O rachunku sumienia…

O

Kochani, bardzo serdecznie witam! Z pewnym opóźnieniem czasowym, wynikającym z ostrego tempa mojej pracy w ostatnich dniach, zamieszczam rozważanie z drugich Rekolekcji, które dziś rozpoczynam. Początkowo zamierzałem umieścić na blogu tylko treść pierwszych Rekolekcji, a drugich – już nie, a zwyczajne rozważania. Natomiast, w ostatnich dniach zaistniały jakieś trudności techniczne, przez co rozważania rekolekcyjne mogły być w sobotę i niedzielę trudne do odczytania. Stąd pomysł, żeby te drugie Rekolekcje też tu umieścić, tym bardziej, że w ich trakcie chciałbym omówić pięć warunków Sakramentu Pokuty, a wydaje mi się, że to może być istotne dla wielu z Was. Zechciejcie zatem przyjąć refleksje podejmowane w ramach Rekolekcji prowadzonych w Warszawie – Międzylesiu, ze szczególnym akcentem na warunki pojednania z Bogiem. Przy okazji – serdecznie dziękuję Moderatorowi mojej strony, Krzysiowi Fabisiakowi, za to, że ciągle cierpliwie zmaga się z różnymi trudnościami i „niespodziankami” technicznymi, których coraz więcej się jakoś przydarza. Miejmy nadzieję, że teraz będzie lepiej. Dziękuję za wszystkie wpisy, na które w najbliższym czasie będę odpowiadał. Proszę o następne!
Życzę owocnego Wielkiego Postu i proszę, abyście starali się osobiście uczestniczyć w Rekolekcjach, nie poprzestając tylko na tych internetowych, gdyż one – jak już wspominałem – mogą spełniać tylko rolę pomocniczą.
           Gaudium et spes!  Ks. Jacek

REKOLEKCJE WIELKOPOSTNE – dzień 1
w poniedziałek 3 tygodnia Wielkiego Postu,
Par. Imienia Najśw. Maryi Panny w Warszawie – Międzylesiu
do czytań:  2 Krl 5,1–15a;  Łk 4,24–30
Bóg w Trójcy Jedyny niech będzie uwielbiony i pochwalony za swoje niezmierzone miłosierdzie, który okazuje wszystkim, zwracającym się szczerze do Niego. Niech będzie uwielbiony za ten święty czas, w którym pozwala nam głębiej wejść w tajemnicę swego miłosierdzia i w którym wspiera nasze ludzkie siły, kiedy my podejmujemy zmaganie się ze swoimi słabościami i powracamy na drogi Boże. Tym czasem wyjątkowym i świętym jest oczywiście Wielki Post, a w jego trakcie znaczenie szczególne zyskuje czas Rekolekcji wielkopostnych. I właśnie taki wyjątkowy czas – czas głębokiej refleksji i intensywnej wspólnej pracy – dzisiaj rozpoczynamy.
Ja z wielką radością, u progu tego czasu, pragnę powitać całą rodzinę Parafialną pod wezwaniem Imienia Najświętszej Maryi Panny w Warszawie – Międzylesiu, na czele z jej Proboszczem, Księdzem Prałatem Jerzym Banakiem, któremu już dziś dziękuję za zaproszenie do przeprowadzenia tychże Rekolekcji i do przeżycia tych czterech wyjątkowych dni w Waszej Wspólnocie. Gorąco witam takżeKsiędza Mariusza, który pochodzi z tej samej, co ja, diecezji siedleckiej – dlatego też mam przyjemność znać go od kilkunastu lat i bardzo się cieszę, że przez te cztery dni będę mógł także z Nim współpracować.
Z całego serca witam wszystkich Księży wspierających miejscowych Duszpasterzy w pracy, witam wielce Czcigodne Siostry, witam i pozdrawiam Grupy i Wspólnoty, działające w tej Parafii, wszystkie osoby szczególnie zaangażowane dla jej dobra, a wreszcie – najserdeczniej, jak potrafię, witam Was wszystkich, Kochani, którzy stanowicie tę Parafialną Rodzinę. Witam i zapraszam do wspólnej rekolekcyjnej pracy!
Tak, właśnie na tej wspólnej pracy bardzo by mi zależało, bowiem chciałbym już na samym początku podkreślić, że Rekolekcje to nie jest tylko taki czas, kiedy do Parafii przyjeżdża jakiś obcy ksiądz, wygłosi kilka kazań – ciekawych lub mniej ciekawych – my ich posłuchamy, po czym wrócimy do domu i wszystko znowu będzie jak było. No, może jeszcze przystąpimy do Spowiedzi Świętej, przyjmiemy Komunię Świętą – i już! Otóż, nie chciałbym, żeby wszystko tylko do tego się sprowadziło.
Chciałbym, aby nasze spotkania, które rzeczywiście będą się w kościele odbywały, były tylko takim przyczynkiem i mobilizacją do osobistej pracy, jaką wszyscy w tych dniach podejmiemy nie tylko w kościele, ale także – a może przede wszystkim – w domu, traktując spotkania w kościele tylko jako pewne ukierunkowanie, duchowe wsparcie, swoistą zachętę… I właśnie dlatego chciałbym zaproponować, aby naszym codziennym spotkaniom towarzyszyła szczera i serdeczna modlitwa – wszystkich za wszystkich.
Zechciejmy prosić Boga właśnie za siebie nawzajem: o dobre duchowe owoce tego czasu. O dobre i mocne postanowienia na przyszłość. O prawdziwą poprawę z tego, co nam nie wychodzi. Kochani, właśnie o to wszystko dla siebie nawzajem zechciejmy się modlić.
Ale też pamiętajmy przed Bogiem o tych osobach, którebardzo chciałyby tutaj być z nami, lecz nie mogą: a to z powodu choroby, a to z powodu starości, może niedołęstwa, a wreszcie także – z powodu pracy, która naprawdęuniemożliwia im przeżycie całych Rekolekcji. Naturalnie, w tym ostatnim przypadku mamy na myśli tych, którzyautentycznie nie mogą sobie pozwolić na przeżycie całych Rekolekcji, chociaż bardzo by chcieli.
Za te wszystkie osoby zechciejmy, Kochani, pomodlić się, aby w miejscu swego przebywania łączyły się z nami i razem z nami podejmowały dzieło pracy nad sobą. Dlatego przekażcie im nasze pozdrowienie i słowa duchowej łączności, a jednocześnie poproście – szczególnie chorych i cierpiących – aby chociaż cząstkę swego cierpienia i tego krzyża, który dźwigają, zechcieli ofiarować w intencji tych Rekolekcji. A my będziemy im się odwdzięczali naszą modlitwą. Jednocześnie także powiedzcie im, moi Drodzy, że są oni dla nas kimś bardzo ważnym i z całą pewnością powinni czuć się w pełni uczestnikami naszych Rekolekcji.
My zaś swoimi modlitwami będziemy ogarniali także tych, którzy jakkolwiek mogliby w Rekolekcjach uczestniczyć, to jednak nie chcą, bo uważają, że nie jest to konieczne albo potrzebne, albo też uważają, że na te sprawy to oni jeszcze „mają czas”! Pomódlmy się dla nich, Kochani, o łaskę zrozumienia, że czas jest krótki, a Pan już teraz wzywa ich i zaprasza.
W tym wszystkich intencjach będziemy się przez te cztery dni razem modlić – zarówno tu, w kościele, jak i w swoich domach. Każdy będzie czynił to tak, jak potrafi i lubi się modlić, bo przecież każdy z nas ma jakąś wyrobioną formę rozmowy z Bogiem. I tak właśnie zechciejmy się do Boga zwracać – jak kto lubi i potrafi.
Natomiast ja chciałbym tutaj zaproponować pewną formę duchowej łączności w modlitwie nas wszystkich, a polegałoby to na tym, że wszyscy codziennie, w swoich domach – obojętnie, o jakiej porze, ale w ciągu tego danego dnia – będziemy odmawiali jedną, taką samą, tutaj ustaloną modlitwę. Wyobrażam to sobie w ten sposób, że ta modlitwa – jedna i taka sama, odmawiana w ciągu tego konkretnego dnia – będzie właśnie znakiem duchowej jedności pomiędzy nami.A jednocześnie zależy mi na tym, żeby to była modlitwa odmawiana w domu, nie tu, w kościele. Dlaczego?
Dlatego, że w ten sposób zaniesiemy do naszych domówchociaż odrobinę tej dobrej, rekolekcyjnej atmosfery, jaką tu w kościele wspólnie będziemy tworzyli. Nasze Rekolekcje w ten sposób będą odbywały się także w domach, a nie tylko w kościele. Stąd też, byłoby bardzo dobrze, gdyby udało się tę jedną modlitwę odmówić wspólnie, w gronie rodziny, czy razem z sąsiadką, razem kimś bliskim. Taka wspólna modlitwa w domu byłaby naprawdę wspaniałym znakiem naszego rekolekcyjnego skupienia.
I tak oto proponuję, abyśmy każdego dnia – w ten właśnie sposób – odmawiali kolejne tajemnice części światła Różańca Świętego, tej nowej części, wprowadzonej przez Jana Pawła II, a także – abyśmy do tego dodali jedną z litanii.Dzisiaj zatem proszę o odmówienie tajemnicy pierwszej: Chrzest Jezusa w Jordanie, oraz litanii do Imienia Jezus.To będzie formą nawiązania duchowej jedności nas wszystkich w pierwszym dniu Rekolekcji. Oczywiście, nie zaniedbujemy innych form modlitwy własnej, ale tę jedną ustalamy jako taką formę wspólną na dzisiaj. Ja także obiecuję się w to włączyć. Modlimy się we wszystkich intencjach wcześniej wskazanych – oraz we wszystkich swoich, osobistych intencjach.
Żeby zaś nasze refleksje, które będziemy w tych dniach podejmowali, były jakoś skoncentrowane wokół jednej myśli przewodniej, zechcemy określić tę myśl, takie główne hasło naszych Rekolekcji. Chciałbym zaproponować, aby taką myślą przewodnią było nasze wspólne podążanie do Boga drogą, którą On sam wskaże, której On sam nas nauczy. I dlatego hasłem, myślą zasadniczą naszych Rekolekcji zechciejmy uczynić słowa wyjęte z jutrzejszego Psalmu responsoryjnego: DAJ MI POZNAĆ TWOJE DROGI, PANIE, NAUCZ MNIE CHODZIĆ TWOIMI ŚCIEŻKAMI.
Właśnie te słowa będą nam przyświecać, a kolejnymi etapami tejże drogi zechciejmy, Kochani, uczynić te pięć kroków, które Kościół określił jako konieczne do uczynienia na drodze do pełnej jedności z Bogiem, a nazwał je pięcioma warunkami Sakramentu Pokuty. Są to – jak wiemy:rachunek sumienia, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, szczera Spowiedź oraz zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu.
I tak oto dzisiaj zajmiemy się rachunkiem sumienia, jutro połączymy żal za grzechy z mocnym postanowieniem poprawy,w środę powiemy sobie o Spowiedzi, aby w czwartek zatrzymać się krótko nad zadośćuczynieniem Panu Bogu i bliźniemu. W czwartek też, na zakończenie ostatniego rozważania, w chwili ciszy będziemy mogli podjąć konkretne postanowienia z tych Rekolekcji. Zechciejmy już dzisiaj zacząć się zastanawiać nad jakimś osobistym postanowieniem –konkretnym i adekwatnym do naszej postawy, będącym wyrazem naszej dalszej pracy nad sobą. Ale to w czwartek.
Dzisiaj natomiast krótko zastanowimy się nadpierwszym warunkiem Sakramentu Pokuty, jakim jest rachunek sumienia. Chciałbym tu wyjaśnić, moi Drodzy, że to, iż tak dość obszernie omawiam pewne sprawy – nazwijmy je – organizacyjne, porządkowe: co mamy robić, jak i za kogo mamy się modlić, to nie dlatego, że się rozgadałem, czy zapomniałem… Jest to celowe i zamierzone, bo raz jeszcze z mocą podkreślam, iż Rekolekcje to czas naszej osobistej pracy – i na nią będziemy przez te cztery dni kładli nacisk – a nie na przemowy Księdza… Rozważania prowadzone tu, z tego miejsca, mają zadanie tylko i wyłącznie pomóc nam w naszej refleksji i w naszej osobistej pracy, a ta praca stanowi sedno i całą istotę Rekolekcji. Gdyby ten święty czas miał się ograniczyć jedynie do przemawiania Rekolekcjonisty, to możemy go uznać za zupełnie zmarnowany.
Tak zatem, w duchu hasła: DAJ MI POZNAĆ TWOJE DROGI, PANIE, NAUCZ MNIE CHODZIĆ TWOIMI ŚCIEŻKAMI, podejmujemy refleksję nad rachunkiem sumienia. Jest on wyrazem i sposobem naszego stanięcia w prawdzie przed Bogiem i drogą do uświadomienia sobie całej prawdy osobie. Oto dzisiaj w pierwszym czytaniu słyszymy historię uzdrowienia z trądu wodza syryjskiego, Naamana, w wodach Jordanu. Słyszeliśmy, że wykonanie tej prostej czynności, jaką było zanurzenie się siedem razy,stanowiło dla tego dumnego wodza nie lada problem.Dlaczego? Czy dlatego, że ta woda była za gorąca lub za zimna, albo może niosła dla niego jakieś zagrożenie infekcją?
Nie! Chodziło natomiast o akt uniżenia, o uświadomienie sobie swojej słabości, choroby, a więc o uznanie prawdy o sobie i o swojej nędzy… A kiedy to się dokonało i dumny wódz pochylił czoła przed Prorokiem Bożym, doznał oczyszczenia. I oto okazuje się, że tę jego postawę Jezus pochwala dzisiaj w Ewangelii, dając ją za przykład swoim rodakom, których nie było stać na to, aby w Nim – w Jezusie – uznać Proroka, Syna Bożego, Bożego wysłannika…
 Jakże zatem koniecznym jest, Kochani, abyśmy dążyli do poznania prawdy o sobie! Szatan różnymi sposobami próbuje ją zakamuflować, zakryć ją przed naszymi własnymi oczami. My jednak nie możemy muna to pozwolić. Dlatego trzeba, żebyśmy starali się często – nawet codziennie – czynić chociaż krótki rachunek sumienia. Nawet codziennie! To nie żadna przesada. To autentyczna droga do uświadomienia sobie pełnej prawdy o swoim życiu i postępowaniu.
A już koniecznie – przed każdą Spowiedzią! To jest wręcz obowiązkowe! Kochani, nigdy nie podchodźmy do Spowiedzi na zasadzie: „A coś się tam powie…”. Bo potem faktycznie tak jest: „coś tam” się mówi… Nie o to jednak chodzi, żeby „coś tam” powiedzieć, albo żeby po półrocznej przerwie od ostatniej Spowiedzi dojść do przekonania, że… właściwie to nie ma się z czego spowiadać – tylko żeby oczyścić się z grzechu i wejść na drogi Boże. Dlategokoniecznie, przed każdą Spowiedzią, czynimy rachunek sumienia. A w jaki sposób?
Dobrze jest zawsze posłużyć się jakąś pomocą, jakimś schematem – nie bójmy się tego słowa w tym momencie! – jakimś planem… Zwykle w każdej książeczce do nabożeństwa znajdziemy propozycję takiego rachunku sumienia, a więc pytania, na które trzeba odpowiedzieć. Najczęściej są oneułożone według Dekalogu, dziesięciu Bożych przykazań, a w ten sposób naprawdę dotykają wszystkich dziedzin naszego życia.
Czasami są one ułożone według takiego oto planu: moje odniesienie do Boga, moje odniesienie do całego otaczającego świata, moje odniesienie do drugiego człowieka – i ostatecznie: moje odniesienie do samego siebie. Albo też – ułożone są według tego schematu mszalnego, wyrażonego słowami: „zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem” – i tutaj następuje analiza myśli, słów, konkretnych czynów, ale właśnie: także zaniedbania, z którego jakoś tak najrzadziej się spowiadamy.
Moi Drodzy, taki rachunek sumienia, przeprowadzony według tychże pytań, pozwoli nam uświadomić sobie pewne rzeczy, z których w ogóle nie zdawaliśmy sobie sprawy,kiedy – jak my to określamy – tak „ogólnie” zastanawiamy się nad sobą. Postawienie konkretnych pytań pomoże nam uświadomić sobie – nieraz z niemałym zdziwieniem! – że oto jeszcze tego nie robię właściwie, i tego, i tamtego… Stąd też bardzo ważnym jest, aby taki solidny rachunek sumienia przeprowadzić, aby mieć na to spokojny czas, a zatem nigdy nie wolno czynić tego w pośpiechu, w biegu, w ciągu pięciu minut przed Spowiedzią
I zawsze należy poprzedzić go modlitwą do Ducha Świętego o światło, o właściwe rozeznanie, a przede wszystkim – co jest może najtrudniejsze – o odwagę uświadomienia sobie, że taki właśnie jestem, że tyle to a tyle rzeczy jeszcze mi nie wychodzi! Ale też – tyle rzeczy mi wychodzi! Rachunek sumienia to nie jest tylko uświadamianie sobie zła! On musi się rozpocząć od uznania dobra w sobie,uświadomienia sobie tegoż dobra i podziękowania za nie Bogu!
Moi Drodzy, to ma być – jak sama nazwa wskazuje – rachunek, rozrachunek między dobrem, a złem! Dlatego nie może prowadzić do tego, że tylko zło w sobie będziemy widzieli, bo to nie jest prawdą, ale też nie może nas utwierdzićw jakimś zachwycie nad samym sobą i własną doskonałością, bo to też nie będzie prawdą! A w rachunku sumienia nade wszystko właśnie – chodzi o prawdę! O całą prawdę o sobie!
Nie bójmy się tej prawdy! Nie ukrywajmy jej przed swoimi własnymi oczami! Nie udawajmy, że jesteśmy inni, niż jesteśmy naprawdę! To w niczym nie pomoże, a tylko utrudni naszą dalszą pracę nad sobą. Dlatego odkrywajmy pełną prawdę o sobie samych!
Niech nam w tym pomoże takie spokojne, sumarycznezapisanie wyniku naszej refleksji na kartce. Bardzo bym to polecał, żeby rachunek sumienia robić z kartką i długopisem w ręku. I czy później z tej kartki skorzystamy na Spowiedzi, czy nie – to już jest mniej ważne. Ale jeżeli ja mam przed oczami wypisane wyniki mojej refleksji – to już jest jakiś konkret! To może bardziej nawet przemawiać do mojej wyobraźni…
I teraz, moi Drodzy, pozwólcie, że zadam pracę domową. Każdego dnia takowa praca będzie zadawana. Spróbujmy dzisiaj – każda i każdy z nas indywidualnie –uczynić taki osobisty rachunek sumienia. Poświęćmy na to przynajmniej piętnaście, dwadzieścia minut, weźmy kartkę i długopis, otwórzmy książeczkę w tym miejscu, gdzie są zamieszczone pytania do rachunku sumienia i taki jeden wzorcowy, porządny rachunek sumienia sobie zróbmy! Bez względu na to, czy byliśmy już u Spowiedzi ostatnio, czy jeszcze nie! Nawet tak na przyszłość będzie to dobre i pożyteczne.
Spróbujmy zrobić to dzisiaj, albo jutro rano, w każdym razie – przed jutrzejszą Mszą Świętą, na którą się wybieramy, bowiem jutro będzie nowa praca domowa. I przypominam raz jeszcze – dzisiaj odmawiamy w naszych domach pierwszą tajemnicę światła Różańca Świętego i Litanię do Imienia Jezus!
A oto teraz, w chwili ciszy, zastanówmy się:
  • Czy przed każdą Spowiedzią robię porządny rachunek sumienia, czy jednak go zaniedbuję?
  • Czy na siłę nie wmawiam sobie, że jestem idealny i właściwie nie mam z czego się spowiadać?
  • Czy – odwrotnie – nie wmawiam sobie wyłącznie zła i grzechu, nie dostrzegając zupełnie dobra w sobie?
DAJ MI POZNAĆ TWOJE DROGI, PANIE, NAUCZ MNIE CHODZIĆ TWOIMI ŚCIEŻKAMI! Proszę Cię, Panie, pomóż mi poprzez dokładny rachunek sumienia – uznać całą prawdę o sobie samym!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.