To już miesiąc!

T

Witam serdecznie! 
1. Moi Drodzy, to już miesiąc minął, jak spotykamy się na tym blogu! Bardzo serdecznie dziękuję Wam za to, że chcecie tu zaglądać! Dziękuję za opinie, które różnymi drogami docierają. Nie ukrywam, że liczę na jeszcze więcej wypowiedzi – i na twórczą dyskusję  ludzi na poziomie. Liczę na to, bo ja też bym chciał coś skorzystać na tych rozmowach i poszerzyć swoje spojrzenie na różne moralne i społeczne sprawy! Was wszystkich, Kochani, polecam Bogu w codziennej modlitwie, a w najbliższych dniach odprawię Mszę Świętą w intencji moich „blogowych” Gości.
2. Wczoraj odbyło się drugie spotkanie Studentów. Było siedem osób: do Aldony, Magdy i Artura, którzy byli przed tygodniem, dołączyli: Justyna, Monika, Paweł i Maciek. Bardzo im dziękuję, atmosfera spotkania znowu była fantastyczna. Za tydzień – spotkanie opłatkowe. Wszyscy razem zapraszamy chętnych!
3. W kolejną rocznicę wprowadzenia stanu wojennego proszę Was, Kochani, o modlitwę w intencji Ojczyzny. Bardzo tej modlitwy dzisiaj potrzeba. I modlitwy o prawdę – w obliczu stopniowego rozmywania odpowiedzialności za jego wprowadzenie i za śmierć tylu niewinnych Osób, które to rozmywanie widać w publikacjach prasowych i wypowiedziach medialnych. 
       Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie Św. Łucji, Dziewicy i Męczennicy,
do czytań:   Lb 24,2–7.15–17a;   Mt 21,23–27
Dzisiejsze wydarzenie ewangeliczne jest przykładem jednej z wielu rozmów Jezusa z arcykapłanami i starszymi ludu, w czasie której to rozmowy na jaw wyszło krętactwo i podstępne knowania żydowskiej elity religijnej przy jednoczesnym potwierdzeniu prawdziwej mądrości Jezusa. A wystarczyło tak niewiele, żeby postawić adwersarzy w sytuacji – mówiąc kolokwialnie – patowej: Od kogo pochodzi chrzest Janowy?
Oni dobrze wiedzieli, od kogo pochodzi. Przecież Jan był wysłannikiem Boga, Prorokiem, który miał przygotować ludzi na przyjście Mesjasza. Prosty lud powszechnie uznawał go za takiego,więc i przywódcy ludu także wiedzieli. Ale nie mogli się do tego przyznać, bo musieliby – w związku z tym – nawrócić się, zmienić swoje postępowanie. A to było nie do pomyślenia! Oni – „nieomylni” nauczyciele?! Wielcy arcykapłani i przywódcy Narodu?! Oni – mieliby schylić swoje dumne czoła i uznać, że dotąd szli złą drogą?! Nigdy!
Więc lepiej było dalej brnąć nawet w kłamstwo, pomimo tego, że się w końcu narażało na śmieszność i wyjawiało się swoje oczywiste wewnętrzne zafałszowanie. A przecież – zauważmy – to nie Jezus zaczął tę rozmowę i to nie On dążył do konfrontacji z nimi. To oni spróbowali użyć swojej pozycji, weszli w konfrontację i się – mówiąc potocznie –sparzyli! Nie pierwszy zresztą i nie ostatni raz. Tak jest jednak zawsze, kiedy w człowieku nie ma postawy prostolinijności i szczerości, ale fałsz i podstęp, na którym chce się budować własną pozycję.
Jezus swoją postawą udowadnia, że prawda zawsze obroni się sama i w każdej sytuacji – jeżeli nawet nie od razu, to ostatecznie – zwycięży! Tak było również w życiu wspomnianego w Ewangelii Jana Chrzciciela, tak też było w życiu Patronki dnia dzisiejszego, Świętej Łucji.
Pochodziła ona z Syrakuz na Sycylii. Najstarszy jej żywot pochodzi z V wieku. Według niego, Święta miała pochodzić ze znakomitej rodziny. Była przeznaczona dla pewnego młodzieńca, pochodzącego z równie znamienitego rodu. Kiedy jednak udała się z pielgrzymką na grób Świętej Agaty do pobliskiej Katanii, aby uprosić zdrowie dla swojej matki, miała się jej ukazać właśnie Święta Agata i przepowiedzieć śmierć męczeńską,doradzając przy tym, aby się na nią przygotowała.
Kiedy więc Łucja powróciła do Syrakuz, wycofała się z zamiaru pójścia za mąż, rozdała majętność ubogim i złożyła ślub dozgonnej czystości. W tej sytuacji, niedoszły mąż, w akcie zemsty, wydał ją jako chrześcijankę. Kiedy nawet tortury nie załamały bohaterskiej Dziewicy, została ścięta mieczem. Działo się to 13 grudnia ok. 304 roku. Święta miała wówczas dwadzieścia trzy lata.
Legenda ozdobiła heroiczną śmierć Świętej Łucji pewnymi szczegółami, których autentyczność trudno dziś nawet sprawdzić.Święta miała być – między innymi – wiedziona na pohańbienie do domu publicznego, ale żadną siłą nie mogli oprawcy ruszyć jej z miejsca, nawet parą wołów. Kiedy sędzia nakazał Świętą spalić na stosie, ogień jej nie tknął. Sędzia wtedy w obawie buntu wśród ludu, skazał ją na ścięcie. Jednak i to przeżyła. Przyniesiona do domu, prosiła jeszcze o Komunię Świętą i zmarła.
Autor opisu jej męczeńskiej śmierci zostawił nadto przepiękny dialog Świętej z sędzią, który to dialog stał się swego rodzajuarcydziełem nauki moralnej, napisanym ku zachęcie chrześcijan i ich podbudowaniu w obliczu prześladowań. Wobec tak małej ilości pewnych informacji o Świętej Łucji, niektórzy historycy byli skłonniwykreślić ją z Katalogu Świętych Kościoła. W roku 1894 znaleziono jednak w Syrakuzach na cmentarzu Świętego Jana grób opatrzony starożytnym napisem w języku greckim, informujący, że tu spoczywa Łucja. Imię dzisiejszej Patronki od czasów Świętego Papieża Grzegorza Wielkiego wymienia się w mszalnym Kanonie rzymskim.
Kochani, trudno rzeczywiście odróżnić legendę od faktów w życiu naszej Świętej. To jednak, co możemy o niej na pewno powiedzieć, tofakt jej prostolinijności, dziecięcej szczerości i otwarcia na Boże natchnienia. Bo tylko taki człowiek, mając dwadzieścia trzy lata, może złożyć Bogu w ofierze swoje życie, nie zastanawiając się nad tym, co traci tu na ziemi i nie uciekając w różne pokrętne wybiegi, aby to życie doczesne ratować.
W dzisiejszym pierwszym czytaniu dość tajemniczy Prorok Balaam wypowiada w ekstatycznym uniesieniu słowa: Widzę go, lecz jeszcze nie teraz, dostrzegam go, ale nie z bliska: wschodzi Gwiazda z Jakuba, a z Izraela podnosi się berło. Na przestrzeni wieków różnie tę wizję interpretowano, odnosząc obraz Gwiazdy do króla Dawida, to znowu do kolejnych władców i przywódców Narodu Wybranego. Ewangelista Mateusz posługuje się obrazem Gwiazdy, która prowadzi mędrców do Groty Narodzenia Jezusa.
Reasumując, można powiedzieć, że w dzisiejszej Liturgii dość sporo jest takich tajemniczych, nieostrych obrazów, które można by scharakteryzować słowami Balaama: dostrzegam, ale nie z bliska – i ta jego wizja, i życie dzisiejszej Patronki, i zakulisowe – mówiąc współczesnym językiem – knowania arcykapłanów i starszych ludu. Ja myślę, że ten nieco tajemniczy i nie do końca ostry obraz rzeczywistości – to bardzo często obraz naszego życia, w którym nie brakuje sytuacji wątpliwych, wyborów trudnych, ocen niejednoznacznych…
Często powtarzamy, że rzeczywistość, w której żyjemy, nie jest „czarno – biała”, dlatego trudno na tę czy inną sprawę spojrzeć tak jednoznacznie i tylko takiej oceny się trzymać. Uważamy, że na każdą sprawę trzeba patrzeć z każdej strony!
Tak, to prawda, umiejętność takiego patrzenia jest znakiem wielkiej życiowej mądrości. Pod warunkiem jednak, że nie prowadzi do ogólnego „rozmycia” wszystkiego i zatarcia granic między dobrem a złem! I do takiego nastawienia, że wszystko można powiedzieć i wszystko można zrobić, bo każde zło jakoś tam się da wytłumaczyć i każdy fałsz usprawiedliwić. To nie o to chodzi!
I postawa Jana Chrzciciela, i postawa dzisiejszej Patronki, i świadectwo tylu Świętych – dla których źródłem mocy i światłem była niezmienna postawa Jezusa – uświadamiają nam, że jest jedna Prawda i jest wyraźna granica między dobrem a złem. W każdej sytuacji! A naszym zadaniem jest dążyć do Prawdy, odkrywać ją i dobro od zła precyzyjnie odróżniać.
Niech nam w tym pomoże refleksja nad takimi oto problemami:
  • Czy znam – staram się poznać – nauczanie Kościoła w podstawowych kwestiach moralnych?
  • Czy nauczanie Kościoła ma rzeczywisty wpływ na moje życiowe decyzje?
  • Czy w każdej sytuacji zależy mi na odkryciu prawdy, czy – przeciwnie – staram się ją „rozmyć” dla własnej wygody?
Naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami!

3 komentarze

  • Jestem wierzacym katolikiem blisko 60 lat,Bylem ministrantem i wiernie sluzylem Bogu przez dlugielata.Moja ministrantura byla jeszcze po lacinie i tylem stalismy do ludzi,jesli ksiadz sobie to przypomina,,,,
    Ale ostatnio znienawidzilem ta wiare,bo co to za Bog,ktory cieszy sie,kiedy inni cierpia???Ktory Bog pozwola w jego imie mordowac????Zabijac i siac zaniepokojenie wsrod narodu???
    Ktory Bog pozwoli sobie,by jego owieczki cierpialy i byly przez Kosciol,Paperzy,Kardynalow,czy biskupow ponizani,mordowani i niedoceniani???
    Dlaczego mij kolega ksiadz mimo,ze posiadadwojedzieci i kochajaca kobiete,nie moze wystapic z kosciola,by sluzyc swej rodzinie????Dlaczego kosciolchcewychowacjego dzieci,zmuszajac kogos do rezygnacji ze swoich dzieci???
    Oczym ksiadz chce tutaj rozmawiac???
    Czy ksiadz jeszcze nigdy sie niekochak z kobieta????
    A nasz Bog,,,,,????
    A swieta Marta????Nie bylajegokochanka????,bo jednak calowali sie,,,,,,
    Zdziwiony ksiadz????
    A wiec czemu uczy ksiadz ludzi glupoty????i wciska ludziom ciemnote o Bogu????
    Ktory bylrowniez tylko czlowiekiem….
    Ale znam juz Ksiedza odpowiedz….
    W imie Boga,przebaczam ci synu,bo nie wiesz,coczynisz……
    Hhahhahaha,,,,
    Wi mie Boga zabije dzisiaj jedna osobe,bo nie chce pojscdo kosciola i nie chceprzyjac znakukrzyza…..
    W imie Boga bede zabijal niewiernych,,,bo w ten sposob dostane sie do nieba…
    Wszystko bede robil w imie Boga……
    i co dalej mamwierzyc w to imie????
    Moglbym bardzo duzo pisac na temat ksiezy,ktorzy sa tylko materialistami,na temat pielgrzymek do Czestochowy,gdzie mlode kobiety szalaly w imie Boga z mlodymi ksiedzami….
    duzo znam przykladow w imie Boga…..Duzo,ale same zle przyklady,ze tym naszym Bogiem jest nie Jesus,ale diabel,bo wszysy,ktorzy wierza w Boga w jego imie grzeszai stawiaja sie diablami…
    Mam nadzieje,ze ksiadz w imieBoga,rozumiemoj problem….problem 21 wieku,dlaczego mlodziez nie chce wimie Boga nic robic,bo skoro nauczyciele,,,Ksieza biskupi,arcybiskupi,kardynalowie,i papieze,gwaca dzieci,bo towszystko w imie Boga….no nie<????
    Milego wieczorka….
    To byla moja spowiedz i mysle,ze wniedzielebedemogl zmnowu pojsc do komuniii,bo ksiadz mi wybaczy,,,,
    Mea culpa,mea culpa,mea maxima culpa…

    ~edikom@web.de, 2011-01-12 21:11

  • Szkoda, że dopiero dzisiaj znalazłem Pana wpis, ponawiam prośbę zawartą we wpisie wstępnym z 7 lutego, aby takie odniesienia do dawniejszych rozważań jakoś sygnalizować pod datą aktualną, wtedy więcej osób będzie mogło to przeczytać i ewentualnie się do tego odnieść. A odpowiadając na Pana zarzuty, to odnoszę wrażenie, że chyba pisze Pan o Kościele nie z tej epoki. Bo nie bardzo wiem o Papieżach, mających dzieci, czy o wojnach religijnych, podejmowanych w imię Boga przez ludzi Kościoła. W Pana wypowiedzi jest dużo goryczy i pretensji o wszystko – tylko nie bardzo wiem, do kogo. Ja nie będę Panu niczego wybaczał, bo niczym mnie Pan nie uraził, nie jestem natomiast upoważniony do tego, żebym odpowiadał w imieniu całego Kościoła. Ja mogę mówić tylko o swoim kapłaństwie i swoim świadectwie życia, a to pozwala mi akurat w kontekście tych wyrzutów, jakie Pan stawia – spać spokojnie. Nie poczuwam się do tak skandalicznych rzeczy, jakie Pan zarzuca księżom. Natomiast dzisiaj Kościół w swoich oficjalnych wypowiedziach przyznaje się do błędów, popełnianych przez Pasterzy i innych swoich ludzi. Zachęcam do lektury najnowszego wywiadu z Benedyktem XVI pt. "Światłość świata". O tych właśnie sprawach jest tam mowa. Natomiast ja chciałbym zapytać Pana, jako wierzącego katolika, za jakiego się Pan uważa – co Pan ze swej strony dał Kościołowi w tym wymiarze duchowym, co Pan uczynił, aby ten Kościół był lepszy? Czy modli się Pan za Kościół? Czy modli się Pan za księży i o dobrych księży? Czy swoim życiem stara się Pan dawać dobre świadectwo wyznawanej wierze? To są bardzo ważne pytania, bo krytykować, a nawet potępiać – to łatwo. Ale pamiętajmy, że krytyka musi być konstruktywna, to znaczy jeżeli negatywnie oceniam pewne postawy, to od razu proponuję jakieś lepsze rozwiązanie. Natomiast jeżeli tylko krytykuję, a niczego nie proponuję w zamian, to cóż z takiej krytyki? Wyliczanie coraz bardziej sensacyjnych wydarzeń z życia tego czy innego księdza niczego nie wnosi do całej dyskusji – ja bym mógł Panu jeszcze "ciekawsze" rzeczy poopowiadać. Tylko czy o to chodzi? Kościół jest moim – i Pana – Kościołem, więc dajmy z siebie, co możemy, żeby jego obraz poprawić, żeby był lepszy. Jeżeli Pan i ja będziemy dobrzy i uczciwi, to i cały Kościół będzie duchowo bogatszy. Serdecznie pozdrawiam i bardzo dziękuję za szczery głos! Laudetur Iesus Christus!

    ~Ks. Jacek, 2011-02-07 21:56

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.