Przyjdźmy wszyscy!

P

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Ksiądz Adam Turemka, za moich czasów – Proboszcz w Miastkowie i wieloletni Ojciec Duchowny Pielgrzymki Podlaskiej.

Z kolei, imieniny przeżyw Ksiądz Waldemar Grzeszczuk, za moich czasów – Kapłan wspomagający naszą duszpasterską posługę w Celestynowie.

Życzę Świętującym Bożej bliskości! I zapewniam o modlitwie!

A u mnie dzisiaj – dyżur na Wydziale Nauk Ścisłych i Przyrodniczych, przy ulicy 3 Maja, a o 19:00, w naszym Duszpasterstwie – Msza Święta w intencji Środowiska Akademickiego, Duszpasterstwa Akademickiego i Młodzieży w Kościele. Po niej – adoracja Najświętszego Sakramentu w ciszy, do godziny 21:00. Zapraszam!

A poza tym – dużo przeróżnych spraw, związanych chociażby z przygotowaniem Uroczystości opłatkowej na Uniwersytecie w Siedlcach. I z innymi sprawami.

Teraz zaś zapraszam już do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim bardzo osobistym przesłaniem zwraca się konkretnie właśnie do mnie? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 2 Tygodnia Adwentu,

11 grudnia 2024., 

do czytań: Iz 40,25–31; Mt 11,28–30

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

Z kimże byście mogli Mnie porównać,

tak, żeby Mi dorównał?” – mówi Święty.

Podnieście oczy w górę i patrzcie:

Kto stworzył te gwiazdy?

Ten, który w szykach prowadzi ich wojsko,

wszystkie je woła po imieniu.

Spod takiej potęgi i olbrzymiej siły

nikt się nie uchyli.

Czemu mówisz, Jakubie,

i ty, Izraelu, powtarzasz:

Zakryta jest moja droga przed Panem

i prawo me przed Bogiem przeoczone?”

Czy nie wiesz tego? Czyś nie słyszał?

Pan to Bóg wieczny,

Stwórca krańców ziemi.

On się nie męczy ani nie nuży,

Jego mądrość jest niezgłębiona.

On dodaje mocy zmęczonemu

i pomnaża siły omdlałego.

Chłopcy się męczą i nużą,

chwieją się słabnąc młodzieńcy;

lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły,

otrzymują skrzydła jak orły;

biegną bez zmęczenia,

bez znużenia idą.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus przemówił tymi słowami: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźmijcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”.

Dzisiaj w Bożym słowie – dość sporo o… zmęczeniu… Najpierw, czyli w pierwszym czytaniu, mowa o Tym, który się nie męczy: Pan to Bóg wieczny, Stwórca krańców ziemi. On się nie męczy ani nie nuży, Jego mądrość jest niezgłębiona. On dodaje mocy zmęczonemu i pomnaża siły omdlałego. Bardzo ciekawe zestawienie – przyznajmy – że oto Bóg stwarza cały świat i nawet tak wielkim wysiłkiem w ogóle się nie męczy!

Co innego ludzie, nawet młodzi. Jak bowiem słyszymy, chłopcy się męczą i nużą, chwieją się słabnąc młodzieńcy. Można by powiedzieć – nieco się uśmiechając – że Prorok Izajasz wybiegł w swoich spostrzeżeniach na kilka tysięcy lat do przodu, czyli aż do naszych czasów.

Bo to dzisiaj możemy zaobserwować zastanawiające sytuacje, iż kiedy na przeróżnych uroczystościach państwowych czy religijnych stoją poczty sztandarowe, wystawione przez tę czy inną szkołę oraz te, wystawione przez weteranów, ludzi starszych, to bardzo często okazuje się, że ci starsi ludzie są w stanie przetrwać całą uroczystość, stojąc ze swoim sztandarem, podczas gdy młodzi ludzie, stojący ze sztandarem swojej szkoły, bardzo szybko mdleją, słabną, trzeba ich wyprowadzać, a czasami nawet cucić!

Aż chciałoby się zapytać: Co się dzieje? Dlaczego aż tak słaba jest dzisiejsza Młodzież? Z pewnością, odpowiedź na to znajdziemy, obserwujący styl życia dzisiejszych młodych ludzi, ale to już zupełnie inny temat.

Natomiast słowa Proroka z dzisiejszego pierwszego czytania mają z pewnością sens głębszy, a więc dotykający przede wszystkim sfery duchowej człowieka. Bo to na tym odcinku ludzie bardzo często się męczą, tracą nadzieję i świadomość sensu tego, co robią i co przeżywają. Dlatego Prorok od razu daje receptę na taki stan rzeczy, podpowiada rozwiązanie, gdy stwierdza: Lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły; biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą.

Z całą pewnością, nie możemy tu mówić tylko o kondycji fizycznej – tu mowa o czymś znacznie większym, ważniejszym i głębszym. A więc, także o tym, o czym myślał Jezus, gdy w Ewangelii dzisiejszej zachęcił nas: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźmijcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.

I zapewne nie będzie błędem odniesienie tej zachęty także do fizycznego naszego zmęczenia, któremu wszyscy ulegamy, bo tak naprawdę to chyba trudno oddzielić jedno od drugiego. Człowiek, który traci ducha, który wewnętrznie się wypala – także i w zewnętrznym działaniu okazuje się coraz słabszy i mniej skuteczny. I odwrotnie: człowiek, na którego spadło zbyt dużo zadań, zajęć i zaangażowań w tej sferze zewnętrznej – albo sam sobie ich za dużo nałożył – i nie daje rady tego wszystkiego „ogarnąć”, traci wreszcie ducha, ma wszystkiego dosyć, jest smutny i zgaszony.

Dlatego Jezus mówi dzisiaj: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię… A Prorok Izajasz – w imieniu Boga – stwierdza jednoznacznie: Lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły; biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą.

A zatem, można robić nawet bardzo dużo, angażować się w naprawdę wiele spraw, podejmować naprawdę bardzo wiele działań – i głowy w tym wszystkim nie stracić! Co więcej, można mieć z tego wielką radość, satysfakcję i ogromne poczucie sensu! Bo to Pan sam daje siły – i te duchowe, i te fizyczne. A może inaczej: daje jedną, wielką, swoją siłę i moc, która przekłada się zarówno na sferę duchową, jak i fizyczną. Człowiek bowiem jest jednością, „całością” duchowo – cielesną i trudno nie widzieć wzajemnego oddziaływania jednej sfery na drugą. Stąd tak ważnym jest, abyśmy w naszym codziennym zaangażowaniu, w tym pędzie, który wydaje się nie mieć końca i jakiegoś ograniczenia – jednak nie stracili głowy, nie złapali zadyszki, nie wyeksploatowali się do tego stopnia, że już nam na dalsze lata życia nic nie zostanie, albo jedynie jakieś resztki sił i zapału…

I wspomnienia tego, jak to kiedyś było się aktywnym i energicznym, i skutecznym w działaniu. Nie, wcale tak nie musi być. Możemy do ostatniego dnia swego życia – nawet pomimo fizycznych dolegliwości i stopniowego osłabiania sił, związanego z postępującym wiekiem – czynić wiele dobra, nieść ludziom radość i nadzieję, pokój i dobro, wiarę i miłość, jeżeli będziemy pozostawali w mocnej, osobistej więzi z Jezusem. Jeżeli będziemy łączyli intensywną i rzetelną pracę z równie, a może nawet bardziej intensywnym życiem sakramentalnym i modlitewnym.

Przyznaję, że także moim osobistym doświadczeniem jest to właśnie, że kiedy rzucam się w wir pracy z taką myślą, że teraz muszę zrobić to lub owo, bo to przecież musi być „natychmiast”, albo jest „na wczoraj”, albo na pewno „nie może czekać”, dlatego teraz to zrobię, a potem się pomodlę „na spokojnie”, to kończy się na tym, że i ta praca jakoś ciężej i wolniej idzie, a i modlitwa w końcu jest pospieszna, niedbała; taka jakby… „zmęczona”.

Kiedy jednak solidnie pomodlę sięw ogóle więcej czasu poświęcę na modlitwę, odkładając pracę na nieco później, albo nawet wybierając modlitwę kosztem czasu na pracę, albo wcześniej wstając, żeby się pomodlić – zawsze wtedy okazuje się, że i modlitwa była porządna, i praca bardziej efektywna i owocna! Bo i szybciej została wykonana, i jakoś łatwiej, i z lepszym skutkiem… A nawet można odnieść wrażenie, że jakby i tego czasu, którego tak ciągle brakuje, wtedy przybywało… Jakby ten dzień „rozciągnął się” nieco…

Przyznaję, że tyle razy się już o tym przekonywałem – a ciągle jest ta pokusa taniego aktywizmu, której jakoś tak łatwo ulec… Bo okazuje się, że także księża nie są wolni od takich pokus i zapędów!

Dlatego my wszyscy – od nas, kapłanów, począwszy – musimy tak na poważnie i tak realnie przejąć się tymi właśnie słowami, wziąć je do serca i kierować się nimi na co dzień, dając też przykład innym: Lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły; biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą. A także: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię…

Zatem – przyjdźmy! Bez obaw, że coś stracimy. Nie stracimy! Tylko i wyłącznie zyskamy…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.