Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa!

N

Szczęść Boże! Dzisiaj od Świętego Hieronima uczymy się rozkochania w Piśmie Świętym. Słowa dzisiejszego Patrona, zapisane w tytule, niech nam zapadną w serca – do końca życia!
     Kochani! Wczoraj tak na spokojnie przejrzałem wszystkie wpisy na blogu na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy, szukając głosów, na które może zapomniałem, lub nie zdążyłem odpisać… Tu i ówdzie coś dopisałem… A przy okazji uświadomiłem sobie, jak wielkie jest Wasze zainteresowanie i zaangażowanie w tworzenie naszego wspólnego dzieła. Pozwólcie, że raz jeszcze serdecznie Wam za to podziękuję! I tak, jak zawsze powtarzam: dziękuję za już – i proszę o jeszcze! A spoiwem łączącym nas i zapalającym do aktywności będzie twórczy kontakt z Bożym Słowem – czego uczy nas dzisiejszy Patron – i nasza wspólna modlitwa o 20.00!
            Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Wspomnienie Św. Hieronima, Kapłana i Doktora Kościoła,
do czytań z t. VI Lekcjonarza:  2 Tm 3,14–17;  Mt 13,47–52
            Patron dnia dzisiejszego, Hieronim, urodził się około 345 roku w Strydonie, mieście na pograniczu Dalmacji. Był synem zamożnych ludzi pochodzenia rzymskiego, katolików. Studiował w Rzymie pod kierunkiem mistrzów łaciny i retoryki. Tam przyjął Chrzest między 358 a 364 roku z rąk Świętego Papieża Liberiusza. Na życzenie rodziców udał się następnie do Trewiru, ówczesnej stolicy cesarstwa, gdzie miał rozpocząć karierę urzędniczą. Z Galii powrócił do Włoch.
            W tym czasie jego siostra wstąpiła do klasztoru. Także i sam Hieronim został mnichem i około 373 roku wyjechał na Wschód, by w Jerozolimie pracować naukowo i poddać się rygorystycznemu życiu. Poprzez Azję Mniejszą wyruszył do Ziemi Świętej, ale wyczerpany trudami podróży zatrzymał się w Antiochii. Choroba tak dała mu się we znaki, że otarł się o śmierć. Wyzdrowiał jednak i zaczął intensywną naukę greki i języka hebrajskiego, poświęcając się jednocześnie studiowaniu Pisma Świętego na Pustyni Chalcydyckiej.
            W 377 roku, w Antiochii, Hieronim przyjął święcenia kapłańskie, jednak za cel swojego życia postawił sobie pracę naukową. Na okres trzech lat zatrzymał się w Konstantynopolu. Miasto urzekło go swoją historią, bogactwem zabytków i książek… Właśnie wtedy patriarchą Konstantynopola był Święty Grzegorz z Nazjanzu. Hieronim słuchał pilnie jego kazań. W tym czasie przełożył na język łaciński niektóre homilie Orygenesa i „Historię” Euzebiusza z Cezarei.
            W 382 roku uczestniczył w synodzie rzymskim, gdzie na polecenie Papieża Damazego zaczął pracować nad poprawianiem starego przekładu Nowego Testamentu i Psalmów. W roku 382 został sekretarzem i doradcą papieża Damazego. Pełniąc przez dwa lata tę funkcję, mieszkał na Awentynie, gdzie skupił wokoło siebie elitę intelektualną i religijną Rzymu. Po śmierci Papieża, wyjechał do Egiptu, zwiedził Ziemię Świętą. Udał się następnie do Palestyny i w 386 roku zamieszkał w Betlejem. Tam pozostał już do śmierci.
            Będąc w Betlejem, organizował działalność charytatywną, prowadził wykłady… Z jego inicjatywy powstały cztery klasztory. Gdy idzie o walory jego postawy i osobowości, to odznaczał się encyklopedyczną wiedzą, umiłowaniem ascezy, ogromną pracowitością, gorącym przywiązaniem do Kościoła, czcią do Matki Bożej, ale też – przy tym wszystkim – wybuchowym temperamentem! Ponad to jednak – odznaczał się umiłowaniem Pisma Świętego!
            Pozostawił po sobie wspaniałą spuściznę literacką. W latach 389 – 395 przetłumaczył na łacinę wiele ksiąg Septuaginty, czyli greckiego przekładu Biblii. Równolegle, przez dwadzieścia cztery lata, udało mu się przetłumaczyć na łacinę całe Pismo Święte. Przekład ten, zwany Wulgatą, co oznacza: „powszechnie przyjmowane”, został przyjęty przez Sobór Trydencki jako tekst urzędowy Kościoła. Hieronim napisał także komentarze do wielu ksiąg Pisma Świętego oraz przełożył wiele tekstów Ojców Kościoła. Zwalczał wreszcie współczesne mu herezje.
            Ostatnie lata spędził w grocie sąsiadującej z Grotą Narodzenia Pana Jezusa. Zmarł osamotniony 30 września 419 lub 420 roku. Jego relikwie sprowadzono z czasem do Rzymu. Obecnie znajdują się w głównym ołtarzu bazyliki Santa Maria Maggiore. Jest jednym z czterech wielkich Doktorów Kościoła Zachodniego, Patronem biblistów, egzegetów, księgarzy i studentów.
            Na temat tego, jak on sam pojmował tę swoją piękną i owocną pracę nad zgłębianiem i tłumaczeniem Pisma Świętego, możemy się dowiedzieć z tego, co napisał w  „Prologu do komentarza Księgi Izajasza Proroka”. A czytamy tam takie słowa: „Posłuszny nakazom Chrystusa: Badajcie Pisma! oraz: Szukajcie, a znajdziecie!, wypełniam swą powinność, bym przypadkiem nie usłyszał razem z Żydami: Jesteście w błędzie nie znając Pisma ani mocy Bożej. Jeśli bowiem – jak mówi Apostoł Paweł – Chrystus jest mocą Bożą i mądrością Bożą, to ten, kto nie zna Pisma, nie zna mocy Boga ani Jego miłości: nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa!
            Dlatego będę naśladował ojca rodziny, który ze swego skarbca wyjmuje rzeczy stare i nowe. […] Zamierzam objaśniać Izajasza w ten sposób, aby ukazać go nie tylko jako Proroka, ale jako Ewangelistę i Apostoła. […] Niech jednak nikt nie sądzi, że w niewielu słowach zamierzam zamknąć całą treść księgi, gdyż obejmuje ona całość Bożych tajemnic. […] A cóż powiedzieć o zagadnieniach dotyczących przyrody, etyki, logiki? Wszystko, co się odnosi do Pism świętych, wszystko, co język ludzki może wypowiedzieć, umysł zaś pojąć, wszystko to zawiera się w tej księdze.”
            Tyle Święty Hieronim na temat – między innymi – swojej posługi. My zaś, słuchając uważnie Bożego Słowa, przeznaczonego w Liturgii Kościoła dokładnie na jego wspomnienie, od niego właśnie uczymy się należytego rozumienia słów Jezusa, wypowiedzianych w odczytanej przed chwilą Ewangelii, że każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem Królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare.
            W dosłownym odbiorze tego pouczenia, chodzi o elitę Narodu Wybranego, która uwierzyła w Jezusa i za Nim poszła. Ludzie ci, bazując na swej wielkiej wiedzy i znajomości Pism – jeżeli tylko zechcieli wiedzę tę włączyć w dzieło budowania założonego przez Jezusa Kościoła – byli w stanie uczynić bardzo wiele dobrego dla tej sprawy. Bo nowe dzieło Jezusa nie przekreślało tego wszystkiego, co było przedtem, wręcz przeciwnie: bazowało nad tym.
            Przenosząc to na realia swego życia, nasz dzisiejszy Patron podjął się tłumaczenia Pisma Świętego tak Starego, jak i Nowego Testamentu, a do tej pracy zaangażował całą swoją rozległą wiedzę, znajomość języków, całą tradycję, z której wyrósł; wielką swoją pobożność i twórczą aktywność. Możemy zatem powiedzieć, że na Ołtarzu Słowa położył on wszystko, co miał – wszystko, co było jego osobistym, duchowym bogactwem. Rzeczy nowe i stare. Dlatego może jego dzieło jest tak niezwykłe, tak wielkie i ponadczasowe.
            Święty Hieronim daje nam wszystkim przykład zastosowania i zrealizowania tych słów, które Paweł Apostoł skierował dzisiaj do swego ucznia, młodego biskupa Tymoteusza: Trwaj w tym, czego się nauczyłeś i co ci zawierzono, bo wiesz, od kogo się nauczyłeś. Od lat bowiem niemowlęcych znasz Pisma Święte, które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie. Czyż Święty Paweł nie mógłby dokładnie tych słów skierować również do Hieronima?
            Przecież nasz dzisiejszy Święty także od dziecka znał Pisma, bowiem przyszedł na świat w rodzinie katolickiej i od początku był w tym duchu wychowywany. A jego – trwający całe życie – twórczy kontakt z Pismem Świętym doprowadził go do osiągnięcia mądrości wiodącej ku zbawieniu – przez wiarę w Chrystusie Jezusie.
            Kochani, wpatrujmy się w ten świetlany przykład i uczmy się od Świętego Hieronima owej niełatwej sztuki przekładania słów zapisanych w Piśmie Świętym na język naszego życia, na język codzienności; na realia, w jakich przychodzi nam codziennie funkcjonować. Żeby się to jednak mogło dokonać i żeby ten przekład był czytelny, zrozumiały i miał wpływ na kształtowanie się naszego życia i naszej postawy, potrzeba przede wszystkim natychmiastowego przełamania swoistego impasu, jaki panuje, gdy idzie o nasz osobisty kontakt ze Słowem Bożym…
            Mówiąc wprost: trzeba zacząć to Słowo czytać, trzeba starać się je rozumieć, o nim rozmawiać; czytać komentarze do Pisma Świętego, słuchać uważnie dobrych prelekcji i homilii, tłumaczących poszczególne fragmenty Biblii…
            Jednym słowem, trzeba nam jasno uświadomić sobie i bardzo, ale to bardzo wyraźnie zapisać w sercach mocne i jednoznaczne stwierdzenie Hieronima, dzisiaj przez niego wypowiedziane, a będące takim jego swoistym rozpoznawczym znakiem, iż nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa! Niech te słowa zapadną nam w serce i staną się drogowskazem i natchnieniem do działania, a w razie czego – niech nas porządnie zaniepokoją i zburzą fałszywy spokój, jaki sobie często zbyt łatwo tworzymy!
            Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa!
            W tym kontekście zastanówmy się:
·        Czy codziennie czytam Pismo Święte?
·        Czy uważnie słucham Słowa Bożego w liturgii – czy staram się zawsze coś wziąć z niego do serca?
·        Co robię w tym kierunku, aby z usłyszanego – przeczytanego – Słowa zrozumieć coś więcej?
Wszelkie Pismo jest przez Boga natchnione i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu.

2 komentarze

  • Na razie na szybko w 100% zgadzam się, że nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa. Kiedyś w czasie dużego zamieszania w moim życiu kiedy mówiłam, że już nie wiem jaki jest ten nasz Bóg i jakie są Jego zasady itp ktoś z moich znajomych powiedział mi: Chcesz dowiedzieć się jaki jest Bóg to czytaj Pismo Święte. Tam jest sama prawda. Ono Cię nie okłamie, tam znajdziesz prawdziwy obraz Boga.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.