O drodze Nikodema – i drodze faryzeuszy…

O

Szczęść Boże! Moi Drodzy, wspieramy Benedykta XVI w Jego pielgrzymowaniu po Meksyku i Kubie. Z uwagi na różnicę stref czasowych, te ważne wydarzenia będziemy mogli śledzić głównie nocami. Ale chyba warto. Módlmy się o trwałe owoce pielgrzymowania Papieża do tego umęczonego Kościoła…
         A u nas dzisiejszej nocy także zmiana stref czasowych – z zimowej na letnią. Co w praktyce oznacza – ni mniej, ni więcej – krótszą noc! Ot, i masz ci los!
        Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Sobota 4
tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań:  Jr 11,18–20;  J 7,40–53
W Ewangelii słyszymy spory wokół Osoby Jezusa. Zderzenie się
różnych argumentów – mądrych i mniej mądrych… I zupełnie niemądrych…
Prawdziwych i zupełnie fałszywych… Wyrażonych spokojnie i rzeczowo, jak i tych
wypowiedzianych w wielkim zacietrzewieniu… I tak jest od dwóch tysięcy lat: Osoba Jezusa wzbudza w ludziach skrajne reakcje!
Dlatego słyszymy głosy
tych, którzy akceptują Jego Osobę i Jego
naukę,
postępując według niej, a których w Ewangelii symbolizują owe rzesze
ludzkie, z podziwem wsłuchujące się w słowa Mistrza. Dostrzegamy również i
takich, którzy – mając mniejsze lub większe wątpliwości – szczerze poszukują na nie odpowiedzi, przez co Jezus z pewnością staje
się im bliższy.
Takich z całą pewnością symbolizuje Nikodem.
Wiemy o nim, że kiedyś
rozmawiał z Jezusem w nocy, zadając bardzo rzeczowe i dociekliwe pytania.
Dzisiaj wyraźnie bierze Jezusa w obronę,
chociaż czyni to bardzo subtelnie, wykorzystując do tego swoją rozległą wiedzę,
większą od innych. Gdy bowiem przeciwnicy Jezusa twierdzili, że żaden Prorok
nie pochodził z Galilei, Nikodem wiedział, że właśnie z Galilei pochodził Prorok Jonasz, a rabini, których słowa
utrwalono w Talmudzie, nauczali, że nie
ma plemienia czy miasta w Izraelu, z którego by nie pochodził jakiś Prorok.
Cóż jednak z tego, jeżeli
ze strony faryzeuszy mamy do czynienia z
argumentacją złośliwą i do tego wszystkiego jeszcze błędną.
A na taką –
trudno właściwie szukać kontrargumentów! Bo przy takiej postawie nie chodzi o prawdę, ale o to, aby się
tylko sprzeciwić i zaszkodzić.
W takiej sytuacji znalazł
się w swoim rodzinnym mieście Anatot Prorok
Jeremiasz, uskarżający się
– jak słyszymy w pierwszym czytaniu – na wielką zawziętość swoich przeciwników.
A jednocześnie – swoich rodaków! Można by tylko powiedzieć: szkoda! Szkoda, że człowiek tak się
zacietrzewia i zamyka na Boga.
Wielka szkoda! Bo bardzo dużo traci…
Właściwie – to wszystko traci… A przecież wcale tak nie musi być.
Nie jest bowiem tak, że
każde pytanie o Jezusa jest buntem przeciw Niemu czy Jego odrzuceniem. Wręcz
przeciwnie! My powinniśmy pytać o Jezusa,
pytać o Jego naukę! Powinniśmy pytać o sens wydarzeń dokonujących się w naszym
życiu
… Niektórzy bowiem uważają, że jeżeli zadają jakieś pytanie, to na
pewno obrażają Boga i pokazują brak wiary! Nie! To nie tak! Ja myślę, że o wiele bardziej należy się obawiać o tych,
którzy nie zadają żadnych pytań, dla których wszystko jest rzekomo jasne i
oczywiste
– o tych należy się szczerze obawiać! Kiedy bowiem przyjdzie
pierwsza jakaś większa próba czy doświadczenie, okazuje się, że się poddają
rozpaczy i odwracają się od Boga. Uważali się za takich wierzących i wszystko
było dla nich jasne, a tu tymczasem – taka przykra niespodzianka…
Dlatego trzeba stawiać
pytania – i trzeba szukać na nie odpowiedzi.
U Jezusa!
Kochani, to bardzo ważne, aby nawet wtedy, kiedy będzie nam
strasznie ciężko – aby nawet wtedy nie
odchodzić na krok od Jezusa,
ale stawiając Mu pytania trudne i twarde,
jednak przy Nim trwać. Aby przyjąć otwartą
i poszukującą postawę Nikodema, a nie zamkniętą i zacietrzewioną postawę faryzeuszy.
Jeżeli bowiem przyjmiemy
postawę Nikodema, to nawet najtrudniejsze nasze życiowe doświadczenia i przeciwności
okażą się dla nas drogą do Jezusa, drogą
do zbawienia, do odnalezienia i pogłębienia sensu swojego życia.
Jeżeli zaś
przyjmiemy zamkniętą i zacietrzewioną postawę faryzeuszy, którzy wszystko
wiedzą lepiej – nawet jeżeli w rzeczywistości nic nie wiedzą – wówczas każdy
życiowy problem będzie przeszkodą nie do pokonania. A chyba nie warto tworzyć sobie problemów na własne życzenie!
W tym kontekście pomyślmy:
·       
Czy
mam odwagę stawiać Jezusowi szczere i trudne pytania?
·       
Jak
i gdzie poszukuję na nie odpowiedzi?
·       
Czy
jestem otwarty na odpowiedź, jaką udzieli mi Jezus, czy mam już z góry ustaloną
swoją odpowiedź?
Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak ten
Człowiek przemawia
.

3 komentarze

  • Patrząc na to co się dzieje na świecie, jakie decyzje są podejmowane to dochodzę do wniosku, że nie tylko niektórzy, ale bardzo wielu z nas chcą pojmać Chrystusa, co więcej, odważają się podnieść na Niego rękę, i czynią to bezkarnie. Sprawia to ludziom ogromną radość, cieszą się z tego również i Ci, którzy ich posyłają. Cel został osiągnięty : Słowo zostało podeptane, porwane, zagłuszone, pozostaje w cieniu, niedorozwiniete, bezoowocne.. Dlaczego nie drży im ręka ?
    Dlaczego nie drży nam serce, czy też ręce ?

    Śmierć głodowa z powodu braku słowa.
    Przypatrzmy się faryzeuszom, pewnym siebie, zadufanym w sobie. Dlaczego oni sami nie poszli, by pojmać Chrystusa?
    Pewnie dlatego, że się najzwyczajniej… bali. Lęk wypełniał ich serca. Łatwo jest oskarzać, podnosić rękę na słabszego, bezbronnego, a mocniejszego wręcz lizać po rękach.
    Czy ktos z faryzeuszów uwierzył w Chrystusa? Patrzyli i nie widzieli, słuchali i nie słyszeli.

    Jedno proste zdanie, które tak wiele mówi: A ten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty.
    Hmmm iluż ludzi nie wiedząc, że włączone są mikrofony, mowi, krzyczy o swej pogardzie do zwykłych, prostych ludzi. I co? i nic…
    Tak naprawdę niczego się nie nauczyliśmy.
    Z obfitości serca, mówią usta.

    Nikodem
    Człowiek który nie bał się pytać.
    Człowiek ktory miał ducha poszukiwań.
    To On zadał bardzo proste pytanie : Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw przesłucha, i zbada, co czyni ?
    Ten człowiek potrafił wylac kubeł zimnej wody…

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.