Drzwi otwarte w Niebie!

D

Szczęść Boże! Drodzy moi, pozdrawiam Was w środę, a więc w dzień, w którym o 19:00, w naszym Duszpasterstwie, mamy Mszę Świętą w intencji Środowiska Akademickiego, Duszpasterstwa Akademickiego i Młodzieży w Kościele. Potem wystawienie Najświętszego Sakramentu, Koronka do Bożego Miłosierdzia za Zmarłych, po czym adoracja w ciszy do godziny 21:00. Zapraszam – do osobistego udziału lub do duchowej łączności!

Wcześniej zaś, bo od 10:00 do 15:00 – dyżur duszpasterski na Wydziale Nauk Ścisłych i Przyrodniczych, przy ulicy 3 Maja.

A teraz już zapraszam do wsłuchania się w Boże słowo dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim bardzo osobistym i konkretnym przesłaniem zwraca się do mnie? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 33 Tygodnia zwykłego, rok II,

Wspomnienie Św. Rafała Kalinowskiego, Kapłana,

20 listopada 2024., 

do czytań: Ap 4,1–11; Łk 19,11–28

CZYTANIE Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:

Ja, Jan, ujrzałem oto drzwi otwarte w niebie, a głos, ów pierwszy, jaki usłyszałem, jak gdyby trąby mówiącej ze mną, powiedział: „Wstąp tutaj, a to ci ukażę, co potem musi się stać”. Doznałem natychmiast zachwycenia: A oto w niebie stał tron i na tronie ktoś siedział.

A Siedzący był podobny z wyglądu do jaspisu i do krwawnika, a tęcza dokoła tronu podobna z wyglądu do szmaragdu. Dokoła tronu dwadzieścia cztery trony, a na tronach dwudziestu czterech siedzących Starców, odzianych w białe szaty, a na ich głowach złote wieńce. A z tronu wychodzą błyskawice i głosy, i grzmoty, i płonie przed tronem siedem lamp ognistych, które są siedmiu Duchami Boga.

Przed tronem niby szklane morze podobne do kryształu, a w środku tronu i dokoła tronu cztery Zwierzęta pełne oczu z przodu i z tyłu: Zwierzę pierwsze podobne do lwa, Zwierzę drugie podobne do wolu, Zwierzę trzecie mające twarz jak gdyby ludzką i Zwierzę czwarte podobne do orła w locie.

Cztery Zwierzęta, a każde z nich ma po sześć skrzydeł, dokoła i wewnątrz są pełne oczu i spoczynku nie mają, mówiąc dniem i nocą: „Święty, Święty, Święty, Pan Bóg wszechmogący, Który był i Który jest, i Który przychodzi”. A ilekroć Zwierzęta oddadzą chwałę i cześć, i dziękczynienie Siedzącemu na tronie, Żyjącemu na wieki wieków, upada dwudziestu czterech Starców przed Siedzącym na tronie i oddaje pokłon Żyjącemu na wieki wieków, i rzuca przed tronem wieńce swe, mówiąc: „Godzien jesteś, Panie i Boże nasz, odebrać chwałę i cześć, i moc, boś Ty stworzył wszystko, a dzięki Twej woli istniało i zostało stworzone”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus opowiedział przypowieść, dlatego że był blisko Jerozolimy, a oni myśleli, że królestwo Boże zaraz się zjawi.

Mówił więc: „Pewien człowiek szlachetnego rodu udał się w kraj daleki, aby uzyskać dla siebie godność królewską i wrócić.

Przywołał więc dziesięciu sług swoich, dał im dziesięć min i rzekł do nich: «Zarabiajcie nimi, aż wrócę».

Ale jego współobywatele nienawidzili go i wysłali za nim poselstwo z oświadczeniem: «Nie chcemy, żeby ten królował nad nami».

Gdy po otrzymaniu godności królewskiej wrócił, kazał przywołać do siebie te sługi, którym dał pieniądze, aby się dowiedzieć, co każdy zyskał.

Stawił się więc pierwszy i rzekł: «Panie, twoja mina przysporzyła dziesięć min». Odpowiedział mu: «Dobrze, sługo dobry; ponieważ w dobrej rzeczy okazałeś się wierny, sprawuj władzę nad dziesięciu miastami».

Także drugi przyszedł i rzekł: «Panie, twoja mina przyniosła pięć min». Temu też powiedział: «I ty miej władzę nad pięciu miastami».

Następny przyszedł i rzekł: «Panie, tu jest twoja mina, którą trzymałem zawiniętą w chustce. Lękałem się bowiem ciebie, bo jesteś człowiekiem surowym: chcesz brać, czegoś nie położył, i żąć, czegoś nie posiał».

Odpowiedział mu: «Według słów twoich sądzę cię, zły sługo. Wiedziałeś, że jestem człowiekiem surowym: chcę brać, gdzie nie położyłem, i żąć, gdziem nie posiał. Czemu więc nie dałeś moich pieniędzy do banku? A ja po powrocie byłbym je z zyskiem odebrał».

Do obecnych zaś rzekł: «Odbierzcie mu minę i dajcie temu, który ma dziesięć min».

Odpowiedzieli mu: «Panie, ma już dziesięć min».

Powiadam wam: «Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach»”.

Po tych słowach ruszył na przedzie, zdążając do Jerozolimy.

Kiedy zaczynamy czytać podarowany nam na dzisiaj w liturgii Kościoła fragment Księgi Apokalipsy, to już na samym początku jakoś tak mocno porusza serce i przemawia do wyobraźni to stwierdzenie: Ujrzałem oto drzwi otwarte w niebie… I potem już to wszystko, co usłyszeliśmy, to opis niezwykłych zjawisk i wydarzeń, które dzieją się za tymi otwartymi drzwiami.

Zatem, Jan Apostoł, w swoich wizjach, jakie otrzymał na wyspie Patmos, został dzisiaj zaproszony do Nieba! A przynajmniej – zaproszony do tego, by zajrzał za zasłonę Nieba, za otwarte drzwi Nieba, aby mógł tam ujrzeć naprawdę wielkie i niezwykłe zjawiska i wydarzenia! Nade wszystko zaś – niezwykłe Osoby, tam obecne, na czele z tą największą i najświętszą ze wszystkich osób, a więc Osobę Boga.

Ponieważ jednak Jan jeszcze pozostawał na tym świecie, a nie przekroczył jeszcze całym sobą owych drzwi Nieba, przeto o Tym, którego zobaczył, mógł napisać tak: A oto w niebie stał tron i na tronie ktoś siedział. A Siedzący był podobny z wyglądu do jaspisu i do krwawnika, a tęcza dokoła tronu podobna z wyglądu do szmaragdu. Zauważamy zapewne tę swoistą ostrożność w wyrażaniu się Apostoła: on pisze o «kimś siedzącym na tronie», kto jest podobny z wyglądu do… Nie napisał: „zobaczyłem Boga – twarzą w twarz”. Bo to nastąpi dopiero w wieczności.

Ale już to, co dzisiaj zostało Janowi pokazane i co on otwartym umysłem i sercem przyjął, aby nam następnie przekazać – to już przyprawia o drżenie naszych serc i poruszenie umysłów. Szczególnie, kiedy czytamy: Dokoła tronu dwadzieścia cztery trony, a na tronach dwudziestu czterech siedzących Starców, odzianych w białe szaty, a na ich głowach złote wieńce. A z tronu wychodzą błyskawice i głosy, i grzmoty, i płonie przed tronem siedem lamp ognistych, które są siedmiu Duchami Boga. Spróbujmy to sobie wyobrazić! Zobaczyć te błyski, usłyszeć te grzmoty… Czyż to nie jest obraz jakiejś wielkiej potęgi?

A co myślimy sobie, kiedy czytamy: Przed tronem niby szklane morze podobne do kryształu, a w środku tronu i dokoła tronu cztery Zwierzęta pełne oczu z przodu i z tyłu: Zwierzę pierwsze podobne do lwa, Zwierzę drugie podobne do wolu, Zwierzę trzecie mające twarz jak gdyby ludzką i Zwierzę czwarte podobne do orła w locie.

Albo kiedy słyszymy ów wielki śpiew uwielbienia, skierowany do Siedzącego na tronie, o czym Jan informuje nas w słowach: Cztery Zwierzęta, a każde z nich ma po sześć skrzydeł, dokoła i wewnątrz są pełne oczu i spoczynku nie mają, mówiąc dniem i nocą: „Święty, Święty, Święty, Pan Bóg wszechmogący, Który był i Który jest, i Który przychodzi” co wtedy myślimy? Czyż nie chcemy się włączyć w ów śpiew?

Albo w ten: Godzien jesteś, Panie i Boże nasz, odebrać chwałę i cześć, i moc, boś Ty stworzył wszystko, a dzięki Twej woli istniało i zostało stworzone.

Z pewnością, mamy tu dziś do czynienia z przebogatą symboliką, która każe nam w dwudziestu czterech Starcach widzieć dwunastu synów Jakuba, protoplastów dwunastu pokoleń ludu Izraela, a także dwunastu Apostołów – a więc dwadzieścia cztery postacie, stanowiące filary całej historii zbawienia! Cztery zwierzęta – to symbol wszystkich istot żyjących na świecie, także człowieka. Wszak słyszymy, że jedno ze zwierząt ma twarz jakby ludzką…

Szlachetne kamienie zaś, symbolizujące Siedzącego na tronie – to wskazanie na trwałość i szlachetność Tego, którego oznaczają. Siedem lamp ognistych, które płoną przed tronem, to siedem darów Ducha Świętego, zsyłanych z Nieba na Kościół. Natomiast morze szklane, o którym słyszymy, to obraz tak zwanych górnych wód, czyli tych, które są ponad sklepieniem nieba – jak to obrazowo ukazane zostało w opisie stworzenia świata, w Księdze Rodzaju. Nad nimi znajduje się Tron Boga.

Całość zatem tego niezwykłego obrazu tchnie jakąś tajemniczością, ale i majestatycznością. Natomiast musimy i to zauważyć, że ta wizja Nieba – szczególnie, gdy idzie o osoby, tam przebywające, otaczające tron Boga – ma bardzo silny związek z ziemią, z doczesnością. Wszak wszystkie te osoby, których symbolizuje dwudziestu czterech Starców, kiedyś żyły na ziemi i tym swoim życiem pielgrzymowały do Nieba. Także inne zjawiska, jakie są tam ukazane – jako żywo nawiązują do tej rzeczywistości ziemskiej, począwszy od jej stworzenia!

I sam fakt otwarcia Nieba, o czym wspomina Jan na początku dzisiejszego czytania, wraz ze słowami, do niego skierowanymi: Wstąp tutaj, a to ci ukażę, co potem musi się stać! to bardzo wyraźny znak powiązania ziemi z Niebem i tego, że wszystko to, co dzieje się na tej ziemi – powinno prostą drogą prowadzić nas do Nieba! Do tej rzeczywistości tak tajemniczej, ale jednocześnie – tak niezwykłej i pięknej!

Żeby się to jednak stało, to trzeba nam pomnażać te talenty – w Ewangelii dzisiejszej mowa o minach – które Pan nam dał, a które właśnie pomnożone, staną się swoistym naszym wkładem, jakby biletem, potrzebnym do przekroczenia otwartych bram Nieba. I żeby było jasne: możliwość przebywania w Niebie nie jest żadną naszą zasługą – to dar darmo nam dany, z miłości Boga do każdego z nas. Natomiast poważne traktowanie nas przez Boga na tym właśnie polega, że czeka On na naszą reakcję, na naszą współpracę, na nasze zaangażowanie w „zdobycie” tego daru, czyli przyjęcie go w sposób wolny.

Bo w tenże wolny sposób można także niestety ten dar odrzucić, zamykając niejako przed samym sobą owe otwarte bramy Nieba. I taka decyzja, jeśli zostanie przez kogoś podjęta – zostanie przez Boga uszanowana. Na wieki! Ostateczność takiego rozstrzygnięcia symbolizuje w dzisiejszym opisie ewangelicznym obraz pościnania przeciwników królewskich. Raczej nie mamy wątpliwości, że ucięcie głowy jest działaniem nieodwracalnym. Tak i decyzja człowieka o odrzuceniu Boga – kiedy przyjdzie z nią stanąć po drugiej stronie życia – będzie nieodwracalna.

A wówczas otwarte bramy Nieba pozostaną – na całą wieczność – jednym wielkim wyrzutem i świadomością ogromnej straty, której się już nie da naprawić, ani odzyskać.

Zatem, weźmy sobie do serca to dzisiejsze pouczenie i pomyślmy, co robimy tak konkretnie każdego dnia – jak pomnażamy talenty, podarowane nam przez Boga z Jego wielkiej miłości do nas – abyśmy w bramy Nieba, które naprawdę są przed nami na oścież otwarte, mogli z radością wejść. To od nas samych zależy, czy tak się stanie.

A gdybyśmy chcieli dobrego i przekonującego przykładu, jak kroczyć drogami codzienności, aby dojść do Nieba, to spójrzmy z uwagą na świadectwo życia i świętości Patrona dnia dzisiejszego, Świętego Rafała Kalinowskiego

Jako Józef Kalinowski, urodził się 1 września 1835 roku, w Wilnie, w rodzinie szlacheckiej. Po ukończeniu z wyróżnieniem Instytutu Szlacheckiego w Wilnie, podjął studia w Instytucie Agronomicznym, aby po dwóch latach zrezygnować z nich na rzecz Mikołajewskiej Szkoły Inżynierii Wojskowej w Petersburgu, gdzie uzyskał tytuł inżyniera. Jednocześnie wstąpił do wojska.

Wtedy właśnie przestał przystępować do Sakramentów Świętych, coraz rzadziej chodził do kościoła, przeżywał rozterki wewnętrzne, a także kłopoty związane ze swoją narodowością, służbą w wojsku rosyjskim i zdrowiem. Wciąż jednak stawiał sobie pytania o sens życia, szukając na nie odpowiedzi w dziełach filozoficznych i teologicznych. Po ukończeniu szkoły w 1855 roku, został adiunktem matematyki i mechaniki budowlanej oraz awansował do stopnia porucznika.

W 1859 roku opuścił Akademię i podjął pracę przy budowie kolei żelaznej Odessa – Kijów – Kursk. Po roku przeniósł się na własną prośbę do Brześcia Kujawskiego, gdzie pracował jako kapitan sztabu przy rozbudowie twierdzy. Czując, że zbliża się Powstanie, podał się do dymisji, aby móc służyć rodakom swoją wiedzą wojskową i umiejętnościami. Został członkiem Rządu Narodowego i objął stanowisko ministra wojny w rejonie Wilna. W końcu zdecydował się na wyjazd do Warszawy, gdzie chciał podjąć leczenie i miał nadzieję znaleźć jakąś pracę.

Z powodów zdrowotnych otrzymał zwolnienie z wojska w maju 1863 roku. Jednocześnie, wspierany modlitwami matki i rodzeństwa, przeżył nawrócenie religijne. Pod wpływem – między innymi – lektury Wyznań” Świętego Augustyna nie tylko wrócił do praktyk religijnych, ale przejawiał w nich szczególną gorliwość.

Przyłączył się do Powstania Styczniowego, jednak sprzeciwiał się niepotrzebnemu rozprzestrzenianiu się walk. W liście do brata pisał: „Nie krwi, której do zbytku przelało się na niwach Polski, ale potu ona potrzebuje”. Po upadku Powstania powrócił do Wilna, gdzie 24 marca 1864 roku został aresztowany. W wyniku procesu skazano go na karę śmierci. W więzieniu otaczała go atmosfera świętości.

Wskutek interwencji krewnych i przyjaciół, a także z obawy, że po śmierci Polacy mogą uważać go za męczennika i świętego, władze carskie zamieniły mu wyrok na dziesięcioletnią katorgę na Syberii. Przez pewien czas przebywał w Nerczyńsku, potem w Usolu, następnie w Irkucku i Smoleńsku. Był także Tomsku, gdzie wiele lat później był także nasz Ksiądz Marek – ale nie na zsyłce…

Podczas pobytu na Syberii oddziaływał nasz Święty na współtowarzyszy swoją głęboką religijnością, zadziwiał niezwykłą wprost mocą ducha, ujmował cierpliwością i delikatnością, wspierał dobrym słowem i modlitwą, czuwał przy chorych, pocieszał i podtrzymywał nadzieję. Dzielił się z potrzebującymi nie tylko skromnymi dobrami materialnymi, ale również bogactwem duchowym. Bolał go fakt, że wielu zesłańców nie posiadało żadnej wiedzy religijnej. Szczególnie chętnie katechizował dzieci i młodzież.

Po ciężkich robotach Józef Kalinowski powrócił do kraju w 1874 roku. Uzyskał paszport i wyjechał na Zachód, gdzie był wychowawcą młodego księcia Augusta Czartoryskiego, beatyfikowanego przez Jana Pawła II w 2003 roku. Opiekował się nim przez trzy lata.

W lipcu 1877 roku, w wieku lat czterdziestu dwóch, Józef Kalinowski wstąpił do nowicjatu karmelitów w Grazu, w Austria, przybierając zakonne imię Rafał od Świętego Józefa. Po studiach filozoficznych i teologicznych na Węgrzech, złożył śluby zakonne i otrzymał święcenia kapłańskie w dniu 15 stycznia 1882 roku. W kilka miesięcy później został przeorem klasztoru w Czernej. Urząd ten pełnił przez dziewięć lat.

Przyczynił się w znacznej mierze do odnowy Karmelu w Galicji. Z jego inicjatywy powstało kilka nowych klasztorów. A on sam wiele godzin spędzał w konfesjonale – tak, że nawet nazywano go „ofiarą konfesjonału”. Miał przy tym niezwykły dar jednania grzeszników z Bogiem i przywracania spokoju sumienia ludziom dręczonym przez lęk i niepewność. Ponieważ zaś w młodości przeżył kryzys wiary, nie przystępując przez ponad dziesięć lat do Sakramentów, przeto dobrze rozumiał błądzących i zbuntowanych przeciwko Bogu.

Nikogo nie potępiał, ale starał się pomagać. Zawsze skupiony, zjednoczony z Bogiem i posłuszny regułom zakonnym, był człowiekiem modlitwy, gotowym do wyrzeczeń, postów i umartwień. Za życia i po śmierci cieszył się wielką sławą świętości. Bez reszty oddany Bogu, umiał miłować Go w drugim człowieku. Potrafił zachować szacunek dla człowieka i jego godności nawet tam, gdzie panowała pogarda.

Zmarł 15 listopada 1907 roku w Wadowicach, w opinii świętości. Beatyfikował go Jan Paweł II w 1983 roku w Krakowie, a kanonizował go w Rzymie w roku 1991.

A my, słuchając z uwagą Bożego słowa, przeznaczonego na dzisiejszy dzień w liturgii Kościoła, oraz wpatrując się w świetlany przykład postawy dzisiejszego Patrona, raz jeszcze zapytajmy samych siebie, jak pomnażamy talenty, dane nam przez Pana, aby w ten sposób zdobywać ów bilet, potrzebny do przekroczenia bram Nieba…

1 komentarz

  • Omnes spiritus laudet Dominum! Wszystko, co żyje, niech chwali Pana! Каждая живая душа да хвалит Господа!
    Chcę podzielić się moją refleksją na temat tego (mojego ulubionego) wersetu Psałterza.
    Interakcja między ludźmi a czworonożnymi stworzeniami Boga.
    PSY
    Adwenory to psy, które przychodzą do ludzi, aby dawać pozytywne nastawienie poprzez towarzystwo. To jest ich główne zadanie. Są przyjacielskie, można je głaskać, przytulać – bardzo to lubią. W zamian mogą polizać cię po policzku, próbować dotknąć cię przednimi łapami.
    Spotykałem się z takimi psami. Komunikowaliśmy się przez dwie godziny, czas zleciał niepostrzeżenie. Podczas komunikacji nie miałem żadnych wewnętrznych barier, a moje oczy nie „uciekały”.
    Dzięki tym psom dowiedziałem się o schronisku dla kotów „KittiKea”. Sesja zdjęciowa z husky miała charakter charytatywny, była częścią akcji „Znajdź czas na pomoc” organizowanej przez szkołę publiczną „Sowa” na rzecz tego schroniska.
    Psy tropiące. Specjalnie wyszkolone psy, które mogą wyszukiwać ludzi, przedmioty i nielegalne substancje za pomocą węchu (ich zmysł węchu jest znacznie delikatniejszy niż ludzki i lepiej rozwinięty). Służą w organach ścigania, służbach celnych (tzw. canine service) i pomagają zapobiegać przestępczości.
    Psy do kontroli narkotyków. Rodzaj psa tropiącego. Szkolone do wyszukiwania substancji narkotycznych i psychotropowych.
    Interesujący jest sposób ich szkolenia. Są uczone wykrywania nie samych substancji (kokaina, trankwilizatory,…), ale ich zapachu. Ma to na celu uniknięcie uzależnienia. Po wykryciu substancji za pomocą zapachu pies powinien dać znak przewodnikowi tak niepozornie, jak to możliwe (np. położyć się), aby nie przyciągać uwagi ludzi. Podobnie postępują psy tropiące substancje wybuchowe. Szczekanie jest zabronione z jeszcze jednego powodu – może uruchomić mechanizm urządzenia wybuchowego.
    Terapeuci. Główne wymagania stawiane tym psom to dobre wychowanie i przyjazne usposobienie. Ich zadaniem jest przyczynianie się do rehabilitacji ludzi (zwłaszcza tych niepełnosprawnych).
    Komunikacja z takimi psami pomaga rozładować stres i napięcie mięśniowe (szczególnie w przypadku dzieci ze spastycznym porażeniem mózgowym – ich mięśnie są zawsze w bardzo silnym napięciu). Na zajęciach z fizykoterapii taki pies jest jak trener. Dyskretnie, w zabawny sposób poprowadzi i rozwinie aktywność ruchową dziecka. Psy rozumieją człowieka bez słów – jest to szczególnie istotne na zajęciach z dziećmi z opóźnionym rozwojem mowy, niemymi, dziećmi z autyzmem (przy tej diagnozie występują trudności w nawiązywaniu kontaktów).
    Piesek nie zostaje sam ze specjalnym dzieckiem. W pobliżu znajduje się defektolog (lub psycholog) – terapeuta, który kieruje działaniami psa, w oparciu o specyfikę rozwoju i diagnozę dziecka. Czas sesji zależy również od samopoczucia dziecka.
    Przewodnicy. Specjalnie wyszkolone psy, których zadaniem jest pomaganie osobom z upośledzeniem wzroku w poruszaniu się na zewnątrz i omijaniu przeszkód. Mieszkają z osobami, którym pomagają. Psy te muszą być dobrze wychowane, opanowane, nie bać się tłumów (jeśli właściciel musi korzystać z transportu publicznego) i głośnych dźwięków. Mają prawo do swobodnego podróżowania środkami transportu publicznego (za okazaniem specjalnego dokumentu – paszportu psa przewodnika). Nie podlega zakazowi odwiedzania miejsc publicznych, do których psy zazwyczaj nie mają wstępu. Sklepy spożywcze i inne, kawiarnie, fryzjerzy, kliniki, instytucje edukacyjne; biura nieruchomości, firmy turystyczne, prawnicze itp. Takie psy nie będą zakłócać procesu pracy (edukacji) ani spożywać produktów leżących na półkach sklepu. Będą spokojnie i cicho leżeć gdzieś w kącie, dopóki właściciel nie będzie musiał iść. Lub wyraźnie postępują zgodnie z instrukcjami właściciela, dotyczącymi poruszania się po sklepie.
    Taki pies, nawet jeśli jest to duża rasa (owczarek, rottweiler,…) ma prawo przebywać na ulicy bez kagańca. Jest to konieczne, aby mógł, na prośbę właściciela, podnieść upuszczony przedmiot z ziemi i podać mu go do ręki. Nie jest to możliwe z kagańcem.
    Poszukiwacze ratownicy:
    -w górach. Dzięki wyostrzonemu węchowi potrafią wyczuć człowieka pod wielometrową warstwą śniegu. Odkopują go i ogrzewają swoim ciałem (są puszyste, a ich temperatura jest wyższa niż człowieka, szczegóły w relacji #124), dostarczają koc termiczny i wodę w beczce. Mogą ostrożnie wykonać tunel (gdy nie jest możliwe użycie sprzętu ze względu na zagrożenie nową lawiną) i użyć tego tunelu, aby dostać się do ofiary.
    – na wodzie. Psy te są bardzo silne fizycznie, potrafią wyciągnąć człowieka spod wody i doprowadzić go do brzegu. Wytrzymałość (mogą nurkować na głębokość 30 metrów i wstrzymywać oddech pod wodą).Wydają się grube i niezdarne, ale tak nie jest. Chodzi o podszerstek, który odpycha wodę i nie ulega całkowitemu zamoczeniu (zapobiega to utonięciu psa).
    – Ministerstwo Sytuacji Nadzwyczajnych. Głównym wymaganiem dla takiego psa jest umiejętność szybkiego przystosowania się do niestandardowej, często stresującej sytuacji. Poruszanie się w górach, helikopterem (zmiana ciśnienia atmosferycznego, głośne dźwięki, echo), trudno dostępne miejsca (człowiek nie może się tam dostać, pies musi wykonać swoje zadanie sam), groźba zawalenia (trzeba działać ostrożnie, bez gwałtownych ruchów).
    Zadaniem jest odnalezienie osoby pod gruzami i jak najostrożniejsze jej wydobycie lub zasygnalizowanie ludziom, że osoba została odnaleziona.
    Ze schroniska. Psy wyjątkowe, które nas potrzebują. Nie rodowodowe, bez rodowodów, często z problemami zdrowotnymi. Taki pies nie będzie mógł brać udziału w wystawie (jest priorytet ras, rodowodów i dobrego zdrowia). Kliniki weterynaryjne są płatne, badania, leczenie i hospitalizacja sporo kosztują.
    Właściciele mają przeważnie jedno zwierzę (rzadko dwa lub więcej), w schronisku jest ich 260. Są karmione dwa razy dziennie i wyprowadzane na spacer trzy razy dziennie. Chore muszą otrzymywać leki i być zabierane na wizyty u weterynarza. Schronisko nie jest finansowane przez rząd, a żaden pełnoetatowy pracownik (nawet weterynarz) nie otrzymuje pensji. Darowizny i wolontariusze.
    Myślę, że poprzez nie Bóg chce nam pokazać, że nie tylko my potrzebujemy psów (aby przeciwdziałać handlowi narkotykami, aby je rehabilitować w przypadku niepełnosprawności, aby ratować życie w nagłych wypadkach), ale one również potrzebują nas. Kup (chociaż trochę) suchej karmy; przekaż darowiznę; pomóż w wyprowadzaniu psów, jeśli to możliwe, weź kogoś ze schroniska i zostań jego właścicielem lub pracuj jako fotograf przy charytatywnej sesji zdjęciowej, …..

    KOT
    Markiz ze schroniska. Jest ze mną od 19 marca tego roku. Jest bardzo strachliwy, był bity zanim trafił do schroniska.
    Powiedziałem mu: „Jesteś stworzeniem Bożym!”. To pomogło mu nabrać do mnie zaufania i strach przed biciem zniknął.
    Pewnego razu, gdy trzymałam go w ramionach, mocno podrapał mnie po ramieniu. Rzuciłem go na podłogę i nazwałem pazurzastym gnojem. Pobiegł pod łóżko i schował się tam; to było tak, jakby jego lęki wróciły.
    Myślę, że Bóg chciał mi przez to pokazać, że Jego stworzenie powinno być traktowane z łagodnością i miłością, a nie z chamstwem. Że zadrapanie na ramieniu nie daje mi prawa do obrażania innej żywej istoty.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.