Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Krzysztof Gałązka, należący w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Białej Podlaskiej. Życzę Mu trwania przy Panu. Zapewniam o modlitwie!
W dniu dzisiejszym, za pobożne nawiedzenie swojego kościoła parafialnego, można uzyskać tak zwany odpust Porcjunkuli. Należy wypełnić stałe warunki do uzyskania odpustu zupełnego.
Pamiętajmy w modlitwie o Pielgrzymach, wyruszających na Jasną Górę!
I przypominam o pierwszej sobocie miesiąca. Wspólnie wychwalajmy Maryję i uczcijmy Jej Niepokalane Serce!
A ja dzisiaj planuję dzień w Lublinie, u siebie, a o 18:00 – Msza Święta w Parafii Świętego Jana Kantego. Mam głosić słowo – o ile się coś nie zmieni. Gdyby ktoś chciał się ze mną łączyć, to zapraszam:
https://www.youtube.com/c/Parafia%C5%9BwJanaKantegowLublinie/streams
Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
A poniżej – jak co sobotę – słówko Kacpra. Serdecznie dziękuję za wierność podjętemu dobrowolnie zobowiązaniu. I za oryginalne myśli, poruszające serca, w każdym rozważaniu. Dzisiaj takim motywem jest refleksja o urządzaniu się „na wyjeździe”… Świetna myśl! Wielkie dzięki!
Zachęcam do tego, by słówko Kacpra nie tylko przeczytać, ale też w skupieniu posłuchać tego i innych słówek:
https://www.youtube.com/@kacpergrandczech
Zatem, co ważnego i konkretnego mówi do mnie Pan? Na co mi wyraźnie wskazuje – mi osobiście? Niech Duch Święty będzie natchnieniem i światłem!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Sobota 17 Tygodnia zwykłego, rok I,
2 sierpnia 2025.,
do czytań: Kpł 25,1.8–17; Mt 14,1–12
CZYTANIE Z KSIĘGI KAPŁAŃSKIEJ:
Pan powiedział do Mojżesza na górze Synaj: „Policzysz sobie siedem lat szabatowych, to jest siedem razy po siedem lat, tak że czas siedmiu lat szabatowych będzie obejmował czterdzieści dziewięć lat. Dziesiątego dnia, siódmego miesiąca zatrąbisz w róg. W Dniu Przebłagania zatrąbcie w róg w całej waszej ziemi. Będziecie święcić pięćdziesiąty rok, oznajmicie wyzwolenie w kraju dla wszystkich jego mieszkańców. Będzie to dla was jubileusz, każdy z was powróci do swej własności i każdy powróci do swego rodu. Cały ten rok pięćdziesiąty będzie dla was rokiem jubileuszowym, nie będziecie siać, nie będziecie żąć tego, co urośnie, nie będziecie zbierać nieobciętych winogron, bo to będzie dla was jubileusz, to będzie dla was rzecz święta. Wolno wam jednak będzie jeść to, co urośnie na polu.
W tym roku jubileuszowym każdy powróci do swej własności. Kiedy więc będziecie sprzedawać coś bliźniemu albo kupować coś od bliźniego, nie wyrządzajcie krzywdy jeden drugiemu. Ale odpowiednio do liczby lat, które upłynęły od jubileuszu, będziesz kupował od bliźniego, a on sprzeda tobie odpowiednio do liczby lat plonów. Im więcej lat pozostaje do jubileuszu, tym większą cenę zapłacisz, im mniej lat pozostaje, tym mniejszą cenę zapłacisz, bo ilość plonów on ci sprzedaje.
Nie będziecie wyrządzać krzywdy jeden drugiemu. Będziesz się bał Boga twego, bo Ja jestem Pan, Bóg wasz!”
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
W owym czasie doszła do uszu tetrarchy Heroda wieść o Jezusie. I rzekł do swych dworzan: „To Jan Chrzciciel. On powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim”.
Herod bowiem kazał pochwycić Jana i związanego wrzucić do więzienia. Powodem była Herodiada, żona brata jego Filipa. Jan bowiem upominał go: „Nie wolno ci jej trzymać”. Chętnie też byłby go zgładził, bał się jednak ludu, ponieważ miano go za proroka.
Otóż kiedy obchodzono urodziny Heroda, tańczyła córka Herodiady wobec gości i spodobała się Herodowi. Zatem pod przysięgą obiecał jej dać wszystko, o cokolwiek poprosi. A ona, przedtem już podmówiona przez swą matkę, powiedziała: „Daj mi tu na misie głowę Jana Chrzciciela”. Zasmucił się król. Lecz przez wzgląd na przysięgę i na współbiesiadników kazał jej dać. Posłał więc kata i kazał ściąć Jana w więzieniu. Przyniesiono głowę jego na misie i dano dziewczęciu, a ono zaniosło ją swojej matce.
Uczniowie zaś Jana przyszli, zabrali jego ciało i pogrzebali je; potem poszli i donieśli o tym Jezusowi.
A OTO SŁÓWKO KACPRA:
Czytając dzisiejsze czytanie z Księgi Kapłańskiej zacząłem się zastanawiać, jak jednym zdaniem ująć przesłanie, płynące z tego fragmentu. Jest tam dużo liczb, dużo założeń i wytycznych. Zacząłem również zastanawiać się nad tym, jaka jest natura Boga, ukazana w tym, co mówi dziś do Mojżesza. Czytając Pismo Święte, staram się zawsze zwracać uwagę właśnie na to, co konkretnie robi i mówi Bóg. Zatem, co mówi i czyni Jahwe w dzisiejszym czytaniu?
Przekazuje Mojżeszowi sposób, w jaki odbywać ma się świętowanie oraz przeżywanie jubileuszu przez naród wybrany. Dlaczego to robi? Myślę, że nasz Stwórca chce dać ludziom niejako powód do świętowania. Oczywiście, radość z tego, że Pan jest z nimi, cały czas powinna być nieprzerwana. Wiemy jednak, że jesteśmy ludźmi, którzy łatwo zapominają, co dobrego od Boga otrzymujemy. Łatwo się poddajemy i łatwo się buntujemy.
Jeśli tylko coś nie idzie po naszej myśli, zaraz pojawia się niepewność, lęk, złość i może nawet agresja. Bóg daje pewne wytyczne, żeby Izraelici mieli okazję do tego, by się jednoczyć i pamiętać o tym, co zawdzięczają Bogu. Takie świętowanie ma przynieść czas pokoju, pojednania oraz miłosierdzia. To wszystko, co otrzymują nieustannie od Boga, teraz sami mają.
Zauważmy, że Kościół nadal obchodzi lata jubileuszowe, które zwykle wiążą się z ważnymi rocznicami. Podobnie, jak jubileusz małżeński jest sposobnością do odnowienia miłości między dwojgiem ludzi. Choć często przez długi czas nosimy ciężar przeszłości, Bóg wciąż wybacza i zapomina o naszych winach. Obdarza nas nowymi szansami i pragnie, abyśmy z radością odzyskiwali wolność. Tradycja jubileuszów, znana już z Księgi Kapłańskiej, jest jednym z wyrazów Bożego miłosierdzia.
W dzisiejszej Ewangelii zaś przedstawiony jest znany nam fragment, opisujący skazanie Jana Chrzciciela na śmierć. Rozważając ten fragment, postawiłem sobie pytania o to, czy tej śmierci można było uniknąć? Wiemy, że Paweł i Piotr byli nieraz cudownie uwalniani z więzienia. Czy w sytuacji Jana Chrzciciela nie mogło również tak się stać? Tak po ludzku szkoda Jana, ponieważ na pewno mógł jeszcze pożyć i wiele dobrego zrobić.
Jak wiemy, Jezus – wszystko co mówił i co robił – konsultował z Bogiem Ojcem. Mamy więc pewność, że nie było planu cudownej ingerencji w ten proces. Może więc nasunąć nam się taki wniosek, że Jan Chrzciciel przyszedł na ziemię wykonać swoją pracę i wrócił do Pana. Jezus następnie kontynuował swoje dzieło, do którego Jan robił fundament.
Patrząc na moje życie – na to, jak się ono układa – również mam przekonanie, że jestem tu, na ziemi, i mogę coś zrobić dla Królestwa Niebieskiego. Mam tu dany czas, który mogę wykorzystać, aby opowiadać o tym, jaki jest Bóg i jak wiele dla mnie uczynił. Otrzymujemy wyposażenie, dary, charyzmaty, a tylko od nas zależy, jak i czy to wykorzystamy.
Zmagamy się z trudnościami, próbujemy poprawić nasz status społeczny, ekonomiczny, zdrowotny. Martwimy się o tak wiele, a jak Jezus mówi: «Potrzeba tak niewiele». Jeśli chociażby jedziemy na wakacje – na jakikolwiek wyjazd – i zatrzymujemy się w hotelu czy domku na kilka dni lub tygodni, to czy od razu planujemy zmienić wystrój jego wnętrza? Jedziemy zaraz do sklepu po meble, agd, rtv, wyposażenie? Ozdabiamy ten dom czy lokal swoimi zdjęciami, pamiątkami i urządzamy go tak, jakbyśmy mieli tam spędzić całe swoje życie?
Naturalnie, że nie. Zabieramy ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy i staramy się przeżyć ten czas na wyjeździe jak najlepiej, jak najefektywniej. I teraz: czy z naszym pobytem na ziemi nie jest odrobinę tak, jak w przytoczonym przykładzie? Rodzimy się tutaj, wychowujemy i spędzamy nasze życie na różnych aktywnościach. Jedni żyją do późnej starości – inni umierają bardzo młodo. Przyczyn jest bardzo wiele, ale łączy je jeden fakt: nikt nie zna terminu odejścia z tego świata. Dla wielu – jak nie dla każdego – godzina śmierci jest zaskoczeniem i czasem, który przyszedł zdecydowanie za szybko. Jeśli jednak mamy relację z Panem, to wiemy, dokąd zmierzamy – i wiemy, że ten czas tu, na ziemi, nie oznacza końca, a bezpośrednie spotkanie z naszym Panem i Ojcem.
Drodzy, dzisiaj chciałbym zachęcić Was do przemyślenia, czy w naszym życiu nie planujemy za bardzo, jak urządzić się na „wyjeździe”, a mniej patrzymy, jak będzie, gdy znajdziemy się w domu Ojca. Może właśnie powinniśmy bardziej skupić się na odpowiednim przeżyciu tego czasu, który został nam dany tu, na ziemi, a mniej na tym, jak tu się urządzić, żeby było nam wygodnie – jakbyśmy mieli zostać tu na zawsze.
Budujmy relacje z ludźmi, pomagajmy sobie, troszczmy się o siebie, ponieważ wszyscy pielgrzymujemy do tego samego miejsca. Zachęcam Cię, abyś w tym tygodniu chociaż jednej osobie powiedział o tym, jak wielki i kochany jest nasz Bóg. Opowiedz, jak wiele od niego otrzymujesz i dziękuj Bogu za to, że Cię odnalazł i prowadzi Cię do swojej Owczarni.