Szczęść Boże! Serdecznie pozdrawiam z Siedlec, gdzie wczoraj, o 18:00, odbyło się spotkanie GRUPY TEATRALNEJ DUSZPASTERSTWA AKADEMICKIEGO «GAUDEAMUS», która to Grupa wczoraj przyjęła nazwę: NADZIEJA. Już dwa razy prezentowała ona – oczywiście, w zmieniających się składach – inscenizacje przy okazji Opłatków uniwersyteckich. Dwa lata temu była to inscenizacja: WIELKI, a rok temu: PREZYDENT. W tym roku, 17 grudnia – jeżeli tylko dożyjemy – to chcemy przedstawić obraz sceniczny pod tytułem: HASŁO: NADZIEJA!
Dziękuję wszystkim Uczestnikom spotkania. A pojawili się wszyscy – pełen skład, dziesięć Osób! Szymon Sala – Autor wczorajszego rozważania i innych, wtorkowych – dojechał na nie specjalnie z Lublina! Bardzo dziękuję, przy tej okazji, za dyspozycyjność i otwartość na moje propozycje, bo to nie pierwsze TAK Szymona na moje zaproszenia! Świetna, rzeczowa i konstruktywna atmosfera towarzyszyła naszym wspólnym ustaleniom. Raz jeszcze dziękuję!
A ja dzisiaj – jak w każdą środę – mam dyżur duszpasterski na Wydziale Nauk Ścisłych i Przyrodniczych, w gmachu przy ulicy 3 Maja. Muszę go jednak pogodzić z koniecznością ogarnięcia kilku innych spraw – ściśle związanych z naszym Duszpasterstwem – tak więc będę trochę w ruchu.
O 15:00 natomiast – spodziewam się już kolejnej wizyty Alumna Miłosza Świątka, z naszego siedleckiego Seminarium. Niesamowicie cieszę się z tego spotkania, bo nasze rozmowy z Miłoszem są coraz bardziej głębokie. Bo totalnie szczere – to były od początku! To naprawdę niezwykły Człowiek, za którego serdecznie modlę się, aby był takim kapłanem, jakim jest teraz alumnem.
Potem zaś, po tym spotkaniu, o 19:00 – Msza Święta w intencji Środowiska Akademickiego, Duszpasterstwa Akademickiego i Młodzieży w Kościele, po czym wystawienie Najświętszego Sakramentu i adoracja w ciszy, do godziny 21:00. Jakby co, to zapraszam!
Teraz zaś pochylmy się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, z jakim przesłaniem Pan zwraca się indywidualnie do mnie – w ten kolejny dzień Adwentu? Duchu Święty, pomóż odkryć!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Środa 1 Tygodnia Adwentu,
Wspomnienie Św. Franciszka Ksawerego, Kapłana,
3 grudnia 2025.,
do czytań: Iz 25,6–10a; Mt 15,29–37
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
W owym dniu:
Pan Zastępów przygotuje
dla wszystkich ludów na tej górze
ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win,
z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win.
Zedrze On na tej górze zasłonę,
zapuszczoną na twarzy wszystkich ludów,
i całun, który okrywał wszystkie narody.
Raz na zawsze zniszczy śmierć.
Wtedy Pan Bóg otrze
łzy z każdego oblicza,
odejmie hańbę swego ludu
po całej ziemi,
bo Pan przyrzekł.
I powiedzą w owym dniu: Oto nasz Bóg,
Ten, któremuśmy zaufali, że nas wybawi;
oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność:
cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia!
Albowiem ręka Pana
spocznie na tej górze.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus przyszedł nad Jezioro Galilejskie. Wszedł na górę i tam siedział. I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając ze sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u nóg Jego, a On ich uzdrowił. Tłumy zdumiewały się widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. I wielbiły Boga Izraela.
Lecz Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: „Żal Mi tego tłumu. Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze”. Na to rzekli Mu uczniowie: „Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba, żeby nakarmić takie mnóstwo?”. Jezus zapytał ich: „Ile macie chlebów?” Odpowiedzieli: „Siedem i parę rybek”. Polecił ludowi usiąść na ziemi; wziął siedem chlebów i ryby, i odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości, a pozostałych ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów.
Bardzo radośnie i – powiedzielibyśmy – podniośle brzmi zapowiedź, zapisana w Proroctwie Izajasza, w dzisiejszym pierwszym czytaniu: Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win.
A potem słyszymy równie radosne zapowiedzi: Zedrze On na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarzy wszystkich ludów, i całun, który okrywał wszystkie narody. Raz na zawsze zniszczy śmierć. Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza, odejmie hańbę swego ludu po całej ziemi, bo Pan przyrzekł.
Nieraz zastanawiamy się – czytając, szczególnie w Adwencie, takie właśnie prorockie zapowiedzi – kiedy się one spełnią? Bo – póki co – wydaje się, że daleko nam do tego… Ale mamy na początku czytania sformułowanie: w owym dniu. Już nieraz zwracaliśmy sobie uwagę na to, że to sformułowanie przenosi nas do «tego» właśnie dnia, kiedy nastąpi ostateczne rozstrzygnięcie, kiedy zakończą się już jakiekolwiek dni na tej ziemi, a zacznie się wieczność. Skończy się czas – a nastanie wieczne: TERAZ.
Możemy zatem powiedzieć, że to sformułowanie: w owym dniu – wyprowadza nas poza granicę czasu i przestrzeni, a wprowadza w realia nieustającej obecności Boga, który zaprasza na trwającą bez końca ucztę, na którą zostaną zaproszone – i to jest bardzo ważne – WSZYSTKIE ludy i narody.
Tak, to zaproszenie jest skierowane do WSZYSTKICH! Naturalnie – wszystkich tych, którzy zechcą na nie odpowiedzieć pozytywnie, którzy po prostu na tę ucztę przyjdą. A przyjdą – zostaną zaproszeni i wprowadzeni – ci wszyscy, którzy żyjąc tu i teraz, w granicach czasu i przestrzeni, już żyli i żyją Niebem i dla Nieba. Którzy na to Boże zaproszenie otworzyli serca.
Tak, jak ci, którzy otworzyli serca na obecność i nauczanie Jezusa, o czym słyszymy w dzisiejszej Ewangelii. Jak nam relacjonuje Ewangelista Mateusz: Jezus przyszedł nad Jezioro Galilejskie. Wszedł na górę i tam siedział. I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając ze sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u nóg Jego, a On ich uzdrowił. Tłumy zdumiewały się widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. I wielbiły Boga Izraela.
I chociaż nie ma tu wprost użytego słowa: „wszystkich”, to jednak z treści przekazu jasno to wynika, że tych chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, których tamtego dnia do Jezusa przyprowadzono lub przyniesiono – On uzdrowił. Wszystkich. Ale nie mamy wątpliwości, że to nie byli wszyscy «chromi, ułomni, niewidomi, niemi» i jeszcze inni, dotknięci rozmaitymi schorzeniami, którzy wtedy żyli na świecie.
A po wygłoszeniu nauk i dokonaniu uzdrowień, Jezus bardzo celnie i z serdeczną troską zauważył: Żal Mi tego tłumu. Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze. I tutaj dowiadujemy się, że Jezus polecił ludowi usiąść na ziemi; wziął siedem chlebów i ryby, i odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości, a pozostałych ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów. Zauważmy: jedli wszyscy do sytości – i jeszcze pozostały ułomki.
Ale – powiedzmy sobie szczerze – to nie byli wszyscy głodni, żyjący wtedy na świecie; wszyscy ubodzy, których na pewno wielu było wówczas, może nawet w najbliższej okolicy. Jak to zatem jest z tymi Jezusowi zaproszeniami i z tą Jezusową dobrocią? Czy jest to dar dla wszystkich – czy tylko dla wybranych?
Z pewnością, dobrze znamy odpowiedź na to pytanie. Bo – powiedzmy sobie wprost – to odpowiedź, której nie Jezus ma nam udzielić, ale my, sami sobie. Bo to jest odpowiedź na pytanie, czy korzystam z zaproszenia, które Jezus kieruje DO WSZYSTKICH – co do tego nie mamy wątpliwości – tylko nie wszyscy reagują na nie pozytywnie. I tu jest problem! Nie w zaproszeniu Jezusa, a w przyjęciu tego zaproszenia.
Drodzy moi, my tu sobie mówimy o rzeczach absolutnie oczywistych. A jednak – jak się wydaje – trzeba je sobie wciąż przypominać. To właśnie, że w naszych relacjach z Jezusem kluczowe znaczenie ma nasza wolność i nasza dobra wola. W ogóle, te relacje o tyle będą nawiązane, ta nasza więź z Jezusem o tyle w ogóle zaistnieje, o ile my się w nią zaangażujemy. Czyli – jeszcze raz to jasno powiedzmy – o ile udzielimy pozytywnej odpowiedzi na Jezusowe zaproszenie. Bo to akurat – jasno sobie zdajmy z tego sprawę i ciągle to sobie na nowo uświadamiajmy – skierowane jest DO WSZYSTKICH!
Jezus nie rozróżnia na lepszych i gorszych, ważniejszych i mniej ważnych. Absolutnie – nie! WSZYSTKICH zaprasza z taką samą miłością! I tych, którzy na Jego zaproszenie odpowiedzą pozytywnie, uleczy ze wszystkich ludzkich słabości, niedogodności, cierpień i krzywd, otrze każdą łzę z ich oblicza – i zaprosi na ucztę. Tę wieczną. Ale to dobro zacznie się realizować już tutaj, na ziemi, bo już TU I TERAZ ci WSZYSCY, którzy Panu zaufają, Jego łaską będą obdarzeni. WSZYSCY. Dokładnie tak: WSZYSCY, KTÓRZY TEGO ZAPRAGNĄ.
Tak, jak pragnął tego Patron dnia dzisiejszego, który to pragnienie nosił i rozwijał w swoim własnym sercu, ale też pomagał je odkrywać i rozwijać w sercach wszystkich, do których docierał w ramach swojej misyjnej działalności. A tym Patronem jest Święty Franciszek Ksawery.
Urodził się on 7 kwietnia 1506 roku, na zamku Xavier w kraju Basków, w Hiszpanii. W 1525 roku podjął studia teologiczne w Paryżu. Uzyskawszy stopień magistra, wykładał w kolegium. W 1529 roku zapoznał się ze Świętym Ignacym Loyolą, z którym razem założyli zakon jezuitów, zatwierdzony przez Papieża Pawła III, w dniu 27 września 1540 roku. Wcześniej, bo w 1534 roku, Franciszek złożył śluby zakonne, a 24 czerwca 1537 roku, w wieku trzydziestu jeden lat, przyjął w Rzymie święcenia kapłańskie. Po ich przyjęciu, przez rok apostołował w Bolonii, po czym powrócił do Rzymu, gdzie wraz z towarzyszami oddał się pracy duszpasterskiej i charytatywnej.
I to właśnie w tym czasie zaczęły napływać do Świętego Ignacego naglące petycje od króla Portugalii, żeby wysłał do niedawno odkrytych Indii swoich kapłanów. Ignacy wybrał grupę zakonników, do której także zgłosił się Franciszek Ksawery. Jednak w oczekiwaniu na podróż, cały czas poświęcał się posłudze więźniom i chorym, oraz głoszeniu słowa Bożego.
7 kwietnia 1541 roku, wyruszył na misje do Indii. Po długiej i bardzo uciążliwej podróży, w warunkach nader prymitywnych, wśród niebezpieczeństw, przybył do Mozambiku w Afryce, gdzie trzeba było czekać na pomyślny wiatr, bowiem żaglowiec nie mógł dalej ruszyć. Franciszek wykorzystał czas, by oddać się posłudze chorym. Natomiast w trakcie całej długiej podróży pełnił obowiązki kapelana statku. Trudy podróży i zabójczy klimat spowodowały, że zapadł na śmiertelną chorobę, z której jednak cudem został uleczony.
Wreszcie, po trzynastu miesiącach podróży, 6 maja 1542 roku, przybył do Indii. I od razu zabrał się energicznie do wygłaszania kazań, katechizacji dzieci i dorosłych, spowiadania, odwiedzin ubogich i chorych… Po pięciu latach, zdecydował się na podróż do Japonii. Udał się tam jednak dopiero po kolejnych dwóch latach i pozyskał dla wiary około tysiąca osób. Po czym zostawił z nimi dwóch kapłanów dla rozwijania dalszej pracy, a sam – w 1551 roku – powrócił do Indii.
Tu uporządkował sprawy diecezji i parafii. Utworzył nową prowincję zakonną, założył nowicjat zakonu i dom studiów. I postanowił udać się do Chin. Było to okupione wieloma przeciwnościami i trudami, bowiem Chińczycy byli wówczas wrogo nastawieni do Europejczyków.
Być może cały ten wysiłek spowodował, iż Franciszek, utrudzony podróżą i zabójczym klimatem, rozchorował się na wyspie Sancian i w nocy z 2 na 3 grudnia 1552 roku zmarł, mając zaledwie czterdzieści sześć lat. Błogosławionym ogłosił go Papież Paweł V w 1619 roku, a już w trzy lata później, w roku 1622, Papież Grzegorz XV kanonizował Franciszka Ksawerego.
Spośród wielu pism Świętego, pozostały jego listy. Są one najpiękniejszym poematem życia wewnętrznego, żaru apostolskiego oraz bezwzględnego oddania sprawie Bożej i zbawienia dusz.
W jednym z nich, adresowanym do Świętego Ignacego Loyoli, czytamy: „Odwiedziliśmy wsie zamieszkałe przez chrześcijan, którzy parę lat temu przyjęli wiarę. Nie ma tu Portugalczyków, ponieważ ziemia jest jałowa i nieurodzajna. Miejscowi chrześcijanie, z powodu braku kapłanów, wiedzą tylko to, że zostali ochrzczeni. Nie ma tu kapłana, który by odprawiał dla nich Mszę Świętą, ani też nikogo, kto by ich uczył pacierza oraz przykazań Bożych.
Odkąd więc tu jestem, nie przestaję chrzcić dzieci. Tak więc obmyłem świętą wodą ogromną liczbę dzieci, o których można powiedzieć, że nie rozróżniają między swoją prawą ręką, a lewą… Te dzieci nie dają mi spokoju ani czasu na odmówienie Brewiarza, jedzenie czy spanie, zanim nie nauczę ich jakiejś modlitwy. Tu zaczynam rozumieć, że do takich należy królestwo Boże.
Byłoby to z mej strony brakiem wiary, gdybym nie zadośćuczynił tak pobożnym pragnieniom. Dlatego nauczywszy ich wyznawać Boga w Trójcy Jedynego, wyjaśniłem im Skład Apostolski oraz „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo”. Zauważyłem, że te dzieci są bardzo pojętne i niewątpliwie stałyby się dobrymi chrześcijanami, gdyby je tylko zaznajomić dokładniej z nauką naszej wiary.
W tych krajach bardzo wielu nie jest chrześcijanami tylko dlatego, że nie ma nikogo, kto by wśród nich apostołował. Często wspominam, jak to dawniej, na uczelniach europejskich, a szczególnie na Sorbonie, wyszedłszy z siebie krzyczałem do tych, którzy mają więcej wiedzy niż miłości, i nawoływałem ich tymi słowami: „O jak wiele dusz z waszej winy traci niebo i pogrąża się w otchłań piekła!”
Obyż to oni tak się przykładali do apostolstwa, jak pilni są do nauki, by mogli zdać Bogu rachunek z powierzonych im talentów wiedzy. O gdybyż ta myśl mogła ich poruszyć! Oby odbyli ćwiczenia duchowne i zechcieli posłuchać tego, co by im Pan powiedział w głębi ich serca, i porzuciliby swoje pożądania i sprawy ziemskie. Byliby wtedy gotowi na wezwanie Pańskie i wołali do Niego: Oto jestem, co mam czynić, Panie? Poślij mnie, dokąd zechcesz, nawet i do Indii.” Tyle z listu naszego dzisiejszego Patrona.
Słuchając tych jego słów, a wcześniej słuchając Bożego słowa, przeznaczonego na dzisiejszy dzień w liturgii Kościoła, raz jeszcze pomyślmy, czy korzystamy w pełni z zaproszeń Jezusa, które każdego dnia do nas kieruje, czy może skłaniamy się niekiedy do innych propozycji?… Czy Jezus może nam WSZYSTKIM – we WSZYSTKIM błogosławić i WSZYSTKICH swoich darów udzielać?…
