O naszych przymierzach z Bogiem…

O

Witam bardzo serdecznie i zapraszam do refleksji nad naszymi przymierzami z Bogiem!
              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek 5 tygodnia Wielkiego Postu,
do czytań: Rdz 17,3–9;  J 8,51–59
Słuchając dzisiejszego pierwszego czytania, jesteśmy świadkami momentu niezwykle uroczystego. Oto Bóg zawiera przymierze z Abramem. Obdarza go przy tym niezwykle, składa mu niewiarygodne wręcz obietnice, w zamian oczekując wypełnienia tak przez samego Abrama, jak i jego potomków,zasad zawieranego przymierza. A przy okazji – jako znak widoczny nowej rzeczywistości, w jaką Bóg wprowadza tego, z którym owo przymierze zawiera – następuje zmiana imienia «Abram» na «Abraham».
Staje się zatem ów wielki Patriarcha Narodu Wybranegojakby kimś zupełnie nowym, odnowionym – chociaż ma w tym momencie dziewięćdziesiąt dziewięć lat! Ale to właśnie na niego wejrzał Bóg, bowiem człowiek ten przez całe swoje życie pozostał bezgranicznie wierny Bogu, o czym świadczy wiele epizodów jego bogatego życia, na czele z tym najbardziej znaczącym, jakim była natychmiastowa gotowość złożenia w ofierze całopalnej jedynego, tak długo wyczekiwanego i wytęsknionego syna Izaaka, kiedy tylko Bóg zażądał tego od niego.
Potem – jak wiemy – okazało się, że była to tylko próba, jednak Abraham wykazał się wówczas niezwykłym, wręcz heroicznym posłuszeństwem i zaufaniem do Boga! I to właśnie z takim człowiekiem Bóg dzisiaj zawiera przymierze. I to właśnie takiego człowieka Żydzi przez tyle wieków i pokoleń nazywali swoim ojcem, z dumą podkreślając, że pochodzą od niego. Szkoda, że w ich postawie tak mało byłoposłuszeństwa, zaufania do Boga i prawości, jakimi to cechami charakteryzował się Abraham.
Zapewne właśnie z powodu poczucia owej więzi z Patriarchą, nastawali oni na Jezusa, kiedy powiedział im wprost, że jest Synem Bożym i – tym samym – kimś większym od Abrahama! Abraham bowiem, jakkolwiek był człowiekiem wyjątkowym i przez Boga wybranym, nie był jednak wolny od śmierci. Podobnie inni wielcy Patriarchowie i Prorocy. A oto dzisiaj Jezus mówi do Żydów, że kto zachowa Jego naukę, nie zazna śmierci na wieki. I również On sam jest tym, który jest – i to zanim Abraham stał się. A więc jest Bogiem, Synem Boga! Dlatego Abraham wręcz ucieszył się, gdy ujrzał Jego dzień! 
Przedstawia się zatem Jezus – z jednej strony – jakoktoś większy od Abrahama i od wszystkich Proroków, z drugiej jednakże strony widzimy w Nim Kontynuatora, a może lepiej: Odnowiciela przymierza, zawartego między Bogiem a Abrahamem. Przymierze to bowiem – jaki wiele następnych – było przez Naród Wybrany łamane, dlatego Jezus będzie tym, który zawrze przymierze wieczne, przymierze niezniszczalne, którego potwierdzeniem będzie Jego Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie. Dzisiaj słyszymy jeden z elementów tego przymierza – właśnie to zapewnienie, że kto zachowa naukę Jezusa, śmierci nie zazna na wieki
Jednak, żeby jakiekolwiek przymierze, jakakolwiek umowa mogła być zawarta, muszą być dwie otwarte na nią strony, gotowe dogadać się co do jej warunków,a potem –dotrzymać ich w całej pełni! Bóg w Starym Testamencie, a w Nowym – Jezus Chrystus – to ta «pewna» strona wszystkich przymierzy. Pewna i wierna temu, co było umówione.Człowiek – to ta druga, niestety bardzo «chwiejna» strona,tak często odstępująca od warunków i zasad przymierza! I tylko nadzwyczajnej miłości, cierpliwości i wierności Boga możemy zawdzięczać to, że pomimo tylu naszych niewłaściwych postaw i braku wierności – trwa to przymierze, które zawarł z nami Jezus Chrystus. 
Przymierze to zostało zawarte z każdym z nas w Sakramencie Chrztu Świętego. My mamy przestrzegać Bożej nauki i kroczyć Bożymi drogami, za co w zamian otrzymamy Boże błogosławieństwo, opiekę i wieczne zbawienie. Jest to zatem przymierze, na którym Bóg tak naprawdę nic nie zyskuje! Nic! No, może poza radością i szczęściem, że Jego dzieci chętnie i w sposób wolny do Niego się zwracają.Najwięcej – właściwie wszystko – zyskujemy my! Jest to zatem takie bardzo wyjątkowe przymierze, można by rzec –jednostronne, nakierowane wyłącznie na człowieka! A pomimo tego – to właśnie człowiek przymierze to łamie…Paradoks! 
Trzeba nam zatem, Kochani, raz jeszcze, w takiej spokojnej refleksji, przemyśleć swoje odniesienie do Boga;raz jeszcze uświadomić sobie, kto jest kim; a jednocześnie zastanowić się, czy nie próbuję «zamienić się miejscami» z Bogiem… I czy nie robię Mu swoistej «łaski», że staram sięjako tako dotrzymywać przymierza, uważając się przy tym za kogoś niezwykłego.
Naprawdę, moi Drodzy, w obliczu tego już dopełniającego się Wielkiego Postu trzeba nam spróbować raz jeszcze uporządkować, ustawić od nowa we właściwy sposób i we właściwej hierarchii relację: ja – Bóg!
W tym kontekście zastanówmy się:
  • Czy zawsze dotrzymuję obietnic, które składam Bogu?
  • Czy nie podtrzymuję w sobie takiego przekonania, że kiedy wypełniam Jego przykazania, robię Mu wielką «łaskę»?
  • Czy jestem dla innych dobrym przykładem wypełniania woli Bożej?
Ty zaś, a po tobie twoje potomstwo, zachowujcie przymierze ze Mną!

2 komentarze

  • Witam po długiej nieobecności, spowodowanej ogranicoznym dostępem do internetu. Przeglądałem poruszane ostatnio tematy i postanowiłem zabrać głos, odnosząc się do rocznicy Smoleńska.
    Mój stosunek do wydarzenia z 10.04.2010 juz przedstawiałem, spróbuję odnieść się do obchodów. Żałuję, jako Polak, że kolejne dramatyczne wydarzenie, zamiast połączyć Polaków, znów ich podzieliło. Zastanawiam się jak głupi jest ten naród, skoro nie potrafi stanąć ponad podziałami partyjnymi. Czuję, że Europa patrzy na nas, katolicką Polskę i śmieje się od ucha do ucha, że nie potrafimy się pogodzić. Ostatni rok pokazał, że wyżej aniżeli sprawa Polski i Polaków: emerytury, służba zdrowia, gospodarka, przyszłość młodego pokolenia, itp., stawiana jest niestety sprawa smoleńska. Podkreślam, że był to dramat, wielu osób, napewno części Polaków również (zwłaszcza zwolenników Lecha Kaczyńskiego). Napewno należy wyjaśnić to co się stało, ale nie można zapomnieć o dalszym losie Polski i Polaków. Niestety jesteśmy społeczeństwem lubującym się w stawianiu krzyzy, pomników, itp. (bez względu czy to pomnik lub tablica L. Kaczyńskiego czy Jana Pawła II). Bardziej lubimy odwołanie się do przeszłości niż myślenie o przyszłości. Widac to doskonale po tym, co oglądmay w TV, czytamy w prasie, itp. Wydarzenia smoleńskie przesłaniają już beatyfikację Jana Pawła II. Rozumiem żal i żałobę Jarosława Kaczyńskiego, ale nie rozumiem jego awanturnictwa i używania 10 kwietnia 2010 do walk politycznych! To haniebne! A widoczne. A cóż miały znaczyć słowa, że lecący do Smoleńska "zostali zdradzeni o świcie"? Skąd takie porównanie? Słusznym jest głos sprzeciwu żony Z. Herberta, autora wiersza, z którego zaczerpnął J. Kaczyński.
    Osobiście, też nie uważam, że dochodzenie ws. wypadku samolotu jest doskonale prowadzone, ale czy umieszczanie na tablicy portretu Tuska obok Stalina (a zatem porównanie ich do siebie) jest O.K.? I tak postępują żarliwi Polacy zgromadzeni przed Pałacem Prezydenckim 10.04.br. Żarliwi Polacy, uczestnicy manifestacji "produkują" krzyże, symbol śmierci Jezusa, Jego męki i używaja niczym błahego, nic nie znaczącego przedmiotu. To co zrobiono z symbolem krzyża podczas ostatniego roku zasługuje na głos ostrego potępienia i krytyki ze strony Kościoła, bo dotychczasowy jakoś słyszalny nie był. Aha, proszę mi jeszcze powiedzieć po co te manifestacje na Krakowskim Przedmieściu? Z tego co wiem w rocznicę czyjejś śmierci gromadzimy się przy grobie zmarłych, a nie na placu, ulicy, itp. A może to jakiś nowy zwyczaj się narodził, o którym nie wiem. Może teraz w rocznicę śmierci dziadka czy babci zamiast na grób mamy jechać główną ulicę miasta, jakiś wybrany przez siebie plac, albo miejsce w ktorym zmarły pracował?
    Żal mi Polaków, żal mi narodu, a jeszcze bardziej żal tych, którzy w okresie wojen walczyli o wolna Polskę a dziś patrzą na nią z bólem, na to co dzieje się w naszym kraju.
    Dziękując za możliwość wypowiedzi, postaram się jeszcze do niej nawiązać, o ile czas i możliwości pozwolą.
    Przyłączam się do prośby Ks. Jacka o modlitwę za nasz kraj. O to moi Drodzy, abyśmy umieli i chcieli patrzeć w przyszłość, działać dla dobra przyszłości Polski, ucząc się na błędach przeszłości. Ale niech przeszłość nigdy nie przesłania naszej teraźniejszości i przyszłości.
    Pozdrawiam!
    Dawid

    ~Dawid, 2011-04-14 14:53

  • Witam!
    Dobrze byłoby zamieścic ten wpis pod datą 10.04 – wszystkie wypowiedzi w temacie smoleńskim byłyby w jednym ciągu.
    Pozdrawiam
    Robert

    ~Robert, 2011-04-14 16:10

    Dla mnie krzyż jest symbolem miłości a nie śmierci. Dla wielu jet też symbolem cierpienia i tęsknoty. Odmawiając prawa do niego dołączasz się do zgrai oprawców którzy negują słowa Chrystusa :"Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje!"
    Tak więc Ci co przyszli pod pałac przynieśli swój krzyż. Śmiem twierdzić,że dla wielu krzyż jest symbolem śmierci, ale duchowej i czym prędzej pragną go usunąć z przed oczu. I wcale się nie zdziwiłem, że zniknęła tablica w Smoleńsku, bo nie tyle brakuje pełni tekstu lecz nade wszystko widniejącego na nim krzyża.
    Dlatego nie życzę nikomu, bo to moi bracia za których się modlę, by zobaczyli kostuchę – prawdziwy chrześcijański symbol śmierci.

    Do bez-tęsknoty i do bez-myślenia,
    Do tych, co mają tak za tak – nie za nie,
    Bez światło-cienia…
    Tęskno mi, Panie…

    ~Dasiek, 2011-04-14 22:57

    Szczęsć Boże,
    skoro już Dawid przywołał Jana Pawła II, to zanim dalej rozwinie się temat smoleński – a rozwinie się na pewno: Dasiek już dorzucił swoje zdanie i pojawi się moja polemika z wpisem Dawida – zachęcam wszystkich do przypomnienia sobie takiej oto pozycji książkowej: Jan Paweł II "Pamięć i Tożsamosć". Okres Wielkiego Postu być może spowoduje podejście bardziej refleksyjne do treści, którą papież nam zostawił.
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert

    ~Robert, 2011-04-15 09:18

    Zastanawiałem się jakiś czas czy odnieśc się do wypowiedzi Dawida. Ponieważ "jedną nogą" jestem już w celebrze Wielkiego Tygodnia, nie widzę teraz sensu wchodzenia w polemiki, których jedynym efektem – zapewne – będzie to, że i tak każdy zostanie przy swoim zdaniu, co z drugiej strony nie jest w sobie takie złe :). Może po świętach ;).
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert

    ~Robert, 2011-04-14 17:24

    Bardzo dziękuję za całą powyższą dyskusję. Odnoszę się do niej w dzisiejszym wpisie wstępnym. Pozdrawiam!

    ~Ks. Jacek, 2011-04-16 22:35

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.