Nie z tego się cieszcie…

N

Szczęść Boże! Moi Drodzy, bardzo serdecznie dziękuję Wszystkim, którzy współtworzyli wczorajszą wieczorną audycję w Katolickim Radiu Podlasie: zarówno w studiu, jak i przy odbiornikach: poprzez słuchanie, łączność z nami i wspólną modlitwę. Oto zapis audycji:

https://archiwum.radiopodlasie.pl/NEW/2024/10/04/nowy-rok-akademicki-na-uniwersytecie-w-siedlcach/

Serdecznie dziękuję przy okazji Realizatorowi dźwięku, Panu Krzysztofowi Skorupce, za to, że zdecydowaną większość spośród prawie dziewięćdziesięciu audycji, które prowadziłem na przestrzeni tych ponad czterech lat, to właśnie On realizował. A od kilku tygodni to właśnie dzięki Krzysztofowi (bo jesteśmy na „Ty”) mamy zapis audycji w ARCHIWUM DŹWIĘKÓW już w dziesięć minut po jej zakończeniu! Wielkie dzięki!

Niech z tego dzieła wyniknie wielka chwała Boża!

A ja dzisiaj przez cały dzień jestem w Siedlcach, tylko na godzinę 17:00 pojadę do Parafii Krzymosze, aby zastąpić mojego kolegę z Roku Święceń, Proboszcza tej Parafii, Księdza Leona Bobrowskiego, który musi dzisiaj wyjechać. Odprawię Mszę Świętą i nabożeństwo październikowo – pierwszosobotnie.

Bo dzisiaj – pierwsza sobota miesiąca. Pamiętajmy!

Teraz zaś już zapraszam do zagłębienia się całym umysłem i sercem w Boże słowo dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś – mówione:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Poniżej zaś – słówko Kacpra. I znowu przysłane w środku nocy. I znowu – mocne i odważne! W rozważaniach Kacpra zawsze ujmuje mnie to, jak bardzo odważnie i wprost dzieli się swoim życiowym doświadczeniem – także trudnościami – na odcinku wiary i dochodzenia do coraz pełniejszej relacji z Panem. Wielkie dzięki za tę szczerość i odwagę, bo to bardzo uwiarygadnia cały przekaz! Niech i z tego wyniknie jak największa chwała Boża i pożytek Czytających!

Zatem, wczytajmy sie w Boże słowo, w rozważanie Kacpra, wysłuchajmy słówka Księdza Marka, aby odpowiedzieć sobie na pytanie, co Pan do mnie konkretnie dzisiaj mówi? Co tak szczególnie chce położyć mi na sercu? Duchu Święty, pomóż…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 26 Tygodnia zwykłego, rok II,

Wspomnienie Św. Faustyny Kowalskiej, Dziewicy,

5 października 2024., 

do czytań: Job 42,1–3.5–6.12–17; Łk 10,17–24

CZYTANIE Z KSIĘGI JOBA:

Job odpowiedział Panu: „Wiem, że Ty wszystko możesz; co zamyślasz, potrafisz uczynić. Któż nierozumnie Twe rządy zaciemni? Dotąd Cię znałem ze słuchu, obecnie ujrzałem Cię wzrokiem, stąd się we łzach rozpływam, pokutuję w prochu i popiele”.

Potem Pan błogosławił Jobowi, tak że miał czternaście tysięcy owiec, sześć tysięcy wielbłądów, tysiąc jarzm wołów i tysiąc oślic. Miał jeszcze siedmiu synów i trzy córki. Pierwszą nazwał Gołębicą, drugą Kasją, a trzecią Rogiem Antymonu. Nie było w całym kraju kobiet tak pięknych, jak córki Joba. Dał im też ojciec dziedzictwo między braćmi.

I żył jeszcze Job sto czterdzieści lat, i widział swych potomków – w całości cztery pokolenia. Umarł Job stary i pełen lat.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Wróciło siedemdziesięciu dwóch z radością, mówiąc: „Panie, przez wzgląd na Twoje imię, nawet złe duchy nam się poddają”.

Wtedy rzekł do nich: „Widziałem szatana, spadającego z nieba jak błyskawica. Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi. Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie”.

W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić”.

Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: „Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli”.

A OTO SŁÓWKO KACPRA:

Dzisiejsze czytanie z Księgi Joba jest jej zakończeniem. Co prawda, są to fragmenty z całego rozdziału 42, ale jakże ważne. Zwróćmy uwagę już na pierwsze zdanie bohatera, który zwraca się do Boga i mówi: Wiem, że Ty wszystko możesz. Z czego wynika jego pewność, że Bóg może wszystko? Czy możemy powiedzieć coś konkretnego o kimś, kogo nie znamy? Myślę, że niewiele.

Odpowiedź mamy już w drugim zdaniu: Dotąd Cię znałem ze słuchu, obecnie ujrzałem Cię wzrokiem, stąd się we łzach rozpływam, pokutuję w prochu i popiele. Jest to tak bardzo głębokie przesłanie, a zarazem prawda o nas samych.

Ja jako pierwszy przyznaję się, że cale moje stare życie (przed narodzeniem się na nowo w Chrystusie) znałem Boga jedynie ze słyszenia. Wielokrotnie w kościele czy innym miejscu słyszałem o Jezusie i Trójcy Przenajświętszej. Ba! Nawet byłem przez dziesięć lat w służbie przy ołtarzu – najpierw jako ministrant, a następnie jako lektor. Czytałem na mszach wielokrotnie Słowo Boże i starałem się, aby czytać w odpowiednim tempie, z odpowiednią dykcją i przekazywać opisywaną historię z odpowiednimi emocjami.

Czy to w jakikolwiek sposób przybliżyło mnie do Boga? W jakimś stopniu na pewno. Czy to jednak spowodowało, że miałem faktyczną relację z Bogiem? Zdecydowanie nie. Dopiero teraz wzrastam w relacji z Jezusem i uczę się tego, jaki jest faktycznie Bóg.  

I myślę, że wiele osób ma podobnie. Może nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że my Boga tak naprawdę nie znamy, a jedynie o Nim słyszymy. Z całej księgi Hioba ten fragment jest dla mnie najmocniejszy: właśnie to wyznanie, które potwierdza, że często nasze wyobrażenie Boga ma się nijak do tego, jaki jest naprawdę. Gdy zaczynam z kimś rozmowę o cierpieniu, bólu, niedostatku, to pojawia się początek Księgi Hioba, gdy szatan prosi Boga o pozwolenie na przetestowanie wiary naszego bohatera.

Dla mnie kwestią najważniejszą w całej historii Hioba nie jest to, ile wycierpiał, tylko to, co zrozumiał na końcu. Pytanie, czy my sami mamy tyle pokory i odwagi, żeby przyznać się, że ta nasza relacja z Bogiem może nie być do końca tak dobra, jak nam się wydaje.

Ja, w moim życiu, odkrywam Boga każdego dnia. Nie chcę powiedzieć „na nowo”, a raczej „w innym wymiarze”. Gdy pojawiają się trudności czy niedostatek, wówczas moje myśli biegną do Pana. Nawet, jeśli czegoś nie rozumiem i tak po ludzku okoliczności są niekorzystne, to wiem, że nasz Bóg jest taki, jak opisuje Hiob. Pan potwierdza to, błogosławiąc Hioba i wynagradzając każdy jego trud.

Z nami jest podobnie, tylko mam wrażenie, że nie zawsze jesteśmy w stanie docenić to, co mamy. Czy potrafimy cieszyć się z małych rzeczy tak samo, jak z tych dużych?

W dzisiejszej Ewangelii czytamy, że Apostołowie są zafascynowani nową mocą, którą otrzymali od Jezusa. Cieszą się, że w imieniu Jezusa są w stanie wyganiać złe duchy. Czują się wręcz jak super bohaterowie, którzy faktycznie mają możliwość zmienić ten świat na odrobinę lepsze miejsce. Jezus natomiast zwraca im uwagę na fakt, że to nie to, co robimy, ma nam imponować, tylko miejsce, do którego zmierzamy.

Bo my, jako ludzie, mamy czasami potrzebę dowartościowania się albo wręcz czujemy ogromną dumę z tego, co udało nam się osiągnąć. Jeśli nasze serce jest w odpowiednim miejscu i nie wieje tu pychą, to wszystko jest w porządku. Miejmy jednak na uwadze, że największą radość mamy z tego, że spędzimy wieczność z Jezusem.  

To do czego chciałbym Was dzisiaj zachęcić, to chwila refleksji nad tym, jak bardzo „jakościowa” jest moja relacja z Bogiem. Czy ogranicza się do wypowiedzenie rano i wieczorem kilku formułek w formie modlitwy? Czasami może nie to, co i ile robimy, ma wartość i sens, ale powinniśmy zadbać, aby najpierw nasza relacja z Bogiem była odpowiednio „zaopiekowana”. Dopiero potem, gdy priorytety mamy na odpowiednim miejscu, możemy przystąpić do działania. Jeśli będzie na odwrót – może pojawić się frustracja, zniechęcenie, rezygnacja.

Usiądźmy zatem na kilka lub kilkadziesiąt minut z Bogiem – sam na sam. Sprawdźmy, czy potrafimy z Nim porozmawiać o naszym dniu. Czy potrafimy Mu opowiedzieć, co tak naprawdę u nas słychać. Ja tak zrobiłem ostatnio i poczułem, jak Bóg mówi do mnie: „Tak długo na Ciebie czekałem!” Nie wynikało to z tego, że odszedłem od Boga, ale z tego, że robiąc wiele rzeczy – nie dałem Bogu przestrzeni na naszą rozmowę i relację.

2 komentarze

  • Ojcze Jacku, nie wiem jak rozmawiać z Matką Boską.
    Czy mogę Jej powiedzieć, że przytulanie Jej boli? Czy to Jej nie urazi?
    Kiedyś powiedziałem do Niej: „Masz Syna, przytul Go, ale mnie nie przytulaj!”.
    Chcę komunikować się z Maryją w normalny sposób i nie ranić Jej. Jak mogę to zrobić?

    • Szczerze. Ale nie widzieć w Niej kogoś złośliwego i chcącego nam zaszkodzić, ale kochającą Matkę. A kochająca Matkę zawsze chce dobrze dla swego dziecka. A tego typu myśli, jak te, którymi się tu Pani z nami podzieliła, to jakieś szatańskie pokusy. Proszę je od siebie odsuwać!
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.