Czy jestem skromny?…

C

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę urodzin przeżywa Julia Fabisiak – Córka Moderatora naszego bloga, Krzysztofa i Jego Żony, Magdaleny. Niech Pan sam błogosławi Jubilatce, Jej Rodzicom i Bratu! Niech udzieli Jej i Im wszystkich swoich łask! Zapewniam o modlitwie!

A ja pozdrawiam Was dzisiaj z Lublina, skąd jeszcze przed południem wyjeżdżam do Siedlec, odwiedzając po drodze Panią Doktor – moją Dentystkę. A potem, w Siedlcach – czas na różne prace i modlitwę!

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Poniżej zaś – słówko Szymona. Już trzecie. Dzisiaj w sposób bardzo prosty i szczery – żeby nie powiedzieć: skromny – Szymon mówi nam dzisiaj o… skromności. Bardzo przekonująco – po gruntownym i głębokim przemyśleniu tematu. I w bardzo ścisłym odniesieniu do dzisiejszych czytań. Wielkie dzięki Szymonowi za podzielenie się z nami bogactwem swego serca!

Zatem, co dzisiaj Pan mówi osobiście do mnie? Z jakim przesłaniem zwraca się właśnie i tylko do mnie? Duchu Święty, przyjdź i rozjaśnij umysły i serca!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Wtorek 18 Tygodnia zwykłego, rok I,

5 sierpnia 2025.,

do czytań: Lb 12,1-13; Mt 14, 22-36

CZYTANIE Z KSIĘGI LICZB:

Miriam i Aaron mówili źle o Mojżeszu z powodu Kuszytki, którą wziął za żonę. Rzeczywiście bowiem wziął za żonę Kuszytkę. Mówili: „Czyż Pan mówił z samym tylko Mojżeszem? Czy nie mówił również z nami?” A Pan to usłyszał. Mojżesz zaś był człowiekiem bardzo skromnym, najskromniejszym ze wszystkich ludzi, jacy żyli na ziemi. I zwrócił się nagle Pan do Mojżesza, Aarona i Miriam: „Przyjdźcie wszyscy troje do Namiotu Spotkania”.

I poszli wszyscy troje, a Pan zstąpił w słupie obłoku, zatrzymał się u wejścia do namiotu i zawołał na Aarona i Miriam. Gdy obydwoje podeszli, rzekł: „Słuchajcie słów moich: Jeśli jest u was prorok, objawię mu się przez widzenia, w snach będę mówił do niego. Lecz nie tak jest ze sługą moim, Mojżeszem. Uznany jest za wiernego w całym moim domu. Twarzą w twarz mówię do niego, w sposób jawny, a nie przez wyrazy ukryte. On też postać Pana ogląda. Czemu ośmielacie się o moim słudze, o Mojżeszu, źle mówić?” I zapalił się gniew Pana przeciw nim. Odszedł Pan, a obłok oddalił się od namiotu, lecz oto Miriam stała się nagle biała jak śnieg, od trądu.

Gdy Aaron do niej się zwrócił, spostrzegł, że była trędowata. Wtedy rzekł Aaron do Mojżesza: „Proszę, panie mój, nie karz nas za grzech, któregośmy się nierozważnie dopuścili, i jesteśmy winni. Nie dopuść, by ona stała się jak martwy płód, który na pół zgniły wychodzi z łona swej matki”. Wtedy błagał Mojżesz głośno Pana: „O Boże, spraw, proszę, by znowu stała się zdrowa”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Skoro tłum został nakarmiony, Jezus zaraz przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny.

Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli.

Wtedy Jezus odezwał się do nich: „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się”.

Na to odpowiedział Piotr: „Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie”.

A On rzekł: „Przyjdź”.

Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: „Panie, ratuj mnie”.

Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: „Czemu zwątpiłeś, małej wiary?”

Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: „Prawdziwie jesteś Synem Bożym”.

Gdy się przeprawili, przyszli do ziemi Genezaret. Ludzie miejscowi, poznawszy Go, rozesłali posłańców po całej tamtejszej okolicy, znieśli do Niego wszystkich chorych i prosili, żeby przynajmniej frędzli Jego płaszcza mogli się dotknąć; a wszyscy, którzy się Go dotknęli, zostali uzdrowieni.

A OTO SŁÓWKO SZYMONA:

Dzisiejsze Słowo Boże mówi nam o skromności. W pierwszym czytaniu mamy takie zdanie: Mojżesz zaś był człowiekiem bardzo skromnym, najskromniejszym ze wszystkich ludzi, jacy żyli na ziemi.

Z czym kojarzy nam się skromność? Czy przypadkiem nie jest tak, że ludzie skromni, którzy wierzą w Boga, postrzegani są jako osoby, które nie chcą się narzucać, za bardzo nie mają swojego zdania i wszystko im jedno; jako ci, którzy muszą znać swoje „miejsce w szeregu” i nigdy o nich świat nie usłyszy. Czy Mojżesz taki był? Taki, któremu wszystko jedno, o którym nikt nie słyszał?

Zdecydowanie nie! Przecież to on wyprowadził swój lud z Egiptu, to on dyskutował z faraonem, to on rozwiązywał spory, pojawiające się w narodzie wybranym; to w końcu jego historia została zapisana na kartach Starego Testamentu. Czy osoba, której wszystko jedno i która musi unikać rozgłosu – mogłaby uczynić tak wiele?

Mojżesz był przywódcą, a pomimo tego był najskromniejszym człowiekiem na ziemi. Jakże bardzo tej skromności brakuje dzisiejszym naszym przywódcom! I nie chodzi mi tylko o polityków czy osoby rządzące krajami – o nich również – ale myślę tutaj o pojedynczych osobach, które pracują z ludźmi i mają nad nimi pieczę: czy to w miejscu pracy, we wspólnocie, czy w jakimś wspólnym przedsięwzięciu.

Ale wracając do Mojżesza: Jak wielka musiała być jego skromność! Na pewno tak wielka, że podobała się Bogu, który ujął się za swoim skromnym sługą, kiedy to szemrali przeciwko niemu. Mojżesz był kimś więcej, niż prorokiem – miał on prawdziwą i bardzo realną relację z Bogiem: Twarzą w twarz mówię do niego – w sposób jawny, a nie przez wyrazy ukryte.

Tak wielki człowiek w oczach Boga nie może być poniżany i to właśnie zostało potwierdzone, kiedy to rodzeństwo Mojżesza szemrało przeciwko niemu. Miriam i Aaron nie byli jakimiś przypadkowymi ludźmi: Aaron był kapłanem, a Miriam prorokinią, czyli również żyli blisko Boga, a mimo to dosięgła ich kara. A może właśnie dlatego dosięgła ich taka kara.

Nie wiadomo dokładnie, dlaczego akurat tylko Miriam spotkała kara trądu, lecz Aaron – widząc siostrę – bardzo szybko się reflektuje i nie próbuje się usprawiedliwiać, dyskutować, tylko z pokorą przyznaje się do winy i prosi o cofnięcie kary. Wiemy jednak, że Miriam musiała zostać wygnana z obozu na siedem dni.

Nisko upaść mogą tylko ci, którzy stoją wysoko, ale jeśli takie osoby powstają, to tylko z większą pokorą. Nie wiadomo, jak zakończyły się prośmy Mojżesza o uzdrowienie siostry, ale wiemy, że Miriam jest wspominana jeszcze w 20 rozdziale Księgi Liczb, kiedy to umiera i zostaje pochowana w Kadesz, przez swoich…

Dzisiejsza Ewangelia tylko kontynuuje wątek skromności. Po wielkim cudzie rozmnożenia chleba Jezus odprawił ludzi i poszedł się modlić. Próbowano Go nawet obwołać królem (J 6,15), Jezus jednak nie szukał rozgłosu. Nawet swoim uczniom kazał odpłynąć na drugi brzeg, może chciał ich uchronić przed popadnięciem w pychę.

Dalej Ewangelia opowiada o tym, jak Jezus kroczy po wodzie. Jednak najciekawszy jest ten moment, kiedy to Piotr odzywa się do Jezusa: Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie. Czy Piotr w tym momencie próbuje wystawić Boga na próbę? Może właśnie tak było. Ale myślę, że to bardziej Chrystus wystawił na próbę Piotra – na próbę wiary.

Jak często my, zafascynowani Chrystusem, próbujemy zrobić ten pierwszy krok ku Niemu, przez chwilę nawet się udaje, ale w pewnym momencie zaczyna brakować wiary i człowiek zaczyna się topić. Jak często obiecujemy sobie i Bogu, że więcej czegoś nie zrobimy, że wyrzekamy się tego grzechu na zawsze – gdy tymczasem mija moment i znów się w nim topimy.

Na szczęście, Pan jest cierpliwy i to On wyciąga natychmiast rękę, by nas chwycić. Ale On tylko ją wyciąga, ponieważ daje nam pełną wolność, stąd też już tylko od nas samych zależy, czy ją chwycimy. Myślę jednak, że prędzej czy później – kiedy już zabraknie powietrza w płucach, opadną siły – ta ręka, wyciągnięta przez Jezusa, zostanie najpierw dostrzeżona, a później chwycona przez człowieka. Ważne, by się nie upierać ciągle przy swoim, ale z pełną skromnością – dać sobie pomóc…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.