Szczęść Boże! Moi Drodzy, do grona Solenizantów z ostatnich dni dołączam jeszcze kilka ważnych dla mnie Osób, o których nie wspomniałem. A są to:
►Ksiądz Sławomir Kapitan – Proboszcz i Dziekan w Łosicach, a przed laty: Duszpasterz Akademicki w Siedlcach;
►Sylwia Nestorowicz – moja Koleżanka z Klasy w Liceum im. Kraszewskiego w Białej Podlaskiej;
Życzę Solenizantom, by swoją postawą dawali przykład totalnego zaufania Jezusowi – o czy więcej w rozważaniu. Wspieram to dzieło modlitwą!
A oto wczoraj nasz Kolega z Roku Święceń, Ksiądz Tomasz Radczuk, Proboszcz Parafii Grabów Szlachecki, w Diecezji siedleckiej, poinformował nas o śmierci swojej Mamy, Krystyny. Proszę modlitwę za świętej pamięci Krystynę oraz o wsparcie dla Księdza Tomasza i całej Rodziny.
Pamiętajmy także, Drodzy moi, o Oktawie Uroczystości Wszystkich Świętych, kiedy to możemy zyskiwać odpust zupełny dla naszych Zmarłych. W tym celu odwiedzajmy cmentarze i módlmy się za nich – spełniając jednocześnie inne warunki zyskania odpustu.
Przypominam, że dzisiaj pierwszy czwartek miesiąca. Proszę o modlitwę za kapłanów i osoby konsekrowane oraz o kapłanów i osoby konsekrowane. Bardzo dziękuję za tę modlitwę!
Jutro zaś – na naszym forum – słówko z Syberii! Ogromnie się z tego cieszymy – i oczekujemy!
W związku z tym, już dzisiaj informuję, że jutro, czyli w piątek, w Katolickim Radiu Podlasie odbędzie się kolejna audycja, w formacie: AKADEMICKIE GAUDEAMUS. Jej tematem będzie: NOWY ROK AKADEMICKI NA AKADEMII «MAZOVIA», a Uczestnikami będą: Wykładowcy i Studenci Uczelni. Pełna lista Uczestników i tematów – na portalu diecezjalnym oraz na stronie i na fb Duszpasterstwa.
Audycja rozpocznie się o godz. 21:40 i potrwa do 23:00. Zachęcam do słuchania, oraz do łączności z nami – telefonicznej lub smsowej. Telefon do studia – do „wejścia na żywo”: 25 / 644 65 55; sms do Radia: 509 056 590; sms do mnie: 604 736 981. Można nas słuchać także w internecie: https://radiopodlasie.pl/radio-online/ lub odsłuchać audycji później, w «Archiwum dźwięków». Powtórka audycji na falach Radia – następnej nocy, około godziny 1:00.
A ja dzisiaj – jak w każdy czwartek – mam dyżur na Wydziale przy ulicy Żytniej, potem zaś przejeżdżam do Lublina, gdzie wieczorem planuję bardzo ważne spotkanie z dwoma Szymonami, Wiceliderami FORMACJI «SPE SALVI». Takie plany na dziś…
Teraz zaś zapraszam już do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim bardzo konkretnym przesłaniem zwraca się do mnie osobiście? Duchu Święty, bądź Przewodnikiem w tej refleksji…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Czwartek 31 Tygodnia zwykłego, rok II,
7 listopada 2024.,
do czytań: Flp 3,3–8a; Łk 15,1–10
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO FILIPIAN:
Bracia: My jesteśmy prawdziwie ludem obrzezanym, my, którzy oddajemy cześć w Duchu Bożym i chlubimy się w Chrystusie Jezusie, a nie pokładamy ufności w ciele. Chociaż ja także i w ciele mogę pokładać ufność. Jeśli ktoś inny mniema, że może ufność złożyć w ciele, to ja tym bardziej: obrzezany w ósmym dniu, z rodu Izraela, z pokolenia Beniamina, Hebrajczyk z Hebrajczyków, w stosunku do Prawa faryzeusz, co do gorliwości prześladowca Kościoła, co do sprawiedliwości legalnej stałem się bez zarzutu.
Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Zbliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać.
Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: „Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi”.
Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: „Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie?
A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: «Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła».
Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.
Albo jeśli jakaś kobieta mając dziesięć drachm zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata domu i nie szuka starannie, aż ją znajdzie?
A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i sąsiadki i mówi: «Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam».
Tak samo, powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca”.
W pierwszym czytaniu Paweł porusza dziś bardzo ważną – za jego czasów – kwestię relacji chrześcijaństwa do judaizmu, ale też wzajemnych relacji pomiędzy chrześcijanami pochodzącymi z pogaństwa, czyli nie będącymi wcześniej członkami narodu wybranego, a chrześcijanami pochodzącymi z judaizmu, zwanymi także judeochrześcijanami.
Dla nas dzisiaj to jest kwestia absolutnie teoretyczna i historyczna, jednak w tamtym czasie stanowiła przedmiot wielu dywagacji, dyskusji, a nawet ostrych sporów. Jak wiemy, wynikiem tych ostatnich był tak zwany Sobór Jerozolimski, na którym rozstrzygnięto, iż poganie, a więc ci, którzy nie należeli do narodu wybranego i w związku z tym nie wypełniali żydowskich praktyk religijnych, nie muszą przez nie przechodzić, chcąc się stać chrześcijanami, tylko mogą „po prostu” przyjąć chrzest.
I oto dzisiaj Paweł ponownie podejmuje ten problem, przy czym zauważmy, jak stanowczo i radykalnie się wypowiada. Bo stwierdza jednoznacznie: My jesteśmy prawdziwie ludem obrzezanym, my, którzy oddajemy cześć w Duchu Bożym i chlubimy się w Chrystusie Jezusie, a nie pokładamy ufności w ciele. Z pewnością, pojęcia „obrzezania” rozumie on tu znacznie szerzej, niż wskazywałoby na to samo znaczenie tegoż pojęcia. Bo pisze w dalszej części: Chociaż ja także i w ciele mogę pokładać ufność. Jeśli ktoś inny mniema, że może ufność złożyć w ciele, to ja tym bardziej: obrzezany w ósmym dniu, z rodu Izraela, z pokolenia Beniamina, Hebrajczyk z Hebrajczyków, w stosunku do Prawa faryzeusz, co do gorliwości prześladowca Kościoła, co do sprawiedliwości legalnej stałem się bez zarzutu.
A zatem, jako Żyd – i to bardzo sumienny w wypełnianiu przepisów religijnych, danych jego narodowi – może stwierdzić, że jako pierwszy daje przykład niezwykle solidnej postawy, gdy idzie o wierność prawu religijnemu swego narodu. Czyli – jeśli tak można powiedzieć – nie szuka dla siebie jakiejś „taryfy ulgowej”, nie chce się od niczego „wykręcać”, gdy idzie o wypełnienie wymogów żydowskiego prawa i nikt nie może mu niczego pod tym względem zarzucić.
Jednak to właśnie z tej pozycji patrząc, dzisiaj stwierdza: Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego.
A zatem on, obrzezany Żyd, wierny swojej tradycji i sumienny w przestrzeganiu przepisów Prawa, przekonuje dziś, iż to wszystko tak naprawdę nie ma dla niego znaczenia. A na pewno – nie ma znaczenia zbawczego, może ewentualnie jakieś sentymentalne, wspomnieniowe… Teraz jednak, w obliczu poznania Chrystusa Jezusa, przewartościował całe swoje życie, zupełnie inaczej poustawiał swoje życiowe priorytety i – jeśli tak można śmiało to określić – swoją „żydowskość” podporządkował swemu chrześcijaństwu.
Zatem, o tyle może jakoś w ogóle wspominać swoje obrzezanie i swój związek z tradycją religijną swego narodu, o ile uzna, że jej zachowanie doprowadziło go ostatecznie do wiary w Jezusa Chrystusa. Natomiast tych, którzy pozostali na poziomie obrzezania i zachowywania samych przepisów – ze szkodą dla wiary w Jezusa – nazywa we wcześniejszych wersach, których nie ma w dzisiejszym czytaniu, ludźmi okaleczonymi i niewiernymi psami. Przy założeniu, że pies – według przepisów żydowskiego Prawa – był zwierzęciem tak zwanym nieczystym.
Widzimy więc, jak stanowczo Apostoł te kwestie rozstrzyga, a chociaż sam nigdy nie wypierał się tego, że jest Żydem, wychowanym w tej tradycji i nawet bardzo przekonanym przez jakiś okres swego życia do tej tradycji – to jednak całe to właśnie swoje życiowe doświadczenie oddaje na służbę Jezusowi Chrystusowi. Poświęca to dla poznania Chrystusa Jezusa – jak sam się wyraża – czyli także poznania Jego nauki.
Przed taką samą koniecznością – poświęcenia swego życiowego doświadczenia dla głębszego zrozumienia nauki Jezusa – stanęli dzisiaj ci, o których mowa w Ewangelii, iż usłyszeli słowa: Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie?
Na tak postawione pytanie ludzie, zajmujący się na co dzień wypasem owiec mogli odpowiedzieć tylko w jeden sposób: NIKT! Absolutnie żaden rozsądny pasterz owiec nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu – i to na pustyni, a więc zupełnie bezbronnymi – i nie pójdzie szukać jednej, która kiedy się znajdzie, najprawdopodobniej znowu ucieknie, tylko za drugim razem jeszcze inne owce za sobą pociągnie!
Podobnie i ci, którzy usłyszeli pytanie: Albo jeśli jakaś kobieta mając dziesięć drachm zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata domu i nie szuka starannie, aż ją znajdzie? – mogą odpowiedzieć rozsądnie tylko w jeden sposób: NIE! Bo – mówiąc tak zupełnie po ludzku – gra nie jest „warta świeczki”. Bo o wiele więcej zamieszania spowoduje to szukanie, a potem o wiele więcej niewiasta owa wyda na przyjęcie dla sąsiadek, z którymi miałaby świętować znalezienie tejże drachmy, niż znaczyłaby dla niej sama drachma.
Ale my wiemy, że tu nie o jedną owcę chodzi, ani nie o jedną maleńką drachmę. Tu chodzi o miłość Jezusa do każdego, konkretnego, pojedynczego człowieka, który jest dla Niego po prostu bezcenny i dla którego On poświęcił wszystko, bo oddał samego siebie i całego siebie! I dlatego używa dziś porównań wręcz szokujących i nieprawdopodobnych – żeby nie powiedzieć: absurdalnych – żeby zobrazować, jak bardzo Mu na każdym jednym człowieku zależy. Także – a może: przede wszystkim – na tym pogubionym, którego tak bardzo chce odzyskać.
I teraz – żeby to zrozumieć, a przynajmniej spróbować zrozumieć, to trzeba poświęcić całe swoje życiowe doświadczenie i przyjąć to niewiarygodne po ludzku tłumaczenie Jezusa, aby wyobrazić sobie ogrom Jego miłości. Ów ogrom przekracza – i to bardzo – wąskie ramy naszego ludzkiego doświadczenia. Tak, jak bardzo przekroczył ramy życiowego i religijnego doświadczenia Apostoła Pawła, z czym on jednak nie dyskutował i nie spierał się, tylko dał się poprowadzić Jezusowi. Zaufał Mu. Uwierzył.
A czy mnie stać na to, aby uwierzyć Jezusowi, zaufać Mu – nawet w sytuacji, gdy proponowane przez Niego rozwiązania będą dla mnie trudne do przyjęcia, może niewygodne, a może niewiarygodne? Czy jestem w stanie – dla głębszego zrozumienia i mocniejszego uwierzenia nauce Jezusa – poświęcić moje osobiste przekonanie o swojej racji, moje dotychczasowe doświadczenia lub przemyślenia?
Czy jestem w stanie chociaż dopuścić do siebie taką ewentualność, że to Jezus ma rację – i że Jego rozwiązanie jest lepsze i mądrzejsze od mojego?…