O wielkim strachu Heroda…

O

Witam serdecznie i w atmosferze radości świątecznej, zapraszam jednak do refleksji nad tym, do czego może doprowadzić człowieka irracjonalny strach przed rzekomym zagrożeniem ze strony drugiego człowieka. Niech Boża Dziecina czuwa nad nami wszystkimi!
                              Gaudium et spes! Ks. Jacek

Święto Świętych Młodzianków, Męczenników
do czytań z VI tomu Lekcjonarza: 1 J 1,5–2,2;  Mt 2,13–18
Dwuletnim, a nawet młodszym chłopcom, zamordowanym w Betlejem i okolicy na rozkaz króla Heroda, Święci Ireneusz, Cyprian i Augustyn oraz inni Ojcowie Kościoła nadali tytuł Męczenników. Ich kult datuje się od I wieku po narodzinach Chrystusa.
Wśród Ewangelistów jedynie Święty Mateusz przekazał nam informację o tym wydarzeniu. Dekret śmierci dla Niemowląt wydał Herod Wielki, król żydowski, kiedy dowiedział się od Magów, że narodził się Mesjasz, oczekiwany przez naród żydowski. W obawie, by Jezus nie odebrał mu i jego potomkom panowania, chciał w tak podstępny sposób pozbyć się Pana Jezusa.
Za czasów Heroda panowało bowiem przekonanie, że wszystko w państwie jest własnością władcy, także ludzie, nad którymi ma prawo życia i śmierci. Jeśli mu stoją na przeszkodzie, zagrażają jego życiu lub panowaniu, może bez skrupułów w sposób gwałtowny się ich pozbyć. A historia potwierdza, że Herod był wyjątkowo ambitny, chciwy władzy i podejrzliwy. Sam bowiem doszedł do tronu „po trupach” i tylko dzięki terrorowi utrzymywał się u władzy.
Był synem Antypatra, wodza Idumei. Za cel postawił sobie panowanie. Dlatego oddał się w całkowitą służbę Rzymianom. Dzięki nim, jako poganin, otrzymał panowanie nad Ziemią Świętą i narodem żydowskim z tytułem króla. Wymordował żydowską rodzinę królewską, która panowała nad narodem przed nim: Hirkana II, swojego teścia, a także swoją żonę, szwagra, trzech swoich synów i wielu innych, jak to szczegółowo opisuje żyjący około siedemdziesiąt lat po nimhistoryk żydowski, Józef Flawiusz, w dziele pod tytułem: „Dawne dzieje Izraela”.
Jeszcze przed samą swoją śmiercią, by nie dać Żydom powodu do radości, ale by im wycisnąć łzy i upamiętnić w ten sposób swój zgon, rozkazał Herod dowódcy wojska zebrać na stadionie sportowym w Jerychu najprzedniejszych obywateli żydowskich i na wiadomość o jego śmierci, wszystkich zgładzić. Nie wykonano – na szczęście – tego polecenia. Te fakty i wiele innych wskazują, kim był Herod i czym było dla takiego okrutnika pozbawienie życia kilkudziesięciu niemowląt. To chyba o takich, jak on, Święty Jan mówi dziś w pierwszym czytaniu jako o tych, którzy postępują w ciemności.
Tymczasem bibliści zastanawiają się nad tym, ile mogło być owych małych dzieci? Betlejem w owych czasach mogło liczyć około tysiąca mieszkańców. Niemowląt do dwóch lat w takiej sytuacji mogło być najwyżej około stu – chłopców zatem około pięćdziesięciu. Jest to cyfra raczej maksymalna i trzeba ją prawdopodobnie zaniżyć. Szczegół, że Herod oznaczył wiek Niemowląt skazanych na śmierć, jest dla nas o tyle cenny, że pozwala nam w przybliżeniu określić czas narodzenia Pana Jezusa. Pan Jezus mógł mieć już około roku. Herod wolał dla wszelkiej pewności zawyżyć wiek ofiar. 
Czczeni jako „pierwiosnki męczeństwa” Młodziankowie nie złożyli życia za Chrystusa, ale niewątpliwie z Jego powodu. Zatriumfowali nad światem i zyskali koronę męczeństwa, nie doświadczywszy zła tego świata, pokus ciała i podszeptów szatana.
Dzisiejsze czytania mszalne bezpośrednio odnoszą się do opisywanego wydarzenia. Szczególnie – Ewangelia. Święty Mateusz wpisuje dramat Betlejemskich Niemowląt w dramatyczną historię Narodu Wybranego, poprzez chociażby wspomnienie miejscowości Rama, w której – wedle pierwotnej tradycji – znajdował się grób Racheli, matki Beniamina i Józefa, zwanej też matką Narodu Wybranego. Ale Rama to też miejscowość, będącą miejscem zorganizowania obozu przejściowego dla wygnanych z kraju Izraelitów w czasie przesiedlenia babilońskiego. I właśnie ów płacz Racheli, o jakim pisze Mateusz, cytując Proroka Jeremiasza, miał oznaczać powszechny żal nad losem Izraela w niewoli babilońskiej.
Dzisiejsze więc wydarzenie wpisuje się w pewien ciąg bolesnych faktów w historii zbawienia, w którą to historię wpisał się także los Jezusa. I jakkolwiek w tym momencie nie odniósł On żadnej – po ludzku rzecz ujmując – szkody, to jednak wiemy, że po latach także Jezus przelał swoją krew, która to krew – jak mówi dzisiaj Jan Apostoł w swoim liście, w pierwszym czytaniu – oczyszcza nas z wszelkiego grzechu. Tak, jak krew Niemowląt, ich obmyła i uczyniła godnymi stanięcia przed Panem.
Myślę, że w tym momencie łatwo dostrzec analogię do Sakramentu Chrztu, w którym nie krwią – na szczęście! – ale wodą obmywa się maleńkie dzieci i w ten sposób stają się one godne stanięcia przed Panem i otrzymania miana chrześcijan, dzieci Bożych.
Całe zaś wydarzenie, które dzisiaj wspominamy i męczeństwo Betlejemskich Niemowląt, które dziś czcimy, tak opisuje i komentuje Święty biskup Kwodwultdeus w jednym ze swoich kazań: „Rodzi się małe Dziecię, a jest Ono wielkim Królem. Z dalekich stron przybywają Mędrcy, aby pokłonić się Temu, który jeszcze spoczywa w żłóbku, ale panuje w niebie ina ziemi. Trwoży się Herod, kiedy Mędrcy zwiastują mu narodziny Króla, i by nie utracić królestwa, chce zgładzić Dziecię. A przecież gdyby w Nie uwierzył, nie potrzebowałby się lękać na ziemi i życie wieczne stałoby się dla niego wiecznym panowaniem.
Czemu więc trwożysz się, Herodzie, słysząc o narodzinach Króla? Nie przychodzi On, by cię pozbawić panowania, lecz by pokonać szatana. Ale tego nie rozumiesz, więc się lękasz i srożysz. Chcesz zgładzić Tego jednego, którego poszukujesz, i stajesz się okrutnym mordercą wielu dzieci. Nie powstrzymuje cię płacz matek ani ból ojców z utraty synów, ani też jęk i kwilenie niemowląt. Zabijasz maleństwa, bo strach zabija twe serce i łudzisz się sądząc, że zgładziwszy Tego, który jest Życiem, zapewnisz sobie długie lata na tej ziemi.
On jednak, Źródło łaski, tak mały, a tak wielki, spoczywa wprawdzie w żłóbku, a przecież wstrząsa twoim tronem i ty sam, bezwiednie, służysz Jego planom. Oto bowiem dusze zostają wyzwolone z niewoli diabła i dzieci wrogów Dziecięcia stają się dziećmi przybrania.Te Niemowlęta, choć o tym nie wiedzą, umierają za Chrystusa, ich zaś rodzice opłakują śmierć Męczenników, a one, nie umiejąc jeszcze mówić, świadczą o Zbawicielu. Oto panowanie Tego, który przez śmierć przyszedł panować! Oto już wybawia Ten, który jest Wybawicielem!Oto już zbawia Ten, który przynosi zbawienie!
Ale ty, Herodzie, nic o tym nie wiesz, więc lękasz się i srożysz, a srożąc się przeciw Dziecięciu, bezwiednie już Mu hołd oddajesz. O jakże to wielki dar łaski! Jakież to zasługi tych Dzieci zgotowały im tak wielkie zwycięstwo? Jeszcze nie potrafią mówić, a już wyznają Chrystusa. Ich słabe ciałka nie są jeszcze zdolne do walki, a już zdobywają palmę zwycięstwa.”
Kochani, tyle refleksji nasuwa się w związku z dzisiejszym Świętem. Bo i przychodzi na myśl sprawa Chrztu Świętego – a przy okazji także: Chrztu krwi, którego doświadczyły Niemowlęta. Przychodzi na myśl nawiązanie do Sakramentu Pokuty – kiedy mówimy o oczyszczeniu z grzechu krwią Chrystusa. I trudno też nie zauważyć jakiegoś mocnego ostrzeżenia przed ślepą nienawiścią,połączoną z jakimś strasznym pędem do władzy, podszytym panicznym strachem o utratę stanowiska – czego okrutny przykład dał dzisiaj Herod. Niestety, wydaje się, że żyjemy w czasach, w których dla zdobycia wpływów i władzy niejeden człowiek – zwłaszcza będący na niskim poziomie moralnym – jest w stanie uczynić wiele złego innym.
A wreszcie – jakże nie zauważyć odniesienia do śmierci niezliczonej rzeszy niewinnych dzieci, zabijanych poprzez zbrodnię tak zwanej aborcji – dzieci, które też komuś w jakiś dziwny sposób zagrażają i których życie okazuje się przeszkodą dla czyjejś kariery, władzy, bogactwa, życiowego komfortu…
I jeszcze – jak sądzę – można by wyprowadzić wiele innych refleksji dotyczących tego wydarzenia, bo zaprawdę jest ono niezwykłe i bardzo dramatyczne. I dlatego do każdego wrażliwego serca przemawia z wielką mocą. Niech więc nasze wrażliwe serca mówią do nas, abyśmy z przeżywanego dzisiaj liturgicznego wspomnieniawyciągnęli konkretną naukę dla codziennego naszego życia.
W tym kontekście zastanówmy się:
  • Czy nie zdarza mi się stawiać na swoim i dążyć do upatrzonego celu „za wszelką cenę” – także za cenę czyjegoś cierpienia?
  • Co robię, aby w swoim środowisku przeciwdziałać promowaniu tak zwanej aborcji?
  • Czy wystrzegam się dwulicowości, podstępu, siania intrygi oraz postawy nienawiści wobec innych?
Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.