Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Cezary Kryczka, za moich czasów – Lektor w Parafii w Radoryżu Kościelnym, na moim pierwszym wikariacie.
Urodziny natomiast przeżywa Katarzyna Baczkura, należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot.
Życzę Obojgu świętującym zapału i natchnienia do codziennego radosnego i gorliwego świadczenia o Chrystusie! Zapewniam o modlitwie!
Moi Drodzy, pozdrawiamy z Mikaszówki – z ostatniego noclegu. Wczoraj w nocy padało, więc wydawało się, że już dzisiaj nie będziemy mogli popłynąć. Dzisiaj bowiem mamy do pokonania jezioro Mikaszewo, takie trochę większe, dlatego jeżeli pogoda jest nieodpowiednia, to z tego rezygnujemy. Dzisiaj jednak od rana świeci słońce.
Zaraz Msza Święta, po niej śniadanie, a potem pożegnamy Księdza Marka i Ilię, którzy już pojadą do Warszawy. A my popłyniemy na ostatni etap, aby zakończyć spływ przed śluzą Gorczyca, czyli w miejscu, w którym Święty Jan Paweł II zakończył swoją podróż statkiem w czasie Pielgrzymki, w roku 1999. Potem wracamy do Mikaszówki na ostatni posiłek – i w drogę powrotną. W wolniejszej i spokojniejszej chwili dokonam podsumowania tego czasu.
Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim konkretnym przesłaniem zwraca się właśnie do mnie? Duchu Święty, przyjdź – i bądź natchnieniem!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Czwartek 20 Tygodnia zwykłego, rok II,
22 sierpnia 2024.,
do czytań: Ez 36,23–28; Mt 22,1–14
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA EZECHIELA:
To mówi Pan: „Chcę uświęcić wielkie imię moje, które zbezczeszczone jest pośród ludów, zbezczeszczone przez was pośród nich, i poznają ludy, że Ja jestem Pan, gdy okażę się Świętym względem was przed ich oczami.
Zabiorę was spośród ludów, zbiorę was ze wszystkich krajów i przyprowadzę was z powrotem do waszego kraju, pokropię was czystą wodą, abyście się stali czystymi, i oczyszczę was od wszelkiej zmazy i od wszystkich waszych bożków. I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali.
Wtedy będziecie mieszkać w kraju, który dałem waszym przodkom, i będziecie moim ludem, a Ja będę waszym Bogiem”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus w przypowieściach mówił do arcykapłanów i starszych ludu:
„Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi. Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść.
Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem: «Powiedzcie zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę: woły i tuczne zwierzęta pobite i wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę». Lecz oni zlekceważyli to i poszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa, a inni pochwycili jego sługi i znieważywszy ich, pozabijali.
Na to król uniósł się gniewem. Posłał swe wojska i kazał wytracić owych zabójców, a miasto ich spalić.
Wtedy rzekł swoim sługom: «Uczta wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie». Słudzy ci wyszli na drogi i sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala zapełniła się biesiadnikami.
Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka, nie ubranego w strój weselny. Rzekł do niego: «Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?». Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: «Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów».
Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych”.
Jeśliby tak zestawić treść pierwszego czytania z czytaniem ewangelicznym, to moglibyśmy – tak najkrócej – powiedzieć, że to pierwsze pokazuje wyjście Boga do ludzi z konkretną propozycją, z konkretnym darem, czytanie ewangeliczne zaś pokazuje odpowiedź człowieka. Zaznaczmy od razu: bardzo różną odpowiedź. A nawet w samej Ewangelii zaznaczone jest, że Bóg wychodzi do człowieka z czymś dobrym, a człowiek te Jego dary tak często odrzuca.
A przecież On chce w naszym życiu dokonywać prawdziwych cudów, chce przemiany naszego serca, chce odmiany naszego losu, o czym dobitnie świadczą chociażby te słowa, z Proroctwa Ezechiela: Zabiorę was spośród ludów, zbiorę was ze wszystkich krajów i przyprowadzę was z powrotem do waszego kraju, pokropię was czystą wodą, abyście się stali czystymi, i oczyszczę was od wszelkiej zmazy i od wszystkich waszych bożków. I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali.
To są naprawdę bardzo pocieszające słowa – i bardzo konkretne. Bóg naprawdę tego chce dokonać! Tylko czy człowiek chce to otrzymać. Bo może zareagować tak, jak ci, zaproszeni dzisiaj na ucztę królewską. Przecież to dla owych zaproszonych był tak wielki zaszczyt, że większy chyba trudno sobie wyobrazić: król zaprasza na ucztę! To tak każdego i zawsze zaprasza – ot, tak sobie? Wydaje się, że i dzisiaj znaleźć się na uroczystym obiedzie u prezydenta, czy nawet u jakiegoś ministra, albo u biskupa – to jednak dość duża sprawa. I nie każdemu się ona – ot, tak sobie – zdarza.
Trudno więc sobie wyobrazić, że taki zaproszony nie rzuci dosłownie wszystkiego, nie odłoży wszystkich swoich planów, nie zmieni wszystkich swoich działań w tym czasie, aby tylko skorzystać z tak zaszczytnego zaproszenia. W Ewangelii dzisiejszej jednak słyszymy, że tak można… Że nagle wszystko, ale to dosłownie wszystko inne – okazało się ważniejsze! Nawet uprawa pól lub kupiectwo. A już fakt, że zaproszeni pozabijali królewskie sługi pokazuje najwyższą formę pogardy i bezczelności!
Odpowiedź króla była – jak słyszymy – bardzo mocna, co też warto, abyśmy wzięli pod uwagę. I wzięli sobie do serca! Bo nam i dzisiaj chyba się wydaje, że Bóg to może sobie ile chce wychodzić do nas z różnymi propozycjami, a nam się albo zechce z nich skorzystać, albo nie zechce… Albo wszystko inne nagle okaże się ważniejsze! Dlatego taka właśnie reakcja króla na zlekceważenie Jego zaproszeń: ciężka kara, jaka spadła na zaproszonych i ich miasto.
Co więcej – to też warto zauważyć – fakt, że pierwsza „tura” gości okazała się tak niegodna, nie oznaczał obniżenia rangi uczty i królewskiego zaproszenia. To nie było tak, że skoro nikt nie chciał przyjść, to teraz niech wejdzie każdy, kto się tylko trafi. Na to owszem – wskazywałyby słowa królewskiego polecenia: Uczta wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie.
Okazało się jednak, że kiedy tak się stało, czyli kiedy słudzy ci wyszli na drogi i sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala zapełniła się biesiadnikami; wówczas król – przyjrzawszy się uważnie gościom – wyprosił (to takie dość delikatne określenie) tych, którzy nie mieli należytego stroju. Owszem, komentatorzy biblijni dwoją się i troją, żeby jakoś wyjaśnić tę sytuację: że może ten strój był dawany przy wejściu, a może wzmianka o tym była w zaproszeniu, natomiast nie to jest nawet najważniejsze.
Najważniejsze jest to, że w ten sposób pokazana została niezmienna i niezależna od okoliczności wielkość króla i ważność Jego zaproszenia. Ono nic nie straciło ze swojej rangi – i uczta nic nie straciła ze swojej rangi – dlatego, że zaproszeni nie okazali się godni.
I o tym zawsze, Drodzy moi, trzeba nam pamiętać: Bóg wychodzi do nas z wieloma różnymi zaproszeniami, daje nam wiele razy różne szanse, składa nam przeróżne propozycje, chce naszego dobra na różne sposoby, ale to naprawdę nie oznacza, że można nim sobie – by użyć tego dramatycznego stwierdzenia – pomiatać! I można Go traktować jak „kumpla”, jak swojego sługę, jak kogoś „na posyłki”, albo kogoś, kto ma spełnić wszystkie nasze zachcianki. Nie!
Bóg zawsze pozostanie Bogiem – wielkim i potężnym, którego majestat jest niewyobrażalny! I który tak przewyższa nas, ludzi, swoją potęgą, że tego w ogóle nie da się nawet sobie wyobrazić! To, że On ten dystans skraca, to znak Jego wielkiej dla nas miłości. Ale to nie może spowodować, że możemy sobie my ten dystans skracać – w sposób zupełnie niewłaściwy.
Jeżeli bowiem ma się dokonać w naszym życiu ta piękna zapowiedź i to wspaniała obietnica, jaką otrzymaliśmy dziś w pierwszym czytaniu, to stanie się tak jedynie wtedy, kiedy my te dary z wielką wdzięcznością i miłością z Bożej ręki przyjmiemy – cały czas pamiętając o tym, jak wielki jest to dar i jak niezwykły zaszczyt! A wówczas prawdziwe cuda będą się w naszym życiu działy.
Tak, jak działy się w życiu Najświętszej Maryi Panny, którą dzisiaj w liturgii Kościoła czcimy jako Królową.
Wspomnienie Maryi Królowej, które dziś przeżywamy, zostało wprowadzone przez Papieża Piusa XII encykliką „Ad caeli Reginam” („Do Królowej niebios”), wydaną 11 października 1954 roku, w setną rocznicę ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Maryi. Już w czasie Soboru Watykańskiego I, w roku 1869, Biskupi francuscy i hiszpańscy prosili o to święto. Później prośby te były wielokrotnie ponawiane.
Początkowo wspomnienie Maryi Królowej obchodzone było w dniu 31 maja, ale w wyniku posoborowej reformy kalendarza liturgicznego przesunięto je na oktawę uroczystości Wniebowzięcia Maryi – a więc 22 sierpnia. To właśnie wydarzenie ukoronowania Maryi wspominamy w piątej tajemnicy chwalebnej Różańca Świętego.
W Piśmie Świętym nie mamy tekstu, który by wprost mówił o królewskim tytule Najświętszej Maryi Panny. Są jednak teksty pośrednie, które tę prawdę zawierają. W Raju pojawia się zapowiedź Niewiasty, która skruszy głowę węża. Archanioł Gabriel – jak usłyszeliśmy to w Ewangelii – zwraca się do Maryi: Błogosławiona jesteś między niewiastami! A zatem – spomiędzy wszystkich niewiast na ziemi Ona jest pierwsza. Sama też Maryja w proroczym natchnieniu wypowiada o sobie słowa: Oto błogosławić Mnie będą odtąd wszystkie pokolenia.
Maryja pochodziła z królewskiego rodu Dawida. Ewangelie bardzo często podkreślają to królewskie pochodzenie Jej Syna – Jezusa. Apokalipsa z kolei zawiera piękny obraz Niewiasty obleczonej w słońce i księżyc pod Jej stopami, na której głowie jaśnieje wieniec z gwiazd dwunastu. Niewiastą ową – według Tradycji Kościoła – jest właśnie Maryja.
Potwierdzenie powszechnej wiary w to, że Maryja jest Królową nieba i ziemi, wyraża również nauczanie Ojców Kościoła, ale także – ikonografia chrześcijańska, która od lat najdawniejszych przedstawia Maryję na tronie, z nimbem, w którym przedstawiano tylko cesarzy. Taki sposób przedstawiania Najświętszej Maryi Panny spotykamy już od III wieku w katakumbach.
W VIII wieku – jako forma walki z obrazoburcami – przyjął się zwyczaj prywatnego koronowania obrazów i figur Matki Bożej, zwłaszcza słynących szczególnymi łaskami. Od XVII wieku zwyczaj ten urzędowo zastrzegła sobie Stolica Apostolska. Początkowo koronacje owe były zarezerwowane jedynie dla cudownych obrazów włoskich. Wkrótce jednak rozszerzono je na cały świat. W Polsce tego zaszczytu dostąpił jako pierwszy obraz Matki Bożej Łaskawej w Warszawie, w 1651 roku, a następnie – w roku 1717 – Obraz Matki Bożej Częstochowskiej. A następnie – w 1723 – Matki Bożej Kodeńskiej.
Również najdawniejsze i najbardziej popularne modlitwy do Maryi, do których zaliczamy: „Pod Twoją obronę” i „Witaj, Królowo”, czy też Litania Loretańska – zawierają odniesienie do królowania Matki Jezusa.
Tytuł ten podkreślony został także w dokumentach Soboru Watykańskiego II, szczególnie w Konstytucji Dogmatycznej o Kościele „Lumen gentium”, gdzie w punkcie 59 czytamy: „Niepokalana Dziewica, zachowana wolną od wszelkiej skazy winy pierworodnej, dopełniwszy biegu życia ziemskiego z ciałem i duszą wzięta została do chwały niebieskiej i wywyższona przez Pana jako Królowa wszystkiego, aby bardziej upodobniła się do Syna swego, Pana panującego oraz zwycięzcy grzechu i śmierci.”
Tak zatem, tytuł „Królowa” podkreśla stan Maryi w czasach ostatecznych jako Tej, która zasiada obok swego Syna, Króla chwały. Maryja ma uczestnictwo w chwale zmartwychwstałego Chrystusa, gdyż miała udział w Jego dziele zbawczym. Jest Jego Matką, nosiła Go w swoim łonie, urodziła Go, zadbała o Jego wychowanie, towarzyszyła Mu nieustannie podczas Jego nauczania – aż do krzyża, a potem – w Wieczerniku, aż do Dnia Pięćdziesiątnicy.
Maryja nie jest Królową absolutną, najwyższą i jedyną. Jest nad Nią Bóg i tylko On ma najpełniejsze prawo do tego tytułu. Jeśli jednak Maryję nazywamy Królową, to ze względu na Jej Syna. Godność Jej Boskiego Macierzyństwa wynosi Ją ponad wszystkie stworzenia, czyni Ją Królową aniołów i wszystkich świętych, Królową nieba i ziemi. Królewskość Maryi jest zatem pośrednia. Tylko bowiem Bóg jest władcą najwyższym i jedynym!
Mając to wszystko na uwadze i jednocześnie wsłuchując się w czytania biblijne, raz jeszcze zapytajmy samych siebie, jak odnosimy się do Boga, który jest naszym Ojcem, ale i wielkim Królem. Jak korzystamy z Jego zaproszeń? Czy jesteśmy tak otwarci na Niego, a jednocześnie tak pokorni – jak Maryja?…