O nauce języka chińskiego – i nie tylko…

O
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Dziękuję za wczorajsze wypowiedzi. Widzę, że tematy dotyczące naszej Ojczyzny cały czas wywołują opinie skrajnie przeciwstawne. Ale to chyba dobrze! Rozmawiajmy o tym. Jak zawsze, dziękuję Robertowi, który powiedział to, co ja bym powiedział, a nawet więcej. Podpisuję się pod jego opinią. Tak podpowiada mi moje kapłańskie sumienie. Co wcale nie oznacza, że jestem źle nastawiony do tych, którzy mają zdanie przeciwne.
Dzisiaj znowu słówko z Syberii. Bardzo dziękuję mojemu Bratu za włączenie się we wspólne dzieło. Na przeżywanie Dnia Pańskiego niech Wam Pan błogosławi: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
           Gaudium et spes!  Ks. Jacek
A oto rozważanie Księdza Marka na dziś:
Myślę, że każdy, albo prawie każdy z nas (ja na pewno) ma takie wspomnienia, że coś robił na ostatnią chwilę. Np. wybierał się w podróż, daleką, np. na Syberię. I trzeba wszystko spakować, jeszcze jakieś sprawy podopinać, i jeszcze kogoś odwiedzić… I zaczynamy działać szybko, mniej ważne sprawy odkładać na potem, i tylko to jest teraz ważne, żeby zdążyć, i zarywamy noc…
I sami się dziwimy ile możemy zrobić w tak krótkim czasie.
Albo egzamin, sesja i egzamin już jutro, a ja jeszcze nic nie umiem. I nic nie jest ważne, z wszystkiego rezygnuję i uczę się, żeby tylko zdać. I już sobie obiecuję, że jak tylko zdam, to już będę się uczył wcześniej.
I sami się dziwimy ile można nauczyć się w jeden dzień. ( A znacie to? Zapytali kiedyś profesora ile potrzeba czasu, żeby się nauczyć chińskiego? Odpowiedział 10 lat, zapytali doktora – 5 lat, magistra – 2 lata, zapytali studenta, a ten pyta: a kiedy egzamin?)
Student dużo może.
Ale do rzeczy… Czemu o tym wspominam?
Spójrzmy na dzisiejszą liturgię słowa.
Pierwsze czytanie: Począł Jonasz iść przez miasto jeden dzień drogi i wołał, i głosił: Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona. I uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu, i odwrócili się od swojego złego postępowania.
Drugie czytanie z pierwszego listu św. Pawła do Koryntian: Mówię, bracia, czas jest krótki.
I Ewangelia: Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże.
Mam wrażenie, że Słowo Boże, chce nas wprowadzić w atmosferę takiego zabiegania.
Ale po co?
Chyba nie chce nas straszyć? Choć kto z nas wie, czy dożyje wieczoru… A nawet jeśli żyć będziemy długo, to jak często mówimy: jak ten czas szybko leci, tyle czasu minęło i nic nie zrobiłem… I znowu kolejny rok, jak szybko leci czas…
Ale myślę, że jeśli Bóg chce nas wprowadzić w ten efekt zabiegania, przeżywania, to właśnie po to, abyśmy się zaczęli tym przejmować, biegać za swoim nawróceniem, pracować nad nim, spieszyć się kochać ludzi.
W nawróceniu, w życiu duchowym niezwykle ważna jest konkretność, zdecydowanie, a nawet szybkość działania. Np.: Przychodzi myśl – może pójdę do spowiedzi, przecież miałem chodzić co miesiąc… ale potem myślisz – a nie, nie jestem dobrze przygotowany, pójdę za tydzień, lepiej się przygotuje… I co w praktyce? Z tygodnia robi się pół roku.
Myślisz sobie może się pomodlę, miałem to robić codziennie… Ale potem przychodzi myśl – może trochę później, tylko sprawdzę pocztę, może tam trzeba będzie się za kogoś pomodlić…
I okazuję się, że jeszcze weszło na warsztat trzynaście innych spraw i… człowiek zmęczony – niech Cię Panie sen nasz chwali.
W życiu duchowym trzeba działać od razu, konkretnie, zdecydowanie.
Także w walce z pokusami. Przychodzi myśl – nie rób tego, to jest grzech, będą wyrzuty sumienia… Jeśli nie posłuchasz tej pierwszej myśli, potem będzie trudniej.
Pierwsza myśl, pierwsze natchnienie, pierwsze wezwanie sumienia. To jest nasza szansa.
Popatrzmy dalej na Ewangelię.
Jezus ujrzał Szymona i Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro. Jezus rzekł do nich: Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi. I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. Idąc dalej, ujrzał Jakuba i brata jego Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a oni zostawili ojca swego, Zebedeusza i poszli za Nim.
Tutaj chcę dotknąć jeszcze jednej ważnej sprawy – sprawy życiowego powołania. Jeśli ktoś na wezwanie Jezusa nie odpowie od razu, zdecydowanie, potem może być trudniej, można zmarnować jakąś szansę, jakąś łaskę.
Szedł Jezus i powoływał Apostołów, gdyby oni nie odpowiedzieli, nie zareagowali natychmiast, On poszedł by dalej i raczej by po nich nie wrócił.
Wczoraj na spotkaniu młodzieży rozważaliśmy ten fragment i ktoś postawił pytanie – ciekawe, czemu właśnie ich powołał? Dogmatem wiary to nie jest, ale moja odpowiedź jest taka – powołał tych, którzy od razu, natychmiast poszli za Nim. On chciał i chce mieć wśród „swoich” ludzi, ludzi zdecydowanych, odważnych, konkretnych, szybkich, oddanych.
Dlatego powołuje i idzie dalej… Chcesz to idziesz za nim, nie, to grzebiesz się w swojej piaskownicy…
Chrześcijaństwo, życie duchowe, to propozycja dla odważnych, którzy lubią przygody, lubią jazdę bez trzymanki… To nie dla mazgajów, malkontentów i słabiaków, którzy lubią ciepłą kołderkę.
Liczy się szybka i odważna reakcja. Jezus nie będzie czekał.
Dlatego proponuję. W tym tygodniu pracujemy nad tym, żeby wsłuchiwać się w cichy i delikatny głos Ducha Świętego, jego natchnienia, głos sumienia. I jeśli tylko stwierdzimy, że to od Niego, odpowiadamy NATYCHMIAST!
(Mam nadzieję, że w tym tygodniu ktoś zdecyduje, że wstępuje do seminarium) Błogosławionej niedzieli. Z Bogiem. A

20 komentarzy

  • '' Chrześcijaństwo, życie duchowe, to propozycja dla odważnych, którzy lubią przygody, lubią jazdę bez trzymanki… To nie dla mazgajów, malkontentów i słabiaków, którzy lubią ciepłą kołderkę.
    Liczy się szybka i odważna reakcja. Jezus nie będzie czekał ''

    hmm

    A ja myślałam x Marku, że Chrystus zawsze czeka na człowieka. Nie dość, że zawsze, to i również na mazgaję, malkontenta, słabeusza, itd…
    Czeka na każdego kto jeszcze nie umie z jakiegoś powodu, wyjść z swojej piaskownicy.

    Gdybyśmy zawsze słuchali głosu swojego sumienia, gdybyśmy zawsze reagowali na zapalenie się czerwonej lampki, gdybyśmy zawsze wszystko robili na czas, na dopięcie na ostatni guzik, bylibyśmy idealni ? Nie grzeszylibyśmy, nie byłoby poprawek z egzaminów, itd.. Można by wtedy spokojnie zamknąć stałe konfesjonały. Przecież nikt by nie przyszedł. A co z ludźmi którzy nie są potrafią się jeszcze zdecydować na '' jazdę bez trzymanki'' ?
    Oczywiście, zgadzam się z tą częścią, ze czasu nie powinno się marnować na sprawy mniej ważne. Ale dla wszystkich doba ma tyle samo godzin. Jeśli człowiek zamiast np. uczyć się do egzaminu, siedzi w Hospicjum i trzyma za rekę odchodzącego samotnego człowieka ?

    Serce to dziwny organ.
    Często słuchamy jego, a nie rozumu.
    Co nie oznacza, że czynimy coś bezrozumnie.

    Ale by nie było, że dziś Domownik tylko krytykuje słowo ks. Marka, to, zgodzę się z tym, że również często z lenistwa, wygody, odkładamy coś na później.
    Za każdym razem gdy leżę na szpitalnym łóżku, widzę, czuję jak czas przecieka mi między palcami. Za trzeźwa na sen, za słaba na czytanie, laptopa nigdy nie zabieram z sobą.
    Próbuję wtedy ogarnąć myślami to, co mi umyka gdy powracam do domu. Nie mówię, że zawsze wszystko mi się udaje, ale wiem, jak kruche jest życie.Jaką cenę czasem człowiek płaci, by móc normalnie funkcjonować, by móc robić to, co zdrowy człowiek uważa za normalne, za coś, się jemu słusznie należy.Staram się dokonywać myślę, że dobrych wyborów. Niestety częściej słucham serca. Zawsze się coś czyni kosztem czegoś innego. Może dlatego, czasem powracam do swojej piaskownicy.Tyle, że zawsze myślałam, że On na mnie zawsze i wszędzie czeka… Jak widać, byłam w błędzie.

    upss chyba dzisiaj wstałam ''lewą nogą''
    Pozdrawiam 🙂

    • Masz rację!
      Przepraszam, jeśli nie tak się wyraziłem. Drogi Domowniku, piszesz – "Czeka na każdego kto jeszcze nie umie z jakiegoś powodu, wyjść z swojej piaskownicy.A co z ludźmi którzy nie są potrafią się jeszcze zdecydować na '' jazdę bez trzymanki''" ?
      Proszę zwrócić uwagę na swoje słowa – nie umiem, nie potrafię. To diametralnie zmienia postać rzeczy. To przypomina nieco częstą pomyłkę, jak ludzie powołują się na słowa św. Pawła – Kto nie chce pracować, niech też nie je. I nieprawidłowo cytują – Kto nie pracuje niech też nie je. Tam bardzo ważne jest słowo – nie chce. I tutaj też o to chocdzi. Ja mam wielki szacunek do ludzi chorych, słabych, i to chorych na różne choroby, także i różne depresje i tym podobne. Ja rozumiem, że człowiek może nie być w stanie. Tymi słowami, chciałem podkreślić problem naszego niezdecydowania, rozlazłości. To ile przez to tracimy dobrych możliwości. I proszę mi uwierzyć, pisałem to przede wszystkim do siebie, żeby, za przeproszeniem sobie dać kopa i więcej pracować, bo możliwości i przestrzeni pracy tutaj jest dużo. Raz jeszcze przepraszam, jeśli uraziłem. Z Bogiem.

    • Ks. Marku
      Spokojnie, nie uraziłeś.
      Ja się nie obrażam, szkoda życia na to.
      Wolę porozmawiać, i wyjaśniić niejasności.

      Napisałam taki a nie inny post, bo wyobraziłam sobie,że wszyscy którzy nie poszli jeszcze za Chrysusem, zostają automatycznie wrzuceni do jednego worka z ludźmi którzy, nie nie chcą, lecz nie potrafią jeszcze pójść za.
      Przepraszam, ale mam alergię na to 😉

      Doprecyzowałeś swoją myśl księże Marku, za co dziekuję.

  • "Tyle, że zawsze myślałam, że On na mnie zawsze i wszędzie czeka… Jak widać, byłam w błędzie." – nie byłaś :). To jest piękne w Kościele, że każdy ma w nim swoje miejsce, a każde jest miłe Chrystusowi. I zapewne jest tak, jak pisze ks. Marek, że ważny jest ten pierwszy naturalny odruch sumienia, odruch serca, a w innych sprawach nie mniej ważne może byc spokojne przemyślenie spraw i działanie "roztropne" ;). Ważne aby w obu przypadkach człowiek swoim życiem był otwarty na Boga, a będzie dobrze :).

    • Bardzo się cieszę, że wszyscy do końca wyjaśnili swoje zdania i nie doszło do niepotrzebnych – i nieprawdziwych – nieporozumień! Dziękuję za głębię myśli, przebijającą przez wszystkie wypowiedzi. Szczęść Boże! Ks. Jacek

  • Witam. Ja tak trochę z innej beczki. Chcę uprzedzić, że dzięki uprzejmości naszych rządzących i ich zamiłowania do podpisywania umów międzynarodowych, bloog Księdza Jacka może wkrótce zostać uznany za nielegalny. A dlaczego? Ponieważ teoretycznie zgodnie z ACTA, które 26.01 planuje podpisać Polska, cytaty z Pisma Św. itp., mogą zostać potraktowane jak kradzież własności intelektualnej. Zachęcam do obejrzenia filmu:
    http://www.youtube.com/watch?v=h1fJYlQ9iJY

  • Styl wypowiedzi zaiste pokazuje kto tu uprawia "gimnastykę umysłową". Co znaczy "rotlf", bo ja jestem głupi gdyż nie skończyłem gimnazjum.

  • Tak, sprawa ACTA dzisiaj rozgrzewa umysły wszystkich, ale to nic dziwnego, bo pokazuje kolejny aspekt stopniowej degradacji państwa: obok upadku służby zdrowia, szalejących cen paliw, ataku na wolność słowa w telewizji, przemocy w szkołach, ogólnej biedy i drożyzny, ogłupiającej argumentacji w sprawie Zamachu Smoleńskiego… Upadek moralny, ekonomiczny, społeczny… Ale – cóż… Wybraliśmy władzę, wybraliśmy jakiś styl – i patrzymy sobie spokojnie… No, to patrzmy… Ks. Jacek

  • 1. Anti-Counterfeiting Trade Agreement – faktycznie wpadka. Nie tylko w Polsce zresztą, ale idę o zakład że za PiSu też by przyjęli. Dlaczego? Prosze zobaczyć jak PiS głosował za ACTA w EP i jaką komisję do monitorowania internetu chciał powołać.
    2. upadek służby zdrowia – zapomniał wół jak cielęciem był? A protesty za PiSu to już wywietrzały z głowy?
    3. Ceny paliw – cóż, Europa zbojkotowała Iran, to się na rynkach trochę przemeblowało. Ale czy za PiS czy za SLD, czy za PO zawsze cena w dłuższym okresie rosła…
    4. atak na wolność słowa w TV – a gdzie? Bo nie zauważyłem…
    5. zamach smoleński – JAKI kurka zamach? Polski BAJZEL i nachalne pchanie się Lecha Kaczyńskiego na inaugurację kampanii wyborczej. Skoro instytut w krakowie odkrył KILKA niezidentyfikowanych głosów, to oznacza że były na pokładzie łamane wszelkie możliwe procedury. I faktycznie, zaciemnia się obraz, bo próbuje się wybielić kadre generalską i głównego decydenta. Księże Jacku, ziemia od lat jest okrągła, a kupczenie tematem smoleńska przez kościół toruński jest żałosne.

    BTW. Za ACTA (czyli przeciw rezolucji potępiającej tryb pracy nad ACTA) głosowali:

    PiS:
    Tadeusz Cymański, Marek Józef Gróbarczyk, Michał Tomasz Kamiński, Ryszard Antoni Legutko, Marek Henryk Migalski, Jacek Olgierd Kurski, Mirosław Piotrowski, Tomasz Piotr Poręba, Konrad Szymański, Zbigniew Ziobro

    A teraz ten sam PiS drze gębę?
    A kto jesli nie PiS dwulicowy chciał jakiś czas temu zrobic to samo tylko innym tłumaczeniem?
    (http://wyborcza.pl/1,76842,8555949,PiS_chce_powolania_zespolu_ds__monitorowania_internetu.html
    http://nt.interia.pl/news/pis-chce-monitorowac-polski-internet,1591812)?

    i w kwesti obrony:
    faktycznie trzeba było spać na lekcjach, skoro się nie wie co to domena publiczna, a wałkuje z niej wiele utworów. To było w starym toku nauczania w liceach, no ale mamy upadek systemu oświaty, to czemu się dziwić. Kolejne roczniki faktycznie idiocieją. Logiki i ciekawości świata też już chyba nie uczą, bo wystarczy wpisać frazę w google i znajdziesz to tajemne zaklęcie.
    O tempora, o mores…

    Anonymous ;P

    • Oj, mój Drogi Panie! Zachęcałbym do spojrzenia na te same zjawiska i problemy od strony mediów niezależnych, a nie tylko tych oficjalnych. Bo jak to czytam, to jakbym słuchał serwisów w naszej telewizji tak zwanej publicznej, albo w TVN… A wszystko jeszcze zaprawione z gruntu negatywnym nastawieniem do sprawy… Pozdrawiam! Ks. Jacek

  • Potwierdzam! Nigdy nie kasuję żadnych wpisów – bez względu na to, jakie by one nie były. Nawet z tego powodu – wstyd się przyznać – że nie wiem, jak to się robi. Z każdą techniczną błahostką zwracam się do mojego Moderatora. Ale nawet gdybym wiedział, to bym tego nie robił, bo w ten sposób sam bym sobie zaprzeczył i zanegował ideę tego bloga: tu każdy może się wypowiadać, aczkolwiek ja nie z każdym muszę się zgadzać. Natomiast brzydzę się czymś takim, jak cenzura, dlatego nie mam zamiaru jej stosować. Nawet, jeżeli wpis jest tak wulgarny, jak ten z dnia Beatyfikacji Jana Pawła II. Ale trudno – czasami trzeba uznać, że ten czy ów wpis komentuje się sam i wskazuje na poziom Autora. Ale nie ma mowy o wycinaniu! Serdecznie pozdrawiam! Ks. Jacek

  • Ok. Przyjmuje że wierzę. Niestety wpis wisiał kilka minut, po czym zniknął, a drugi raz wyciągać dokumentacji i linków już mi się nie chce. Nie padło w nim ani jedno wulgarne słowo! Było za to dużo faktów. Szkoda.

  • Ja też żałuję, natomiast nie wiem, o jakim wpisie mowa, bo go nie czytałem. Wierzę, że nie było tam żadnego wulgarnego słowa, natomiast mogę tylko raz jeszcze potwierdzić to, co powyżej napisałem. I nic więcej nie zrobię. Nie mam żadnych argumentów na potwierdzenie swojej dobrej woli w tej kwestii, jak tylko swoje słowo, które powyżej zamieściłem. Pozdrawiam! Ks. Jacek

  • Portal gromadzi bank ogłoszeń zarejestrowanych firm w różnych kategoriach stanowisk w ramach przeszukiwania bazy praca dla nauczycieli języka chińskiego w Łodzi (z czego może również skorzystać pracodawca w kontekście oferty pracy), system Preply http://preply.com/pl/lodz/oferty-pracy-dla-nauczycieli-języka-chińskiego pokaże najlepiej dopasowanych kandydatów, którzy nie aplikowali bezpośrednio na stanowisko, ale zostawili swoje CV w systemie. W zakładce zatrudnienie – wzory oświadczeń wymaganych przy składaniu dokumentów na wolne stanowiska pracy. Połączenie ofert pracy z opiniami o pracodawcach chiński i zagranicznych stanowi unikalności portalu na tle innych serwisów z ofertami pracy.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.