Uwierzył człowiek słowu Jezusa…

U

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Bardzo dziękuję za odwiedzanie bloga i za wpisy. Dzisiaj już na pewno biorę się za odpisywanie! Skończyłem „maraton rekolekcyjny”, mogę złapać głębszy oddech i bardziej zajmę się blogiem. Dziękuję za cierpliwość tym wszystkim, którzy się wypowiadali, ale o tę cierpliwość proszę też na przyszłość, bo nie mam wątpliwości, że jeszcze nieraz będzie ona potrzebna. A ten czas trzech „tur” rekolekcji, chociaż nazwałem to „maratonem”, był jednak wspaniałym czasem. Tego typu praca jest bardzo wyczerpująca fizycznie, wiąże się z trzy -, czterogodzinnym snem na dobę, z bardzo intensywnym skupieniem przy pisaniu rozważań, ale cudownym jest widzieć zasłuchanych ludzi, mieć świadomość spełniania niezwykłej misji, uczestniczyć w atmosferze tak intensywnej wspólnej modlitwy… Coś wspaniałego – chociaż czuje się na sobie ogromną odpowiedzialność przed Bogiem za ludzi, w tym czasie powierzonych duchowej opiece… W modlitwie polecam tych, którzy uczestniczyli w rekolekcjach w Parafii Przesmyki w diecezji siedleckiej, w Parafii Międzylesie w diecezji warszawsko – praskiej, oraz Rodziny z Domowego Kościoła, z kręgu istniejącego w Parafii Ojca Pio. Modlę się za tych wszystkich otwartych na głos Boży ludzi – zresztą łączyliśmy się w tym czasie także na tym forum. Proszę wszystkich o to, abyśmy dalej łączyli się modlitwą i sercem, szczególnie o godzinie 20.00!
                  Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 4 tygodnia Wielkiego Postu,
do czytań:  Iz 65,17–21;  J 4,43–54
Oto Jezus daje kolejny dowód swojej mocy. Do wielu uzdrowień i innych znaków, dzisiaj dodaje i to, że uzdrawia na odległość! Jan bardzo mocno podkreśla czasową zbieżnośćmomentu uzdrowienia chłopca z tym momentem, w którym Jezus wypowiedział swoje słowa do jego ojca… A zatem, dla Jezusa właściwie nic nie stanowi znaczącej przeszkody, która uniemożliwiałaby okazanie Bożej potęgi i łaskawości! 
Natomiast niezwykle istotną jest wiara człowieka, który o tę Bożą łaskę prosi. Dzisiaj jesteśmy świadkami bardzo właściwej, wręcz przykładnej postawy urzędnika królewskiego, który gdy tylko usłyszał zapewnienie Jezusa, od razu uwierzył! Stawia go to w jak najbardziej pozytywnym świetle, bo przecież nie mógł widzieć skuteczności Jezusowego stwierdzenia – ta dopiero później miała się okazać. A jednak uwierzył – uwierzył na samo słowo Jezusa!
W ogóle, kiedy się czyta dzisiejszą Ewangelię, to zwraca uwagę fakt – mówiąc może nieco kolokwialnie – błyskawicznego „załatwienia sprawy”. Urzędnik mówi: Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko. Jezus od razu odpowiada: Idź, syn twój żyje. Ot, tak – po prostu! Nie było żadnych dłuższych dialogów, nie było też żadnych dodatkowych czynności, które Jezus niekiedy zwykł wykonywać przy uzdrowieniach. Nie! Po prostu – Idź, syn twój żyje. I właśnie w takie rozstrzygnięcie sprawy uwierzył urzędnik. O nic więcej nie dopytywał, nie wyjaśniał, nie precyzował… Tylko uwierzył. A Jezus dokonał znaku, okazał swoją łaskawość…
Uzdrawiające działanie Jezusa jest zapowiedzią tego stanu, o jakim słyszymy w pierwszym czytaniu, Księgi Proroka Izajasza. Oto Prorok w imieniu Boga, zapowiada przyszłe ostateczne zbawienie ludzkości – zbawienie, ukazane tu jakonowy akt stwórczy, owocujący przemianą całego wszechświata. W centrum tego odnowionego porządku będzie odnowiona Jerozolima, w której zamieszka odnowiony lud, cieszący się wiecznym szczęściem, wolny od jakiegokolwiek cierpienia
Kiedy dziś patrzymy na ogrom bólu i cierpienia, zewsząd spadającego na człowieka, to może zastanawiamy się, czy nie jest to wizja nazbyt nierealna, a przynajmniej – nazbyt odległa… My sami borykamy się z tyloma problemami, a tu ktoś nam mówi o jakimś „sielskim i anielskim” stanie błogości, w którym wszystkim jest tak po prostu dobrze.
Rzeczywiście, stan pełnego szczęścia, przedstawiony przez Izajasza, stanie się naszym udziałem w przyszłym życiu, w przyszłym świecie, po drugiej stronie życia. Ale już dzisiaj i już teraz – także w naszej codzienności – Jezus działa! Działa w Sakramentach, działa w swoim Kościele, także – rozwiązuje rozliczne problemy, a nawet uzdrawia. Czyż potrzebujemy dowodów?
Przecież przygotowujemy się do Beatyfikacji Jana Pawła II. Na prawo i lewo, we wszystkich mediach – jeżeli nie w atmosferze wiary, to w atmosferze jakieś sensacji, a może jednak podziwu – słyszymy o wielkich rzeczach, dokonanych przez Wielkiego Papieża. I zapewne zastanawialiśmy się, jak jeden człowiek, licząc tylko na własne siły, mógłby tyle zdziałać? Co więcej – jak mógł zdziałać tak wiele również wtedy, kiedy te siły go opuszczały, kiedy już nie tylko chodzić, ale nawet mówić nie mógł? A jego świadectwo było i wówczas bardzo mocne i czytelne! Czyją to się dokonywało mocą?
Wszyscy podziwiamy dziś Jana Pawła II za taką właśnie współpracę z Jezusem, za tak wielką jego wiarę! Czy jednak bardziej nie powinniśmy go w tej postawie naśladować?Przecież i w naszym życiu Jezus może dokonywać rzeczy niezwykłych. Co stoi na przeszkodzie do tego, aby i nasze życie takim świadectwem się stało? Czego jeszcze potrzeba? 
Właśnie tego, co uczynił dziś urzędnik królewski:uwierzyć! Bez zastrzeżeń, bez dodatkowych słów i wyjaśnień! Po prostu – mocno i szczerze – uwierzyć! I tak, jak on – iść swoją drogą, wracać do siebie, do swoich zajęć, do swojej codzienności… Iść – i na każdym kroku przekonywać się, że Jezus działa, a w tym działaniu żaden czas i żadna odległość nie stanowi dla Niego przeszkody. Naprawdę, trzeba tylko mocno uwierzyć
 Zastanówmy się w tym kontekście:
  • Jak na co dzień kształtuję swoją wiarę, jak ją rozwijam?
  • Czy moja wiara w moc Jezusa jest bezgraniczna, czy jednak pełna różnych obaw i zastrzeżeń?
  • Czy nie pouczam Jezusa, jak ma rozwiązywać moje problemy?
Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego – i szedł z powrotem.

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.