Chrześcijanin – człowiek, który ma pomysł i nie boi się ryzykować

C

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! 

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie z Syberii, już pokrytej śniegiem i mroźnej Syberii. 

Zapraszam do wspólnego pochylenia się nad Słowem Bożym. 

Prosimy Ducha Świętego by nam w tym pomógł, byśmy usłyszeli Słowo Boga, poznali Jego wolę i nią żyli. 

Przypominam też, że dziś ostatni dzień oktawy Wszystkich Świętych, więc zachęcam do uzyskania odpustu zupełnego dla kogoś z naszych zmarłych. 

 

(Flp 3, 17-4,1)
Bądźcie, bracia, wszyscy razem moimi naśladowcami i wpatrujcie się w tych, którzy tak postępują, jak tego wzór macie w nas. Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego, o których często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem. Ich losem zagłada, ich bogiem brzuch, a chwała w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne. Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone na podobne do swego chwalebnego ciała tą potęgą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować. Przeto, bracia umiłowani, za którymi tęsknię, radości i chwało moja, tak stójcie mocno w Panu, umiłowani.

 

(Ps 122,1-2.4-5)
REFREN: Idźmy z radością na spotkanie Pana

Ucieszyłem się, gdy mi powiedziano:
„Pójdziemy do domu Pana”.
Już stoją nasze stopy
w twoich bramach, Jeruzalem.

Do niego wstępują pokolenia Pańskie,
aby zgodnie z prawem Izraela wielbić imię Pana.
Tam ustawiono trony sędziowskie,
trony domu Dawida.

 

(Łk 16,1-8)
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał go do siebie i rzekł mu: „Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą”. Na to rządca rzekł sam do siebie: „Co ja pocznę, skoro mój pan pozbawia mię zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem, co uczynię, żeby mię ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty z zarządu”. Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: „Ile jesteś winien mojemu panu?” Ten odpowiedział: „Sto beczek oliwy”. On mu rzekł: „Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz pięćdziesiąt”. Następnie pytał drugiego: „A ty ile jesteś winien?” Ten odrzekł: „Sto korców pszenicy”. Mówi mu: „Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt” Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światła”.

 

Bądźcie, bracia, wszyscy razem moimi naśladowcami i wpatrujcie się w tych, którzy tak postępują, jak tego wzór macie w nas.

Ciekawe, kto z Was mógłby powtórzyć od siebie, na głos, te słowa Pawła? 

Jeśli nam trudno powiedzieć takie słowa, to dlaczego? Może dlatego, że jesteśmy ludźmi pokornymi i nie możemy siebie stawiać za przykład. Owszem. Ale czy tylko dlatego? A może dlatego, że nie wszystko w nas, w naszym zachowaniu, w naszych czynach i słowach, w naszych emocjach i reakcjach jest godne naśladowania? 

Czego byśmy się ludziom bali pokazać? Czego byśmy nie chcieli, żeby ludzie naśladowali w nas? Może spróbujmy to zauważyć i nad tym popracować, byśmy mogli za Pawłem powiedzieć – bądźcie moimi naśladowcami. Szczególnie ważne, by tak mogli powiedzieć rodzice dzieciom.  

 

Ich bogiem brzuch, a chwała w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne…

Bogiem brzuch… Czy brzuch nie jest naszym bogiem? Spójrzmy na nasze siedzenie za stołem, jak sobie dogadzamy, ile czasu tracimy na siedzenie za stołem, ile czasu schodzi, żeby przygotować wykwintne potrawy, jak lubimy pójść do restauracji, jak się może czasem zbyt obżeramy. I może ktoś powie, i słusznie, że nic w tym złego nie ma. Owszem, tylko czasem tego jest zbyt dużo. Zbyt dużo czasu, uwagi, zaangażowania, a może i pieniędzy na to uchodzi. I jeśli to porównać np. do braku czasu na modlitwę, to może jeśli by 5 czy 10 minut mniej siedzieć za stołem, albo szybciej przygotować prostszą potrawę, to może znalazł by się czas na modlitwę. Ich Bogiem brzuch… Ciekawe stwierdzenie… 

I dążenia przyziemne… Trudno, żeby nie były przyziemne dążenia. Trzeba pracować, żeby zarobić pieniądze, trzeba ugotować obiad, posprzątać, pójść do sklepu, itp. Wszystko to możemy nazwać – dążenia przyziemne. I znów problem pojawia się wtedy kiedy tych przyziemnych dążeń jest zbyt dużo, i kiedy nasze dążenia są tylko przyziemne, kiedy nie ma innych dążeń, dążeń duchowych, dążeń głębokich. 

Jakie mamy dążenia duchowe? 

Mamy tutaj takiego człowieka, dokładnie w Uraju, 730 km. stąd, ale to też nasza parafia, który od kilku lat przepisuje Biblię. Żeby było śmieszniej, sam jest nieochrzczony, jest mężem naszej, bardzo pobożnej parafianki. Mam nadzieję, że to Słowo Życia, które tak wytrwale przepisuje, doprowadzi go do poznania i przyjęcia Chrystusa. Proszę o modlitwę za niego. 

On ma takie dążenie. A my możemy mieć dążenie, żeby czytać Pismo Św., żeby rozważać Słowo Boże, żeby nim bardziej jeszcze żyć. 

 

I dzisiejsza Ewangelia!

Nie ukrywam, jeden z moich ulubionych fragmentów. Nieuczciwy rządca. Przypowieść, która bardzo ożywia ludzi, wywołuje reakcje – „ale jak to???”

Rządca, który jak się dowiedział, że będzie zwolniony, zaczął oszukiwać, nadużywać swojej władzy na swoją korzyść. I na koniec zostaje pochwalony przez swojego pana i dziś jest dla nas przykładem. Ale jak to??? 

Dziwimy się temu wtedy, gdy niedokładnie i nie do końca czytamy. 

Otóż końcówka brzmi tak: 

Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światła.

Za co pochwalił pan rządcę? Za nieuczciwość? – Nie. Pochwalił za to, że roztropnie postąpił. I komentarz… Synowie świata są roztropni, przedsiębiorczy, pomysłowi, chytrzy, w swoich sprawach, a synowie światła…. To pozostawia wiele do życzenia. 

Jeśli popatrzeć na ludzi biznesu, ludzi, którzy w sprawach doczesnych, materialnych, coś osiągneli, do czegoś doszli, coś im się udało, to spójrzmy jak oni się starają, czytają, jeżdżą na różne kursy, treningi, chcą nadążać za postępem, być na czasie. 

I nie tylko oni, i my… Jak się staramy, żeby parę groszy zaoszczędzić, żeby kupić taniej a sprzedać drożej. Ile mamy na to pomysłów, jak się o to staramy. 

Jeśli byśmy tyle starania i pomysłowości wkładali w to, żeby się do Nieba dostać, to byśmy tam „z butami” weszli, i to jeszcze za życia. 

A jak się staramy o rozwój naszych wspólnot, parafii? 

W Polsce sytuacja jest chyba trochę inna, ale tu, na Syberii, parafie są małe (nie mówię o terytorium), wiele parafii ledwo przędzie, wymiera. Bogu dzięki, o naszej, surguckiej, tego powiedzieć się nie da, ale też to nie jest jakaś porywająca liczba. I obserwuję np. protestantów, którzy są w podobnej sytuacji, i mam czasem wrażenie, że rozwijają się lepiej. Mam czasem chęć pójść do nich i podpatrzeć, jak oni to robią?  Byłem u nich parę razy, ale można by jeszcze bardziej ten temat zgłębić. 

Zadaję sobie i innym pytanie, czy nie siedzimy trochę z założonymi rękami, czekając jak Pan Bóg cudownie przyśle nam ludzi. Zbyt mało nad tym myślimy, zbyt mało ryzykujemy, zbyt mało wychodzimy do ludzi, mało mamy dla nich propozycji. Może jesteśmy zbyt smutni, zbyt mało dynamiczni, pomysłowi, zbyt leniwi… 

Narzekamy, że ludzi mało w kościele, we wspólnotach, a co robimy, żeby ich zdobyć, zachęcić, przyciągnąć? 

Nieuczciwy rządca jest dla nas wyrzutem sumienia, że można pomyśleć, można zaryzykować, można pójść na całość, żeby coś osiągnąć, żeby coś zyskać. 

Myślę, że to jest dla nas ogromny wyrzut, że „synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światła”.

Przyznam, że boli mnie to słowo, jest wyrzutem sumienia, że mogę jeszcze robić więcej, starać się bardziej, więcej myśleć i bardziej ryzykować. 

Bo, jak to ująłem w tytule, chrześcijanin to człowiek, który ma pomysł i nie boi się ryzykować.

 

A co na Syberii? 

 

A u nas śnieg…. 

Byłem kilka dni temu w Nowosybirsku na diecezjalnym spotkaniu rodzin. Nie całkiem diecezjalnym, bardziej regionalnym, bo diecezja jest duża i chcemy zrobić kilka takich spotkań, w różnych częściach diecezji. Bardzo dobry czas. Kilka fotografii możecie zobaczyć. 

 

A w Surgucie w tym czasie, pod moją nieobecność, odbył się bal świętych, też niżej kilka zdjeć.

 

Niebawem wybieram się na rekolekcje kapłańskie, a potem będę sam prowadził dla małżeństw i dla dorosłych w innej części Rosji, ale o tym opowiem już po, a teraz proszę o modlitwę. 

 

W przeżywaniu modlitwy za zmarłych „pomógł” nam tu o. Piotr Kornieluk OFMConv, który posługiwał w Moskwie, i w tych dniach dosyć nieoczekiwanie umarł, miał 54 lata. Pochodził z Białorusi, miał korzenie polskie, przed wstąpieniem do zakonu był muzykiem, skrzypkiem, więc wszyscy teraz kojarzą go ze skrzypkami w ręku. Wiele razy się spotykaliśmy. Będąc niejednokrotnie w Moskwie prawie zawsze zatrzymywałem się u ojców franciszkanów. Tam mialem okazję wiele razy się z nim spotkać. Zaledwie 1 listopada dowiedzieliśmy się, że coś się z nim dzieje, pogotowie zabrało go do szpitala, a już 4 listopada była wiadomość, że umarł. Jeśli ktoś ogląda moje rozmyślania, to ostatnio, przez dwa dni, na koniec, były pieśni, które on grał, bo go poprosiłem kiedyś, żeby nagrał dla naszych rozmyślań. 

To wszystko bardzo dziś pomaga nam, jeszcze głębiej przeżyć dni modlitwy za zmarłych i zamyśleć się nad swoim życiem i gotowością każdego z nas na ostateczne spotkanie z Panem. 

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie z Surgutu, z Syberii. 

Proszę Was o modlitwę. 

Z Panem Bogiem.

ks. Marek 

 

 


 

5 komentarzy

  • Moje postanowienie w tym roku to codzienne czytanie Pisma Świętego od samego początku. Nowy Testament czytałam kilka razy a Stary tylko niektóre Księgi. Jak na razie dotarłam do Pierwszej Księgi Machabejskiej. Są dni że nie zawsze uda mi się poczytać, a czasami trochę więcej.
    Oczywiście codziennie modlimy się z mężem czytaniami z danego dnia.
    Bóg zapłać za komentarze, zdjęcia i zamieszczane wspaniałe koncerty.
    Polecamy w modlitwach.

  • Żebyśmy tak Bogu chcieli się przypodobać jak ludziom i zadbać o dobre relacje teraz i na przyszłość nade wszystko z Bogiem a potem z ludźmi. Roztropność, przebiegłość to dobre cechy, ale ważny jest cel. Bohater Ewangelii myślał tylko o sobie, nie miał na uwadze , że krzywdzi swoim postępowaniem pracodawcę.Jezus pochwala więc jego pomysłowość i uczy nas ” dzieci światła”, byśmy twórczo zabiegali o przyjaźń z Bogiem.

    Też we Wspólnocie Odnowy w Duchu Świętym zastanawiamy się jak pozyskać młodego człowieka dla Boga. Z dużej grupy ok.40-50 osób w 2011 zostało nas ok.10-12 w tym z macierzystej parafii 3 osoby. W minioną środę pojawiła się młoda osoba ze salezjańskiej parafii. Pytaliśmy się, jak „nas” odnalazła? Okazuje się, że przez naszą wspólnotową stronę internetową. Chwała Panu, za Jej determinację, bo musiała przyjechać w kolejny dzień bo na stronie parafialnej nie ma poprawionego dnia naszych spotkań.
    Z naszej strony padają pomysły; ewangelizacji ulicznej, współudział w nauczaniach przygotowujących młodzież do Bierzmowanie, Adoracji Najświętszego Sakramentu w kościele, dla wszystkich uczestników środowej Eucharystii , raz w miesiącu a nie w kaplicy dla nas jak dotychczas. Częstsze zamieszczanie w ogłoszeniach, jakie w parafii działają grupy i w jakich dniach, godzinach… Czekamy na wiosnę, bo teraz krótki dzień, ciemno, zimno i do domu daleko…

    • Pamiętajmy o modlitwie w tej intencji. Żeby to Pan nam przyprowadził Młodych do Kościoła. A z naszej strony – przede wszystkim – niech nie zabraknie KONSEKWENTNEGO TRWANIA W WIERZE, które będzie dla tych Młodych mocnym i przekonującym świadectwem. Codzienne TRWANIE! A w to właśnie – wpisane konkretne działania ewangelizacyjne. Ale żeby one były potwierdzeniem owego TRWANIA!
      To taka moja luźna refleksja…
      xJ

      • Do tej pory cztery chętne osoby w każdej Wspólnocie, włocławskiej diecezji jeden dzień w tygodniu (my od dziś we wtorki ) modlą się w intencji młodych;
        – poprzez ofiarowanie Eucharystii
        – poprzez adorację Najświętszego Sakramentu
        – przez odmówienie jednej części różańca
        – poprzez post o chlebie i wodzie
        Codziennie jedna osoba ze Wspólnoty odmawia wyznaczoną część Różańca za Wspólnoty, kapłanów i seminarzystów.
        A jak mówi powiedzenie ” że z pustego naczynia, to i Salomon nie naleje” to sami również musimy zadbać o kondycję naszej wiary, poprzez rekolekcje, osobiste modlitwy i życie z Bogiem, w Bogu i dla Boga.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.