Ja już JESTEM z Tobą!

J

Szczęść Boże! Moi Drodzy, serdecznie pozdrawiam u progu nowego dnia – w moim przypadku: w Lublinie. Wczorajszy dzień przyniósł niespodziankę, w postaci wizyty mojej Siostry Ani i Jej trzech Córeczek: Weroniki, Emilki i Alicji, oraz Jej Szwagierki – Małgorzaty. To była krótka wizyta, niejako „przelotem”, ale bardzo się nią ucieszyłem! A wieczorem – spotkanie z Szymonem Skwarzyńskim, Lektorem z Parafii Świętego Jana Kantego, oraz kilka dłuższych rozmów telefonicznych. Wielkie dzięki Panu naszemu za te spotkania i rozmowy! Otwieram się na kolejne Boże niespodzianki – dzisiaj!

Ja zaś planuję dzisiaj znowu dzień tu, na miejscu, a o 18:00 – Mszę Świętą we wspomnianej Parafii Jana Kantego.

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co konkretnie mówi do mnie Pan? Niech Duch Święty będzie światłem i natchnieniem do odkrycia tego przesłania!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 15 Tygodnia zwykłego, rok I,

Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel –

Matki Bożej Szkaplerznej,

16 lipca 2025., 

do czytań: Wj 3,1–6.9–12; Mt 11,25–27

CZYTANIE Z KSIĘGI WYJŚCIA:

Gdy Mojżesz pasał owce swego teścia Jetry, kapłana Madianitów, zaprowadził pewnego razu owce w głąb pustyni i przyszedł do Bożej góry Horeb. Wtedy ukazał mu się anioł Pana w płomieniu ognia, ze środka krzewu. Mojżesz widział, jak krzew płonął ogniem, a nie spłonął od niego.

Wtedy Mojżesz powiedział do siebie: „Podejdę, żeby się przyjrzeć temu niezwykłemu zjawisku. Dlaczego krzew się nie spala?” Gdy zaś Pan ujrzał, że Mojżesz podchodził, żeby się przyjrzeć, zawołał Bóg do niego ze środka krzewu: „Mojżeszu, Mojżeszu!” On zaś odpowiedział: „Oto jestem”. Rzekł mu: „Nie zbliżaj się tu! Zdejm sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą”.

Powiedział jeszcze Pan: „Jestem Bogiem ojca twego, Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba”. Mojżesz zasłonił twarz, bał się bowiem zwrócić oczy na Boga. „Teraz oto doszło wołanie synów Izraela do Mnie, bo też naocznie przekonałem się o cierpieniach, jakie im zadają Egipcjanie. Idź przeto teraz, oto posyłam cię do faraona, i wyprowadź lud mój, Izraela, z Egiptu”.

A Mojżesz odrzekł Bogu: „Kimże jestem, bym miał iść do faraona i wyprowadzić synów Izraela z Egiptu?” A On powiedział: „Ja będę z tobą. Znakiem zaś dla ciebie, że Ja cię posłałem, będzie to, że po wyprowadzeniu tego ludu z Egiptu oddacie cześć Bogu na tej górze”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.

Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić”.

Słyszeliśmy w ostatnich dniach, jak Bóg przygotowywał Mojżesza do misji, którą postanowił mu powierzyć: jak ochronił jego życie przed brutalnym zarządzeniem faraona, nakazującym mordować wszystkich nowo narodzonych chłopców wśród Izraelitów, jak też doprowadził go do momentu, w którym – jak słyszymy dziś – kiedy to Mojżesz pasał owce swego teścia Jetry, kapłana Madianitów, zaprowadził pewnego razu owce w głąb pustyni i przyszedł do Bożej góry Horeb. Wtedy ukazał mu się anioł Pana w płomieniu ognia, ze środka krzewu. Mojżesz widział, jak krzew płonął ogniem, a nie spłonął od niego.

I wtedy odbyła się ta niezwykła rozmowa. Najpierw spośrodka ognia rozległ się głos: Mojżeszu, Mojżeszu!, a kiedy ten odpowiedział: Oto jestem!, usłyszał: Jestem Bogiem ojca twego, Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba. […] Teraz oto doszło wołanie synów Izraela do Mnie, bo też naocznie przekonałem się o cierpieniach, jakie im zadają Egipcjanie. Idź przeto teraz, oto posyłam cię do faraona, i wyprowadź lud mój, Izraela, z Egiptu.

Drodzy moi, jak my zareagowalibyśmy na takie Boże polecenie? A pamiętajmy, że Mojżesz doskonale wiedział, z jakich opresji został ocalony, że – i jak – uniknął śmierci już u początku swego życia, ale też znał atmosferę dworu faraona, na którym się przez ileś lat wychowywał. Wiedział też, że niewola jego ludu trwa już wiele lat, bo przecież w narodzie wybranym żywa była tradycja takiego rodzinnego opowiadania dziejów narodu – i tych zamierzchłych, i tych ostatnich – dlatego miał w świadomości i w pamięci cały ten ogromny bagaż niezwykle trudnych doświadczeń, a teraz tak po prostu słyszy: Posyłam cię do faraona, i wyprowadź lud mój, Izraela, z Egiptu. Tak po prostu i zwyczajnie, jakby to była jakaś najprostsza i najzwyklejsza czynność!

Dlatego trudno się dziwić reakcji Mojżesza, który postawił pytanie zupełnie oczywiste: Kimże jestem, bym miał iść do faraona i wyprowadzić synów Izraela z Egiptu? W odpowiedzi usłyszał: Ja będę z tobą. Znakiem zaś dla ciebie, że Ja cię posłałem, będzie to, że po wyprowadzeniu tego ludu z Egiptu oddacie cześć Bogu na tej górze.

Z innych opisów biblijnych wiemy, że Mojżesz był człowiekiem bardzo skromnym – w którymś miejscu pojawia się nawet stwierdzenie, że był najskromniejszym człowiekiem na świecie! On sam przyznał się też – w jednej z rozmów w Bogiem – że nawet samo mówienie sprawia mu trudność. A oto ma stanąć przed faraonem i przemówić w imieniu całego ludu, aby zażądać od najpotężniejszego władcy ówczesnego świata, żeby wypuścił całe tysiące ludzi – darmowej siły roboczej, codziennie pomnażającej dobrobyt jego królestwa. Ot, tak – po prostu i zwyczajnie – ma pójść i powiedzieć! Przecież to jest niewykonalne, niemożliwe, to jest wręcz żądanie na wskroś absurdalne!

Oczywiście, takim byłoby, gdyby nie te słowa Boga – jeszcze raz je tu przywołajmy: Ja będę z tobą! I jakże w tym momencie nie przywołać słów Jezusa, który w dzisiejszej Ewangelii mówił: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Po czym dodał: Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić.

On sam, Boży Syn, Jezus Chrystus, który na tym świecie pojawił się jako najprostszy z prostych i najskromniejszy ze skromnych; jako ten, który przyszedł, aby służyć, a nie po to, by Jemu służono – On sam widzi w każdym momencie swego Ojca, jest z Nim w nierozerwalnej jedności i to On objawia Go tym, którzy są prości sercem, którzy są skromni, którzy nie liczą na samych siebie – na swoje zdolności, na swoje znajomości czy swoje wpływy i swoje pieniądze – ale we wszystkim i zawsze liczą na Boga. Tylko na Boga! Dla których to stwierdzenie, jakim Bóg dzisiaj pocieszył Mojżesza: Ja będę z tobą!, stanowi kierunek ich życiowej drogi, jedyną motywację do działania, źródło siły i wyznacznik celu.

Do takich bowiem Bóg przychodzi, do takich mówi, takich zaprasza do współpracy, wobec takich dokonuje rzeczy po ludzku niemożliwych – bo tacy ludzie są w stanie te dary dostrzec i je przyjąć. Bo tylko tacy ludzie są w stanie bezgranicznie zaufać Bogu i pozwolić Mu, aby to On sam wybrał czas i sposób, w jaki zadziała. Tak się stało w historii wyzwolenia narodu izraelskiego z niewoli: to Bóg sam wybrał czas, w którym postanowił tego dokonać. Wiele pokoleń, proszących o to i modlących się o tę łaskę, nie doczekało jej na tym świecie. Ale Bóg uważał, że to jeszcze nie jest czas odpowiedni.

Kiedy jednak uznał, że taki czas nadszedł, to już nic Go nie powstrzymało przed doprowadzeniem do końca swoich planów. I teraz chodzi o to, aby z naszej strony nie zabrakło zaufania, że nawet, jeśli Bóg w tym momencie zdaje się nie reagować na nasze modlitwy i prośby, to nie znaczy, że nas nie słyszy. Z pewnością nas słyszy! Ale może właśnie ten czas, jaki nam daje, zanim zareaguje, jest po to, abyśmy nasze serca uczynili jak najprostszymi, jak najskromniejszymi; abyśmy je w jak największym stopniu wyzwolili z własnego „ja”. Bo wtedy Bóg może w naszym życiu działać bez żadnych przeszkód!

Kiedy uwierzymy Jego zapewnieniu: Ja będę z tobą! Ja już jestem z Tobą. JA JESTEM! – to imię samego Boga. Bóg JEST – jako Bóg – w naszym życiu zawsze. Tylko czy my jesteśmy z Nim? Czy Jego obecność zauważamy? Czy może czekamy, aż przed naszymi oczami zapłonie jakiś krzak, a z ognia rozlegnie się głos, który poruszy nasze serca? Może nie warto na to czekać, natomiast sprawić, co w naszej mocy, wspartej łaską Bożą, aby to serca nasze zapłonęły…

Niech nam tym pomocą posłuży wsparcie i wstawiennictwo Najświętszej Maryi Panny, której dzisiaj oddajemy cześć jako Matce Bożej z Góry Karmel – Matce Bożej Szkaplerznej. Z czym związane jest to wspomnienie?

Kieruje ono naszą uwagę na Mary, objawiającą się właśnie na górze Karmel, znanej już z tekstów Starego Testamentu – z historii Proroka Eliasza, opisanej w Pierwszej i Drugiej Księdze Królewskiej. W XII wieku po Chrystusie, do Europy przybyli – prześladowani przez Turków – duchowi synowie Eliasza, prowadzący życie kontemplacyjne właśnie na Karmelu. Jednak w Europie również spotkali się z niechęcią. Na szczęście, Stolica Apostolska, doceniając wyrzeczenia i umartwienia, jakie podejmowali, ułatwiała im zakładanie nowych klasztorów.

Szczególnie szybko zakon rozwijał się w Anglii, do czego przyczynił się – między innymi – wielki czciciel Maryi, Święty Szymon Stock, szósty Przełożony generalny zakonu karmelitów. Wielokrotnie błagał on Maryję o ratunek dla zakonu.

W czasie jednej z takich modlitw – w Cambridge, w nocy z 15 na 16 lipca 1251 roku – ujrzał Matkę Bożą w otoczeniu Aniołów. Podała mu Ona brązową szatę, wypowiadając jednocześnie słowa: „Przyjmij, synu, szkaplerz twego zakonu, jako znak mego braterstwa, przywilej dla ciebie i wszystkich karmelitów. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego. Oto znak zbawienia, ratunek w niebezpieczeństwach, przymierze pokoju i wiecznego zobowiązania.”

Szymon z radością przyjął ten dar i nakazał rozpowszechnienie go w całym zakonie, a z czasem również w świecie. W XIV wieku Maryja objawiła się Papieżowi Janowi XXII, powierzając jego opiece – jak się wyraziła – „Jej zakon” karmelitański. Obiecała wówczas obfite łaski i zbawienie osobom należącym do zakonu i wiernie wypełniającym śluby. Obiecała również wszystkim, którzy będą nosić szkaplerz, że wybawi ich z czyśćca w pierwszą sobotę po ich śmierci.

Cały szereg Papieży wypowiedziało się pozytywnie o tej formie czci Najświętszej Maryi, obdarzając to nabożeństwo licznymi odpustami. Wydali oni około czterdziestu encyklik i innych pism urzędowych w tej sprawie, chociaż w żadnym z nich wprost i w całej pełni nie potwierdzili przywileju o dostąpieniu zbawienia w pierwszą sobotę po śmierci. Sygnalizowali go tylko częściowo.

Nabożeństwo szkaplerza należało kiedyś do najpopularniejszych form czci Matki Bożej. Jeszcze dzisiaj spotyka się bardzo wiele obrazów Matki Bożej z Góry Karmel, czyli Matki Bożej Szkaplerznej, oraz poświęconych Jej ołtarzy i kościołów.

A czymże w ogóle jest ów szkaplerz, o którym dzisiaj tak wiele mówimy? Początkowo był on wierzchnią szatą, używaną przez dawnych mnichów w czasie codziennych zajęć, aby nie brudzić habitu. Spełniał więc rolę fartucha gospodarczego. Potem przez szkaplerz rozumiano szatę nałożoną na habit. Wszystkie dawne zakony noszą go po dzień dzisiejszy. Współcześnie szkaplerz oznacza strój, który jest zewnętrznym znakiem przynależności do bractwa, związanego z jakimś konkretnym zakonem.

Ponieważ noszenie szkaplerza takiego, jaki nosili przedstawiciele danego zakonu, było niewygodnie i mało praktyczne, dlatego z biegiem lat zamieniono go na dwa małe kawałki płótna, zazwyczaj z odpowiednim wizerunkiem na nich. Na dwóch tasiemkach noszono go w ten sposób, że jedno płócienko było na plecach, a drugie – na piersi. Taką formę zachowały szkaplerze do dnia dzisiejszego. W roku 1910 Święty Papież Pius X zezwolił – ze względów praktycznych właśnie – na zastąpienie szkaplerza medalikiem szkaplerznym.

Szkaplerz nosili liczni władcy europejscy i niemal wszyscy królowie polscy – począwszy od Świętej Jadwigi i Władysława Jagiełły – a także liczni Święci, jak chociażby Jan Bosko, czy Maksymilian Maria Kolbe. Sama Matka Boża, kończąc swoje objawienia w Lourdes i Fatimie, ukazała się w szkaplerzu, wyrażając przy tym wolę, by wszyscy go nosili. W wieku dziesięciu lat przyjął szkaplerz karmelitański także Święty Jan Paweł II – i nosił go do śmierci.

Szkaplerz w obecnej formie jest bardzo praktyczny i wygodny do noszenia. W przypadku szkaplerza karmelitańskiego na jednym kawałku umieszczony jest wizerunek Matki Bożej Szkaplerznej, a na drugim – Najświętszego Serca Pana Jezusa. Jedna część powinna spoczywać na piersiach, a druga – na plecach. Powinien być on poświęcony według specjalnego obrzędu.

Szkaplerz, będący znakiem Maryjnym, zobowiązuje do chrześcijańskiego życia, ze szczególnym ukierunkowaniem na uczczenie Najświętszej Maryi Panny, potwierdzanym codzienną modlitwą przez Jej wstawiennictwo.

Przeżywając liturgiczne wspomnienie Matki Bożej tak bardzo serdecznie opiekującej się swoimi dziećmi, a jednocześnie wsłuchując się Boże słowo dzisiejszej liturgii, raz jeszcze osobiście i w pełni świadomie odpowiedzmy sobie na pytanie: Co konkretnie robię, aby Bóg mógł w moim życiu swobodnie działać bez przeszkód ze strony mojego „ja”?…

3 komentarze

  • Chciałbym podzielić się swoimi przemyśleniami na temat religioznawstwa.
    Muzułmanie zdejmują buty przed wejściem do meczetu i przed odprawieniem namazu (modlitwy).
    Czynią tak z dwóch powodów:
    1) Aby uniknąć zabrudzenia dywanu w meczecie lub dywanika modlitewnego ulicznym brudem;
    2) Aby uniknąć wniesienia brudu grzechu do świętego miejsca lub przestrzeni. Czyniąc to, kierują się oni działaniami proroka Mojżesza, który zdjął buty, gdy ujrzał Gorejący Krzew i usłyszał głos Boga.

    Gorejący Krzew jest prototypem Matki Bożej. W Kościele Prawosławnym Jej ikona o tym imieniu („Неопалимая Купина”) jest czczona. Pośrodku przedstawiona jest Matka Boska z Synem na ręku. Wokół nich znajdują się aniołowie, a w rogach ikony znajdują się prorocy Starego Testamentu.
    W Starym Testamencie Bóg przemawiał z wnętrza krzewu. W Nowym Testamencie wcielone Słowo przyszło z łona Maryi Dziewicy.

    • Dziękuję za te refleksje. Niestety, niewiele wiem na temat symboliki w Kościele Prawosławnym.
      xJ

      • Jutro wyślę wam mailem artykuły o tej ikonie z Encyklopedii Prawosławnej oraz książki „Prawosławne Świątynie Rosji”. Zdjęcia z książek. Tłumaczenie tych artykułów na język polski oraz sama ikona, gdzie szczegółowo opisano każdy z jej symboli i historię powstania obrazu.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.