W Kościele – i dla Kościoła…

W

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Łukasz Stefaniak, należący w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot. Niech Mu Pan błogosławi we wszystkim, co dobre – o co też będę się dla Niego modlił.

A oto dzisiaj, jak w każdą środę, dyżur duszpasterski na Wydziale Nauk Ścisłych i Przyrodniczych, przy ulicy 3 Maja. I to właśnie tam, o godzinie 10:00 – spotkanie ze Studentami pierwszego roku tegoż Wydziału, w trakcie którego to spotkania zaproszę Ich do włączania się w działalność Duszpasterstwa Akademickiego.

Proszę Was o modlitwę, aby to nasze Duszpasterstwo mogło się rozwijać – aby wzbudzało zainteresowanie Studentów! A tak konkretnie: zachęcam do włączenia się w inicjatywę: GIGANTYCZNY SZTURM DO NIEBA w intencji Środowiska Akademickiego, Duszpasterstwa Akademickiego i Młodzieży w Kościele. Więcej o tej inicjatywie – jak i o wszystkim, co dzieje się w Duszpasterstwie Akademickim GAUDEAMUS w Siedlcach – na stronie: www.da-siedlce.pl

Serdecznie dziękuję Szymkowi Dudkowi, Lektorowi z mojej Rodzinnej Parafii, Studentowi i Członkowi Wspólnoty SPE SALVI – za założenie nowej strony i ciągłe jej dopracowywanie, co ma miejsce właśnie teraz. Ale jak się już ten proces zakończy, to dopiero będzie… Zaglądać jednak można – a wręcz trzeba – już teraz!

Natomiast o godzinie 19:00, w naszej aktualnej siedzibie, Msza Święta w intencji Środowiska Akademickiego, Duszpasterstwa Akademickiego i Młodzieży w Kościele, po czym – wystawienie Najświętszego Sakramentu i Różaniec, a potem cicha adoracja do godziny 21:00. Zapraszam do osobistej obecności, albo duchowej łączności!

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim osobistym przesłaniem zwraca sie właśnie do mnie? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 27 tygodnia zwykłego, rok II,

9 października 2024., 

do czytań: Ga 2,1–2.7–14; Łk 11,1–4

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO GALATÓW:

Bracia: Po czternastu latach udałem się ponownie do Jerozolimy wraz z Barnabą, zabierając ze sobą także Tytusa. Udałem się zaś w tę stronę na skutek otrzymanego objawienia. I przedstawiłem im Ewangelię, którą głoszę wśród pogan, osobno zaś tym, którzy cieszą się powagą, by stwierdzili, czy nie biegnę lub nie biegłem na próżno.

Wręcz przeciwnie, stwierdziwszy, że mnie zostało powierzone głoszenie Ewangelii wśród nieobrzezanych, podobnie jak Piotrowi wśród obrzezanych, Ten bowiem, który współdziałał z Piotrem w apostołowaniu obrzezanych, współdziałał i ze mną wśród pogan, i uznawszy daną mi łaskę, Jakub, Kefas i Jan, uważani za filary, podali mnie i Barnabie prawice na znak wspólnoty, byśmy szli do pogan, oni zaś do obrzezanych, byleśmy pamiętali o ubogich, co też gorliwie starałem się czynić.

Gdy następnie Kefas przybył do Antiochii, otwarcie mu się sprzeciwiłem, bo na to zasłużył. Zanim jeszcze nadeszli niektórzy z otoczenia Jakuba, brał udział w posiłkach z tymi, którzy pochodzili z pogaństwa. Kiedy jednak oni się zjawili, począł się usuwać i trzymać się z dala, bojąc się tych, którzy pochodzili z obrzezania. To jego nieszczere postępowanie podjęli też inni pochodzenia żydowskiego, tak że wciągnięto w to udawanie nawet Barnabę.

Gdy więc spostrzegłem, że nie idą słuszną drogą, zgodną z prawdą Ewangelii, powiedziałem Kefasowi wobec wszystkich: „Jeżeli ty, choć jesteś Żydem, żyjesz wedle obyczajów przyjętych wśród pogan, a nie wśród Żydów, jak możesz zmuszać pogan do przyjmowania zwyczajów żydowskich?”

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: „Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów”.

A On rzekł do nich: „Kiedy się modlicie, mówcie:

«Ojcze, święć się imię Twoje,

przyjdź królestwo Twoje.

Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj

i przebacz nam nasze grzechy,

bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini;

i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie»”.

Niezwykle ważny przekaz płynie dziś do nas z pierwszego czytania. Paweł opowiada Galatom i nam wszystkim o swojej apostolskiej działalności. Już na początku słyszymy ważne stwierdzenia: Po czternastu latach udałem się ponownie do Jerozolimy wraz z Barnabą, zabierając ze sobą także Tytusa. Udałem się zaś w tę stronę na skutek otrzymanego objawienia. I przedstawiłem im Ewangelię, którą głoszę wśród pogan, osobno zaś tym, którzy cieszą się powagą, by stwierdzili, czy nie biegnę lub nie biegłem na próżno.

Zatem, zauważmy, już po pewnym czasie działania w Kościele i dla dobra Kościoła, Paweł udaje się do Jerozolimy – jakby dla sprawdzenia, czy dobrze pełni swoją posługę; jakby dla jej uwiarygodnienia. Pisze, że postanowił tam się udać na skutek otrzymanego objawienia.

Z całości Pawłowego przekazu, zawartego w Listach, które mamy w Nowym Testamencie, jak i z Dziejów Apostolskich, możemy wywnioskować, że owe objawienia – zapewne prywatne – były w jego życiu czymś częstym. On o tym kilkakrotnie wprost pisze. Poczynając od tego pierwszego – powiedzmy: dość radykalnego i przekonującego go do totalnej przemiany życia, czyli tego pod bramami Damaszku – potem jeszcze nieraz rozmawiał z Panem, otrzymując od Niego bądź to wskazania, dotyczące dalszej posługi, bądź słowa pocieszenia i wsparcia…

Dzisiaj także słyszymy, że udał się w stronę Jerozolimy na skutek otrzymanego objawienia. Po co się udał? Jako rzekliśmy: by zdać sprawę z pełnionego przez kilkanaście już lat apostolskiego posługiwania. Zatem – zauważmy to zestawienie – tutaj objawienie, dane przez Pana bezpośrednio i osobiście, a tutaj poddanie się weryfikacji kościelnej władzy. Jedno nie przeszkadzało drugiemu.

A przecież mógł stwierdzić, że skoro ma osobisty kontakt z Niebem i Pan sam do niego przemawia, to już nie musi zabiegać o akceptację Kościoła dla swojej działalności. A on jednak zabiegał, bo zrozumiał, że Pan działa przede wszystkim przez swój Kościół i w swoim Kościele.

Przypomnijmy sobie – w tym kontekście – dylematy Siostry Faustyny Kowalskiej, o których pisze w swoim „Dzienniczku”, a które polegały właśnie na tym, że w swoich osobistych spotkaniach z Jezusem słyszała jedno, a od spowiedników słyszała drugie. I kogo teraz słuchać? Ku – być może – wielkiemu zaskoczeniu jej samej, ale i nas wszystkich, okazało się, że ma słuchać… spowiedników. Jezus to wyraźnie stwierdził dodając, że już sam będzie potem tę sprawę „wyjaśniał” z danym spowiednikiem, natomiast Faustyna jest w tym momencie „w porządku”. Ma jednak słuchać Kościoła – nawet, jeśli ten Kościół, w swoich sługach, tak po ludzku, w tym momencie, myli się, albo dopiero dojrzewa do pewnych spraw.

Paweł także poddał się weryfikacji Kościoła, bo nie miał wątpliwości, że dopiero wówczas może mieć pewność, iż jego działalność jest właściwa i dla Kościoła pożyteczna. A to przekonanie było na tyle silne, że kazało mu zająć bardzo stanowcze stanowisko nawet wobec samego Piotra Apostoła, czyli widzialnej Głowy Kościoła.

Sam tak o tym pisze: Gdy następnie Kefas przybył do Antiochii, otwarcie mu się sprzeciwiłem, bo na to zasłużył. Zanim jeszcze nadeszli niektórzy z otoczenia Jakuba, brał udział w posiłkach z tymi, którzy pochodzili z pogaństwa. Kiedy jednak oni się zjawili, począł się usuwać i trzymać się z dala, bojąc się tych, którzy pochodzili z obrzezania. To jego nieszczere postępowanie podjęli też inni pochodzenia żydowskiego, tak że wciągnięto w to udawanie nawet Barnabę.

Zechciejmy uświadomić sobie kontekst: Paweł jest Apostołem, powołanym osobiście przez Jezusa, ale ma w pamięci – o czym ciągle wspominał – że był prześladowcą Kościoła. I że uczynił temuż Kościołowi naprawdę dużo złego! A oto ma przed sobą pierwszego z Apostołów, Piotra, widzialną Głowę Kościoła, Namiestnika Chrystusowego na ziemi, pierwszego Papieża. I bezceremonialnie upomina go przy wszystkich, a nawet – więcej! – dokładnie opisuje to w dzisiejszym fragmencie, w Liście do Galatów, przez co cały Kościół, od dwóch tysięcy lat, ciągle dowiaduje się i przypomina sobie, że Paweł upomniał ostro Piotra. I za co go upomniał.

Czy dlatego, że poczuł się taki ważny, że może nawet Papieża upominać? A może uznał się już za ważniejszego od Papieża? Wprost przeciwnie! Komentatorzy biblijni podkreślają to bardzo mocno, że właśnie zdawał sobie sprawę z roli i znaczenia, jakie Piotr ma w Kościele, jako jego Głowa. I że jeśli on, Piotr, będzie błądził, to i w całym Kościele będzie zamieszanie. Jeżeli Piotr będzie jedno mówił, a drugie robił, po czym znowu coś innego robił i co innego mówił, to 

Drodzy moi, jakże to ważna prawda i ważne przypomnienie – także w naszych czasach, w obecnym kontekście. A może nawet: szczególnie w naszych czasach! Paweł poddał się weryfikacji Kościoła, czyli jego zwierzchnikom, przypominając jednocześnie im samym, że nie są władcami Kościoła. I że oni też podlegają władzy Jezusa Chrystusa! I że mają służyć dobru Kościoła! Właśnie: służyć! Oni są jego sługami – we właściwym tego słowa rozumieniu: sługami tych, którzy ten Kościół tworzą. Niestety, wydaje się, że dzisiaj wielu hierarchów kościelnych jeszcze nie wyzwoliło się z takiego feudalnego spojrzenia na swoją posługę i swoją funkcję, a zasada posłuszeństwa w Kościele jest jeszcze przez niektórych z nich wyraźnie nadużywana, stosowana bardziej dla podkreślenia władzy, niż dla dobra Kościoła.

Otóż, nie! W Kościele wszyscy są na służbie – i ci, którzy pełnią (jak się to ciekawie określa w niektórych zakonnych zgromadzeniach) posługę władzy, i ci, którzy tej władzy podlegają. Wszyscy razem podlegają Jezusowi Chrystusowi i wszyscy są na służbie w Jego Kościele!

A żeby dobrze tę misję wypełnić – w sposób zgodny z misją Kościoła i dla prawdziwego dobra Kościoła – trzeba trwać w pełnej jedności z Jezusem. Na modlitwie. Dlatego ciągle trzeba dążyć do zacieśnienia tej więzi, stale ją podtrzymywać, stale się modlić, nie ustając w prośbach, zanoszonych do Jezusa – jak to dzisiaj w Ewangelii uczynili Apostołowie: Panie, naucz nas się modlić…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.