Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Grzegorz Sosnowski, należący w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Wojcieszkowie.
Imieniny natomiast przeżywa Iza Izdebska, należąca także w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot.
Obojgu życzę wszelkiego dobra, o które będę się dla Nich modlił. Niech Im Bóg błogosławi!
Drodzy moi, pozdrawiam Was z Kodnia, gdzie dzisiaj zakończymy trzydniowe skupienie FORMACJI «SPE SALVI». Wczoraj podpisaliśmy naszą REGUŁĘ, a było poprzedzone Drogą Krzyżową na Kalwarii kodeńskiej, a wcześniej – świetną rozmową z Księdzem Markiem. Bogu niech będą dzięki za to ogromne dobro! Oby owocowało w życiu nas wszystkich!
A ja dzisiaj, po powrocie z Kodnia, będę jeszcze miał Mszę Świętą w naszym Duszpasterstwie, o godzinie 20:00. Po niej – Gorzkie Żale.
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co konkretnie mówi do mnie Pan? Z jakim przesłaniem zwraca się do mnie osobiście? Duchu Święty, podpowiedz…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
2 Niedziela Wielkiego Postu, C,
16 marca 2025.,
do czytań: Rdz 15,5–12.17–18; Flp 3,17–4,1; Łk 9,28b–36
CZYTANIE Z KSIĘGI RODZAJU:
Bóg poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu, rzekł: „Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić”; a potem dodał: „Tak liczne będzie twoje potomstwo”. Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za wielką zasługę.
Potem zaś rzekł do niego: „Ja jestem Pan, którym cię wywiódł z Ur chaldejskiego, aby ci dać ten oto kraj na własność”.
A na to Abram: „O Panie, o Panie, jak będę mógł się upewnić, że otrzymam go na własność?”
Wtedy Pan rzekł: „Wybierz dla mnie trzyletnią jałowicę, trzyletnią kozę i trzyletniego barana, a nadto synogarlicę i gołębicę”.
Wybrawszy to wszystko, Abram poprzerąbywał je wzdłuż na połowy i przerąbane części ułożył jedną naprzeciw drugiej; ptaków nie porozcinał. Kiedy zaś do tego mięsa zaczęło zlatywać się ptactwo drapieżne, Abram je odpędzał. A gdy słońce chyliło się ku zachodowi, Abram zapadł w głęboki sen i opanowało go uczucie lęku, jak gdyby ogarnęła go wielka ciemność.
A kiedy słońce zaszło i nastał mrok nieprzenikniony, ukazał się dym jakby wydobywający się z pieca i ogień niby gorejąca pochodnia i przesunęły się między tymi połowami zwierząt. Wtedy to właśnie Pan zawarł przymierze z Abramem, mówiąc: „Potomstwu twemu daję ten kraj od Rzeki Egipskiej aż do wielkiej rzeki Eufrat”.
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO FILIPIAN:
Bracia, bądźcie wszyscy razem moimi naśladowcami i wpatrujcie się w tych, którzy tak postępują, jak tego wzór macie w nas. Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego, o których często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem. Ich losem – zagłada, ich bogiem – brzuch, a chwała – w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne.
Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone na podobne do swego chwalebnego ciała, tą potęgą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować.
Przeto, bracia umiłowani, za którymi tęsknię, radości i chwało moja, tak stójcie mocno w Panu, umiłowani.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie. Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim.
Gdy oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: „Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Nie wiedział bowiem, co mówi. Gdy jeszcze to mówił, zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy weszli w obłok.
A z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn wybrany, Jego słuchajcie”. W chwili, gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam.
A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmili o tym, co widzieli.
Dzisiejsze czytania pokazują nam, w jak niezwykły sposób Bóg wychodzi do człowieka! W jak niezwykły sposób Bóg nawiązuje relacja z człowiekiem. Abrama – jak słyszymy w pierwszym czytaniu – wyciąga z namiotu, aby mu pokazać gwiazdy na niebie i powiedzieć, że tak liczne będzie jego potomstwo.
I to już pierwsza myśl, którą trzeba nam wziąć sobie do serca: żeby spotkać Boga, żeby się z Nim zjednoczyć, nawiązać relację – trzeba wyjść ze swego namiotu, ze swego „ciepełka”, ze strefy swojego komfortu, odważyć się wyjść na świat – i spojrzeć w Niebo! Oczywiście, w tym wymiarze duchowym, a nie tym fizyczno – astralny, bo nie chodzi o wzdychanie do gwiazd, ale o to, co Święty Paweł wyraził dzisiaj w drugim czytaniu w słowach: Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone na podobne do swego chwalebnego ciała, tą potęgą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować. O takie wpatrywanie się w Niebo chodzi.
Po to, aby dostrzec, jak bardzo to Niebo – jak bardzo Bóg na Niebie – troszczy się o nas i nas kocha. To dzisiejsze wyjątkowe wydarzenie, opisane w pierwszym czytaniu – dla nas może trochę mało zrozumiałe – pokazuje to bardzo dobitnie. Oto bowiem ukazane zostało zawarcie przymierza – tak, jak zawierano je w tamtym czasie. Otóż, dokonywało się to właśnie w taki sposób, że rozcinano zwierzęta na połówki, te połówki układano naprzeciw siebie, zostawiając pomiędzy nimi przejście. I oto dwie, zawierające ze sobą przymierze strony, przechodziły pomiędzy owymi połówkami, wyrażając w ten sposób gotowość podzielenia losu tychże zwierząt, jeżeli nie dotrzymają warunków umowy.
Dzisiaj usłyszeliśmy, że Bóg sam dokonał tego i przeszedł w słupie ognia, po czym powiedział: Potomstwu twemu daję ten kraj od Rzeki Egipskiej aż do wielkiej rzeki Eufrat. Zauważmy, że nawet nic nie słyszymy o tym, że Abram też przeszedł i cokolwiek Bogu obiecał. Pewnie się to stało, ale nie zostało to zapisane. A to tylko pokazuje nam, że Bóg jest pierwszy w okazywaniu miłości człowiekowi i tak naprawdę nawet nie czeka na wzajemność. On sam daje, On sam wychodzi z inicjatywą. To bardzo mocny sygnał dla nas, abyśmy chcieli jednak dawać z siebie więcej i odpowiadać naszą miłością na miłość Boga.
Jeszcze dobitniej mówi o tym dzisiejsze czytanie ewangeliczne, ukazując nam jedyne w czasie całej ziemskiej działalności Jezusa tak spektakularne ukazanie się Jego Boskiej chwały. Owszem, możemy pod to „podciągnąć” inne wydarzenia, jak uciszenie burzy na jeziorze, czy – już po śmierci Jezusa – znaki, jakie wówczas miały miejsce. Ale to nie było, co widzimy dzisiaj: blask chwały Bożej i dwaj święci Mężowie Starego Testamentu. A czymże to było, jeżeli nie kolejnym wyjściem Boga do człowieka?
Jak się powszechnie uważa, Jezus dokonał tego po to, aby gdy przyjdzie Jego Męka i to straszliwe sponiewieranie, jakiemu zostanie poddany przez ludzi, Jego Apostołowie i wyznawcy nie zwątpili w Niego, iż jest On naprawdę Synem Bożym, obiecanym i zapowiadanym Mesjaszem – aby w tych strasznych po ludzku momentach przypomnieli sobie o dzisiejszym wydarzeniu i opowiedzieli innym, aby pomogli przetrwać ten czas i nie stracić przekonania, że Jezus jest naprawdę Panem i Zbawicielem, Królem nad wiekami i Władcą wszystkiego.
Zobaczmy, jak daleko sięgała miłość Boga do człowieka: nawet wiedząc o tak straszliwym, czekającym Go cierpieniu, Jezus pomyślał o tym, aby ono nie zgasiło ducha w Jego uczniach. A poza tym, chciał na pewno także, aby w ich sercach już na zawsze pozostał ten obraz, który ujrzeli wtedy na Taborze – obraz chwały Bożej, jaka zajaśniała w Jezusie, i aby w ich świadomości pozostały na zawsze słowa, jakie wtedy, na tej górze, tak mocno wybrzmiały: To jest mój Syn wybrany, Jego słuchajcie.
A całe to wydarzenie uświadamia nam dzisiaj, że Jezus jest naprawdę Bogiem i Panem, dlatego chociaż wychodzi do nas z miłością i całego siebie oddaje, to nie oznacza, że my możemy Go w jakikolwiek sposób lekceważyć, uważać za „kumpla”, z którym można sobie dowolnie pogrywać, ale że nawet jeżeli nie okazuje na każdym kroku swojej potęgi, a niekiedy nawet może się wydawać, że jest przegranym w dzisiejszym świecie, to jednak nie przestał być tym, kim jest w istocie – i nic nie utracił ze swojej wielkości i chwały! Koniecznie musimy o tym pamiętać. I właśnie do takiego Jezusa zwracać się w naszych modlitwach i z takim tworzyć relację: z Przyjacielem i Bratem, ale nade wszystko: Zbawicielem, Panem i Władcą. Z Bogiem, pełnym potęgi i majestatu!
I właśnie takiego Jezusa pokazywać swoim własnym życiem, swoją postawą. O tym mówi Święty Paweł w drugim czytaniu. Może nawet zadziwia nas śmiałość, z jaką stwierdza: Bracia, bądźcie wszyscy razem moimi naśladowcami i wpatrujcie się w tych, którzy tak postępują, jak tego wzór macie w nas. Czy jednak jest to wyraz pychy, jakiegoś nadmiernego przekonania o sobie? Na pewno nie!
Jeżeli już – to wyraz wielkiej troski, jaką wyraził w następnych zdaniach: Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego, o których często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem. Ich losem – zagłada, ich bogiem – brzuch, a chwała – w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne. I w tym kontekście przypomina o tym, że nasza Ojczyzna jest w Niebie, co przed chwilą zacytowaliśmy sobie.
Natomiast warto z pewnością zwrócić uwagę na zakończenie dzisiejszej jego wypowiedzi, zawartej w drugim czytaniu: Przeto, bracia umiłowani, za którymi tęsknię, radości i chwało moja, tak stójcie mocno w Panu, umiłowani. I owo pierwsze zdanie, nad którym zastanawialiśmy się, czy nie jest wyrazem jego nadmiernego mniemania i przekonania o sobie, odczytać w kontekście tego zdania – i w łączności z nim.
A wtedy już nie będziemy mieli wątpliwości, że jeżeli nawet Paweł wskazuje na siebie i na innych Apostołów jako wzory do naśladowania przez chrześcijan, to jednocześnie w postawie chrześcijan chce mieć wzory do naśladowania dla siebie. Aby oni, stojąc mocno w Panu – jak się wyraził – byli dla niego umocnieniem, wsparciem, źródłem nadziei. I aby w ten sposób we wspólnocie chrześcijan dokonywało się wzajemne ukazywanie sobie Chrystusa! Aby w postawie chrześcijan jaśniał blask Jego chwały!
Aby to wychodzenie Jezusa do każdej i każdego z nas prowadziło do pełnej miłości odpowiedzi, jakiej każda i każdy z nas udzieli Jezusowi swoim życiem, a jednocześnie: zaowocowało naszym wychodzeniem do drugiego człowieka! Ale właśnie tak „po Jezusowemu”, czyli tak bardzo szczerze, z miłością, jako pierwszemu i bez oglądania się na wdzięczność z jego strony.
Aby w ten sposób miłość Chrystusa jaśniała w naszej postawie – nie jako teoria, zapisana na papierze, ale jako styl życia. Naszego życia! Bo tylko taki przekaz jest najbardziej przekonujący, a chwała Boża – tak ukazana – jaśnieje najmocniej.
Niech ten Wielki Post przyczyni się – przez realizację naszych mądrych i potrzebnych postanowień – do wzmocnienia tego blasku!