Ja w nich…

J

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:

Ksiądz Paweł Kobiałka – Wikariusz w mojej rodzinnej Parafii, a jako Alumn pierwszego roku Seminarium: Lektor pierwszego czytania na mojej Mszy Świętej Prymicyjnej;

Katarzyna Centkowska – należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot.

Obojgu Jubilatom życzę wszelkich Bożych łask. Zapewniam o modlitwie!

Dziś także przypada piąta rocznica odejścia do Pana Księdza Piotra Wojdata, mojego Kolegi kursowego, wieloletniego Kierownika Pieszej Pielgrzymki Podlaskiej i pełniącego jeszcze kilka ważnych funkcji w Diecezji. Niech Pan da Mu Niebo!

A u mnie dzisiaj taki zwykły czwartek, czyli od 10:00 – dyżur w gmachu przy ulicy Żytniej, a po dyżurze – przejazd do Lublina.

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co Pan konkretnie mówi do nas przez to Słowo? Wzywajmy Ducha Świętego na pomoc, prosząc Go o światło i głębię refleksji…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Czwartek 7 Tygodnia Wielkanocnego,

Wspomnienie Św. Bonifacego, Biskupa i Męczennika,

5 czerwca 2025., 

do czytań: Dz 22,30;23,6–11; J 17,20–26

CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

W Jerozolimie trybun rzymski, chcąc się dowiedzieć dokładnie, o co Żydzi oskarżali Pawła, zdjął z niego więzy, rozkazał zebrać się arcykapłanom i całemu Sanhedrynowi i wyprowadziwszy Pawła stawił go przed nimi.

Wiedząc zaś, że jedna część składa się z saduceuszów, a druga z faryzeuszów, wołał Paweł przed Sanhedrynem: „Jestem faryzeuszem, bracia, i synem faryzeuszów, a stoję przed sądem za to, że spodziewam się zmartwychwstania umarłych”.

Gdy to powiedział, powstał spór między faryzeuszami i saduceuszami i doszło do rozdwojenia wśród zebranych. Saduceusze bowiem mówią, że nie ma zmartwychwstania ani anioła, ani ducha, a faryzeusze uznają jedno i drugie. Zrobiła się wielka wrzawa, zerwali się niektórzy z uczonych w Piśmie spośród faryzeuszów, wykrzykiwali wojowniczo: „Nie znajdujemy nic złego w tym człowieku. A jeśli naprawdę mówił do niego duch albo anioł?”

Kiedy doszło do wielkiego wzburzenia, trybun obawiając się, żeby nie rozszarpali Pawła, rozkazał żołnierzom zejść, zabrać go spośród nich i zaprowadzić do twierdzy. Następnej nocy ukazał mu się Pan i powiedział: „Odwagi! Trzeba bowiem, żebyś i w Rzymie świadczył o Mnie tak, jak dawałeś o Mnie świadectwo w Jerozolimie”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

W czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, modlił się tymi słowami:

Ojcze Święty, nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.

I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś.

Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata.

Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich”.

Można powiedzieć, że trybun rzymski zbyt łatwowiernie – żeby nie powiedzieć: naiwnie – podszedł do całej sprawy, licząc na to, że dowie się, o co Żydzi oskarżali Pawła. Bo postąpił – by się tak wyrazić – książkowo, jeśli idzie o zastosowanie reguł ówczesnego prawa rzymskiego, najdoskonalszego na owe czasy systemu prawnego i będącego podstawą wszystkich cywilizowanych systemów prawnych do dziś, kiedy chciał po prostu wysłuchać obu stron sporu i dać każdej możliwość przedstawienia, ale i obrony swego stanowiska. Wtedy ewentualnie mógłby podjąć jakieś rozstrzygnięcie. I ze strony tego rzymskiego żołnierza to było działanie jak najbardziej racjonalne i prawidłowe.

Ale okazało się, że uczestnicy sporu nie byli w stanie sprostać temu wyzwaniu. A dokładniej – jedna ze stron, czyli oskarżyciele. Bo pomiędzy nimi samymi doszło do ostrego sporu. A o co? Tak naprawdę, to nie ma większego znaczenia, natomiast widać tutaj zjawisko o szerszej skali i nie dotyczące tylko tego dzisiejszego wydarzenia lub tego typu przypadków, ale w ogóle takiego, że kiedy ludzi w jakimś wspólnym działaniu łączy tylko złość, nienawiść, dzika żądza zemsty (żeby jeszcze oni sami wiedzieli, za co?…), to ich działanie nie tylko, że okazuje się szybko niespójne, ale wręcz kompromitujące i żałosne! I nawet dla nich samych szkodliwe!

Bo oto sami oskarżyciele zaczynają siebie nawzajem oskarżać – jak to mamy dzisiaj – albo podkopywać o sobie opinię, albo wręcz szkodzić sobie nawzajem… Dzisiaj tego właśnie jesteśmy świadkami. Oskarżyciele sami – by się tak wyrazić – „złapali się nawzajem za głowy”, podnieśli na siebie krzyk, a wszystko zmierzało już do tego, że i pięści pójdą w ruch.

Całe zaś to poruszenie – co warto zauważyć – spowodował Paweł Apostoł jednym tylko zdaniem! Jednym! To prawda, że trafionym „w punkt”, co było wynikiem jego wysokiego wykształcenia i doskonałej „orientacji w terenie”, czyli doskonałej wiedzy, z kim ma do czynienia i w którą strunę ma uderzyć, więc to nie było „jakieś tam” zdanie, rzucone przypadkiem, ale bardzo celne stwierdzenie, rozbijające cały ten zbójecki układ, jaki w tym momencie tworzyli faryzeusze z saduceuszami.

Paweł na pewno wiedział, co powiedzieć i w którym momencie – i to zrobił – co jednak nie zmienia faktu, że łatwość, z jaką rozłożył swoich przeciwników na łopatki, może zadziwiać. To jednak tylko pokazuje, jak wiele i jak mądrze może osiągnąć człowiek, który otworzy się na łaskę Bożą i odpowie na nią swoją otwartością na współpracą, angażując w tę współpracę swoje talenty i naturalne predyspozycje, w połączeniu ze swoim osobistym doświadczeniem i wykształceniem. Z połączenia tych wszystkich elementów wychodzą naprawdę wielkie rzeczy, a w chwilach trudnych – świetne rozwiązania problemów.

Jest to jednak dokładna realizacja w praktyce tych oto słów Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: Ojcze Święty, nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! I nieco dalej: Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich.

Właśnie, miłość Jezusa i On sam – w sercach, umysłach i działaniach Jego uczniów. Czy także: miłość Jezusa i On sam – w sercach, umysłach i działaniach naszych? Oby tak! A wówczas prawdziwe cuda będę się działy!

Czyż nie tego uczy nas przykład życia i świętości Patrona dnia dzisiejszego, którym jest Święty Bonifacy, Biskup i Męczennik. Co możemy o nim powiedzieć?

Urodził się około 673 roku w Anglii. Na Chrzcie otrzymał imię Winfryd. Czując już od młodości pragnienie poświęcenia się służbie Bożej, został benedyktynem w opactwie Exeter, następnie w opactwie w Nursling. Święcenia kapłańskie otrzymał około trzydziestego roku życia. Zaraz po święceniach opat wyznaczył mu funkcję kierownika szkoły w Nursling. Jako benedyktyn przyjął imię: Bonifacy.

Po pewnym czasie udał się na misje, na teren dzisiejszych północnych Niemiec i Holandii. Szybko musiał jednak powrócić do swojego klasztoru, bo w miejscu jego misyjnej pracy wybuchła wojna. Właśnie wtedy, w swoim klasztorze wybrany został opatem. Nie pozostał jednak długo na tym zaszczytnym stanowisku, gdyż w roku 718 wybrał się ponownie do Niemiec, gdzie pracował około trzech lat. Trud misyjny Bonifacego wydawał niezwykłe owoce. W tym krótkim czasie miał ochrzcić około kilka tysięcy germańskich pogan.

W celu omówienia z Papieżem zorganizowania stałej administracji kościelnej na terenie Niemiec, Bonifacy udał się ponownie do Rzymu. Wyjaśnił Papieżowi stan misji i jej potrzeby. Wtedy Grzegorz II udzielił mu święceń biskupich i dał mu pełnomocnictwa, jakie tylko były konieczne dla sprawniejszej akcji misyjnej. Ponieważ coraz bardziej potrzeba było nowych misjonarzy, Święty Bonifacy zwrócił się z apelem do klasztorów w Anglii o pomoc. Benedyktyni przysłali mu licznych i gorliwych pomocników.

Korzystając z uprawnień metropolity misyjnego, mianował nasz Święty dwóch biskupów i założył wiele placówek stałych, od tychże biskupów zależnych. Nadto założył szereg klasztorów: benedyktynów i benedyktynek. Uradowany tak pomyślnymi wynikami jego pracy, Święty Papież Grzegorz III wezwał go do Rzymu i nałożył mu uroczyście paliusz metropolity – arcybiskupa z władzą mianowania i konsekrowania biskupów na terytorium Niemiec na wschód od Renu. Ponadto, Papież mianował Bonifacego swoim legatem na Frankonię i Niemcy.

Na mocy tak rozległej władzy, nasz dzisiejszy Patron zwołał do Bawarii synod, aby do administracji kościelnej wprowadzić ład, gdyż dotychczasowa akcja miała zbyt wyraźny charakter okazjonalny i chaotyczny. Dzięki poparciu księcia Odilona, zdołał nadto przywrócić karność kościelną i ustanowić kilka biskupstw.

Z kolei, we Francji w owym czasie nie zwoływano żadnych synodów. Wiele stolic biskupich było nie obsadzonych. Wśród duchowieństwa i wiernych upadek karności kościelnej był jaskrawo widoczny. Raport o tej sytuacji Bonifacy przesłał do Rzymu, do nowego Papieża, Świętego Zachariasza. Otrzymał wtedy od niego polecenie, by jako legat papieski zabrał się do koniecznej reformy. Przeprowadził ją na synodzie generalnym w roku 743. Uchwały tam podjęte potwierdziły synody miejscowe. Ciesząc się z tak obiecującej reformy w Galii, Bonifacy zaproponował podobną reformę Prymasowi Anglii, Kutbertowi, który ją faktycznie owocnie przeprowadził.

Mając osiemdziesiąt lat, po raz trzeci udał się Bonifacy na misje do Niemiec. Kiedy jednak zapuścił się w głąb kraju, został napadnięty przez pogan i wraz z pięćdziesięcioma dwoma Towarzyszami zamordowany w dniu 5 czerwca 754 roku. Jego ciało spoczywa w Fuldzie, gdzie przy jego grobie co roku zbiera się episkopat niemiecki na swoje narady.

A oto co w jednym z listów nasz dzisiejszy Patron napisał na temat swojej duszpasterskiej posługi: „Kościół jest jakby wielką łodzią płynącą po morzu tego świata. Gdy uderzają weń liczne fale doświadczeń, nie wolno jej porzucać – trzeba natomiast kierować. Przykłady tego znajdujemy u pierwszych Ojców […]. Za czasów pogańskich cesarzy kierowali oni łodzią Chrystusa, Jego umiłowaną Oblubienicą, to jest Kościołem, nauczając, broniąc, pracując i cierpiąc aż do przelania krwi.

Kiedy o nich myślę oraz im podobnych, ogarnia mnie przerażenie, lęk i obawa z powodu moich grzechów. I bardzo chciałbym opuścić ster Kościoła, który mi powierzono, gdybym tylko znalazł na to usprawiedliwienie w przykładzie Ojców lub w słowach Pisma Świętego. A zatem, skoro tak się rzeczy mają i prawda może się utrudzić, ale nigdy ulec ani okłamać, strudzony mój duch ucieka się do Boga. […]

Stójmy zatem mocno przy sprawiedliwości, przygotujmy siebie na doświadczenia, abyśmy otrzymali pomoc od Boga, […]. Złóżmy naszą ufność w Tym, który nam zwierzył cały ten ciężar. To, czego sami unieść nie możemy, nieśmy wspólnie z Tym, który jest Wszechmocny. […] Jeśli tak się Bogu spodoba, oddajmy życie za święte prawa naszych ojców, abyśmy zasłużyli na wieczne z nimi dziedzictwo.

Nie bądźmy jako nieme psy, nie bądźmy milczącymi gapiami, najemnikami uciekającymi przed wilkiem, ale pasterzami troskliwymi, czuwającymi nad owczarnią Chrystusa. Dopóki Bóg udziela nam siły, głośmy całą prawdę Bożą wielkim i małym, bogatym i ubogim, ludziom wszelkiego stanu i wieku, w porę i nie w porę.”

Tyle z listu Świętego Bonifacego. A my, wpatrując się w świetlany przykład jego postawy, oraz zasłuchani w Boże słowo dzisiejszej liturgii, raz jeszcze zapytajmy o nasze zjednoczenie z Chrystusem w naszym myśleniu, mówieniu i działaniu…

1 komentarz

  • We wszystkich czasach ludzkości nie było jedności: międzynarodowo-dyplomatycznej (zapewnia to brak wojen), religijnej (promuje szacunek dla innych światopoglądów), uniwersalnej (jest to „antidotum” na rasizm i nazizm; integracja osób niepełnosprawnych ze społeczeństwem).
    Zesłanie Ducha Świętego. Uroczysta msza pod przewodnictwem biskupa Bonifacego. Nagle wpadają poganie i dochodzi do masakry, w wyniku której biskup zostaje zabity.
    Tego rodzaju podział ideologiczno-religijny miał miejsce nie tylko w czasach dzisiejszego patrona, ale także za życia apostoła Pawła (o czym mówi nam dzisiejsze pierwsze czytanie).

    Aby zachować jedność, Bóg daje nam „ściągawkę” – na Kogo patrzeć, aby ją dostrzec i zacząć budować.
    W niebie: Trójca Święta (Bóg, który jest jeden w trzech Osobach: Ojca, Syna i Ducha Świętego). Działania Osób są skoordynowane i przeciwstawne: Ojciec stwarza świat i istoty ludzkie z wolną wolą; posyła Syna na ziemię, aby zadośćuczynił za grzechy i założył Kościół; po wniebowstąpieniu Syna „ex Patri Filioque”, Duch Święty zstępuje, aby dalej towarzyszyć Kościołowi i wiernym.
    Na ziemi: Święta Rodzina (Jezus, Dziewica Maryja i św. Józef). Kiedy Józef dowiedział się, że Maryja nie jest z nim w ciąży, nie zadenuncjował Jej przed Sanhedrynem, gdzie Maryja zostałaby ukamienowana jako cudzołożnica. Zachował jedność rodziny i życie nienarodzonego Syna. Józef adoptował Jezusa i nauczył Go zawodu cieśli. Uszanował pragnienie Maryi, by zachować dziewictwo i nie utrzymywał z nią intymnych stosunków.
    Trójca Święta i Rodzina z Nazaretu stanowiły jedność „przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie”.

    „In Illo uno unum” („Tylko w Nim jesteśmy jedno”) mówi nam również św. Augustynprzez swojego duchowego syna, obecnego następcę Apostoła Piotra

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.