Czy to na Ciebie czekamy?…

C

Takie pytanie przebija z dzisiejszej Liturgii Słowa: czy Ty jesteś Tym oczekiwanym, czy przyjdzie jeszcze ktoś inny? Witam serdecznie w 3 niedzielę Adwentu i – po wczorajszym mocno długawym wpisie wstępnym – dzisiaj już tylko życzę błogosławionego Dnia Pańskiego, owocnego Adwentu i zapewniam o modlitwie. Gaudium et spes! Ks. Jacek 

3 Niedziela Adwentu, A,
do czytań:   Iz 35,1–6a.10;   Jk 5,7–10;  Mt 11,2–11
Dramatyczne pytanie, jakie dzisiaj Jan stawia Jezusowi, wysyłając do Niego swoich uczniów: Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać? – pokazuje skalę trudności, z jaką rozpoznawano w Jezusie obiecanego Mesjasza. Jan Chrzciciel staje się w tym momencie wyrazicielem wątpliwości całego Narodu żydowskiego,w którym silne było przekonanie, iż przychodzący Mesjasz będziepotężnym wodzem i przywódcą politycznym, zagrzewającym uciemiężony Naród do walki i zrzucającym zeń pęta rzymskiej niewoli.
Reakcja Jezusa, jakiej jesteśmy świadkami, nie znamionuje jakiegoś zniecierpliwienia czy oburzenia na Jana z powodu pytań, które postawił. Jezus w bardzo rzeczowy i spokojny sposób odpowiada swojemu Poprzednikowi – i to nie za pomocą całej listy zapewnień i usilnego przekonywania, że to właśnie On jest tym zapowiedzianym Zbawicielem, dlatego mają Mu na słowo uwierzyć, ale wskazuje na swoje konkretne czyny, będące potwierdzeniem misji, którą wypełnia i tego, kim jest.
Jezus mówi po prostu: Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. Niezwykle rzeczowa i konkretna odpowiedź. A dowodem na to, że Jan swoim pytaniem nie zraził Jezusa do siebie, jest piękna wypowiedź Zbawiciela o swoim Poprzedniku, zawarta już w następnych słowach. Jezus mówi o Janie jako o mężnym świadku, jako o największym z Proroków!
I chociaż kończy dzisiejszą wypowiedź stwierdzeniem, żenajmniejszy w Królestwie niebieskim większy jest, niż on, to jednak rozumiejąc to właściwie widzimy w tym stwierdzeniu podkreśleniewyższości Królestwa Chrystusowego nad jego zapowiedziami, albo też podkreślenie wyższości porządku nadprzyrodzonego nad porządkiem doczesnym. W niczym jednak te ostatnie słowa nie umniejszają wysokiej oceny, jaką swemu Poprzednikowi – i dalekiemu krewnemu – wystawił Jezus Chrystus. A dlaczego taką właśnie ocenę mógł mu wystawić?
Dlatego, że wśród wielu podobieństw, jakie dostrzegamy pomiędzy Janem a Jezusem, widzimy i to, że obaj o swoim posłannictwie świadczyli czynami – bardzo odważnym, bezkompromisowym stanowiskiem w kwestiach moralnych, ludzkich; obaj przyjmowali postawę jednoznacznych i przejrzystych w swoim świadectwie proroków, a nie ludzi w miękkie szaty odzianych!
Przecież Jezus, odsyłając do Jana jego uczniów z poleceniem, aby powiedzieli mu o czynach przez siebie dokonanych, miał świadomość, żeJan mógłby Mu odpowiedzieć tym samym. Może nie takich samych dokładnie znaków dokonywał, ale przecież przez Janowy chrzest, przez sposób jego życia i konsekwentne nawoływanie do nawrócenia – tak wielu ludzi powróciło na właściwe drogi. Dlatego z największym przekonaniem Jezus mógł o Janie wypowiedzieć takie, a nie inne słowa.
Przykład Jezusa – i przykład Jana – jest dla nas wszystkich, Kochani, bardzo cennym wskazaniem i zachętą, aby także o naszej postawie, o naszej wierze, o naszym chrześcijaństwie świadczyły czyny, a nie tylko słowa.
Potwierdza to również Święty Jakub Apostoł, kiedy w drugim czytaniu posługuje się najpierw przykładem rolnika, cierpliwie czekającego na cenny plon ziemi. Konieczne było wówczas to wskazanie, ponieważ po wniebowstąpieniu Pana wśród wielu członków młodego Kościoła żywe było przekonanie, iż Jezus wkrótce powtórnie nadejdzie. Apostołowie w swoich listach, w swoim nauczaniu często musieli studzić niektóre „rozgorączkowane głowy” i niejako „sprowadzać na ziemię” tych, którzy „bujali w obłokach”, wyglądając powrotu na ziemię Zbawiciela.
Apostołowie zapewniali, że ten powrót nastąpi, ale oczekiwanie nań winno mieć charakter czynny, nie bierny. Oczekiwanie to powinno się wyrazić cierpliwą i spokojną pracą, wypełnianiem swoich zwyczajnych obowiązków. Właśnie tak, jak to czyni rolnik, w pełni uzależniony od warunków pogodowych i rytmu zmieniających się pór roku; właśnie tak, jak czynili wspomniani przez Jakuba Prorocy, którzy wytrwale i cierpliwie przemawiali w imię Pańskie, często nie widząc od razu efektów swego przepowiadania. A jednak czynili to dalej.
Podobnie i wszyscy członkowie młodego Kościoła – powinni zabrać się do pracy i cierpliwie robić swoje, aby nie oczami utkwionymi w niebo i założonymi rękami, ale czynami pokazać postawę oczekiwania, postawę czuwania, postawę gotowości.
Kochani, jakże to ważne dla nas wskazanie na czas Adwentu! I na całe nasze życie. Abyśmy i my nie wyczekiwali jakichś cudowności, abyśmy nie powtarzali bezsensownych przypowieści o końcu świata, który „na pewno” nastąpi w tym, czy w tamtym roku; abyśmy nie ograniczali swojego chrześcijaństwa do byle jak i w pośpiechu spełnianych „formalnych” praktyk, ale abyśmy swoimi czynami,cierpliwą pracą wspartą modlitwą, solidnym wykonywaniem tego, co do nas należy – potwierdzali swoją wiarę, swoją przynależność do Chrystusa, swoje chrześcijaństwo… I swoją postawę czuwania, postawę gotowości!
Prorok Izajasz w pierwszym czytaniu umacnia nas w takiej postawie i podtrzymuje na duchu, pisząc: Pokrzepcie ręce osłabłe, wzmocnijcie kolana omdlałe! Powiedzcie małodusznym: „Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto pomsta! Przychodzi Boża odpłata! On sam przychodzi, aby was zbawić!” A w dalszej części tej samej zapowiedzi słyszymy: Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą. Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń i język niemych wesoło krzyknie. I odkupieni przez Pana powrócą.
Kochani, czy dostrzegamy w tych słowach podobieństwo do tych, które dziś wypowiedział Jezus, odsyłając do Jana jego uczniów? Przecież są to dokładnie te same słowa, tyle, że Jezus odniósł je wprost do siebie! Co to oznacza? To oznacza, że w Bożym działaniu widzimy ciągłość i konsekwencję! Oto zapowiedź Proroka, żyjącego ponad siedemset lat wcześniej, Jezus odnosi do siebie, jako już zrealizowaną i jaką tą, która w całej pełni zrealizuje się w wieczności, kiedy dokona się to wszystko, co Izajasz w swoim proroctwie przepowiedział.
A zatem Bóg w swoim działaniu – żeby zebrać nasze dotychczasowe rozważania – jest konkretny, wiarygodny i konsekwentny! Bóg to, co mówi, zawsze realizuje! W pełni i do końca! Bóg jest wierny raz danemu słowu! O Jego wiarygodności zawsze świadczą czyny, Jego konkretne działanie w czasie i historii. Bóg nie wycofuje się z tego, co mówi, nie jest kapryśny, zmienny, emocjonalny…Bóg jest stały i konsekwentny!
A człowiek? No cóż, częściową odpowiedź na tak postawione pytanie daje nam Jakub Apostoł, który – jak już wspomnieliśmy – musi swoich uczniów „sprowadzać na ziemię” i mobilizować do konkretnej pracy… Ale to tylko namiastka odpowiedzi. To i owo możemy równieżwydedukować z postawy Jana i jego uczniów, pytających Jezusa, czy jest Tym oczekiwanym, czy innego mają oczekiwać. To też jakaś część prawdy o nas – to, że szukamy Chrystusa, zdążamy do Niego, a nie zauważamy, kiedy jest bardzo blisko… Ale to jedynie część prawdy o nas…
Myślę, że pełną odpowiedź na tak postawione pytanie każdy z nas musi dać sobie sam w osobistej refleksji. Prorok Izajasz zachęca nas:Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto pomsta! Przychodzi Boża odpłata! On sam przychodzi, aby was zbawić! Tak, On przychodzi! A my przygotujmy się na Jego przyjście codzienną solidną pracą, połączoną z modlitwą – i cierpliwym wykonywaniem każdego dnia tego, co do nas należy!
Nie traćmy nadziei i nie załamujmy się tym, że nie wszystko od razu dobrze nam wyjdzie – tak, jak byśmy chcieli! Trzeba ciągle zaczynać od nowa! I iść cały czas naprzód raz obraną drogą! Konsekwentnie i wytrwale swoją wiarę i postawę czuwania – wyrażać konkretnymi czynami. Miłością w praktyce życia konkretnie zrealizowaną!
Niech nam w ukierunkowaniu tej pracy pomoże refleksja nad takimi oto problemami:
  • Czy moje chrześcijaństwo to bardziej czyny – czy bardziej słowa?
  • Jak długa jest moja droga między zamiarem, postanowieniem, a jego realizacją?
  • Jak wygląda realizacja mojego postanowienia adwentowego?
Błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi!

2 komentarze

  • Krótki komentarz do wypowiedzi z dnia 11 grudnia. Osobiście uważam, że każdy ma prawo do wyrażania własnej opinii, poglądu, itp., również w sprawie wydarzenia ze Smoleńska. Już wspominałem, że sam zastanawiałem się nad wersją, że był to celowy zamach. Ale bardziej jestem przekonany, ze był to wypadek spowodowany winą zarówno strony polskiej jak również rosyjskiej. Odsyłam do artykułu z Newsweeka z tego tygodnia oraz "świeżej" książki pt. "Ostatni lot…" autorstwa m.in. S. Latkowskiego. Zachowanie polskiej strony w trakcie śledztwa też uważam za żałosne, ale nie łudźmy się, że śledztwo zostanie wyjaśnione szybko. Kiedy w latach 70-tych rozbił się holenderski samolot w Niemczech (na pokładzie m.in. piłkarze holenderscy) a stosunki niemiecko-holenderskie w tamtym czasie były bardzo trudne, nikt nie rozsiewał atmosfery wrogości, podejrzeń, zarzutów. Spokojnie pozwolono na wyjaśnienie zdarzenia mimo, że trwało to kilka lat!!! I wyjaśniono. Dlatego Polacy nie powinni szerzyć wrogości, a spokojnie, może właśnie z różańcem w ręku, poczekać na wyjaśnienia. Póki co, te które mamy (choć niewielkie) pokazują, że wina leży po stronach obu państw. Proszę zwrócić uwagę, co byłoby gdyby 10 kwietnia nie pozwolono lądować w Smoleńsku, tylko na lotnisku zapasowym (w Mińsku lub Moskwie)? Od razu podniosłyby się krzyki, że Putin i Rosja nie pozwalają uczcić ofiar mordu w Katyniu, bo zabraniają lądować. Moi Drodzy, nie jestem adwokatem Rosji, wszyscy wiemy jaki jest to kraj, ale uwierzcie, dla Rosji ta sytuacja też jest trudna, to w końcu na ich terenie i samolotem ich produkcji miał miejsce ten wypadek. W związku z tym poczekajmy cierpliwie na wyniki śledztwa, zabiegając o ich rzetelność, itp.
    Serdecznie pozdrawiam!!!

    ~Dawid, 2010-12-12 12:53

    Dziękuję za głos, ale znowu pozwolę sobie nie zgodzić się z zawartymi w nim tezami. Ponownie podpisuję się pod wszystkimi argumentami, które do tej pory wymieniałem na potwierdzenie swego stanowiska. Nie przeczę samej długości śledztwa, ale pod warunkiem, że ono jednak się toczy, a nie stoi w miejscu, a wszystkie okoliczności wyraźnie wskazują na mataczenie i jakieś celowe zacieranie prawdy! Tak jakby komuś na tym zależało! Ja też jestem przeciwnikiem siania jakiejkolwiek nienawiści, ale – proszę mi wybaczyć może ostre stwierdzenie – nie bądźmy naiwni i nie wmawiajmy sami sobie na siłę, że wszystko jest w porządku, kiedy widzimy to, co widzimy. Nawet pomimo tego, że usłużne władzom media robią, co mogą, aby przeforsować pożądaną wersję! Na szczęście, różnymi drogami przedzierają się – najczęściej dzięki mediom niezależnym – inne wersje, które wydają się logiczne i uzasadnione, i których nie można zbywać milczeniem, albo kwitować cynicznym śmiechem. Ja osobiście uważam, że w tym wszystkim tak naprawdę chodzi o odpowiedź na pytanie, w jakiej Polsce żyjemy? Pozdrawiam serdecznie!

    ~Ks. Jacek, 2010-12-14 16:04

  • Jan wie kim jest Jezus. Przecież chrzcił go i słyszał głos Boga. To dlaczego posyła swych uczniów do niego z pytaniem? Może po to, by osobiście się przekonali z kim mają do czynienia i do kogo maja się udać po jego śmierci. Ale dlaczego Jezus odprawia ich z powrotem do uwięzionego Jana. Czy jemu potrzebna jest ich relacja o cudach Jezusa. Mam wrażenie jakby Jan poczuł lęk i zwątpienie w obliczu śmierci.

    ~Dasiek, 2010-12-13 00:04

    Przyznaję, że mnie też nieraz to Janowe pytanie zastanawiało. Ale wydaje mi się, że tu nie chodzi nawet o uczniów Jana, a o nas wszystkich. W jednym z rozważań wspomniałem – co też wyczytałem w komentarzu – że Jan jest w tym momencie wyrazicielem pytań i wątpliwości całego Narodu Wybranego i że to wszystko wyraźnie pokazuje, jakie trudności w uznaniu w Jezusie obiecanego Mesjasza mieli ludzie. Bo rzeczywiście, i Jezus wiedział, kim jest Jan – i Jan wiedział z pewnością, kim jest Jezus. Ale może obaj chcieli, abyśmy i my wiedzieli. Natomiast nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniem, że to strach Jana w obliczu śmierci. Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za głos!

    ~Ks. Jacek, 2010-12-14 16:12

    Jak już zostało wspomniane w rozważaniu prorok Izajasz opisuje świat ludzi dotknięty nieszczęściem, zmartwionych, zmęczonych, o omdlałych kolanach, osłabłych z wysiłku i trudu pracy rękach.
    Prorok Izajasz namawia nas, byśmy będąc w czasie oczekiwania, pomimo tylu naszych rozmaitych zmartwień, lęków, kłopotów, pomimo zmęczenia pokrzepili ręce, wzmocnili kolana, nie ustawali.
    To do nas – ludzi słabych, ulegających pokusie, prorok kieruje te słowa wsparcia.
    I te właśnie słowa dodają nam otuchy i pokrzepiają człowieka do dalszej wędrówki, do pokonywania przeciwności, poszukiwania tej jedynej, właściwej drogi, która prowadzi do wiecznego szczęści.
    To co przekazuje nam prorok jest niesamowite, wręcz wspaniałe.
    Wydaje się mi, że te słowa mogą być dla nas takim lekarstwem na ciężkie chwile, chwile wewnętrznego załamania.
    Pamiętajmy, że każde nasze najmniejsze cierpienie ma sens, nasz trud, sumienna praca będzie wynagrodzona nam przez Pana Boga.
    Dopiero tam, w Niebie zaznamy tego szczęścia wiecznego na twarzy.
    Św. Jakub przywołuje obraz rodzącej ziemi i cierpliwie oczekującego na plon rolnika, Rozumiejąc naszą niecierpliwość, zmęczenia, znużenie codzienną rutyną, namawia abyśmy trwali cierpliwie do samego końca – do powtórnego
    przyjścia Pana.
    Jan Chrzciciel także wydaje się tracić cierpliwość. Nie jest pewien i chce się dowiedzieć, czy się nie pomylił. Posyłając swoich uczniów, chce potwierdzenia, czy dobrze rozeznał. Chce aby, możliwie w ostatniej swej chwili być spokojnym.
    Jezus daje świadectwo o Janie, o jego wierności, męstwie, ofiarności. Wielkie Janowe powołanie, które zostało wypełnione do końca jest dla nas pięknym wzorem do naśladowania.
    Starajmy się aby chociaż w małej cząstce być podobnym do postaci Jana.
    Zobaczmy ile mamy autorytetów i tych w Niebie świętych jak i również żyjących wśród nas. Czerpmy od nich jak najwięcej.
    Prośmy Pana o pomoc w rozeznaniu naszego powołania, o pokorne jego przyjęcie i godne wypełnianie.
    To od nas zależy nasza przyszłość. "Odwagi!"

    ~wb, 2010-12-31 23:33

    To kolejny z wpisów dopiero znalezionych, dlatego dziś dopiero odpisuję. Ale mogę tylko podziękować za taką dogłębną analizę treści biblijnych – i za piękne świadectwo, zawarte w tym obszernym głosie. Bardzo serdecznie pozdrawiam!

    ~Ks. Jacek, 2011-02-07 21:27

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.