To już 15 lat!!!

T

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym – na naszym forum – całkiem niemały jubileusz: PIĘTNASTA ROCZNICA POWSTANIA BLOGA! Z całego serca dziękuję wszystkim Współautorom, Komentatorom i Czytelnikom – za codzienne tworzenie jego dobra duchowego i intelektualnego, a Moderatorowi za opiekę techniczną. W najbliższym czasie odprawię Mszę Świętą w intencji całego Dzieła i wszystkich Jego Uczestników: obecnych i tych, którzy kiedykolwiek z nami byli, choćby krótko. Także za tych trudnych…

Ponieważ zaś nasz blog zaczął funkcjonować w to właśnie liturgiczne wspomnienie, przeto rok temu ogłosiłem ŚWIĘTYCH PIERWSZYCH MĘCZENNIKÓW POLSKI: BENEDYKTA, JANA, MATEUSZA, IZAAKA I KRYSTYNA – PATRONAMI NASZEGO BLOGA. Przyznaję, że nie za często o tym wspominałem, ale od tego roku, po dzisiejszym jubileuszu, już im nie dam spokoju…

A u mnie dzisiaj – dyżur duszpasterski na Wydziale przy ulicy Żytniej, który jednak skrócę, bo o 15:00 spodziewam się wizyty Dominika Demianiuka i Natalki Młynarek, którzy już pojutrze zawrą sakramentalne Małżeństwo – aby odbyć dzisiaj Spowiedź generalną. Przyjedzie z Nimi Maksymilian Lipka – Ich Świadek. Zarówno Dominik, jak i Maksymilian, należą do FORMACJI «SPE SALVI», a Maksymilian jest jej Liderem.

Dlatego całą FORMACJĄ przeżywamy mocno to wydarzenie, odprawiając chociażby Nowennę, przygotowującą do niego. W tym duchu odmawiamy od 6 listopada Litanię Loretańską do Najświętszej Maryi Panny. I przygotowujemy się do uroczystego przeżycia samej Uroczystości.

Natomiast dzisiaj wszyscy łączymy się duchowo! W czasie tegoż Spotkania, kiedy jedna Osoba będzie się spowiadała, dwie pozostałe będą się modlić w Kaplicy. Potem Msza Święta, potem obiadzik – i rozmowa o kwestiach organizacyjnych i liturgicznych sobotniej Uroczystości. Poprosiłem dzisiaj naszą FORMACJĘ o intensywną modlitwę za Narzeczonych, ale prosiłem o modlitwę także za mnie, abym dobrze wywiązał się ze stojących przede mną – tak zaszczytnych zadań.

A teraz już zapraszam do wsłuchania się w Boże słowo dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

poniżej – pomimo czwartku – nie ma słówka Janka, bo bieżące sprawy nie pozwoliły Mu na jego przygotowanie. Ale – proszę się nie martwić! Słówko Janka będzie jutro!

Zatem, co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim bardzo osobistym i konkretnym przesłaniem zwraca się do mnie? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Czwartek 32 Tygodnia zwykłego, rok I,

Wspomnienie Świętych Pierwszych Męczenników Polski:

Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna,

13 listopada 2025., 

do czytań: Mdr 7,22–8,1; Łk 17,20–25

CZYTANIE Z KSIĘGI MĄDROŚCI:

Jest bowiem w Mądrości duch rozumny, święty,

jedyny, wieloraki, subtelny,

rączy, przenikliwy, nieskalany,

jasny, niecierpiętliwy, miłujący dobro, bystry,

niepowstrzymany, dobroczynny, ludzki,

trwały, niezawodny, beztroski,

wszechmogący i wszystkowidzący,

przenikający wszelkie duchy

rozumne, czyste i najsubtelniejsze.

Mądrość bowiem jest ruchliwsza od wszelkiego ruchu

i przez wszystko przechodzi i przenika dzięki swej czystości.

Jest bowiem tchnieniem mocy Bożej

i przeczystym wypływem chwały Wszechmocnego,

dlatego nic skażonego do niej nie przylgnie.

Jest odblaskiem wieczystej światłości,

zwierciadłem bez skazy działania Boga,

obrazem Jego dobroci.

Jedna jest, a wszystko może,

pozostając sobą, wszystko odnawia,

a przez pokolenia zstępując w dusze święte,

wzbudza przyjaciół Bożych i proroków.

Bóg bowiem miłuje tylko tego,

kto przebywa z Mądrością.

Bo ona piękniejsza niż słońce

i wszelki gwiazdozbiór.

Porównana ze światłością uzyska pierwszeństwo,

po tamtej bowiem nastaje noc,

a Mądrości zło nie przemoże.

Sięga potężnie od krańca do krańca

i włada wszystkim z dobrocią.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: „Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: «Oto tu jest» albo: «tam». Oto bowiem królestwo Boże jest pośród was”.

Do uczniów zaś rzekł: „Przyjdzie czas, kiedy zapragniecie ujrzeć choćby jeden z dni Syna Człowieczego, a nie zobaczycie. Powiedzą wam: «Oto tam» lub: «oto tu». Nie chodźcie tam i nie biegnijcie za nimi. Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego krańca widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego.

Wpierw jednak musi wiele wycierpieć i być odrzuconym przez to pokolenie”.

Bardzo bogata jest charakterystyka Mądrości – w Księdze Mądrości. Przekonujemy się o tym od kilku dni, słuchając kolejnych jej fragmentów, w pierwszych czytaniach. Dzisiaj jednak wyjątkowo dużo różnych aspektów zostało poruszonych. Najpierw – bardzo ciekawa i oryginalna „lista” cech, charakteryzujących Mądrość. Jak słyszymy, jest […] w Mądrości duch rozumny, święty, jedyny, wieloraki, subtelny, rączy, przenikliwy, nieskalany, jasny, niecierpiętliwy, miłujący dobro, bystry, niepowstrzymany, dobroczynny, ludzki, trwały, niezawodny, beztroski, wszechmogący i wszystkowidzący, przenikający wszelkie duchy rozumne, czyste i najsubtelniejsze.

Jesteśmy w stanie wyobrazić sobie tego «ducha», który jest w Mądrości, albo może samą Mądrość, tak opisaną? Oczywiście, to nie będzie łatwe, bo nawet sama mnogość owych określeń tego zadania nie ułatwia, ale zapewne rysuje się przed naszymi oczami jakiś byt przenikający inne byty i przewyższający je swoim wyjątkowym charakterem, swoją – by się tak wyrazić – niezależnością, swoją „nieuchwytnością”…

Zresztą, kolejne zdania zdają się to potwierdzać: Mądrość bowiem jest ruchliwsza od wszelkiego ruchu i przez wszystko przechodzi i przenika dzięki swej czystości. Jest bowiem tchnieniem mocy Bożej i przeczystym wypływem chwały Wszechmocnego, dlatego nic skażonego do niej nie przylgnie.

I właśnie – mamy już tu odniesienie do Osoby Boga, które dostrzegamy także w kolejnych wersach: Jest odblaskiem wieczystej światłości, zwierciadłem bez skazy działania Boga, obrazem Jego dobroci. Jedna jest, a wszystko może, pozostając sobą, wszystko odnawia, a przez pokolenia zstępując w dusze święte, wzbudza przyjaciół Bożych i proroków. Bóg bowiem miłuje tylko tego, kto przebywa z Mądrością.

A w ostatnich zdaniach dzisiejszego pierwszego czytania mamy ukazaną wielkość tejże Bożej Mądrości. Bardzo dobrze, że właśnie takie słowa stanowią zwieńczenie dzisiejszego pierwszego czytania: Bo ona piękniejsza niż słońce i wszelki gwiazdozbiór. Porównana ze światłością uzyska pierwszeństwo, po tamtej bowiem nastaje noc, a Mądrości zło nie przemoże. Sięga potężnie od krańca do krańca i włada wszystkim z dobrocią.

Teraz więc należałoby postawić pytanie, które chyba samo się nasuwa: to w końcu czymże jest ta Mądrość, tak ciekawie opisywana, tak wielorako charakteryzowana? Czymże jest? A może należałoby zapytać: Kimże jest? Bo z przeczytanych i po kolei cytowanych stwierdzeń, zapisanych w Księdze Mądrości, wynika jasno, że ma ona jakiś mocny, a nawet bardzo mocny związek z Bogiem! Zresztą, mamy powiedziane jasno, iż jest ona tchnieniem mocy Bożej i przeczystym wypływem chwały Wszechmocnego, ale także: zwierciadłem bez skazy działania Boga, obrazem Jego dobroci.

Zatem, jest to jakaś forma objawienia się Boga, jakaś forma Jego działania. Można chyba ją wprost utożsamiać z Osobą Boga, chociaż mamy też i takie zdanie: Bóg bowiem miłuje tylko tego, kto przebywa z Mądrością, które sugerowałoby, że chodzi o jakiś byt odrębny. Ale niekoniecznie, bo możemy słowa te rozumieć w ten sposób, że Bóg miłuje tego, kto z Nim właśnie przebywa.

Zważywszy natomiast na opisany tu i ukazany charakter tejże Mądrości i jej – by się tak wyrazić – sposób bycia, sposób ukazywania się światu, nie mamy wątpliwości, że aby wejść z Nią w kontakt, trzeba z naszej strony odpowiedniego duchowego nastawienia. Trzeba przede wszystkim wewnętrznego wyciszenia, wyczulenia swego umysłu i serca na odbiór owych fal, które emituje Mądrość – mówiąc tak bardzo obrazowo – a to ze względu na tę Jej delikatność.

Jednakże ta delikatność nie oznacza słabości – wprost przeciwnie. Z usłyszanych słów jasno wynika, że ma Ona w sobie wielką moc przenikania do umysłów i serc ludzkich. Co jednak nie zmienia faktu, że te serca i umysły muszą tego chcieć. I muszą – raz jeszcze to podkreślmy wyciszyć się i uwrażliwić, aby ją zauważyć, aby Jej nie zagadać, nie zadeptać, nie przysłonić bieżącymi sprawami i problemami.

I tak będzie aż do dnia, o którym dzisiaj Jezus mówi w Ewangelii, że przyjdzie czas, kiedy zapragniecie ujrzeć choćby jeden z dni Syna Człowieczego, a nie zobaczycie. Powiedzą wam: «Oto tam» lub: «oto tu». Nie chodźcie tam i nie biegnijcie za nimi. Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego krańca widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego. Wtedy Pan przyjdzie na Sąd.

I wtedy ci, którzy pragnęli Mądrości i do Niej wytrwale dążyliujrzą «dzień Syna Człowieczego» już na całą wieczność! Ten «dzień» będzie trwał przez całą wieczność! Żeby tak jednak mogło się stać, trzeba ten «dzień Syna Człowieczego» dostrzec dzisiaj. Bo on właśnie teraz trwa – to jest ten czas, w którym żyjemy, w którym Jezus Chrystus żyje i działa w swoim Kościele, prowadząc nas do zbawienia.

Przyjdzie jednak dzień Sądu – i o tym musimy pamiętać. To nie jest żadne straszenie – jakby mogli uważać niektórzy. Nie! To jest prawda naszej wiary! Dlatego, żeby nie musieć się tego dnia obawiać, a czekać na niego z utęsknieniem – jako na dzień wejścia do wiecznej i nieopisanej radości – trzeba żyć już dzisiaj Bożą Mądrością. Trzeba na co dzień żyć Bogiem, który jest Mądrością! Trzeba się z Nim w pełni zjednoczyć, zbudować z Nim – a właściwie: codziennie budować – trwałą więź!

Trwałą, osobistą, jak najmocniejszą, wręcz intymną więźczyli nie taką formalną, wyznaczaną wymuszonymi praktykami religijnymi czy wynikającym z poczucia przykrego obowiązku lub poczucia przyzwoitości trzymaniem się zwyczaju lub tradycji. Chodzi o osobistą, serdeczną, wynikającą z prawdziwego i szczerego pragnienia serca – osobistą więź miłości. I to jest właśnie najprawdziwsza mądrość!

Jej świadectwo z całą pewnością dają Patronowie dnia dzisiejszego, którymi są pierwsi Męczennicy Polski: Benedykt, Jan, Mateusz, Izaak i Krystyn. Co o nich wiemy?

Ich obecność i działalność na ziemiach polskich była wynikiem propozycji, z jaką do Bolesława Chrobrego zwrócił się w roku 1001 cesarz niemiecki, Otto III. Cesarz ten mianowicie zaproponował założenie na naszych ziemiach wspólnoty zakonników, którzy głosiliby Słowianom Boże słowo. Za tą propozycją poszły szybko konkretne działania, których podjął się z polecenia cesarza jego krewny – Biskup Bruno z Kwerfurtu, późniejszy Święty i Męczennik, a jednocześnie wierny towarzysz Świętego Wojciecha i człowiek znający dość dobrze ziemie Słowian.

I to właśnie Biskup Bruno wybrał do tej misji Benedykta – Włocha urodzonego w 970 roku; a także starszego o trzydzieści lat Jana – również Włocha, człowieka stanowczego, skutecznego w działaniu i odznaczającego się wysoką kulturą. Kiedy przybyli oni do Polski wraz z Barnabą, trzecim swoim współbratem, założyli w 1002 roku pustelnię w okolicach Międzyrzecza (nie mylić z Międzyrzecem Podlaskim). Wtedy dołączyli do nich Polacy: żarliwi religijnie nowicjusze Mateusz i Izaak, rodzeni bracia, pochodzący z możnego, a może nawet książęcego rodu; a także Krystyn – klasztorny sługa, pochodzący prawdopodobnie z pobliskiej wsi.

Wszyscy oni zobowiązali się do pustelniczego trybu życia, a przede wszystkim do prowadzenia pracy misyjnej. Benedykt i Jan nauczyli się nawet języka polskiego. Cały czas jednak czekali na biskupa Brunona z Kwerfurtu. Miał on wraz z nimi przybyć do Polski, ale wyruszył do Rzymu po papieskie zezwolenie na prowadzenie misji. Benedykt wysłał po niego najmłodszego ze swego grona, Barnabę, który długo nie wracał do klasztoru, czym wzbudził niepokój pozostałych mnichów. Okazało się jednak, że dzięki temu on jeden z całej szóstki ocalał.

Oto bowiem w nocy z 10 na 11 listopada 1003 roku Bracia zostali napadnięci przez zbójców i wymordowani. Pierwsze ciosy mieczem otrzymał Jan, po nim zginął Benedykt. Izaaka zamordowano w celi obok. Mateusz zginął przeszyty oszczepami, gdy wybiegł z celi w stronę kościoła. Mieszkający oddzielnie Krystyn próbował jeszcze bronić klasztoru, ale i on podzielił los towarzyszy. Prawdopodobnie napad spowodowany był motywami rabunkowymi, ponieważ zakonnicy otrzymali od Chrobrego środki w srebrze na prowadzenie misji.

Benedykt, Jan, Mateusz, Izaak i Krystyn są pierwszymi Męczennikami Polski, wyniesionymi na ołtarze. W poczet Świętych wpisał ich Papież Jan XVIII.

A oto, jak ich męczeństwo opisał w swoim „Żywocie pięciu Braci Męczenników” Święty Bruno z Kwerfurtu – z właściwą sobie żarliwością i swoistym emocjonalnym zaangażowaniem:

Niosąc w lewej ręce świecę, w prawej zaś miecz, nagle przed zbudzonymi Świętymi stanął ze straszną twarzą złowrogi zabójca. Jan, syn cierpliwości, który lepiej znał język i w imieniu ich zwykł był odpowiadać przychodzącym, a przez męczeństwo zaraz miał się uświęcić, zaczął mówić tymi słowy: «Przyjacielu, po co przyszedłeś i czego nowego chcą ci uzbrojeni ludzie?» Oszołomiony zbój, który teraz bardzo żałuje, że dobro uczynił, źle czyniąc, odpowiedział: «Pan tej ziemi, Bolesław, przysłał nas, abyśmy bez litości was związali».

Uśmiechając się rzekło ono święte oblicze: «Nigdy takiego rozkazu nie wydał dobry książę, który dla miłości Boga bardzo nas kocha. Czemu daremnie kłamiesz, mój synu?» Zabójca odrzekł: «Ale chcemy was zabić. Oto powód, dla którego przyszliśmy». A święty Jan rzecze: «Niech Bóg was wspomaga i nas!» Na te słowa pobladły zabójca natychmiast wydobył z pochwy okrutny miecz i zabił go, zadawszy dwie rany owemu świętemu ciału.

A następnie tę z wyższych względów szczególnie cenną perłę, błogosławionego Benedykta, gdy spieszył do innych, jednym potężnym ciosem ugodził w środek czoła, tak że wysoko tryskająca krew obfitym strumieniem zaczerwieniła krawędzie ścian, i jak to jeszcze dziś można oglądać, wokół rozpryskując się – ubarwiła dom pięknymi plamami.

Jeden zaś z tamtych dwóch, z kraju i mowy słowiańskiej, którzy w świętym powołaniu poszli za błogosławionymi mistrzami Benedyktem i Janem, imieniem Izaak, trzeci z kolei, człowiek o silnej budowie ciała, niemile zbudzony, zawołał dwukrotnie: «Boże wspomagaj, Boże wspomagaj!» Szlachetne to zawołanie, zgodnie z owymi słowami: «Wieżą najmocniejszą imię Pańskie; do niego ucieknie się sprawiedliwy i będzie ocalony». I gdy chciał się podnieść jakby do modlitwy, uczuł w środku goleni cios wściekłego miecza, a gdy ręce podniósł, otrzymał drugie bezlitosne uderzenie w pobożne ręce.

Sam zaś Izaak zdumiony, że na rozkaz Chrystusa, który jest zbawieniem wszystkich wierzących w Niego, do domu przyszedł upragniony kres – oczekiwana śmierć, jako że przez męczeństwo człowiek zrzuca wielki ciężar narastających grzechów, które nosi, zaświadcza radość serca tymi oto słowami: «Dobrze nam – rzecze – którzy jedynie dzięki miłosierdziu Zbawiciela znaleźliśmy tak dobrą noc i tak szczęśliwą godzinę, na którą nigdy nie zasłużyliśmy naszymi dobrymi uczynkami». I znowu powiedział: «Niech wam Pan błogosławi, ponieważ dobrze nam czynicie».

Z kolei Mateusz, przerażony niezwykłością zdarzeń, daremnie rzucił się do ucieczki na zewnątrz; przebity oszczepami, doszedł w pobliże kościoła, gdzie legł na ziemi rozciągnięty całym ciałem jakby do modlitwy.

Krystyn zaś, ich kucharz, którego brat owego wieczora poszedł do wsi, według owych słów: Jeden będzie zabrany, a drugi pozostawiony, bronił się kawałkiem drewna, a nie wiedząc o zabiciu braci, na próżno wzywał ich na pomoc, gdyż jako ciałem umarli, nie słyszeli. Wyżej wspomniany Krystyn, ponieważ był przywiązany do zabitych, jako miłości godna i miła w ich służbie osoba, przyłączony został do czterech bezbożnie pomordowanych Świętych jako piąty zabity, za wielką łaską Tego, z którego piątej rany boku wypłynęła krew i woda zbawienia, dzięki czemu ludzie dostępują odpuszczenia grzechów.” Tyle z żarliwego świadectwa Świętego Brunona z Kwerfurtu.

Wpatrując się w świetlany przykład świętości naszych Patronów i przyzywając ich wstawiennictwa, a jednocześnie wsłuchując się uważnie w Boże słowo, przeznaczone na dzisiejszy dzień w liturgii Kościoła, zastanówmy się raz jeszcze nad Bożą Mądrością w naszym życiu nad Jej miejscem w hierarchii naszych pragnień i dążeń…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.