O spojrzeniu na własną rękę…

O
Szczęść Boże! Kochani, wczoraj przejrzałem swój blog wzdłuż i wszerz – i trochę poodpisywałem. Niestety, gorący czas kolędy trochę komplikuje sprawę, ale… udało się. Poza ostatnią żywiołową dyskusją na temat Wielkiej O., polecam bardzo wartościową rozmowę o grzechu – z początku stycznia. Warto jeszcze raz poczytać tamte wpisy.
Z szatą graficzną bloga coś się dzieje. Moderator na razie się przygląda, bo twierdzi, że to Operator coś modyfikuje. Kiedy modyfikacje się skończą, to dopracujemy jakiś ludzki wygląd. Póki co, mi się to nie za bardzo podoba.
I jeszcze jedna sprawa: Udało mi się podpisać – tak słownie – międzynarodową umowę z Syberią na codzienne rozważania. Nie wiem, czy się uda codziennie, ale mam obietnicę mojego Brata, Księdza Marka, że korzystając z wolniejszego czasu nieco się uaktywni. Bardzo się z tego cieszę i już dzisiaj dziękuję.
       Gaudium et spes!  Ks. Jacek
A oto słówko Księdza Marka na dzisiaj:
Serdecznie pozdrawiam z Tomska, u nas troszkę dziś się ociepliło… Wczoraj było 34 stopnie, na minusie konieczno, a dziś już tylko 29. Piękne słońce, ładnie, tylko spacerować po dworze. Zapraszam na spacer po Tomsku, a potem na dobrą kawę.
A najpierw coś dla ducha…
Dzisiejsza Ewangelia, to uzdrowienie w szabat, uzdrowienie człowieka, który miał uschłą rękę. Na słowa Jezusa wyciągnął rękę i stała się znowu zdrowa. Swoją drogą można dziś popatrzeć na swoją rękę i pomyśleć: może i moja ręka jest taka uschła? Co ja robię swoją ręką? Rękę mogę podawać na znak powitania, mogę podawać na znak zgody, pojednania, mogę coś napisać, mogę coś wyremontować, komuś coś podać, pomachać, przytulić… mogę zrobić wiele dobra. Ręką też mogę zrobić komuś krzywdę, bić, grozić, ukraść, albo po prostu nic nie robić, lenić się.
Czy moja ręka nie jest uschła, czy nie potrzebuje uzdrowienia?
Ale nie całkiem o tym chcę dziś powiedzieć. Bardziej chcę zwrócić uwagę na inne słowa, inny problem. Czytamy tam w Ewangelii – Jezus spojrzawszy wkoło po wszystkich z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serca…
Co smuci i denerwuje Jezusa?
Zatwardziałość serca.
Co to takiego zatwardziałość serca?
Zatwardziałość serca, to niekoniecznie zło. Spójrzmy na reakcję tych, którzy śledzili Jezusa. Oni nie cieszą się, że człowiek stał się zdrowy, oni nie odczytują znaków, że przecież nie można tak po prostu uzdrowić człowieka… oni mają jeden cel – opazorić (zaraz, jak to będzie po polsku…) zawstydzić, przyłapać, poniżyć Jezusa. Ważniejsze jest to, żeby było tak jak oni chcą, niż, żeby było dobro. Ważniejsze są sztywne przepisy prawa, niż Boża wola i Boże błogosławieństwo.
Zatwardziałe serce, to serce zamknięte na Pana Boga i Jego wolę, to serce pozbawione wrażliwości. (Wczoraj też było o tym, w moim rozważaniu i w komentarzu). Wrażliwość, to ważna cecha i ważna umiejętność.
Ale dziś chcę podkreślić wrażliwość na Pana Boga. Zły duch chce od nas nie tylko, żebyśmy zgrzeszyli, ale żebyśmy odeszli od Pana Boga. Jemu na tym dużo bardziej zależy niż na naszym grzechu. W tym temacie zachęcam do lektury książki: Jezus z Nazaretu, Josepha Ratzingera – Benedykta XVI, 2 rozdział – Kuszenie Jezusa. Nie chcę tu cytować, żeby nie spłycić ciągu myślowego papieża, ale moim odkryciem po tej lekturze było właśnie to, szatan chce nas oddalić od Boga, bardziej niż nakłonić do grzechu; żebyśmy się mniej modlili, słabiej modlili, żebyśmy nie widzieli sensu spowiedzi, Mszy św., Komunii, i potem to my już w jego rękach.
Tutaj w Rosji jest bardzo dużo takich ludzi, którzy owszem, uznają się za wierzących, ale nie narzucają się Panu Bogu. Np. dziś byłem na pogrzebie, przyszła kobieta, wnuczka zmarłej babci, bardzo życzliwa, otwarta kobieta, i mówi, że babcia była katoliczką, modliła się po polsku… Pytam ją, a czemu wy znaleźliście kościół dopiero po śmierci babci, a nie przed. A potem pytam o jej wiarę, ona mówi, że jest prawosławna, czasem chodzi do cerkwi, ale do spowiedzi i Komunii już nie. Potem mówi, że ona w zasadzie to ma katolickie korzenie. I tak nie znając gdzie chodzić, nie chodzi nigdzie. To co szatan zrobił przez lata komunizmu w Rosji, to zasiał obojętność na sprawy wiary, oddalił człowieka od Boga, i utwierdził w przekonaniu, że mi niczego więcej nie potrzeba. Ktoś interesuje się wiarą, kościołem, przyjdzie pochwali nas, popłacze nawet w kościele, i wsio. A potem nie ma kontynuacji – potrzeby kontynuacji. To są ludzie dobrzy, piękni, ale oddaleni od Boga. To jest właśnie owo zatwardziałe serce.
Co czuje Jezus patrząc na moje serce?
Co czuje Jezus patrząc na moją rękę?

9 komentarzy

  • Dziękuję ks. Markowi za rozważanie. Przy tych słowach: "To co szatan zrobił przez lata komunizmu w Rosji, to zasiał obojętność na sprawy wiary, oddalił człowieka od Boga, i utwierdził w przekonaniu, że mi niczego więcej nie potrzeba." naszła mnie refleksja, że Europa też już stoi przed wyzwaniem ewangelizacji (w zasadzie re-ewangelizacji) przy czym spustoszenia dokonał inny mechanizm, nie oparty na zbrodniczym systemie państwa i nie wspierany zbrodniczą ideologią, a jednak!
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert

    • Rosja jako imperium poniosła konsekwencje swoich podbojów. Chyba już tak jest, że Bóg pozwala byśmy ponosili skutki naszych złych uczynków. Duchowieństwo Rosji brało czynny udział w popieraniu cara, a przynajmniej nic nie robiło by powstrzymać jego zapędy i przez to poniosło największą daninę krwi.
      Też chciałbym wiedzieć co czuje Jezus gdy zabijany jest innowierca w swoim kraju.
      Też chciałbym wiedzieć co czuje Jezus gdy błogosławione są kontyngenty wojskowe do Afganistanu.

      Dasiek

  • Podziwiam
    U mnie trzy stopnie na minusie, i uważam, że jest zbyt zimno.
    Nic na to nie poradzę, że nigdy nie lubiłam, nie lubię, i pewnie nie polubię zimy.
    Chociaż nie przeczę, że ma ona swoje uroki. 🙂

    Co do zaproszenia na kawę.
    Nie chcę być odebrana jako pierwsza co się wprasza, ale chętnie skorzystam z zaproszenia, zresztą pewnie nie ja jedyna.
    Już widzę uśmiech na twarzy Roberta, jak pakuje plecak, i zmierza w kierunku Tomska. :):)

    Tak sobie myślę, ileż to takich usłych rąk w nas ?
    Jeśli nie staniemy w prawdzie, i ich nie dostrzeżemy, to nie staną się one okazją do rozwoju.
    Chrystus przez to uzdrowienie nie chce nam niczego udowadniać.
    On tylko daje praktyczną odpowiedź na postawione wcześniej pytanie, które było pytaniem retorycznym, bo przecież znali ją wszyscy obecni w synagodze.
    Chrystus rzekł do człowieka : Wyciągnij rękę ! Wyciagnął, i jego ręka powróciła do zdrowia. Szczera, prawdziwa kontemplacja zawsze prowadzi, a przynajmniej powinna prowadzić do radości życia.
    Trwając w niej odkrywamy samego Boga, i Jego sposób patrzenia.

    Pozdrawiam

  • W Polsce też jest dużo ludzi, którzy nie grzeszą (cytuję ich słowa)i Kościół nie jest im do niczego potrzebny…
    I chciałabym wiedzieć,co czuje Jezus patrząc na moje serce. Na ile różnię się od osób, które porzuciły Kościół.

    PS 1. Nie mogę pisać komentarzy na Firefox-ie, nie mogę ich czytać – pokazuje się biała tablica. Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie dostałam bana 😉

    PS 2.Robercie. Skoro nie lubisz latać – zawsze kolej transsyberyjska pozostaje 😉 . Korzyścią będzie podziwianie pięknych krajobrazów, których z pewnością w Rosji nie brakuje.

    Sissi

  • Robercie
    Cóż to jest podróż 5000 km ,w porównawniu z wiecznością… 🙂
    Trzeba korzystać póki jest okazja, bo jeszcze ks. Marek się rozmyśl:)
    Chciałabym zobaczyć minę ks Marka, gdyby nasza blogowa Rodzinka zapukała do drzwi plebani w Tomsku :)))

    '' I chciałabym wiedzieć,co czuje Jezus patrząc na moje serce ''

    Ja wręcz przeciwnie.
    Nie chciałabym wiedzieć co On czuje , gdy patrzy jak Go często zawodzę.
    Wystarczą mi moje wyrzuty sumienia.

  • Rosja poniosła konsekwencje swoich imperialnych podbojów. Natomiast duchowieństwo nie czyniło nic by w imię Boga się temu przeciwstawić za co złożyło największą ofiarę. Czy nie jest tak, że ponosimy skutki naszych uczynków?
    Ja też chciałbym co czuje Jezus gdy zabijani są innowiercy w ich kraju?
    Co czuje Jezus gdy błogosławione są kolejne kontyngenty wysyłane do Afganistanu?

    Dasiek

  • Właściwie, to nie powinienem się wypowiadać, bo mam nadzieję, że sam Marek odniesie się do wypowiedzi powyższych, ale ja też chciałbym zobaczyć jego minę, gdybyśmy się nagle tam wszyscy znaleźli. A właściwie – wyobrażam sobie tę minę. Byłaby całkiem niegroźna…
    Natomiast myśl o patrzeniu na ręce i serce uważam za bardzo dobrą i trafioną… Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.