Dla Pana?…

D

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym i dzisiejszym wyruszają pierwsze Grupy Pieszej Pielgrzymki Podlaskiej – w tym także, z Białej Podlaskiej, mojego rodzinnego Miasta. Od kilku lat Grupy mają inną numerację, niż dotychczas – ze względu na malejącą liczbę Pielgrzymów. Niech sam Pan będzie zarówno Kierownikiem Pielgrzymki, jak i Przewodnikiem każdej Grupy, jak i pierwszym Rekolekcjonistą.

Pozdrawiam Was, moi Drodzy, z Siedlec, gdzie o 10:00 oczekuję zarówno na Księdza Marka, wracającego z Rekolekcji, prowadzonych do grupy Kapłanów, jak i na Księdza Mariusza Szyszko, mojego Przyjaciela, Proboszcza Parafii Konstantynów, przybywającego do Siedlec w jakichś sprawach. Ksiądz Marek zostawi mi mój samochód, pożyczy od znajomego Księdza samochód na czas swojego pobytu, po czym wyruszy do Domu rodzinnego, a ja planuję różne zajęcia – jeszcze nie wiem, w jakiej kolejności – natomiast na pewno o 18:00 planuję sprawować Mszę Święta w Lublinie, w „mojej” Parafii Świętego Jana Kantego. Takie to plany na dzień – jeśli Pan pozwoli.

Drodzy moi, dzisiaj osiemdziesiąta pierwsza rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Módlmy się o mądre wykorzystywanie przez nas, Polaków, tej wolności, którą nasi Poprzednicy wywalczyli i wycierpieli. Niestety, mamy problem z tą naszą polską wolnością…

I przypominam, że mamy dziś pierwszy piątek miesiąca!

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co konkretnie mówi do mnie Pan? Z jakim przesłaniem się zwraca? Co szczególnie chce mi położyć na sercu? Duchu Święty, rozjaśnij umysły i serca!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Piątek 17 Tygodnia zwykłego, rok I,

Wspomnienie Św. Alfonsa Marii Liguoriego,

Biskupa i Doktora Kościoła,

1 sierpnia 2025., 

do czytań: Kpł 23,1.4–11.15–16.27.34b–37; Mt 13,54–58

CZYTANIE Z KSIĘGI KAPŁAŃSKIEJ:

Pan przemówił do Mojżesza tymi słowami: „Oto czasy święte dla Pana, zwołanie święte, na które wzywać będziecie w określonym czasie. W pierwszym miesiącu, czternastego dnia miesiąca, o zmierzchu, jest Pascha dla Pana. A piętnastego dnia tego miesiąca jest Święto Przaśników dla Pana, przez siedem dni będziecie jedli tylko przaśne chleby. Pierwszego dnia będzie dla was zwołanie święte: nie będziecie wykonywać żadnej pracy. Przez siedem dni będziecie składali w ofierze dla Pana ofiarę spalaną, siódmego dnia będzie święte zwołanie, nie będziecie w tym dniu wykonywali żadnej pracy”.

Potem Pan powiedział do Mojżesza: „Mów do synów Izraela i powiedz im: Kiedy wejdziecie do ziemi, którą Ja wam dam, i zbierzecie plon, przyniesiecie do kapłana snop jako pierwociny waszego plonu. On dokona obrzędu kołysania snopa przed Panem, aby był przez Niego łaskawie przyjęty. Dokona nim obrzędu kołysania w następnym dniu po szabacie.

I odliczycie sobie od dnia po szabacie, od dnia, w którym przyniesiecie snopy na obrzęd kołysania, siedem tygodni pełnych, aż do dnia po siódmym szabacie odliczycie pięćdziesiąt dni i wtedy złożycie Panu nową ofiarę z pokarmów.

Dziesiątego dnia siódmego miesiąca jest Dzień Przebłagania. Będzie to dla was zwołanie święte. Będziecie pościć i będziecie składać Panu ofiary spalane.

Piętnastego dnia tego siódmego miesiąca jest Święto Namiotów przez siedem dni dla Pana. Pierwszego dnia jest zwołanie święte: nie będziecie wykonywać żadnej pracy. Przez siedem dni będziecie składać Panu ofiary spalane. Ósmego dnia będzie dla was zwołanie święte i złożycie Panu ofiarę spalaną. To jest uroczyste zgromadzenie. Nie będziecie wykonywać w tym dniu żadnej pracy.

To są czasy święte dla Pana, na które będziecie dokonywać świętego zwołania, aby składać Panu ofiarę spalaną: ofiarę całopalną, z pokarmów, ofiarę krwawą i ofiarę płynną, każdego dnia to, co jest na ten dzień przeznaczone”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus, przyszedłszy do swego rodzinnego miasta, nauczał ich w synagodze, tak że byli zdumieni i pytali:

Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda? Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas? Skądże więc ma to wszystko?” I powątpiewali o Nim.

A Jezus rzekł do nich: „Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony”. I niewiele zdziałał tam cudów z powodu ich niedowiarstwa.

dzisiejszym pierwszym czytaniu, z Księgi Kapłańskiej, zwracają dziś z pewnością uwagę te słowa: Pan przemówił do Mojżesza tymi słowami: „Oto czasy święte dla Pana”; czy też: W pierwszym miesiącu, czternastego dnia miesiąca, o zmierzchu, jest Pascha dla Pana. A piętnastego dnia tego miesiąca jest Święto Przaśników dla Pana; a także: Przez siedem dni będziecie składali w ofierze dla Pana…; albo: On dokona obrzędu kołysania snopa przed Panem, aby był przez Niego łaskawie przyjęty; lub też: I wtedy złożycie Panu nową ofiarę z pokarmów; oraz: Będziecie pościć i będziecie składać Panu ofiary spalane; czy także: Piętnastego dnia tego siódmego miesiąca jest Święto Namiotów przez siedem dni dla Pana; jak również: Przez siedem dni będziecie składać Panu ofiary spalane. Ósmego dnia będzie dla was zwołanie święte i złożycie Panu ofiarę spalaną; a wreszcie: To są czasy święte dla Pana, na które będziecie dokonywać świętego zwołania, aby składać Panu ofiarę spalaną.

Czy zauważamy, co łączy te wszystkie cytaty? Tak, powtarzające się w każdym z nich stwierdzenie: dla Pana. Chodzi o czas, który należy poświęcić dla Pana, bądź też o jakąś konkretnie wskazaną ofiarę, którą należy złożyć dla Pana. Jest to na tyle ważne dla Pana, że Pan wielokrotnie dzisiaj zwraca na to uwagę Mojżesza, a przez niego – uwagę całego swego ludu, bardzo konkretnie, a wręcz szczegółowo określając, czego to ludzie mają dokonywać dla Pana.

I możemy w tym momencie zapytać: dlaczego jest to takie ważne dla Pana? Czemu Panu na tym tak bardzo zależy? Co Pan na tym zyska, że ludzie powstrzymają się od pracy i swoich codziennych zajęć albo że złożą na Jego cześć ofiarę spalaną: ofiarę całopalną, z pokarmów, ofiarę krwawą i ofiarę płynną, każdego dnia to, co jest na ten dzień przeznaczone?… Dlaczego jest to takie ważne dla Pana?

Zapewne wyczuwamy, a może nawet jesteśmy w pełni przekonani, że to tak naprawdę nie dla Pana. Bo Pan – jako Bóg, czyli Osoba i Istota najwyższa, najświętsza, najdoskonalsza; i jakiego by tu jeszcze „naj” nie wymienić – ma wszystko w całej pełni. Bo sam jest ową absolutną Pełnią, absolutną Doskonałością. Przeto Panu nie są potrzebne ani żydowskie święta i szabaty, ani nasze chrześcijańskie święta i niedziele. A jednak upominał się o tamte, a od nas domaga się obchodzenia tychże. Dlaczego?

Tak, właśnie dlatego, że te dni i te dary, składane Bogu – w naszym przypadku, już nie ofiary całopalne, ale nasze dary duchowe, w tym modlitwy i cierpienia – są tak naprawdę potrzebne nam samym! Bardzo trafnie wyraża to Czwarta Prefacja zwykła, której osobiście bardzo lubię używać w liturgii eucharystycznej Okresu zwykłego – właśnie ze względu na te jakże bardzo prawdziwe słowa modlitwy, skierowanej do Boga:Chociaż nie potrzebujesz naszego uwielbienia, pobudzasz nas jednak swoją łaską, abyśmy Tobie składali dziękczynienie. Nasze hymny pochwalne niczego Tobie nie dodają, ale się przyczyniają do naszego zbawienia, przez naszego Pana Jezusa Chrystusa”. Otóż, właśnie!

To nam jest potrzebne zwrócenie się do Pana, to nam jest potrzebna pamięć o Nim i o tym wszystkim, co dla nas robi. Bo Panu naszemu ani nic nie doda nasze uwielbienie, ani nic nie ujmie jego brak – w sensie materialnym.

Bo w sensie moralnym na pewno jest jakimś złym znakiem z naszej strony taka niewdzięczność, iż bierzemy pełnymi garściami z ręki Bożej, a nawet przez moment nie pomyślimy, od kogo to wszystko otrzymujemy i przynajmniej wypadałoby podziękować, jakieś dobre słowo powiedzieć, jakiś dobry odruch serca ku Panu skierować. Ostatecznie, to także i ten gest przyniesie korzyść nam samym, nie Bogu. Natomiast na pewno przyniesie wielką radość Bogu, bo On na pewno oczekuje od nas naszej szczerej miłości.

To właśnie dlatego Jezus dzisiaj – kiedy przebywając w swoim rodzinnym mieście usłyszał pytania swoich rodaków: Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda? Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas? Skądże więc ma to wszystko?; i zobaczył, że powątpiewali o Nimz bólem i rozczarowaniem stwierdził: Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony. Wskutek tego – jak dalej słyszymy – niewiele zdziałał tam cudów z powodu ich niedowiarstwa.

No i kto na tym stracił? Jezus? Oczywiście, że nie. Ale Jemu na pewno było tak po ludzku przykro, że ci, których tak bardzo ukochał – a w tym przypadku także: spośród których wyszedł – w ogóle nie dostrzegają Jego miłości, Jego troski, Jego dobrego serca.

Drodzy moi, z pewnością w tym momencie dobrze rozumiemy Jezusa i Jego odczucia. I chyba też bardziej rozumiemy te polecenia, które Bóg kierował do Mojżesza – a przez niego: do całego swego ludu – w Starym Testamencie, by poświęcali czas i składali ofiary dla Pana. Bo w ten sposób może On im okazać raz jeszcze swoją łaskę i dać im kolejne dary, ale też – od naszej ludzkiej strony patrząc – jest tak zwyczajnie przykro, kiedy się dla kogoś poświęcamy; szukamy okazji, by sprawić mu niespodziankę, pokazać jak bardzo nam na nim zależy, jak bardzo go kochamy, jaki jest dla nas ważny, a ten ktoś w ogóle tego nie zauważa, ani dostrzega ani docenia, a chociaż bierze często pełnymi garściami to, co dajemy, to chyba uważa, że to mu się należy i tak ma być, bo naszym „świętym” obowiązkiem jest mu dawać, a jego „świętym” prawem jest to brać, i już!

Strasznie boli taka niewdzięczność! I wręcz na siłę wpycha się do głowy myśl, żeby kogoś takiego zostawić – chociaż na jakiś czas – by docenił i zauważył, że ktoś się dla niego poświęca, a przecież wcale nie musi tego robić. I może nawet należałoby tak postąpić, chociaż zaraz serce zaboli i przy najbliższej okazji znowu się temu komuś jakieś kolejne dobro uczyni. Natomiast trzeba jednak pomyśleć, jak otworzyć mu oczy – w sposób wyważony i przemyślany – na dobroć, którą od nas, czy od innych otrzymuje. Na pewno, będzie to z korzyścią dla takiego człowieka.

A z korzyścią dla nas będą czasy święte dla Pana, jakie zachowamy, i nasze duchowe ofiary, jakie Mu złożymy, bo w ten sposób otworzymy nasze oczy na Pana: na Jego obecność w naszym życiu, na Jego dobroć i miłość, na Jego łaskawość! W ogóle zauważymy Jego obecność i tak liczne dary Jego miłości! A jeżeli zauważymy, to też podziękujemy za to dobro!

Oj, z pewnością przyda nam się takie zauważenie… Aby się nie okazało, że mając słuszne zastrzeżenia wobec innych, którzy nam zwykłej wdzięczności, a choćby nawet uwagi nie okazują – sami w ten sposób postępujemy wobec Jezusa! Oby nie!

Niech przykładem takiego pełnego miłości kierowania uwagi ku Panu będzie świadectwo życia i świętości dzisiejszego Patrona. A jest nim Święty Alfonsa Maria Liguori, Biskup i Doktor Kościoła.

Urodził się on 27 września 1696 roku, w Marinelli pod Neapolem, w zamożnej rodzinie szlacheckiej. Już w dwa dni później otrzymał Chrzest. Jego ojciec marzył dla niego o karierze urzędniczej. Dlatego też, gdy Alfons ukończył szkołę podstawową, został wysłany na studia prawnicze na uniwersytet w Neapolu. Miał wtedy zaledwie dwanaście lat.

W rodzinnym pałacu miał doskonałych nauczycieli. Wykazywał także od dziecka niezwykłą pilność do nauki i duże zdolności. Kiedy miał zaledwie siedemnaście lat, był już doktorem obojga praw: prawa świeckiego i kanonicznego. Ojciec zaplanował mu też odpowiednie małżeństwo. Wybrał mu nawet kandydatkę na żonę, która jednak niebawem zmarła.

Alfons po kilku latach praktyki adwokackiej, zniechęcony przekupstwem w sądownictwie, ku niezadowoleniu ojca, postanowił spełnić swoje marzenia. Przed obrazem Matki Bożej w Porta Alba, złożył swoją szpadę i rozpoczął studia teologiczne. Po czterech latach, w roku 1727, mając lat trzydzieści jeden, przyjął święcenia kapłańskie.

Pragnąc jednak życia doskonalszego, marzył o zakonie. Zamierzał najpierw wstąpić do teatynów, potem do filipinów albo do jakiejś kongregacji misyjnej. Nie mógł się jednak zdecydować. Z zapałem oddał się więc pracy apostolskiej nad młodzieżą rzemieślniczą i robotniczą. Gromadził ją w dni wolne od pracy, grał z nimi na gitarze i śpiewał ułożone przez siebie pieśni, uczył prawd wiary. Zasłynął też jako doskonały kaznodzieja. Po trzech latach nadludzkiej pracy, musiał udać się na wypoczynek.

Nie oznacza to bynajmniej, że przestał wówczas pracować. W miejscu swego przebywania zetknął się ze Zgromadzeniem Sióstr Nawiedzenia. Zajął się nimi i przekształcił je na Kongregację Zbawiciela. Był to młody zakon kontemplacyjny. W przyszłości miał on stanowić żeńską gałąź redemptorystów. Alfons zauważył też, że górale, wśród których wówczas mieszkał, nie mają dostatecznej opieki duszpasterskiej.

Dojrzała więc w nim myśl utworzenia zgromadzenia męskiego, które oddałoby się pracy wśród najbardziej opuszczonych oraz zaniedbanych. Tak powstało Zgromadzenie Najświętszego Odkupiciela, znane dziś pod nazwą redemptorystów. Był to rok 1732. Na zatwierdzenie reguł nowej rodziny zakonnej Alfons nie czekał długo. Zatwierdził ją bowiem niebawem Papież Benedykt XIV, w roku 1749.

Tymczasem, w 1762 roku Papież Klemens XIII mianował Alfonsa Biskupem w miasteczku Santa Agata dei Goti. Alfons miał wtedy już sześćdziesiąt sześć lat! Pomimo tego jednak, z młodzieńczym zapałem zabrał się do pracy: wizytował, przemawiał, spowiadał, odwiedzał kapłanów i zagrzewał ich do gorliwości, reformował klasztory, budził nowe powołania kapłańskie i zakonne. Wszystkie dochody, jakie mu pozostawały – prowadził bowiem nader skromne życie – oddawał ubogim i na tworzenie nowych placówek swojego Zgromadzenia. Kiedy nastał głód, sprzedał sprzęty i naczynia domu biskupiego, aby za to kupić chleb dla głodujących.

Jako Biskup, nie tylko nie zmienił surowego trybu życia, ale go nawet obostrzył, twierdząc, że teraz musi pokutować za swoich wiernych. Sypiał mało, jadł tylko zupę, chleb i jarzyny, nosił włosiennicę i kolczasty łańcuch, biczował się często do krwi. Nadmierne trudy, wiek i surowy tryb życia wyniszczyły jego organizm tak, że poczuł się zmuszony prosić Papieża o zwolnienie z obowiązków pasterza diecezji. Po trzynastu latach pasterzowania powrócił więc, w roku 1775, do swoich duchowych synów.

Ci jednak właśnie wtedy, wskutek jakichś niejasnych zatargów politycznych, rozdzieleni zostali na dwie odrębne grupy: nad redemptorystami, zamieszkałymi na terenie państwa kościelnego, Papież ustanowił osobnego przełożonego, zaś redemptorystów neapolitańskich pozbawił wszelkich przywilejów. Sędziwy Założyciel bardzo to przeżywał, jednak wszystko znosił z poddaniem się woli Bożej.

Do tych cierpień duchowych dołączyły się cierpienia fizyczne: reumatyzm, skrzywienie kręgosłupa i inne. Pochylony do ziemi, nie mógł już chodzić i został przykuty do fotela. Wreszcie także Bóg doświadczył go falą udręk moralnych: pokus, oschłości i skrupułów…

Dzisiaj widzimy, że jego trud i poświęcenie nie poszły na marne – założone przezeń zgromadzenie prężnie się rozwija, a u nas w Polsce niezwykle wiele dobrego czyni, prowadząc chociażby tak piękne dzieła, jak: Telewizję TRWAM, Radio Maryja, Akademię Kultury Społecznej i Medialnej… Dlatego patrząc dzisiaj z wysokości Niebios, Święty Biskup może cieszyć się owocami swojej pracy i swego cierpienia.

A mówiąc współczesnym nam językiem, stwierdzić możemy, iż nasz dzisiejszy Patron był ekspertem w tym, co dzisiaj nazywamy teologią pastoralną. W swojej kapłańskiej pracy wygłosił ponad pięćset misji i rekolekcji! Najwięcej jednak zasłużył się Kościołowi jako pisarz – jeden z najpłodniejszych, jakich znają dzieje chrześcijaństwa. Łącznie wymienia się sto sześćdziesiąt tytułów napisanych przezeń prac, których liczba wydań sięgnęła ponad siedemnaście tysięcy w ponad sześćdziesięciu językach! Alfons Liguori pisał dla wszystkich: dla kapłanów, kleryków, zakonników, spowiedników, wiernych…

Jego dzieła wchodzą swą tematyką w zakres teologii dogmatycznej, moralnej i ascetycznej. Zapewne dlatego, w dniu 26 kwietnia 1950 roku, Papież Pius XII ogłosił Świętego Alfonsa Patronem spowiedników i profesorów teologii moralnej. Jego nauczanie duchowe zdominowało życie chrześcijańskie Italii XVIII wieku.

Alfons Liguori zmarł w wieku dziewięćdziesięciu jeden lat, w dniu 1 sierpnia 1787 roku. Jego uroczystej Beatyfikacji dokonał w roku 1816 Papież Pius VII, zaś Papież Grzegorz XVI dokonał jego Kanonizacji, w roku 1839. Papież Pius IX ogłosił go, w roku 1871, Doktorem Kościoła.

Wpatrując się w postawę Świętego Alfonsa Marii Liguoriego i słuchając Bożego słowa, przeznaczonego na dzisiejszy dzień w liturgii Kościoła, odpowiedzmy sobie raz jeszcze na pytanie, na ile dostrzegam na co dzień czynną i aktywną, pełną miłości obecność Jezusa w moim życiu – i jak ją konkretnie odwdzięczam?…

2 komentarze

  • Co ja dziś zrobiłam dla Pana?…
    Co ja dziś zdobiłam dla drugiego człowieka?…
    Co zrobiłam dla siebie?…
    Panie, dzień się jeszcze nie skończył… dobrze że mówisz przez Słowo…
    Dobrze , że mówisz Panie przez drugiego człowieka…
    Dziękuję Ci Jezu…

    • Dziękujemy Ci, Jezu, że jesteś obecny w naszym życiu – aktywnie i z miłością! Nie chcemy przeoczyć Twojej obecności, chcemy ją zawsze widzieć – i doceniać! I zawsze odwdzięczać! A najlepszym odwdzięczeniem się będzie pełne wykorzystanie otrzymanych darów – nasza zaangażowana współpraca z łaską Bożą!
      xJ

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.