Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają Magdalena i Krzysztof Fabisiakowie, czyli Moderator naszego bloga i Jego Żona. Dziękując nie tylko za opiekę nad blogiem, ale i za naszą wieloletnią dobrą znajomość, życzę ciągłego wzmacniania się i wzrostu miłości do Boga i miłości wzajemnej. Zapewniam o modlitwie!
Urodziny natomiast przeżywa Kamila Kowalczyk – Studentka UMCS, ale pochodząca z naszej Diecezji; w swoim czasie: Uczestniczka naszych audycji w Katolickim Radiu Podlasie i niektórych naszych wyjazdów. Dziękując Jej za wielorakie, twórcze zaangażowanie, życzę wszelkich Bożych darów. I także zapewniam o modlitwie!
I pozdrawiam Was z Siedlec, skąd zaraz udam się do Garwolina, na spotkanie w ramach Duszpasterstwa Niewidomych i Niedowidzących, z okazji tak zwanego Dnia Białej Laski, obchodzonego właśnie w tym tygodniu – świeckiego święta tegoż właśnie Środowiska, które jednak na szczęście włącza w to swoje świętowanie także element religijny. Tak jest zresztą od lat.
Dlatego dzisiaj spotykamy się na Mszy Świętej w Kolegiacie garwolińskiej – właśnie ze Wspólnotą garwolińską, dokąd jednak udam się z Panią Anią Gębką, Szefową Wspólnoty siedleckiej, i Panią Krysią Kulik – a w środę, w Kaplicy naszego Duszpasterstwa, Spotkanie Wspólnoty siedleckiej. Temu naszemu świętowaniu patronuje i błogosławi Ksiądz Profesor Andrzej Gałka, Krajowy Duszpasterz Niewidomych i Niedowidzących, którego każdorazowo powiadamiam o takich inicjatywach. Tak też jest i w tym roku.
A ja zajmuję się tym, ponieważ jestem Diecezjalnym Duszpasterzem tego Środowiska. Ale o tym chyba wiecie.
Bardzo jestem wdzięczny zarówno Wspólnocie siedleckiej, jak i Wspólnocie garwolińskiej, za te kilkukrotne w ciągu roku spotkania, w tym także: za lipcowe pielgrzymki do różnych Sanktuariów. A te Pielgrzymki obie Wspólnoty organizują razem. Niech Bóg będzie uwielbiony w tym śmiałym i radosnym zaangażowaniu.
Po Spotkaniu, wracam z Paniami Anią i Krysią do Siedlec, aby zająć się bieżącymi sprawami.
Teraz natomiast zapraszam już do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co Pan do mnie dzisiaj konkretnie mówi, co mi na dziś wskazuje jako główną myśl, główne przesłanie? Duchu Święty, natchnij i poprowadź!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Poniedziałek 28 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie Bł. Honorata Koźmińskiego, Kapłana,
13 października 2025.,
do czytań: Rz 1,1–7; Łk 11,29–32
POCZĄTEK LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Paweł, sługa Chrystusa Jezusa, z powołania apostoł, przeznaczony do głoszenia Ewangelii Bożej, którą Bóg przedtem zapowiedział przez swoich proroków w Pismach świętych.
Jest to Ewangelia o Jego Synu pochodzącym według ciała z rodu Dawida, a ustanowionym według Ducha Świętości przez powstanie z martwych pełnym mocy Synem Bożym, o Jezusie Chrystusie, Panu naszym. Przez Niego otrzymaliśmy łaskę i urząd apostolski, aby ku chwale Jego imienia pozyskiwać wszystkich pogan dla posłuszeństwa wierze. Wśród nich jesteście i wy powołani przez Jezusa Chrystusa.
Do wszystkich przez Boga umiłowanych, powołanych świętych, którzy mieszkają w Rzymie: łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić: „To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia. Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz”.
Słuchając obu dzisiejszych czytań mszalnych, z pewnością zauważymy różnicę w sposobie odnoszenia się do słuchaczy – czy może lepiej powiedzieć: podopiecznych, wychowanków, uczniów – przez Świętego Pawła i przez Jezusa.
Paweł zwraca się do wiernych Gminy chrześcijańskiej w Rzymie, najpierw przedstawiając siebie – jako Autora Listu – ale też od razu wskazując na swoją funkcję, na swoje zadanie, jakie w Kościele powierzył mu Pan, a które to zadanie jest jednocześnie upoważnieniem do tego, by w ogóle zabierał głos w taki autorytatywny sposób, w jaki to czyni, i kierował jakiekolwiek swoje pouczenia do wiernych tej czy innej Gminy chrześcijańskiej. W tym przypadku – rzymskiej.
Tak zaczyna się praktycznie każdy List Pawła, jaki odnajdujemy w Nowym Testamencie. Dzisiaj wyraża to w słowach: Paweł, sługa Chrystusa Jezusa, z powołania apostoł, przeznaczony do głoszenia Ewangelii Bożej, którą Bóg przedtem zapowiedział przez swoich proroków w Pismach świętych.
Potem mamy kilka zdań o samej Ewangelii, którą głosił – czymże ona jest i dlaczego warto ma on ją głosić. Apostoł pisze: Jest to Ewangelia o Jego Synu pochodzącym według ciała z rodu Dawida, a ustanowionym według Ducha Świętości przez powstanie z martwych pełnym mocy Synem Bożym, o Jezusie Chrystusie, Panu naszym. Przez Niego otrzymaliśmy łaskę i urząd apostolski, aby ku chwale Jego imienia pozyskiwać wszystkich pogan dla posłuszeństwa wierze. Wśród nich jesteście i wy powołani przez Jezusa Chrystusa.
Zatem, jest to wyraźne stwierdzenie, dotyczące samej Ewangelii, ale znowu mamy nawiązanie do tego upoważnienia, jakie Paweł posiada, by pozyskiwać ludzi dla Chrystusa. Wśród tych ludzi są także Adresaci Listu, do których Apostoł zwraca się bardzo serdecznie: Do wszystkich przez Boga umiłowanych, powołanych świętych, którzy mieszkają w Rzymie: łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa.
Pamiętajmy, że określenie: «święci» stosowano wówczas w odniesieniu do chrześcijan, a więc ludzi żyjących jeszcze na tym świecie, a nie dopiero tych zbawionych. Do tamtych też, ale to już tutaj, na ziemi, chrześcijanie – przyjaciele Jezusa Chrystusa, Jego wyznawcy, uczniowie i naśladowcy – określali siebie mianem «świętych».
Czy dzisiejsi przyjaciele Jezusa Chrystusa – Jego wyznawcy, uczniowie i naśladowcy – mogą się tak nawzajem określać? Czy może – niestety – bliżej im do tych, o których Jezus dzisiaj w Ewangelii mówi: To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia.
A dalej – jak się wydaje – jeszcze mocniej i dosadniej: Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz.
Otóż, właśnie! Wyraźnie widzimy wspomnianą na początku różnicę w tonie wypowiedzi Jezusa – w stosunku do tonu wypowiedzi Pawła. Ale nie dało się inaczej, skoro tym, którym się wydawało, że są tak blisko Boga i na takich wyjątkowych warunkach w relacjach z Nim funkcjonują, iż zbawienie mają już „w kieszeni”, Jezus musiał dzisiaj powiedzieć, że zostaną potępieni przez pogan, a więc ludzi, którzy nie wyznawali wiary w Boga JAHWE, w Boga jedynego, bo Go może nawet nie znali, ale otworzyli na Niego serce i przez to stali się Mu bliżsi, aniżeli ci właśnie „etatowi” Jego wyznawcy, którzy tak naprawdę za nic Go sobie mają i traktują jak służącego, który ma spełniać ich zachcianki i być na ich zawołanie.
Tak, na zawołanie – chociażby w kwestii cudów, które Jezus miałby czynić na ich „pstryknięcie palcem”! O tym dzisiaj nie słyszymy, bo nie zostało to zawarte w czytaniu ewangelicznym, ale gdybyśmy przeczytali opis tego samego wydarzenia u innych Ewangelistów, to przekonalibyśmy się, że Jezusowe słowa o «plemieniu przewrotnym», żądającym znaku, są reakcją właśnie na to, że to «przewrotne plemię» rzeczywiście chciało sobie zobaczyć – ot, tak sobie – jakiś znak. Tak na zawołanie. Bo im się tak zachciało. Bo chcieli jakiejś sensacyjki, dobrej zabawy!
A przecież Jezus nie czynił żadnych znaków i cudów „ot, tak sobie”, tylko dla pogłębienia wiary swoich słuchaczy – czy, jak kto woli, uczniów, wyznawców, za jakich na pewno Jezus chciał uważać wszystkich tych, do których mówił. Niestety, sądząc po tym nastawieniu, jakie tu dzisiaj widzimy, oni sami nie za bardzo tego chcieli…
Drodzy moi, to jest bardzo jasne wskazanie dla nas, którzy na każdej Mszy Świętej jesteśmy świadkami wielkiego cudu – cudu Przemiany eucharystycznej – a w konfesjonale doświadczamy cudu uwolnienia z brzemienia grzechu; a na co dzień doświadczamy tak wielu większych i mniejszych cudów, w postaci chociażby niezwykłych zwrotów akcji, rozwiązywania trudnych problemów, niespodziewanych gestów miłości i dobroci ze strony ludzi, jakiejś konkretnej pomocy w potrzebie; czy czego by tu jeszcze nie wymienić… Przez te wszystkie cuda i znaki Pan naprawdę do nas mówi.
Tylko czy my je dostrzegamy, czy może ciągle nam za mało, albo uznajemy, że to nie jest to, czego byśmy chcieli, albo nie takie, albo nie w tym czasie, który by nam odpowiadał?… Jako chrześcijanie, całą naszą wiarę budujemy właśnie na największym cudzie wszech czasów i wszechświata, jakim jest Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa!
Warto o tym pamiętać, Drodzy moi, że jesteśmy uczniami i wyznawcami największego Zwycięzcy, jaki kiedykolwiek chodził po tym świecie, a który tego swego Zwycięstwa dokonał dla nas i dla naszego zbawienia! I dlatego na ten dar, na ten cud – i na te wszystkie cuda, dziejące się na co dzień w naszym życiu – mamy odpowiadać tym właśnie, że będziemy naprawdę ludźmi świętymi! I to nie tylko z nazwy.
Przykład takiego właśnie codziennego dążenia do świętości – i konkretnej pomocy innym, by ją osiągali – odnajdujemy w świadectwie życia i posługi Patrona dnia dzisiejszego, Błogosławionego Ojca Honorata Koźmińskiego, Kapucyn. Co o nim wiemy?
Jako Wacław Koźmiński, urodził się w rodzinie inteligenckiej, w dniu 16 października 1829 roku, w moim rodzinnym mieście, Białej Podlaskiej. Był bardzo zdolny! Po ukończeniu gimnazjum w Płocku, studiował na wydziale budownictwa warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych. Będąc w gimnazjum, zaniechał jednak praktyk religijnych, a w czasie studiów zupełnie stracił wiarę.
23 kwietnia 1846 roku, został aresztowany pod zarzutem udziału w spisku i osadzony w X pawilonie Cytadeli Warszawskiej. Wówczas ciężko zachorował. Powracając do zdrowia, przemyślał dokładnie swoje życie i nawrócił się. Uwolniony z więzienia po blisko roku, podjął dalsze studia, a jednocześnie prowadził bardzo surowy tryb życia. Po ukończeniu studiów, w dniu 8 grudnia 1848 roku, wstąpił do zakonu kapucynów. Już 21 grudnia tegoż roku, przyjął habit zakonny i otrzymał imię Honorat. Pierwszą profesję złożył dokładnie rok później.
Chociaż pragnął być jedynie bratem zakonnym, przełożeni polecili mu przygotowywać się do kapłaństwa. Po ukończeniu studiów teologicznych, przyjął święcenia kapłańskie, w dniu 27 listopada 1852 roku. Wkrótce został mianowany profesorem retoryki oraz sekretarzem prowincjała, wykładowcą teologii, nadzwyczajnym rekolekcjonistą i spowiednikiem wielu ludzi szczerze się nawracających. Zasłynął na całą Warszawę jako znakomity rekolekcjonistą i misjonarz ludowy.
Pracując w Trzecim Zakonie Świętego Franciszka, gorliwie działał w różnych kościołach stolicy. Swoją głęboką religijnością i troską o człowieka zjednywał wielu ludzi dla Chrystusa. W 1861 roku, po kasacie zakonów przez władze carskie, Ojciec Honorat został przewieziony do Zakroczymia pod Warszawą. Pomimo trudnych warunków, tworzył tam dalej grupy tercjarek. Około 1889 roku zwrócił się do Stolicy Apostolskiej o zatwierdzenie pierwszych zgromadzeń bezhabitowych. W tym też samym roku uzyskał aprobatę. Dzięki temu powstało dwadzieścia sześć stowarzyszeń tercjarskich, z których na przestrzeni lat uformowało się szesnaście zgromadzeń zakonnych.
Ojciec Honorat stał się odnowicielem życia zakonnego i twórcą jego nowej formy, zbliżonej do dzisiejszych instytutów świeckich. Poprzez swoje duchowe córki i synów starał się docierać do wszystkich środowisk i odradzać w społeczeństwie ducha gorliwości pierwszych chrześcijan. Kierował tymi wspólnotami przez konfesjonał i korespondencję, ponieważ rząd carski nie pozwalał na formowanie się nowych zakonów, zaś w roku 1864 skasował zakon kapucynów, pozostawiając tylko klasztor w Nowym Mieście nad Pilicą. Spośród powstałych wówczas, do dziś istnieją trzy zgromadzenia habitowe i czternaście bezhabitowych.
Zgromadzenia Ojca Honorata podejmowały prace charytatywne i apostolskie – między innymi – wśród młodzieży szkolnej i rzemieślniczej, w fabrykach, wśród ludu wiejskiego, w przytułkach dla ludzi starych i upośledzonych. Niestety, gdy w 1893 roku, na terenie Królestwa powstał ruch mariawitów, zaszkodził on opinii Ojca Honorata. W związku z tym, w 1908 roku biskupi zreorganizowali jego zgromadzenia. Stolica Apostolska zatwierdziła ich postanowienie, zalecając Ojcu Honoratowi powstrzymanie się od dalszego kierowania nimi. Przyjął on to z pokorą i posłuszeństwem.
Ostatecznie osiadł w Nowym Mieście nad Pilicą. Tam też, w 1895 roku, został komisarzem generalnym polskiej prowincji kapucynów, przyczyniając się do znacznego rozwoju zakonu. Jednocześnie prowadził intensywną pracę pisarską, zabierał głos w aktualnych sprawach, zajmował się zagadnieniami społecznymi. Był człowiekiem wielkiej gorliwości, jeśli chodzi o zbawienie dusz. Wiele godzin spędzał w konfesjonale. Praktykował surowe umartwienia, sporo czasu spędzał na modlitwie.
Pozbawiony z czasem słuchu i cierpiący fizycznie, resztę swego życia spędził na modlitwie i kontemplacji. Wyczerpany pracą apostolską, zmarł w opinii świętości, w dniu 16 grudnia 1916 roku. W dniu 16 października 1988 roku, w dziesiątą rocznicę swego Pontyfikatu, beatyfikował go Jan Paweł II.
A oto co nasz dzisiejszy Patron sam pisał w dziele zatytułowanym „O zgromadzeniach ukrytych przed światem”: „Życie zakonne jest instytucją Boską i ustać nie może, bo bez niego nie mogłaby być wypełniona Ewangelia Święta. Dlatego Duch Święty nie przestaje wzbudzać powołań do tego życia nawet w czasie prześladowania. Gdy więc dusze tak powołane nie mogą mieć sposobności poświęcenia się jawnie Bogu, dla braku klasztorów, muszą obmyślać sposoby służenia Bogu skrycie.
Bez nich nie byłoby dusz, które by z miłości Boga opuszczały ojca, matkę, brata, siostrę, żonę, męża, dzieci, dom i rolę dla zachowania rad ewangelicznych; które by żyły w czystości i zapierały się siebie, żyjąc pod posłuszeństwem i opuszczając świat i wszystko, co jest na świecie; żyły w ubóstwie i szukając tylko królestwa Bożego i sprawiedliwości Jego, resztę miały z Opatrzności Bożej dodane, jak to wszystko zaleca Ewangelia Święta, a tylko w zgromadzeniach zakonnych znaleźć można.
Głównym zadaniem ukrytych zgromadzeń jest najgłębsze ukrycie przed światem swego powołania, złożenie z siebie ofiary Bogu – ale tak, aby o tej ofierze nikt z ludzi nie wiedział. Bo jeśli dobrze jest ukrywać dary Boże, to czyż nie należy ukryć głęboko tego daru, tej łaski nad łaskami, jaką jest powołanie, aby ono było tajemnicą między nami i Bogiem, aby pochwały ludzkie tej ofiary nie zbrudziły, aby ją czystą i niepokalaną dochowano do końca. […]
Ukrycie przed światem, to życie ciche, pracowite, to bohaterskie nieraz poświęcenie się dla Boga, nikomu nie znane, tylko Bogu, nie uczczone przez nikogo, owszem – zewsząd spotykające się ze śmiechem i wzgardą ludzi, jest największą ozdobą tych zgromadzeń, jest ich pięknością. […]
Ukrycie przed światem jest najdoskonalszym środkiem osiągnięcia wpływu na innych, do rozszerzania wszędzie królestwa Bożego i szukania dusz ginących, do zaciągnięcia po całej ziemi zbawczych sieci Chrystusowych, do rozjaśniania wszelkich ciemności, przedostania się wszędzie światła Bożego i rozrzucenia wszędzie płomyków Bożej miłości.” Tyle z pism Błogosławionego Ojca Honorata Koźmińskiego.
Wsłuchani w te jego słowa, wpatrzeni w przykład jego świętości, jak wreszcie także zasłuchani w słowo Boże dzisiejszej liturgii, zapytajmy samych siebie raz jeszcze o nasze codzienne pragnienie świętości i dążenie do niej…
Szkoła Różańcowa
Nauczycielka: Najświętsza Maryja Panna
Podręcznik: Św. Jan Paweł II „Rosarium Virginis Mariae”
Zeszyt zadań: https://caritas.pl/duchowosc/rozaniec/
Modlę się na różańcu w kościele przed mszą, wspólnie z innymi, a także indywidualnie w domu. Nie ma dnia bez różańca.
Pozdrowienia składane Maryi przez Archanioła Gabriela i św. Elżbietę, nawet bez różańca w ręku, mają ogromną moc Ducha Świętego.
Wieczorem, kiedy cierpię na bezsenność, leżąc w łóżku, modlę się na głos, a potem po cichu „Ave Maria” po łacinie. To pomaga mi zasnąć.