Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę Święceń kapłańskich przeżywają:
►Ksiądz Grzegorz Bielak, były Wikariusz w mojej rodzinnej Parafii, a obecnie: Prefekt Zespołu Szkół Katolickich w Białej Podlaskiej;
►Ksiądz Adam Klimek – przed Seminarium: Doktorant Uniwersytetu w Siedlcach, a w swoim czasie także: Prowadzący Rekolekcje w naszym Duszpasterstwie;
►Ksiądz Jakub Wyrozębski – gorliwy i ofiarny, młody Kapłan, otwarty na ludzi i zaangażowany we wszystko, co robi;
►Ksiądz Jan Pracz – w czasie mojej formacji seminaryjnej: Wykładowca homiletyki;
►Ksiądz Adam Dybek – Profesor siedleckiego Seminarium;
►Ksiądz Jarosław Gałązka,
►Ksiądz Andrzej Kiciński,
►Ksiądz Dariusz Lipiec,
►Ksiądz Wojciech Matuszewski,
►Ksiądz Jarosław Mitrzak,
►Ksiądz Jacek Nazaruk,
►Ksiądz Zygmunt Pena,
►Ksiądz Leszek Przybyłowicz,
►Ksiądz Marek Skwierczyński,
►Ksiądz Marek Uzdowski,
►Ksiądz Robert Jędrych,
►Ksiądz Paweł Pajdosz,
►Ksiądz Kacper Rysak.
Imieniny natomiast przeżywa Ksiądz Antoni Jastrzębski – emerytowany Kapłan Diecezji siedleckiej, a przed laty: jeden z pierwszych Wikariuszy mojej rodzinnej Parafii.
Urodziny dzisiaj przeżywa Rafał Górski, należący w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach.
Wszystkim świętującym życzę takiej mocnej więzi z Jezusem, do jakiej On sam zachęca nas w dzisiejszym Bożym słowie. Zapewniam o modlitwie!
A ja dzisiaj pozdrawiam Was z Lublina, skąd przejadę do Siedlec, a wieczorem – audycja. Pisałem o niej wczoraj.
Natomiast w wielu naszych Parafiach dzisiaj – kolejne nabożeństwo fatimskie. O ile to tylko możliwe – zachęcam do osobistego udziału!
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Wzywajmy pomocy Ducha Świętego, aby pomógł nam odkryć, co Pan konkretnie do mnie mówi? Czego ode mnie osobiście oczekuje?
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Piątek 10 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie Św. Antoniego z Padwy,
Kapłana i Doktora Kościoła,
13 czerwca 2025.,
do czytań: 2 Kor 4,7–15; Mt 5,27–32
CZYTANIE Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia: Przechowujemy skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas. Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy. Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym ciele. Ciągle bowiem jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa stało się widoczne w naszym śmiertelnym ciele. Tak więc działa w nas śmierć, podczas gdy w was życie.
Cieszę się przeto owym duchem wiary, wedle którego napisano : „Uwierzyłem, dlatego przemówiłem”, my także wierzymy i dlatego mówimy, przekonani, że Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem przywróci życie także nam i stawi nas przed sobą razem z wami. Wszystko to bowiem dla was, ażeby w pełni obfitująca łaska zwiększyła chwałę Bożą przez dziękczynienie wielu.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Słyszeliście, że powiedziano: «Nie cudzołóż». A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa.
Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła.
Powiedziano też: «Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy». A Ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę, poza wypadkiem nierządu, naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa”.
Łatwo zauważyć, że dzisiejsze czytania zawierają w sobie zestawienie swoistych przeciwieństw, gdzie w pierwszym czytaniu owym łącznikiem – a może, mówiąc precyzyjniej: rozłącznikiem – jest słowo: lecz, a w czytaniu ewangelicznym: a Ja wam powiadam.
Zobaczmy: Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy.
Dalej jest równie ciekawie: Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym ciele. Ciągle bowiem jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa stało się widoczne w naszym śmiertelnym ciele. Tak więc działa w nas śmierć, podczas gdy w was życie. Tutaj z kolei mamy zestawienie na linii: „śmierć – życie”, za pomocą słowa: aby. Na zasadzie: ponosimy śmierć, aby żyć.
Z kolei w Ewangelii słyszymy: Słyszeliście, że powiedziano: «Nie cudzołóż». A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. […] Powiedziano też: «Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy». A Ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę, poza wypadkiem nierządu, naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa… A pomiędzy tymi dwoma zdaniami słyszymy równie dziwne i zaskakujące wskazania, aby rękę odciąć, czy oko wyłupić!
Zobaczmy zatem, jakimi zasadami, jakimi prawidłami kieruje się chrześcijaństwo! Jak Jezus – a za Nim Święty Paweł – ustawia sprawę podejścia swoich uczniów do różnych aspektów życia. Bo w tych wszystkich wskazaniach moglibyśmy znaleźć właściwie wszystkie wymiary życia człowieka – oczywiście, tak wyrywkowo zasygnalizowane.
Ale wszystkie one ujęte są w ten właśnie sposób, że tak czysto po ludzku patrząc coś jest trudnością, na jakimś odcinku dzieje się źle, ale chrześcijanin, wsparty mocą Jezusa, odbiera to inaczej. A przynajmniej: nie da się „zdołować” temuż złu. Bo nawet, jeśli cierpi, to «nie poddaje się zwątpieniu». I jeśli nawet doświadcza niedostatku, to «nie rozpacza». I jeśli nawet jest prześladowany, to «nie jest osamotniony». I nawet obalany na ziemię – «nie ginie». Owo: lecz ma tutaj znaczenie zasadnicze.
I owo: a Ja wam powiadam – także. Ono z kolei nakazuje uczniowi Chrystusa przyjęcie odpowiedniej postawy – i znowu: bardzo różnej od potocznego pojmowania tej czy innej kwestii. Bo te Jezusowe wskazania bardzo wzmacniają – a dokładniej: zaostrzają – treść przepisów, zapisanych na kartach Starego Testamentu. A zatem, wyznaczają zupełnie inny, dużo wyższy standard postępowania, niżby mogło to wynikać z samych zapisów Prawa.
Zatem – reasumując – Jezus prowadzi swoich uczniów drogami, choć wiodą przez doczesność, przez ten świat, to jednak są to inne drogi od tych, którymi chodzi świat. Z jednej strony – po ludzku patrząc – są to drogi trudniejsze, wymagające od nas, Jego uczniów, wiary i samozaparcia, większego zaufania Jego pomocy. Z drugiej strony, to Pawłowe: lecz – niesie jakąś wielką nadzieję i pocieszenie, że chociaż jest trudno, to jednak uczeń Jezusa nigdy tak naprawdę nie jest przegrany i niczego tak naprawdę nie traci. Bo nawet jeżeli doświadcza trudności i w tym doczesnym wymiarze cokolwiek traci, a nawet wiele traci, a nawet wszystko traci, to jednak z Bożej perspektywy patrząc – wszystko zyskuje. I ostatecznie zwycięża!
Przyznaję, że sam osobiście tak odbieram dzisiejsze wskazania: to Jezusowe: a Ja wam powiadam – naprawdę stawia mi wysokie wymagania. I owe wskazania, dotyczący odcięcia ręki czy wyłupienia oka – czyli nakaz radykalnego i ostatecznego zerwania ze złem – nakazuje mi podjęcie naprawdę dużego wysiłku. Ale znowu owo: lecz – daje mi wielką nadzieję i pocieszenie, że chociaż często, a ostatnio naprawdę często, odnoszę wrażenie, że moje działania duszpasterskie są jakieś wyjątkowo nieskuteczne, a podejmowane inicjatywy i wychodzenie do ludzi, także młodych, to jedynie „para w gwizdek”, to jednak te słowa uświadamiają mi bardzo mocno, że Jezus widzi to inaczej.
Ja to oczywiście zasadniczo wiem, bo od prawie dwudziestu siedmiu lat sam mówię o tym ludziom, ale dobrze jest to usłyszeć w odniesieniu do samego siebie – i to w czasie, kiedy jest wyjątkowo trudno… Dziękuję Panu mojemu, że mnie nie zostawił samego, ale przyszedł właśnie dzisiaj z tym słowem pocieszenia… I tak bardzo potrzebnego wsparcia…
Czy tak samo wspierał Patrona dnia dzisiejszego? Sądząc po owocach jego posługi – na pewno tak. Bo tak właśnie – intensywnie i owocnie – przeżył Święty Antoni Padewski. Co o nim wiemy?
Zanim stał się zakonnikiem i kapłanem, nazywał się Ferdynand Bulone, a urodził się w Lizbonie, w 1195 roku. Przed dwudziestym rokiem życia wstąpił do Kanoników Regularnych Świętego Augustyna, którzy mieli swój klasztor na przedmieściu Lizbony. Tam był dwa lata, po czym przeniósł się do klasztoru w Coimbrze, które to miasto, obok Lizbony, było drugim ośrodkiem życia religijnego i kulturalnego kraju. Zdobył w nim gruntowne wykształcenie teologiczne i w roku 1219 otrzymał Święcenia kapłańskie.
W rok potem, był świadkiem pogrzebu pięciu franciszkanów, zamordowanych przez mahometan w Maroko. Wtedy to po raz pierwszy usłyszał o zakonie franciszkańskim, do którego niedługo potem wstąpił. A ponieważ klasztor, w jakim się znalazł, mieścił się przy kościółku Świętego Antoniego Pustelnika, Ferdynand odczytał to jako natchnienie, aby przyjąć zakonne imię: Antoni.
Zapalony duchem męczeńskiej ofiary, postanowił udać się do Afryki, by w Maroko oddać swoje życie dla Chrystusa. Jednak plany Boże były inne. Zachorował bowiem śmiertelnie i musiał wracać do ojczyzny. Na Morzu Śródziemnym zastała go burza i zapędziła jego statek na Sycylię. Właśnie w roku 1221 odbywała się w Asyżu kapituła generalna nowego zakonu. Antoni udał się tam i spotkał się ze Świętym Franciszkiem. Po skończonej kapitule oddał się pod władzę prowincjała Gracjana, który skierował go do klasztoru Montepaolo we Włoszech.
Czas, jaki był mu tam dany, wykorzystał na pogłębienie w sobie życia wewnętrznego i dla swoich studiów. Ze szczególnym zamiłowaniem zagłębiał się w Pismo Święte. Równocześnie udzielał pomocy duszpasterskiej i kaznodziejskiej. Sława jego kazań dotarła niebawem do brata Eliasza, następcy Świętego Franciszka. Ten ustanowił go generalnym kaznodzieją zakonu.
Odtąd Antoni przemierzał miasta i wioski, nawołując do poprawy życia i pokuty. Dar wymowy, jego niezwykle obrazowy i plastyczny język, postawa ascetyczna, żar i towarzyszące mu cuda gromadziły przy nim tak wielkie tłumy, że musiał głosić kazania na placach, gdyż żaden kościół nie mógł pomieścić słuchaczy.
Po roku 1225 udał się z kazaniami do południowej Francji, gdzie z całą mocą zwalczał szerzącą się tam herezję albigensów. Kiedy po dwóch latach powrócił do Italii, na kapitule generalnej został wybrany prowincjałem Mediolanu. W tym czasie napisał „Kazania niedzielne”. Kiedy natomiast, w roku 1228, udał się do Rzymu, by załatwić pilne sprawy swojej prowincji, Papież Grzegorz IX poprosił go o wygłoszenie okolicznościowego kazania. Wywarło ono na Papieżu niezwykle silne wrażenie. Dlatego polecił on Antoniemu wygłaszanie kazań do tłumów pielgrzymów, przybywających wówczas do Rzymu.
Na prośbę kardynała Ostii, napisał „Kazania na święta”. Wygłosił tam także kazania wielkopostne. Po powrocie do swojej prowincji, udał się do Werony, gdzie władcą był znany z okrucieństw i tyranii książę Ezelin III. Był on zwolennikiem cesarza i w sposób szczególnie okrutny mścił się na zwolennikach Papieża. Do niego wtedy należała także Padwa. Antoni wiedział, że naraża własne życie, miał jednak odwagę powiedzieć władcy całą prawdę. Ku zdumieniu wszystkich, tyran nie śmiał go tknąć i nie uczynił mu nic złego. To niezwykłe świadectwo świętości i duchowej mocy naszego Patrona.
Był ponadto Antoni obdarzony wieloma charyzmatami: miał dar bilokacji, czytania w ludzkich sumieniach, proroctwa. Wykładał filozofię na uniwersytecie w Bolonii. W roku 1230, na kapitule generalnej, zrzekł się urzędu prowincjała i udał się do Padwy. Był już wówczas zupełnie wycieńczony i schorowany. Opadając coraz bardziej z sił, zatrzymał się w klasztorku w Arcella, gdzie w piątek, 13 czerwca 1231 roku, oddał Bogu ducha, mając zaledwie trzydzieści sześć lat.
Jego pogrzeb był wielką manifestacją wiary i miłości do Boga – i do niego samego. Pochowano go w Padwie, w kościółku Matki Bożej. W niecały rok później, 30 maja 1232 roku, Papież Grzegorz IX zaliczył go w poczet Świętych. O tak rychłej kanonizacji zadecydowały rozliczne cuda i łaski, jakich wierni doznawali na grobie nowego Świętego. Komisja papieska potwierdziła w tak krótkim czasie kilkadziesiąt niezwykłych zdarzeń. Przeprowadzone w 1981 roku badania szczątków Świętego ustaliły, że miał około 190 cm wzrostu, pociągłą twarz i ciemnobrązowe włosy. Na kolanach wykryto pęknięcia, spowodowane zapewne długim klęczeniem.
Kult Antoniego rozszedł się po całym świecie bardzo szybko. W 1946 roku, Papież Pius XII ogłosił go Doktorem Kościoła. Święty Antoni Padewski jest – między innymi – Patronem wielu zakonów i bractw, a także Patronem dzieci, górników, małżeństw, narzeczonych, położnic, ubogich, podróżnych, ludzi i rzeczy zaginionych.
A oto fragment jednego z jego kazań: „Kto napełniony jest Duchem Świętym, ten przemawia różnymi językami. Różne języki – to różne sposoby świadczenia o Chrystusie, a zatem: pokora, ubóstwo, cierpliwość, posłuszeństwo. Przemawiamy nimi wtedy, gdy inni widzą je w nas. Mowa zaś jest skuteczna wówczas, kiedy przemawiają czyny.
A zatem proszę was, niechaj zamilkną słowa, a odezwą się czyny! U nas tymczasem pełno słów, ale czynów prawdziwe pustkowie! Dlatego Pan zapowiada nam karę, jak to zapowiedział drzewu figowemu, na którym zamiast owoców znalazł same tylko liście. «Obowiązkiem głosiciela – mówi święty Grzegorz – jest wypełniać to, co się głosi». Daremna jest znajomość Prawa u tego, kto uczynkami obala to, czego naucza.”
Widzimy zatem, że Antoni był człowiekiem – chrześcijaninem – kapłanem – bardzo konkretnym i jednoznacznym, a jego mowa miała potwierdzenie w czynach. Czy to samo mogę powiedzieć o sobie? I czy potrafię tak zaufać Jezusowi, tak się z Nim związać, jak to swoją postawą pokazuje nasz dzisiejszy Patron?…
Chcę podzielić się moim doświadczeniem z grzechem marnotrawnym.
Jest to bardzo trudne, miałem wiele załamań i wyznań tego samego grzechu.
undefined kochliwość. Obrazy z filmów pornograficznych i książek o masażu erotycznym oglądane wiele lat temu tak mocno utkwiły w mojej głowie, że zaczęłam powtarzać to, co w nich widziałam z własnym ciałem, aby otrzymać Έρως – perwersyjną zmysłową „kochliwość” poprzez podniecenie seksualne.
Bóg mnie nie opuścił. 7 marca tego roku, z Bożą pomocą, szczerze żałowałem w spowiedzi tego odwiecznego grzechu i od tego czasu powstrzymuję się od niego. „Wyłupiłem” sobie oko: usunąłem wszystkie erotyki z mojego komputera i nie odwiedzam stron, z których można je pobrać.
Teraz mam w głowie grzech przeciwko VII przykazaniu. Jutro ukradnę wózek ze sklepu spożywczego, żeby odebrać ciężki towar od firmy kurierskiej. Nie chcę zgrzeszyć. Panie, powstrzymaj moje ręce od tego.
„Miserere mei, Deus, secundum magnam misericordiam Tuam ; et secundum multitudinem miserationum Tuarum, dele iniquitatem meam.”