Naśladujmy Świętą Agnieszkę!

N

Witam bardzo serdecznie i dziękuję za wpisy! Zachęcam dziś do wpatrzenia się i zamyślenia nad niezwykłym świadectwem, jakie swoją postawą złożyła Święta Agnieszka. Na tylu obszarach moglibyśmy ją naśladować! A w Dniu Babci i jutrzejszym Dniu Dziadka pamiętajmy w modlitwie o naszych Babciach i Dziadkach – żyjących lub nie – wzywając dla nich Bożej łaskawości. Postarajmy się dzisiaj – o ile to tylko możliwe – odwiedzić Ich lub zadzwonić do Nich. Ale nie wysyłajmy sms-ów, zadzwońmy! Nasze Babcie i nasi Dziadkowie zawsze bardzo się cieszą, kiedy  mogą nas zobaczyć, lub przynajmniej usłyszeć głos. Sms – to naprawdę za mało! Słyszę to od nich samych w czasie wizyty duszpasterskiej.
                                  Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie Świętej Agnieszki, Dziewicy i Męczennicy,
do czytań:  Hbr 8,6–13;  Mk 3,13–19
Patronka dnia dzisiejszego, Święta Agnieszka, była w starożytnościjedną z najbardziej popularnych świętych. Pisali o niej: Święty Ambroży, Święty Hieronim, Święty Papież Damazy, Święty Papież Grzegorz I Wielki – i wielu innych. Jako dwunastoletnia dziewczynka, pochodząca ze starego rodu, miała ponieść męczeńską śmierć na stadionie Domicjana około 305 roku. Na miejscu złożonego przez nią „świadectwa krwi” dzisiaj znajduje się Piazza Navona – jedno z najpiękniejszych i najbardziej uczęszczanych miejsc Rzymu. Tuż obok, nad grobem Męczennicy, wzniesiono bazylikę pod jej wezwaniem, w której 21 stycznia – zgodnie ze starym zwyczajem – poświęca się dwa białe baranki.
Oto bowiem łacińskie imię Agnieszki – Agnes, wywodzi się zapewne – jak się uważa – od łacińskiego wyrazu agnus– baranek.Dlatego powstał zwyczaj, że przy klasztorze, znajdującym się obok bazyliki, siostry zakonne pielęgnują baranki, które poświęca się właśnie w dniu dzisiejszym. Z ich wełny zakonnice wyrabiają potem paliusze, które następnie Papież nakłada świeżo mianowanym metropolitom Kościoła katolickiego.  To właśnie także w związku z tym, artyści przedstawiają Agnieszkę z barankiem, trzymanym na ręku.
Co zaś się tyczy samego męczeństwa dzisiejszej Patronki, to – według przekazów – o rękę Agnieszki rywalizowało wielu kandydatów,a wśród nich pewien młody rzymski szlachcic, bez reszty oczarowany jej urodą. Ona jednak odrzuciła wszystkich, mówiąc, że wybrała Małżonka, którego nie potrafią zobaczyć oczy śmiertelnika. Zalotnicy, chcąc złamać jej upór, oskarżyli ją, że jest chrześcijanką. Doprowadzona przed sędziego, nie uległa jednak ani łagodnym namowom, ani groźbom.Rozniecono ogień, przyniesiono narzędzia tortur, ale ona przyglądała się temu z niewzruszonym spokojem.
Wobec tego odesłano ją do domu publicznego, ale jej postać budziła taki szacunek, że żaden z grzesznych mężczyzn, odwiedzających to miejsce, nie śmiał się nawet do niej zbliżyć. Jeden, odważniejszy niż inni, po nieudanej próbie został nagle porażony ślepotą i upadł w konwulsjach. Młoda Agnieszka wyszła z domu rozpusty niepokalana i nadal była czystą małżonką Chrystusa. Według jeszcze innego przekazu, całkowicie obnażona na jednym ze stadionów, została wystawiona na pastwę spojrzeń tłumu. Jednak, w sposób cudowny, okryła się płaszczem włosów.
Wobec tych wszystkich okoliczności, zalotnicy znów zaczęli podburzać sędziego. Bohaterska Dziewica została ostatecznie skazana na ścięcie. Wśród powszechnego płaczu, ścięto jej głowę. Poszła na spotkanie Nieśmiertelnego Małżonka, którego ukochała bardziej niż życie.
W swoim traktacie, poświęconym dziewictwu, Święty Ambroży, Biskup tak rozważa wspaniałe i bohaterskie męczeństwo dzisiejszej Patronki: „Oto dzisiaj pamiątka narodzin dla nieba Dziewicy – naśladujmy jej czystość! Oto dzień narodzin Męczennicy – składajmy ofiary! Dzisiaj wspomnienie Świętej Agnieszki. Według tradycji, poniosła śmierć w dwunastym roku życia. Jakże haniebne jest okrucieństwo, które nie oszczędza tak młodego wieku. Ale też jakże wielka moc wiary, która nawet w tak młodym dziewczęciu znajduje świadectwo.
Czyż w tak małym ciele mogło być w ogóle miejsce na ranę? Nie było miejsca na uderzenie żelazem, ale było na przezwyciężenie żelaza.Tymczasem dziewczęta w jej wieku lękają się nawet surowej twarzy rodziców, a ukłute igłą, płaczą jakby z powodu dotkliwej rany.
Oto stoi bez lęku pośród krwawych katów. Nieporuszona na dźwięk okrutnych kajdan. Całe swe ciało podaje pod cios srogiego oprawcy. Nie wie jeszcze, co znaczy śmierć, ale już jest na nią gotowa. Zawleczona przemocą do ołtarza, pośrodku palących ogni wyciąga ręce ku Chrystusowi i wśród świętokradczych płomieni kreśli znak Chrystusa Zwycięzcy. Wkłada swą szyję i ręce w żelazne kajdany, ale żadne z nich nie mogą zacisnąć tak drobnych członków. Czyżby nowy jakiś rodzaj męczeństwa?Jeszcze niezdolna do przyjęcia tortur, ale już dojrzała do zwycięstwa.Pomimo tak młodego wieku – stała się mistrzynią męstwa.
Nie tak chętnie podążałaby w dniu zaślubin ku oblubieńcowi, jak ochoczo i z radością szła na miejsce kaźni. Ozdobą jej głowy był Chrystus, nie zaś misternie upięte włosy! Uwieńczona cnotami, a nie kwiatami. Wszyscy płaczą, ale nie ona. Wielu dziwi się, że tak łatwo szafuje życiem, którego jeszcze nie zakosztowała. Oddaje je, jak gdyby doszła już do jego kresu. Zdumiewają się wszyscy, iż stała się świadkiem samego Boga, gdy z powodu wieku nie mogłaby nawet występować w sądzie. Sprawiła, iż uwierzono jej, gdy świadczyła o Bogu, choć nie dano by wiary, gdyby świadczyła o ludziach. Co bowiem wykracza poza naturę, pochodzi od Twórcy natury. 
Ileż gróźb stosował oprawca, aby ją zastraszyć! Ileż pochlebstw, aby przekonać! Ileż obietnic wypowiadało wielu starających się o jej rękę! Ona zaś: „Byłoby niesprawiedliwością dla Oblubieńca oczekiwać kogoś innego. Moim wybranym jest Ten, który mnie pierwszy wybrał.Dlaczego zwlekasz, kacie? Niechaj umiera ciało miłowane oczyma ciała. Takiej miłości nie pragnę.” Wstała, pomodliła się, położyła głowę pod miecz.
I wtedy mógłbyś zobaczyć, jak zadrżał kat, zupełnie jak gdyby to on sam był skazany. Zatrzęsła się ręka prześladowcy, pobladło oblicze spoglądającego na cudze niebezpieczeństwo, podczas gdy dziewczę spokojnie patrzyło na swoje.
Oto więc w jednej ofierze widzicie podwójne świadectwo: czystości i wiary. Zachowała dziewictwo i dostąpiła męczeństwa.”
Tyle Święty Ambroży! A my, zastanawiając się razem z nim, jak to możliwe, że taka młoda osoba, wezwana została do tak wielkiego świadectwa, wsłuchujemy się dziś w przesłanie Ewangelii Świętego Marka o tym, że Jezus wyszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego. Właśnie! Jezus powołuje każdego z nas, ale tak, jak sam chce! To Jego wyłączna wola, Jego mądrość i światło, Jego prowadzenie. Dlatego – jakkolwiek wszystkich powołuje do świętości – to jednak każdego inną drogą, na inny sposób.
I chyba darmo będziemy zastanawiać się nad tym, dlaczego ten idzie taką drogą, a ten – inną. Każdy wezwany jest indywidualnie, po imieniu, jak po imieniu, indywidualnie powołani zostali Apostołowie! I każdy będzie szedł swoją, sobie tylko właściwą drogą.
Czasami będzie to droga męczeństwa. W każdym jednak indywidualnym przypadku Bóg zawiera z człowiekiem – jak to określa Autor Listu do Hebrajczyków w pierwszym czytaniu – nowe przymierze, mocą którego obdarza człowieka swoją łaską i męstwem do znoszenia przeciwności, jak tego przykład dała dzisiejsza Patronka, a na koniec wieńczy życie ziemskie człowieka wieczną nagrodą. Natomiast ze strony człowieka oczekuje wierności.
My, którzy codziennie zmagamy się z przeróżnymi trudnościami i przeciwnościami – w sobie i wokół siebie – powinniśmy ciągle starać się i ciągle się uczyć patrzeć na te wszystkie okoliczności w duchu wiary,widząc w nich znak osobistego wybrania przez Pana i możliwość ciągłego dawania świadectwa o swojej wierze!
            W tym kontekście pomyślmy:
  • Czy na różne życiowe trudności nie reaguję tylko załamaniem i pretensjami do Boga i całego świata?
  • Czy staram się dostrzec, lub wyprowadzić jakieś dobro z trudnych wydarzeń?
  • Czy naśladuję dzisiejszą Patronkę w trosce i walce o osobistą wewnętrzną czystość myśli, spojrzeń i zachowań?
Jezus wyszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.