Szczęść Boże! Drodzy, serdecznie pozdrawiam z Lublina, gdzie dotarłem wczoraj z dwoma Szymonami – Salą i Dudkiem – po fantastycznym spotkaniu Liderów FORMACJI SPE SALVI, zakończonej Mszą Świętą o godzinie 20:00. A dzisiaj wracam do Siedlec, a tam – tysiąc pięćset spraw, związanych z Duszpasterstwem Akademickim, zbliżającym się Opłatkiem uniwersyteckim – i jeszcze innymi.
Bardzo radosnym dla mnie punktem programu dzisiejszego dnia będzie wieczorne spotkanie z Członkiem wspomnianej FORMACJI, Gabrielem Sową, Lektorem z Parafii w Leopoldowie. Planujemy szczerą rozmowę i wspólną Mszę Świętą.
A teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dnia dzisiejszego. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Poniżej zaś – słówko Janka. Jak w każdy poniedziałek. Serdecznie dziękuję za jego przygotowanie! Ciekawy motyw z tymi rękawicami… Papież Franciszek kazał zakładać buty, a Janek – zakładać rękawice! Oryginalne i mocne! Podobnie, jak i całe słówko! Wielkie, wielkie dzięki!
Wsłuchajmy się zatem w Boże słowo i rozważanie – i postarajmy się odkryć to jedyne i bezpośrednie przesłanie, z jakim Pan zwraca się do każdej i każdego z nas osobiście. Duchu Święty – pomóż!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Poniedziałek 2 Tygodnia Adwentu,
9 grudnia 2024.,
do czytań: Iz 35,1–10; Łk 5,17–26
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Niech się rozweseli pustynia i spieczona ziemia,
niech się raduje step i niech rozkwitnie!
Niech wyda kwiaty jak lilie polne,
niech się rozraduje także skacząc
i wykrzykując z uciechy.
Chwałą Libanu ją obdarzono,
ozdobą Karmelu i Saronu.
Oni zobaczą chwałę Pana,
wspaniałość naszego Boga.
Pokrzepcie ręce osłabłe,
wzmocnijcie kolana omdlałe!
Powiedzcie małodusznym:
„Odwagi! Nie bójcie się!
Oto wasz Bóg, oto pomsta”;
przychodzi Boża odpłata;
On sam przychodzi, aby was zbawić.
Wtedy przejrzą oczy niewidomych
i uszy głuchych się otworzą.
Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń
i język niemych wesoło krzyknie.
Bo trysną zdroje wód na pustyni
i strumienie na stepie;
spieczona ziemia zmieni się w staw,
spragniony kraj w krynice wód,
badyle w kryjówkach, gdzie legały szakale,
na trzcinę z sitowiem.
Będzie tam droga czysta,
którą nazwą Drogą Świętą.
Nie przejdzie nią nieczysty, gdy odbywa podróż,
i głupi nie będą się tam wałęsać.
Nie będzie tam lwa, ni zwierz najdzikszy
nie wstąpi na nią ani się nie znajdzie,
ale tamtędy pójdą wyzwoleni
i odkupieni przez Pana powrócą.
Przybędą na Syjon z radosnym śpiewem,
ze szczęściem wiecznym na twarzach.
Osiągną radość i szczęście,
ustąpi smutek i wzdychanie.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Pewnego dnia, gdy Jezus nauczał, siedzieli przy tym faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i Jerozolimy. A była w Nim moc Pańska, że mógł uzdrawiać.
Wtem jacyś ludzie niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. Nie mogąc z powodu tłumu w żaden sposób przynieść go, wyszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem w sam środek przed Jezusa. On widząc ich wiarę, rzekł: „Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy”.
Na to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mówić: „Któż On jest, że śmie mówić bluźnierstwa? Któż może odpuszczać grzechy prócz samego Boga?”
Lecz Jezus przejrzał ich myśli i rzekł do nich: „Co za myśli nurtują w sercach waszych? Cóż jest łatwiej powiedzieć: «Odpuszczają ci się twoje grzechy», czy powiedzieć: «Wstań i chodź?» Lecz abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów” – rzekł do sparaliżowanego: „Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu”. I natychmiast wstał wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do domu, wielbiąc Boga.
Wtedy zdumienie ogarnęło wszystkich; wielbili Boga i pełni bojaźni mówili: „Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj”.
A OTO SŁÓWKO JANKA:
Odwagi! Nie bójcie się!
To właśnie zdanie w dzisiejszych czytaniach mnie najbardziej poruszyło. W ostatnim czasie, w moim życiu wiele razy brakowało właśnie odwagi! Zamiast postawić pewny krok naprzód w życiu, to w myślach wiele rozważałem, czy aby na pewno to robić? Pojawiało się wiele pytań i różnorakich myśli – i odpuszczałem. Potem znów próbowałem, ale znowu odpuszczałem – i tak koło się zamykało!
Wszystko się zmieniło, gdy klęczałem w piątek przed Jezusem, ukrytym w Najświętszym Sakramencie na adoracji i żaliłem się Bogu, że brakuje mi odwagi. Gdy tak mówiłem, w pewnym momencie usłyszałem w sercu takie zdanie: „Nie bój się! Jesteś tu bezpieczny.”
Gdy to usłyszałem, nagle się jakoś tak wewnętrznie uspokoiłem. Ale – jak to bywa w życiu – nadal nie potrafiłem postawić tego pewnego kroku naprzód. Jednak w końcu postawiłem i już teraz wiem, że było warto!
Może właśnie i do Ciebie Pan Bóg wiele razy już mówił: Odwagi! Nie bójcie się! A jaka była wtedy nasza odpowiedź – nasza postawa? Mówiliśmy do Boga: „Dobrze, zaufam Ci” i szliśmy dalej walczyć o świętość i o nasze życie – czy jednak mówiliśmy: „Nie Boże! To nie ma i tak sensu! Po co będę walczyć”, zamiast „założyć rękawice” i walczyć o sukces? Zamiast założyć – my je właśnie chowamy, bierzemy pilot i włączamy telewizor albo kładziemy się pod kocem, robimy herbatkę i siedzimy wpatrzeni w telefon… I co z tego mamy?
Mamy to, że później chodzimy przygnębieni, że nam nic w życiu nie wychodzi! Nie możemy znaleźć nikogo bliskiego w naszym życiu, ludzie od nas odchodzą, nie radzimy sobie w szkole czy w pracy, albo na uczelni.
Dlatego, zamiast biadolić – weźmy się w garść! Ty i ja! Bo gdybyś nie odłożył tych „rękawic”, tylko od razu walczył, to by tak nie było! Jakbyś walczył o „drugą połówkę”, to byś ją miał! Jakbyś szanował innych ludzi, to byś ich miał! Jakbyś uczył się solidnie, dobrze pracował czy poświęcał czas na rzeczy pożyteczne, to byś się nie martwił czy zdasz albo czy szef cię nie zwolni! Tylko trzeba właśnie walczyć!
Ostatnio, moi Drodzy, odbyłem długą rozmowę sms – ową z jedną moją koleżanką. Napisała do mnie z takim pytaniem: „Jak byś się zachował w sytuacji, kiedy «kręcisz» z kimś już trzy miesiące i jedna osoba w tym duecie chce czegoś «więcej» i «bardziej», a druga tego nie chce?” Odpisałem jej: „Domyślam się, że tą osobą, która nie chcę na razie nic więcej w tej relacji, jesteś właśnie Ty…?” Ona mi odpisała, że tak. Bo – jak napisała dalej – nie ma odwagi, bo to jej pierwsza taka sytuacja w życiu, dlatego nie wie, jak się zachować i pisze do znajomych, prosząc o radę. Jak by oni się zachowali na jej miejscu?
I cóż ja jej poradziłem? Zacząłem jej pokazywać różne przykłady z Pisma Świętego, kiedy to chociażby Maryja zaufała Bogu, albo podałem jej przykład różnych zdań z Pisma Świętego, które zachęcają do tego, żeby człowiek się nie bał. Lecz ona mi napisała takie zdanie: „Janek, nie pomagasz.”
To zdanie pomogło mi przejrzeć na oczy! Uświadomiłem sobie wtedy, że przecież dzień wcześniej ja sam byłem w podobnej sytuacji, bo podobnie, jak ona, pytałem ludzi, co robić i bałem się postawić kolejny krok. Zacząłem jej pisać o moich życiowych doświadczeniach.
Pisałem jej, że dzień wcześniej byłem w podobnej sytuacji i że mi także wiele razy w życiu brakowało odwagi, brakowało zaangażowania i determinacji, ale także: co mi osobiście dało zaufanie Bogu i odwaga. I że gdyby nie to zaufanie, walka i odwaga, to nie byłoby mnie tu, gdzie jestem. Nie miałbym takiego doświadczenia, jakie mam. Jaką odpowiedź od niej dostałem? „Dziękuję Ci! Tego mi było trzeba! Czuję się silniejsza!”
Mam nadzieję, że uda się jej zrobić ten krok naprzód i zaufać. Po tym wszystkim zapytałem jej, czy mogę użyć tego przykładu. Zgodziła się i za to jej ogromnie dziękuję!
Chcę Wam, moi Drodzy pokazać, że większe znaczenie nieraz ma nasze osobiste świadectwo, jak Pan Bóg w naszym życiu działa i jak my przekładamy Pismo Święte na nasze życie, niż jak byśmy cytowali innym same tylko zdania z Pisma Świętego.
Zobaczmy, że dziś mamy w Ewangelii scenę uzdrowienia paralityka: Wtem jacyś mężczyźni, niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. Nie mogąc w żaden sposób go przenieść z powodu tłumu, weszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem na sam środek, przed Jezusa.
On, widząc ich wiarę, rzekł: «Człowieku, odpuszczone są ci twoje grzechy». Na to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mówić: «Kimże on jest, że wypowiada bluźnierstwa? Któż może odpuścić grzechy prócz samego Boga?»
Lecz Jezus przejrzał ich myśli i w odpowiedzi na nie rzekł do nich: «Co za myśli nurtują w sercach waszych? Cóż jest łatwiej powiedzieć: „Odpuszczone są ci twoje grzechy”, czy powiedzieć: „Wstań i chodź”?
Otóż żebyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów» – rzekł do sparaliżowanego: «Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu!» I natychmiast wstał wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do swego domu, wielbiąc Boga.
Nie byłoby tego uzdrowienia gdyby nie odwaga i wiara tych mężczyzn!Zobaczcie, jak oni byli zdeterminowani! Chcieli za wszelką cenę dotrzeć do Jezusa! Wiedzieli, że On im może pomóc! I tak było! Pan im pomógł! Lecz nie powiedział od razu do paralityka: WSTAŃ I IDŹ, tylko powiedział: ODPUSZCZONE CI SĄ TWOJE GRZECHY!
Dlaczego powiedział to drugie? Pewnie chciał „przetestować” ich wiarę. Pan Bóg nieraz działa w tak oryginalny sposób. Nie zrobi tego według naszego myślenia, ale zrobi to tak, jak tylko Pan Bóg by zrobił! To jest niesamowite!
Może właśnie Pan Bóg Tobie i mi dziś mówi: «ODWAGI! Miej większą odwagę! Szukaj różnych rozwiązań, ale i ufaj i wierz!” Osobiście, myślę sobie nieraz, że to musi być jak praca zębatek: aby maszyna chodziła, muszą pracować wszystkie zębatki! Nie jedna, ale wszystkie! Wtedy ta praca przyniesie owoc!
Niech tak samo będzie w naszym życiu! To co możemy robić, róbmy i nie ustawajmy! Ale nie zapominajmy o Bogu! Oczywiście, nie zrzucajmy wszystkiego na Boga, aby to tylko On pracował. On ma nam pomóc, ale to my pracujmy!
Pamiętajmy, moi Drodzy: Odwagi! Nie bójcie się!
W Rosji uroczystość Niepokalanego Poczęcia została przeniesiona na dziś. Wczoraj obchodzona była Druga Niedziela Adwentu. Dlatego chcę podzielić się refleksją na temat czytania z Księgi Rodzaju (3:9-15).
Siostra Grace Remington, OCist „Dziewica Maryja pocieszająca Ewę”.
Na obrazie widzimy spotkanie Starego i Nowego Testamentu, spotkanie Ewy i Dziewicy Maryi. Ewa jest naga, jej nagość zakrywają włosy, wąż, który oplótł jej nogi żądłem grzechu pierworodnego, kłuje każdego, kto przechodzi obok niej. Nagle Ewa widzi idącą w jej kierunku, Kobietę niosącą Dziecko. Ewa boi się, wie, do czego zdolny jest wąż i jak może skrzywdzić Tę Kobietę i Jej Dziecko. Wąż wysunął swoje jadowite żądło, ale gdy tylko zbliżył się do nogi tej Kobiety, wąż padł martwy. Kobieta podeszła do Ewy, wzięła ją za rękę, spojrzała jej czule w oczy i pogłaskała ją po głowie. Wtedy Ewa zrozumiała, że stoi przed nią Niewiasta, która uderzy węża w głowę – Niepokalanie Poczęta Dziewica Maryja. Dlatego wąż nie może wyrządzić krzywdy ani Jej, ani Dziecku, Które nosi.
Prześlę zdjęcie e-mailem do księdza Jacka.