Totalnie – i radykalnie!

T

Szczęść Boże! Drodzy moi, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:

Ksiądz Leon Bobrowski – mój Kolega kursowy;

Ksiądz Tomasz Radczuk – też;

Agnieszka Niedziałkowska, zwana „Siwą”, bardzo żywa i zaangażowana w dobro Osoba, znana mi jeszcze z czasów pierwszego wikariatu;

Grzegorz Święciński – należący w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot.

Życzę Świętującym umiejętności codziennego totalnego i radykalnego zwracania się ku Jezusowi – o czym więcej w rozważaniu. Zapewniam o modlitwie!

A ja dzisiaj – jak w każdy poniedziałek – mam do załatwienia kilka spraw w Siedlcach, a potem wyruszę w kierunku Domu rodzinnego i prawdopodobnie: do Kodnia. Jeśli tam dotrę, to oczywiście będę pamiętał o Was, w rozmowie z Panem naszym i Matką Kodeńską!

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Podejmijmy wysiłek, aby odkryć przesłanie, z jakim Pan dzisiaj zwraca się osobiście i imiennie do każdej i każdego z nas. Czyli osobiście do mnie – i do Ciebie! Niech Duch Święty będzie natchnieniem i światłem!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 8 Tygodnia zwykłego, rok I,

3 marca 2025., 

do czytań: Syr 17,24–29; Mk 10,17–27

CZYTANIE Z KSIĘGI SYRACYDESA:

Tym, którzy się nawracają, Bóg daje drogę powrotu i pociesza tych, którym brakło wytrwałości.

Nawróć się do Pana, porzuć grzechy, błagaj przed obliczem Jego, umniejsz zgorszenie.

Wróć do Najwyższego, a odwróć się od niesprawiedliwości i miej występek w wielkiej nienawiści.

Któż w krainie zmarłych wielbić będzie Najwyższego, zamiast żyjących, którzy mogą oddawać Mu chwałę?

Zmarły, jako ten, którego nie ma, nie może składać dziękczynienia, żyjący i zdrowy wychwala Pana.

Jakże wielkie jest miłosierdzie Pana i przebaczenie dla tych, którzy się do Niego nawracają.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Gdy Jezus wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, pytał Go: „Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”

Jezus mu rzekł: „Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę”.

On Mu rzekł: „Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości”.

Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: „Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną”. Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.

Wówczas Jezus spojrzał wokoło i rzekł do swoich uczniów: „Jak trudno jest bogatym wejść do królestwa Bożego”. Uczniowie zdumieli się na Jego słowa, lecz Jezus powtórnie rzekł im: „Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego”.

A oni tym bardziej się dziwili i mówili między sobą: „Któż więc może się zbawić?”

Jezus spojrzał na nich i rzekł: „U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe”.

O czym nam mówi dzisiejsze Boże słowo? O radykalnym zwrocie człowieka ku Bogu. Tak możemy chyba streścić to wszystko, co odczytaliśmy zarówno w pierwszym czytaniu, jak i we fragmencie ewangelicznym. Zresztą, zobaczmy: Tym, którzy się nawracają, Bóg daje drogę powrotu i pociesza tych, którym brakło wytrwałości. Ciekawe zdanie, bo daje do myślenia: czy nawrócenie to jest w końcu inicjatywa samego człowieka, czy jednak Boga? A może jedno i drugie?

Bo z jednej strony mowa jest o «tych, którzy się nawracają», z drugiej jednak strony dowiadujemy się, że to Bóg daje im tę łaskę, by do Niego powrócili – a w dodatku jeszcze pociesza tych, którym zabrakło tak bardzo potrzebnej wytrwałości w tymże nawróceniu. Zatem, udział Boga w nawróceniu człowieka jest znaczny, ale potrzebna jest współpraca człowieka z łaską Bożą. Bo bez zaangażowania samego człowieka nie dokona się jego nawrócenie – to sprawa oczywista. Ale nie dokona się ono także wyłącznie jego, czyli człowieka, własnymi siłami. Konieczne potrzebne jest wsparcie ze strony Boga.

I dlatego Mędrzec Syracydes wzywa w kolejnych zdaniach: Nawróć się do Pana, porzuć grzechy, błagaj przed obliczem Jego, umniejsz zgorszenie. Wróć do Najwyższego, a odwróć się od niesprawiedliwości i miej występek w wielkiej nienawiści. Zatem: wzywaj pomocy Boga, ale też sam działaj! Zmień swoje nastawienie, swoje myślenie, całkowicie i radykalnie zerwij ze złem – bo tak tylko można rozumieć wezwanie do tego, aby mieć występek w wielkiej nienawiści. Oto bowiem miłość do Boga domaga się nienawiści do zła – to logiczne i oczywiste.

I oczywistym jest, że ta radykalna przemiana ma się dokonać za życia człowieka na tym świecie, zgodnie z kolejnymi mocnymi stwierdzeniami, zawartymi w dzisiejszym pierwszym czytaniu: Któż w krainie zmarłych wielbić będzie Najwyższego, zamiast żyjących, którzy mogą oddawać Mu chwałę? Zmarły, jako ten, którego nie ma, nie może składać dziękczynienia, żyjący i zdrowy wychwala Pana.

Właśnie, zmarły – jako już nieobecny na tym świecie, ale żyjący w tym drugim – może wychwalać Pana na wieki, o ile oczywiście znajdzie się w Niebie. Ale Autor biblijny mówi dziś bardziej o tym ziemskim wychwalaniu Boga przez człowieka, co ma też wartość zasługującą na przyszłe życie wieczne. I właśnie tego już nie będzie mógł czynić człowiek, który odejdzie z tego świata. Jak to zostało ujęte – żeby to jeszcze raz zacytować: Zmarły, jako ten, którego nie ma, nie może składać dziękczynienia, żyjący i zdrowy wychwala Pana.

Dlatego już tu, za życia ziemskiego, musi się dokonać jego konkretna, radykalna przemiana. A Pan wspomoże ją swoją łaską, jak o tym słyszymy w ostatnim zdaniu dzisiejszego pierwszego czytania: Jakże wielkie jest miłosierdzie Pana i przebaczenie dla tych, którzy się do Niego nawracają.

A że taka radykalna przemiana nie jest łatwa, to pokazuje nam bardzo wyraźne epizod, opisany w dzisiejszej Ewangelii. Oto pewien człowiek – tak został określony przez Ewangelistę Marka, a od innych Ewangelistów wiemy, że był to człowiek młody – zadał Jezusowi pytanie: Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? Kiedy Jezus krótko wyliczył, co należy w tym celu zrobić, okazało się, że człowiek ów już to robi! Czego mu zatem brakuje? Skąd ten wewnętrzny niepokój, który kazał mu postawić Jezusowi takie pytanie, chociaż zasadniczo postępował właściwą drogą?

Jezus nie kazał mu długo czekać na odpowiedź, tylko udzielił jej od razu – i to bardzo jasno i zdecydowanie: Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną. Można powiedzieć, że tylko tego jednego brakowało… Tylko tego jednego… Ale to „jedno” było najtrudniejsze – i w tym momencie, dla tegoż człowieka, nie do przejścia. O co tak naprawdę chodziło? Czy na pewno o rozprzedanie wszystkiego, co posiadał, albo porozdawanie ludziom?

Może tak, a może niekoniecznie. Bo jego zachowanie po tych słowach Jezusa pokazało, że tak naprawdę to jego serce było przywiązane do bogactw, które posiadał. A Jezus oczekuje radykalnego, pełnego zwrócenia człowieka ku Niemu, ku Jezusowi, ku Bogu, ku Niebu. Pełnego i radykalnego!

Komentując to, Jezus zauważył: Jak trudno jest bogatym wejść do królestwa Bożego; a zaraz potem: Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego. Właśnie: którzy w dostatkach pokładając ufność… Może nawet abstrahując od tego, ile ich nominalnie posiadają – ale jeżeli pokładają w nich ufność, przywiązują do nich swoje serce, to właśnie to jest największą przeszkodą w ich zjednoczeniu z Jezusem!

A wzmianka o uchu igielnym może być rozumiana dwojako: albo jako nawiązanie do jednej z bram Świątyni jerozolimskiej – a dokładniej: do furtek w tejże bramie – przez którą wielbłąd jest w stanie się przecisnąć, ale po tym, jak zdejmie się z niego cały bagaż, co samo w sobie jest bardzo wymowne; albo należy to rozumieć dosłownie i widzieć w tym stwierdzeniu ówczesny sposób wyrażania się, często zawierający takie właśnie przerysowanie, przesadne figury retoryczne, takie właśnie hiperbole – dla podkreślenia wagi wypowiadanych słów i głoszonych w ten sposób zasad.

Słysząc to wszystko i myśląc o postawie «pewnego człowieka» z dzisiejszej Ewangelii, chyba musimy dostrzec w nim samych siebie… Bo i my – niestety – ciągle się chyba obawiamy tak totalnie oddać się Jezusowi, zwrócić się całkowicie ku Niemu… Owszem, jesteśmy w stanie coś z siebie dać, w jakimś stopniu zwrócić się ku Jezusowi, spełnić określone praktyki religijne, może włączyć się do jakiejś wspólny, może zaangażować się w jakąś akcję – ale my tu mówimy o totalnym oddaniu się do dyspozycji Jezusa. TOTALNYM!

Czyli o przestawieniu – przede wszystkim, a to jest najtrudniejsze – całego swojego myślenia na Jezusa i na Jego zasady. Bez zostawiania sobie jakiejś – by tak to ująć – „resztki siebie” gdzieś na boku, aby mieć się do czego odwołać, gdyby się nagle miało okazać, że ten „kontrakt” w Jezusem „nie wypali” tak do końca… Sami widzimy, że – nawet od strony czystej logiki oceniając taką postawę – coś tu „nie gra”…

Dlatego trzeba nam dzisiaj przemyśleć nasze dobre postanowienia, nasze szczere chęci i szlachetne intencje, gdy idzie o naszą osobistą relację z Jezusem. Bo to dobrze, że to nasze nastawienie jest dobre, szczere i szlachetne. Trzeba nam jednak odpowiedzieć sobie na pytanie – a od tej odpowiedzi właśnie tak naprawdę wszystko będzie zależało: Czy to nasze zwrócenie się do Jezusa jest całościowe i radykalne – bez żadnych gwiazdek i dopisków małym drukiem na dole strony? Czy to nasze zwrócenie się do Jezusa jest bezwarunkowe i ostateczne?

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.