Radosnego dawcę miłuje Bóg!

R

Witam bardzo serdecznie – Szczęść Boże! Dzisiaj wspominamy Świętego Diakona Wawrzyńca. Był to prawdziwie radosny Dawca, który jako taki został umiłowany przez Boga, a dla nas stał się przykładem ofiarowania Bogu i ludziom swego życia – bez wymawiania i wyliczania! Zachęcam do refleksji!
         A Pielgrzymka Podlaska dzisiaj przechodzi do Łopuszna, Eustachowa, Józefiny i Jedla – na terenie diecezji kieleckiej. Już coraz bardziej zbliża się finał Pielgrzymki – na Jasnej Górze. Ale przecież sens Pielgrzymki nie leży w przemierzeniu iluś kilometrów i samym dotarciu na Jasną Górę. O wiele łatwiej i szybciej można się dostać samochodem lub pociągiem. Sens pielgrzymowania leży w codziennym przeżywaniu rekolekcji w drodze – ze wszystkimi tego konsekwencjami, jak na przykład zachowywanie regulaminu Pielgrzymki. A na Jasnej Górze jest tylko uroczyste zamknięcie tego dzieła, z jednoczesnym rozpoczęciem pracy popielgrzymkowej. Zechciejmy zatem towarzyszyć modlitwą naszym Pątnikom, aby nie zmarnowali czasu łaski, a również abyśmy i my coś na tym duchowo zyskali.
        Wczoraj wieczorem rozmawiałem przez skype’a z moim Bratem Markiem. Właśnie skończył spotkanie z wolontariuszami Caritasu – gdzieś na Ałtaju, wcześniej prowadził wyjazdowe rekolekcje dla małżeństw, a dzisiaj z grupką kilkunastu osób wyrusza do Madrytu. Nie może usiedzieć w tym swoim Tomsku. Ale to chyba dobrze, jeżeli się zobaczy owoce tej działalności – właśnie tam, w tym odradzającym się Kościele na Syberii. 
       A piszę o tym teraz, bo akurat Marek znowu się odezwał i ja tu piszę to słowo wstępne, ale co chwilę przerzucam się na skype’a i odpisuję na jego wpisy. Już nie wypomnę, że przez Niego opóźnia się publikacja dzisiejszego wpisu! Ale misjonarze mają swoje prawa! A tak w ogóle, to przypomniałem Mu przy okazji, że kiedyś obiecał przesłać na tego bloga jakieś swoje rozważanie, albo świadectwo. Czuję jednak, że przyjdzie nam na to poczekać… 
       Tymczasem proszę Was, Kochani, abyście Jego pracę – i pracę innych misjonarzy, zarówno na terenach byłego imperium sowieckiego, jak i w pozostałych częściach świata – wspierali modlitwą!
               Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Święto Św. Wawrzyńca, Diakona i Męczennika,
do czytań z t. VI Lekcjonarza: 2 Kor 9,6–10;  J 12,24–26
Patron dnia dzisiejszego, Wawrzyniec, był jednym z siedmiu diakonów Kościoła rzymskiego za czasów papieża Sykstusa II. Pomimo, że wiele osób sławiło jego bohaterską śmierć – jak chociażby Święty Ambroży czy Święty Augustyn – to jednak wiadomości historyczne o nim posiadamy bardzo skromne. Właściwie źródłem jedynym jest „Liber Pontificalis” – „Księga Papieży”, który śmierć Wawrzyńca wiąże bezpośrednio z męczeństwem Świętego Papieża Sykstusa II, zamęczonego dnia 6 sierpnia 258 roku, wraz ze swoimi czterema diakonami.
Niektórzy pisarze współcześni w tym samym dniu i w tych samych okolicznościach sytuują męczeństwo Wawrzyńca. Temu jednak stanowczo sprzeciwia się powszechna i najdawniejsza tradycja rzymska. Jej wyrazem jest „Passio”, czyli opis męki wielkiego Diakona.
Według niej, Wawrzyniec miał być wyłączony z grupy skazanych na śmierć. Grupa ta stanowiła swoisty orszak Papieża. Wawrzyńca początkowo z niej wyłączono, bowiem był on administratorem majątku Kościoła w Rzymie. Miał równocześnie zleconą opiekę nad ubogimi. Namiestnik rzymski liczył, że namową i kuszącymi obietnicami, a w razie potrzeby katuszami, wymusi na nim oddanie całego majątku kościelnego w jego ręce. Wawrzyniec miał wówczas poprosić o kilka dni, aby mógł zebrać „skarby Kościoła” i pokazać je namiestnikowi. Kiedy nadszedł oznaczony dzień, Diakon zgromadził całą biedotę Rzymu, którą wspierała gmina chrześcijańska. Miał przy tym powiedzieć: „Oto są skarby Kościoła!”
Zawiedziony i rozwścieczony tyran kazał zastosować wobec niego wyjątkową katuszę. Walerian nakazał rozciągnąć Wawrzyńca na żelaznych rusztach i wolno podgrzewać i piec żywcem w ogniu. Według przekazu, Wawrzyniec miał się zdobyć jeszcze na słowa: „Widzisz, że ciało moje jest już dosyć przypieczone. Obróć je teraz na drugą stronę!” Święty Papież Leon Wielki daje do tych słów piękny komentarz: „Jak silny musiał być ogień miłości Chrystusowej, skoro gasił on żar ognia naturalnego!”. Według wspomnianego opisu męki, Wawrzyniec miał być przedtem biczowany knutami z drutu, potem wieszano go wyrywając członki ze stawów.
W tymże żywocie jest podany jeszcze jeden szczegół. Otóż, kiedy prowadzono Świętego Papieża Sykstusa – wraz z jego diakonami – na śmierć, chciał iść z nim także Wawrzyniec. Pytał nawet Papieża: „Dokąd idziesz, Ojcze, bez syna? Jakże obejdziesz się bez swojego diakona? Nigdy nie odprawiałeś Eucharystii bez niego, czymże więc mogłem ściągnąć na siebie twoją niełaskę?” Na to miał odpowiedzieć Sykstus: „Dla mnie, steranego wiekiem, jest przygotowana mniejsza próba. Ciebie czekają wiele większe cierpienia, ale też i piękniejsza czeka cię korona”. Niektórzy z krytyków są skłonni ten dialog uznać za późniejszy, dodany do opisu męczeństwa ku zbudowaniu wiernych.
Niezwykłe okoliczności męczeńskiej śmierci Wawrzyńca, poniesionej 10 sierpnia 258 roku, rozbudziły w Kościele rzymskim niezwykły jego kult. Święty Augustyn pisze, że jak Jerozolima szczyci się Świętym Szczepanem, tak Rzym jest dumny ze Świętego Wawrzyńca. Największy zaś poeta starożytnego chrześcijaństwa, Prudencjusz, zapisał, że bohaterska śmierć Wawrzyńca zadała cios bałwochwalstwu, które od tego czasu zaczęło chylić się ku upadkowi aż do ostatecznego zwycięstwa Chrystusowego Kościoła. Ciało Męczennika pogrzebał Święty Justyn. Co roku wierni tłumnie gromadzili się wokół grobu Męczennika.
Imię Świętego Wawrzyńca włączono do kanonu Mszy Świętej i do Litanii do Wszystkich Świętych. Z Rzymu jego kult przeniósł się na cały Kościół. Był on w starożytności i średniowieczu jednym z najbardziej popularnych świętych. Już w pierwszej połowie IV stulecia na cmentarzu przy Via Tiburtina obchodzono święto ku jego czci. Kult Wawrzyńca dość wcześnie rozprzestrzenił się także na ziemie polskie.
Widząc tak bujny rozwój kultu dzisiejszego Patrona, odnajdujemy w tym fakcie potwierdzenie słów Jezusa, zapisanych w Ewangelii, przeznaczonej na wspomnienie Męczennika: Jeżeli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne.
Można powiedzieć, że Święty Wawrzyniec nie był przywiązany do życia ziemskiego, bez wahania poświęcił je dla zdobycia szczęśliwej wieczności. Co więcej, opisy jego męczeństwa – jak słyszeliśmy – wskazują, że uczynił to w sposób wręcz radosny! Jego niezwykła fantazja, która podpowiedziała mu, aby jako największe skarby Kościoła przedstawić namiestnikowi rzymskiemu wszystkich biedaków Rzymu – właśnie ta fantazja i swoiste poczucie humoru znalazło swe dopełnienie w chwili męczeństwa, na rozżarzonej kracie.
W tym kontekście jakoś tak szczególnie brzmią słowa pierwszego czytania, z Drugiego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian: Kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie. Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg. Rzeczywiście, radosnego dawcę miłuje Bóg
Jakże bardzo jasno winni to sobie uświadomić wszyscy, którzy składając Bogu jakąkolwiek ofiarę z siebie, ze swojego życia, ze swoich wygód i komfortów – często naprawdę niewielką ofiarę – robią z tego jakąś wielką sprawę, nadają wszystkiemu niesamowity rozgłos i nie tyle są prawdziwymi męczennikami, ile robią z siebie męczenników, wyliczając i wypominając Bogu i ludziom rzekomo wielką skalę swego poświęcenia. Tacy to już lepiej, żeby wcale się nie poświęcali i niczego nie dawali, jeżeli mają czynić z tego – kolokwialnie mówiąc – wielką łaskę. Albowiem – radosnego dawcę miłuje Bóg. kto skąpo sieje, ten skąpo też zbierać będzie!
Zastanówmy się zatem:
·        Czy realizując jakiekolwiek dobro – nie robię przysłowiowej łaski Bogu i ludziom?
·        Czy moje religijne praktyki to żywy kontakt z żywym Bogiem, czy też wymuszone koniecznością zachowywanie tradycji?
·        Czy próbuję różne niełatwe sytuacje życiowe – swoje lub innych – opromieniać dobrym humorem i pogodą ducha?
A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

2 komentarze

  • W mojej grupie pielgrzymkowej to się mówi że szkoda gdy się kończy pielgrzymka. Nogi bolą, zmęczenie często ogromne zasypiamy w każdym miejscu i pozycji, wszystko brudne, zjadłoby się schabowego, albo pysznego loda a tu szkoda. Kiedyś ktoś z nas powiedział, że szkoda wracać do tego normalnego życia. A ktoś inny powiedział, że to właśnie na pielgrzymce jest prawdziwe życie. Jest ogrom zmagania, jest trud, ból i wyrzeczenie. Ludzie jednak bardzo otwarci, bardzo dobrzy i każdy dba o każdego, wszystkim się dzielimy i idziemy dzięki sobie nawzajem. Są piękne krajobrazy, słońce, deszcz, wschody, zachody, tęcza, kwiatki i wszystko co najpiękniejsze. Tutaj w drodze bardzo czuje się gdzie jest w tym Bóg i jaki jest. Kto nie był bardzo polecam. Ja tam znalazłam Boga. Gdy ktoś mnie pyta dlaczego znowu wyruszam w drogę nie wiem co odpowiedzieć, ale wiem, że tam jest prawdziwe życie i że bardzo chce tam być i tak już od 13 lat. Jutro wracam do moje grupy.

  • A może tak jest dlatego, że pielgrzymka piesza jest takim obrazem – w pigułce – naszej pielgrzymki przez życie. I tylko teraz trzeba zrobić wszystko, co możliwe, aby pielgrzymka przez życie jak najbardziej przypominała tę na Jasną Górę! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.