Zadziwić Jezusa…

Z

Szczęść Boże! Serdecznie pozdrawiam z Siedlec, skąd w miarę sprawnie udam się do Lublina, bo tam dzisiaj trzeba „ogarnąć” kilka spraw, a o 18:00, w „mojej” Parafii Świętego Jana Kantego, planuję odprawić Mszę Świętą w intencji wczorajszego Solenizanta, Księdza Andrzeja Bubicza, posługującego codziennie w tejże Parafii. Na Mszy Świętej będzie tam ze mną Szymon Sala, Autor naszych wtorkowych rozważań, z którym mamy potem do pogadania…

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co dzisiaj mówi do mnie Pan? Z jakim przesłaniem osobiście do mnie się zwraca? Duchu Święty – pomóż!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 1 Tygodnia Adwentu,

1 grudnia 2025.,

do czytań: Iz 4,2–6; Mt 8,5–11

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

W owym dniu Odrośl Pana

stanie się ozdobą i chwałą,

a owoc ziemi przepychem i krasą

dla ocalałych z Izraela.

I będzie tak:

Ten, kto pozostał żywy na Syjonie,

i który się ostał w Jeruzalem,

każdy będzie nazwany świętym

i wpisany do księgi życia w Jeruzalem.

Gdy Pan obmyje brud Córy Syjońskiej

i krew rozlaną oczyści wewnątrz Jeruzalem

tchnieniem sądu i tchnieniem pożogi,

wtedy Pan przyjdzie spocząć

na całej przestrzeni góry Syjonu

i na tych, którzy się tam zgromadzą,

we dnie jako obłok z dymu,

w nocy jako olśniewający płomień ognia.

Albowiem nad wszystkim Chwała Pana

będzie osłoną i namiotem,

by za dnia dać cień przed skwarem,

ucieczkę zaś i schronienie przed nawałnicą i ulewą.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Gdy Jezus wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go, mówiąc: „Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi”.

Rzekł mu Jezus: „Przyjdę i uzdrowię go”.

Lecz setnik odpowiedział: „Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a sługa mój odzyska zdrowie. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: «Idź», a idzie; drugiemu «Chodź tu», a przychodzi; a słudze: «Zrób to», a robi”.

Gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: „Zaprawdę, powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim”.

Słuchając zapowiedzi prorockich w tych dniach Adwentu, nieraz usłyszymy taką właśnie, jak ta dzisiejsza, iż w owym dniu Odrośl Pana stanie się ozdobą i chwałą, a owoc ziemi przepychem i krasą dla ocalałych z Izraela. Owa Odrośl, pisana tu wielką literą, oznacza zapowiedzianego i tak bardzo przez naród wybrany oczekiwanego Mesjasza. I to On – kiedy przyjdzie – przyniesie całkowitą odnowę rzeczywistości.

Tak, tej ziemskiej rzeczywistości, która już tutaj, w doczesności, zacznie zyskiwać cechy rzeczywistości niebiańskiej, a w przyszłości – właśnie tam, w Niebie – osiągnie swoją pełnię. Przeto słuchając tych wspomnianych Proroctw – w tych właśnie dniach – nieraz będziemy się zastanawiali, o jakiej rzeczywistości Prorok tak naprawdę mówi: czy o tej ziemskiej, czy o tej już niebiańskiej?

Bo z jednej strony słyszymy odniesienia do konkretnych miejsc i wydarzeń, dobrze znanych z historii zbawienia, a więc Jerozolima, Syjon, obłok osłaniający wędrówkę ludu za dnia i świetlista łuna, prowadząca lud wśród mroków nocy – to wszystko są miejsca i fakty, których opis łatwo znajdziemy na kartach Starego Testamentu.

Z drugiej jednakże strony, słyszymy zapowiedzi – i to bardzo pewne, stanowcze – które się wypełnią w owym dniu (tak określany jest w Izajaszowym Proroctwie Dzień Bożego Sądu), mamy jednak świadomość, że naprawdę nie widzimy spełnienia się owych obietnic. Ani na przestrzeni wieków, czy wręcz tysiącleci historii, ani w czasach nam współczesnych, kiedy to z bólem stwierdzamy, że Ziemia Święta – jak nazywamy te ziemie, o których tu mówi – jest ciągle areną krwawych konfliktów!

Jako żywo, brzmią mi w uszach bardzo mocno – i chyba będą brzmiały do końca życia – słowa Ojca Tomasza i Ojca Janusza, Przewodników po Ziemi Świętej, z którymi organizowałem dwakroć wyjazdy dla Grup pielgrzymkowych, którzy na początku jednej i drugiej pielgrzymki bardzo mocno apelowali i prosili, abyśmy modlili się o pokój dla tej ziemi, na której jesteśmy! A przecież wtedy było tam o wiele spokojniej, niż jest chociażby obecnie.

Można więc zapytać, co jest z tymi zapowiedziami pokoju, jedności, zgody, wzajemnej miłości, totalnego rozkwitu, które w tych dniach słyszymy? Kiedy to wszystko zapanuje – o ile w ogóle zapanuje?… Wszak słyszymy: Ten, kto pozostał żywy na Syjonie, i który się ostał w Jeruzalem, każdy będzie nazwany świętym i wpisany do księgi życia w Jeruzalem. Gdy Pan obmyje brud Córy Syjońskiej i krew rozlaną oczyści wewnątrz Jeruzalem tchnieniem sądu i tchnieniem pożogi, wtedy Pan przyjdzie spocząć na całej przestrzeni góry Syjonu i na tych, którzy się tam zgromadzą, we dnie jako obłok z dymu, w nocy jako olśniewający płomień ognia.

Zatem, nastąpi Dzień Sądu – i nastąpi oczyszczenie tych, którzy będą stanowili ów odnowiony Lud Izraela. I wtedy także dokona się to, co słyszymy w ostatnim zdaniu pierwszego czytania: Albowiem nad wszystkim Chwała Pana będzie osłoną i namiotem, by za dnia dać cień przed skwarem, ucieczkę zaś i schronienie przed nawałnicą i ulewą. To więc, czego Bóg dokonywał w trakcie wędrówki przez pustynię, po wyprowadzeniu narodu wybranego z niewoli egipskiej – będzie już rzeczywistością stałą i doskonałą, trwającą na wieki.

Mamy zatem do czynienia – w tym prorockim przekazie –ze swoistym połączeniem rzeczywistości doczesnej z niebiańską. Jedna przenika się z drugą. Jedna przechodzi w drugą. Jedna zapowiada drugą. I to, że nie bardzo możemy rozróżnić, kiedy Prorok mówi o tej rzeczywistości ziemskiej, a kiedy o tej wiecznej, pięknej i doskonałej, powinno dla nas, czytających te słowa, stanowić asumpt do tego, byśmy naszą doczesność coraz bardziej przekształcali w piękną wieczność: żeby nasza codzienna postawa była zdecydowanym zdążaniem do szczęśliwej wieczności.

Po to właśnie na ziemię przyszedł zapowiadany i oczekiwany Mesjasz, Odrośl Pana – czasami nazywany także Odroślą rodu Dawida czy Szczepem Dawida, bo z jego rodu jako Człowiek pochodził – aby tę rzeczywistość ziemską uczynić drogą do Nieba, a wręcz ją samą także stopniowo do tej niebiańskiej upodobnić. A czynił to przez całą swoją działalność, przez swoje nauczanie, a w stopniu najwyższym i najbardziej skutecznym: przez swoją Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie – czyli przez Ofiarę zbawczą, złożoną za nas i dla nas!

A oto dzisiaj, w Ewangelii, mamy taką małą, ale bardzo wyrazistą próbkę przenikania się owych dwóch rzeczywistości. Można powiedzieć, że ta dzisiejsza historia – to seria samych zadziwień. Zobaczmy: pierwsze zadziwienie to z tego powodu, że do żydowskiego Nauczyciela – jak ówcześnie po prostu postrzegano Jezusa – zwraca się setnik, czyli centurion, czyli dowódca liczącego stu żołnierzy oddziału wojska rzymskiego. Czyli – podkreślmy to bardzo mocno – okupacyjnego wobec narodu żydowskiego.

Drugie zadziwienie to stąd, że Jezus zareagował natychmiast – i to nie tylko zgodą na dokonanie uzdrowienia, ale wręcz gotowością udania się na miejsce w tym celu. Można powiedzieć, że trudno wyobrazić sobie bardziej komfortową sytuację – w tych okolicznościach.

Ale tu następuje kolejne zadziwienie: setnik prosi Jezusa, by nie przychodził! I kolejne zadziwienie: dlaczego ma nie przychodzić? Bo setnik nie czuje się godnym takiego zaszczytu. Bo on, rzymski dowódca – jako mający władzę – może swobodnie dysponować ludźmi, którzy mu podlegają, wydając dowolne polecenia. I ci muszą je wykonywać. Zatem, ów żydowski Nauczyciel ma o wiele większą władzę, dlatego tym bardziej dokona się to, co postanowi, bez konieczności Jego osobistego fatygowania się, by dokonać tego dobra, o które setnik prosi. Jaka więc musiała być wiara tego rzymskiego dowódcy!

Szymon Sala, Autor rozważań wtorkowych na naszym blogu, dzisiaj napisał na messengerze, na grupie FORMACJI «SPE SALVI» takie słowa: Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Po tych słowach Jezus się zadziwił. Czy słowa te, wypowiadane przeze mnie na każdej Mszy Świętej, również zadziwiają Jezusa? Czy skrywa się za nimi prawdziwa pokora oraz mocna wiara?”

Właśnie! Jezus zadziwił się wiarą setnika. A skoro Jezus – to i cały Kościół tak się nią zadziwił, że w liturgii Mszy Świętej, czyli najważniejszego wydarzenia, konstytuującego jego istnienie i tożsamość, od dwóch tysięcy lat te słowa powtarza. I teraz pytanie, które postawił Szymon: Czy każda i każdy z nas wypowiada te słowa z takim samym zadziwieniem? Za każdym razem? I drugie: Czy Jezus może się zadziwić moją wiarą – czy może totalnie zdziwić jej brakiem? Albo znużeniem, rutyną, schematyzmem, niedbałością, jakie wkradły się być może w nasze religijne praktyki i w naszą chrześcijańską codzienność?

A wiemy, że tak, jak czytamy w Ewangelii o tym pozytywnym zadziwieniu Jezusa wielką wiarą rzymskiego setnika, tak w innym miejscu Ewangelii czytamy o negatywnym zdziwieniu Jezusa brakiem wiary Jego rodaków!

Drodzy moi, jeżeli nasza rzeczywistość ziemska ma się przekształcać już tutaj, stopniowo, w tę niebiańską, aby osiągnąć jej pełnię w wieczności, to nie dokona się to inaczej, jak tylko na drodze naszego szczerego zadziwienia się, naszego zachwytu nad dobrocią i miłością Pana, który tak wielką łaskę nam okazuje i tylu darów każdego dnia nam udziela!

Obyśmy się umieli tym ciągle i na nowo zachwycać, odkrywać na nowo i coraz pełniej tę wielką miłość Boga do nas – i odpowiadać naszą miłością i naszą wiarą! Tak wielką, że zachwyci samego Jezusa!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.