe. Wiedzcie jednak dobrze, że jeżeli mnie zabijecie, krew niewinnego spadnie na was, na to miasto i na jego mieszkańców. Naprawdę bowiem posłał mnie Pan do was, by głosić do waszych uszu wszystkie te słowa”.
Wtedy powiedzieli przywódcy i cały lud do kapłanów i proroków: „Człowiek ten nie zasługuje na wyrok śmierci, gdyż przemawiał do nas w imię Pana, naszego Boga”.
Achikam przeto, syn Szafana, ochraniał Jeremiasza, by nie został wydany w ręce ludu na śmierć.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
W owym czasie doszła do uszu tetrarchy Heroda wieść o Jezusie. I rzekł do swych dworzan: „To Jan Chrzciciel. On powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim”.
Herod bowiem kazał pochwycić Jana i związanego wrzucić do więzienia. Powodem była Herodiada, żona brata jego Filipa. Jan bowiem upominał go: „Nie wolno ci jej trzymać”. Chętnie też byłby go zgładził, bał się jednak ludu, ponieważ miano go za proroka.
Otóż kiedy obchodzono urodziny Heroda, tańczyła córka Herodiady wobec gości i spodobała się Herodowi. Zatem pod przysięgą obiecał jej dać wszystko, o cokolwiek poprosi. A ona, przedtem już podmówiona przez swą matkę, powiedziała: „Daj mi tu na misie głowę Jana Chrzciciela”. Zasmucił się król. Lecz przez wzgląd na przysięgę i na współbiesiadników kazał jej dać. Posłał więc kata i kazał ściąć Jana w więzieniu. Przyniesiono głowę jego na misie i dano dziewczęciu, a ono zaniosło ją swojej matce.
Uczniowie zaś Jana przyszli, zabrali jego ciało i pogrzebali je; potem poszli i donieśli o tym Jezusowi.
A OTO SŁÓWKO KACPRA:
Dzisiejsze pierwsze czytanie jest kontynuacją wczorajszego pierwszego czytania. Prorok Jeremiasz przekazuje kapłanom oraz ludowi Słowo Boże. Nie są to miłe i pochlebiające proroctwa, a wręcz jest to pewnego rodzaju ostrzeżenie od Boga i wołanie do ludzi o poprawę swojego zachowania. Czy to ludziom się podoba? Czy są wdzięczni za to, że ktoś zwrócił im uwagę i mają okazję wyprostować swoje postępowanie?
Skądże znowu! Pałają żądzą zemsty i chcą zabić proroka Jeremiasza za jego wypowiedź. Przypomnijmy – była to wypowiedź prosto od Boga. Sam Bóg zwraca uwagę, aby w swojej wypowiedzi Jeremiasz nie pominął nawet słowa. Domyślam się, że Bogu zależało, aby to ostrzeżenie wybrzmiało na poważnie, a nie było złagodzone przez proroka tak, żeby ludzi za bardzo nie urazić tym, co ma powiedzieć.
Podobną sytuację mamy w dzisiejszej Ewangelii, gdzie wracamy do bardzo dobrze znanej nam historii zabicia Jana Chrzciciela. On – podobnie jak prorok Jeremiasz – nawoływał Heroda do wyprostowania swojej drogi życiowej. On również tak, jak prorok Jeremiasz, został skazany na śmierć. W przypadku Jeremiasza widzimy, że finalnie ludzie się opamiętali i nie dopuścili do jego zabicia. Przypomnijmy sobie natomiast, jak było z Jezusem?
Wielokrotnie arcykapłani, faryzeusze i uczeni w Piśmie chcieli pochwycić Jezusa i Go zabić. Próbowali podburzyć tłum przeciwko Niemu, próbowali podstawić ludzi, którzy będą zadawać Jezusowi podchwytliwe pytania – tak, żeby tylko mieć argument, aby się Go pozbyć.
Takich historii i sytuacji znajdziemy wiele w całym Piśmie Świętym. Czy w dzisiejszych czasach jest inaczej? Zupełnie nie. Tak ciężko i trudno przyjąć nam czyjąś krytykę. Nie mówię tutaj o hejcie czy szkalowaniu, bo to oczywiście jest złe i niepotrzebne. Mówię tutaj o takim rodzicielskim upomnieniu, braterskim upomnieniu. Mówię tutaj o sytuacji, gdy komuś na nas zależy i zwraca nam uwagę, ponieważ chce naszego dobra i pomyślności. Czy to w związku z naszą wiarą i postępowaniem, czy różnymi sprawami życiowymi.
Jestem również zdania, że nie należy kogoś uszczęśliwiać na siłę i jeśli ktoś nie chce pomocy, to na siłę nie należy nic robić. Zauważmy, że Bóg również nie działa na siłę. Upomina, wysyła proroków, ostrzega, ale robi to, pozostawiając człowiekowi pełną wolność w podjęciu decyzji. Z jednej strony, tak ciężko nam przyjąć czyjąś radę, ale czy my, udzielając komuś porady, robimy to naprawdę z czystym sercem, pełnym miłości dla drugiego?
Trzeba również zastanowić się nad tym, w jaki sposób my zwracamy się do drugiego człowieka. Czy bierzemy pod uwagę jego sytuację życiową? Czy zwracamy się z miłością i szacunkiem? Nie zrozumcie mnie źle – jeśli coś jest złe, to należy to nazwać po imieniu. Nie chodzi o to, żeby zmiękczać coś i mówić, że nic się nie dzieje. Jezus, Jan Chrzciciel czy nawet Jeremiasz – mówili wprost i nawoływali do zmiany postępowania. W ich przekazach nie było osądu, oceny czy chęci wprowadzenia słuchacza w poczucie winy.
Nie jest łatwo być szczerym dla bliskiej osoby, bo to wiąże się często z powiedzeniem czegoś, co nie będzie miłe albo przyjemne. Liczy się to, czy zrobimy to, kierując się czyimś dobrem, czy może chęcią narzucenia komuś naszego własnego zdania, które dodatkowo nie zawsze będzie słuszne.
Zachęcam dzisiaj do zastanowienia się, w jaki sposób rozmawiamy z bliskimi osobami. W jaki sposób zwracamy się również do nieznanych nam osób. Ja po sobie widzę, że często mógłbym swoją wypowiedź skonstruować inaczej. Jestem zadaniowcem i mam w pewien sposób umysł analityczny, dlatego w moich wypowiedziach często są porady na zasadzie: „Rekomenduję bramkę numer 1 albo bramkę numer 2.” Lubię klarowność i przejrzystość wyboru.
Czasami jednak powinienem być bardziej wyczulony na to, co ktoś przeżywa w danej chwili. Mam tego świadomość i nad tym pracuję. Jeśli mam z kimś mieć trudną rozmowę albo gdzieś mam mieć rozmowę z kimś trudnym – zawsze proszę Ducha Świętego, aby prowadził moją wypowiedź i całą rozmowę tak, aby była pełna miłości, wyrozumiałości, na wzór Serca Jezusa. Czasami nawet pozwalam Duchowi Świętemu tak to prowadzić – i wychodzi super. Czasami niestety moje człowieczeństwo bierze górę i wychodzi… różnie.
Jeśli zatem ktoś nam zwróci uwagę – przyjmijmy to z pokorą i podziękujmy, bo to znaczy, że komuś na nas zależy. Jeśli dajemy komuś radę bądź kogoś upominamy – róbmy to z miłością i pamiętajmy, żeby nie oceniać i nie osądzać. Miłość rodzi miłość i tylko tak przybliżymy Boże Królestwo naszym braciom i siostrom tu, na ziemi.
Kacper dzięki za słowo, które jak zawsze daje motywacje i chęć do walki oto by stawać się lepszym. Tak łatwo dzisiaj ścina się głowy kapłanom za to że kierują do nas Słowo Boże, upominają nas, prorokują. Zapominamy że są tylko ludźmi, których jednak wybrał Bóg z calymi slabosciami i przywarami. Może brakuje im dzisiaj obrońców? Jeremiasz go miał a zabrakło takiego Janowi bo tak nam się wygodnie żyje że lepiej ściąć głowę prorokowi niż zmienić swoje życie. Gdy już nie będzie proroka będzie można dalej się bawić i używać tego świata ale czy na zawsze i czy to będzie życie w prawdzie? Czy usunięcie przeszkody nie jest tylko szybszym podążaniem ku przepaści? Kacper Twoje rozważania Slowa Bożego rzucają zawsze taki powiew świeżości w życie Niech Ci Pan błogosławi w całym Twoim życiu.
Dziękuję! Bardzo mnie to cieszy, że to czym żyję potrafi rezonować w życiu innych osób. Temat pozbywania sie osób, które miały odwagę wołać jest długa. Zobaczmy chociażby ks. Popiełuszko. Niestety zły duch zawsze czyha na życie niewinnych osób. Dlatego tak ważne jest wsparcie modlitewne. Pozdrawiam serdecznie!
Kacper, a co jest za bramką nr 1 a co jest za nr.2 🙂 ?
Opowiem historię, która miała miejsce na Wspólnocie jakieś 6-7 lat a dotyczy posługiwania darem proroctwa. Ten dar był wówczas w fazie rozeznawania przez Księdza Opiekuna naszej grupy. Jedna z bliskich mi koleżanek, miała już wyznaczony termin usunięcia guza w głowie, w Warszawie. Poprosiła grupę wstawienniczą, aby się za Nią pomodlili. Podczas modlitwy jedna z osób dostała prorocze słowa dla Niej z Pisma Świętego, ale ponieważ były to początki Jego posługiwania darem proroczym, skonsultował to z obecnym księdzem. Ksiądz pozwolił odczytać; było to Słowo z Iz, 38, 1-5 ” 1 W owych dniach Ezechiasz zachorował śmiertelnie. Prorok Izajasz, syn Amosa, przyszedł do niego i rzekł mu: «Tak mówi Pan: Rozporządź domem twoim, bo umrzesz – nie będziesz żył». 2 Wtedy Ezechiasz odwrócił się do ściany i modlił się do Pana. 3 A mówił tak: «Ach, Panie, pamiętaj o tym, proszę, że postępowałem wobec Ciebie wiernie i ze szczerym sercem, że czyniłem to, co jest dobre w Twoich oczach». I płakał Ezechiasz bardzo rzewnie.4 Wówczas Pan skierował do Izajasza słowo tej treści: 5 «Idź i powiedz Ezechiaszowi: Tak mówi Pan, Bóg Dawida, twego praojca: Słyszałem twoją modlitwę, widziałem twoje łzy. [Oto uzdrowię cię. Trzeciego dnia pójdziesz do domu Pańskiego]. Oto dodam do dni twego życia piętnaście lat.”
Wszyscy byliśmy w „szoku” , mocne proroctwo, konkretne słowa, konkretna osoba, konkretny prorok. Czekaliśmy na wynik operacji. Operacja udała się. Bóg posłużył się nie jednym człowiekiem… Koleżanka teraz żyje w większości czasu w Warszawie , pomaga wychować 2,5 letniego wnusia, wirtuoza skrzypiec drugi cud, bo mama grubo po 40tce po kilku poronieniach, okres pandemii, w którym umiera w szpitalu samotnie ojciec na Corono-wirusa lub na brak właściwego leczenia…
Prorok w każdym czasie ma trudne zadanie, szczególnie jeśli ma wypowiadać słowa nieprzychylne słuchaczom. Jego wiara musi być silna i ufna, że przemawia w Imię Boga, że kieruje nim Duch Boży, Duch Święty…
Bramki, o których pisałem to raczej porady odnośnie danej sytuacji niż proroctwo. Jestem charyzmatykiem ale na początku drogi i moje charyzmaty są zawarte w muzyce i uwielbieniu graniem na instrumentach i paru innych. Temat uzdrowienia, proroctw itd jest bardzo rozległy więc tutaj już rozpisywał się nie będę. Wiem, że tak to działa i sam doświadczyłem cudów w mojej wspólnocie. Pozdrawiam Serdecznie!
Chcę podzielić się refleksją na temat Serca Maryi. Po tym, jak kilka tygodni temu z powodu bezsenności krzyczałam na Nią obraźliwie, Jezus dał mi do zrozumienia, że głęboko i boleśnie zraniłam Serce Jego Mamy.
Teraz każdej nocy, leżąc w łóżku, proszę Jezusa, aby chronił Swoją Matkę przed moimi atakami. Kiedy na tle bezsenności przychodzi mi do głowy nienawiść do Matki Boskiej krzyczę ” Nie! Nie!”i z zemstą proszę Jezusa, aby chronił przede mną Matkę.
Próbowałem modlić się w pozycji leżącej „Zdrowaś Maryjo” – nic nie działało, oderwałem się od negatywnych myśli. Dobrze, że w rękach nie było różańca. Znam siebie: mógłby polecieć gdzieś na podłogę i stać się zabawką dla kota. Nie chciałbym takiego świętokradztwa. Dlatego teraz chronię Matkę Boską przed sobą.
Swoimi słowami lub zmieniając słowa w Koronkę Bożego Miłosierdzia dla swojej intencji: „ze względu na jego cierpienie bądź miłosierny dla Dziewicy Maryi, chroń ją przed moimi atakami” ;” Święty Boże, Święty mocny, Święty Nieśmiertelny zmiłuj się nad Dziewicą Maryją i chroń Ją przede mną”.
Jestem spokojniejsza, gdy Wiem, że jest chroniona przez Syna. Chociaż przerażające jest to, że muszę to zrobić, jest to lepsze niż krzyki klątwy pod Jej adresem.
To lepiej przestać obrażać Maryję, zamiast prosić Jezusa, żeby Ją przed Panią osłaniał. Zupełnie nie rozumiem takiej logiki!
xJ