Czy Apostoł może uciec?…

C

Szczęść Boże! Kochani, wspaniały dzień był wczoraj w Celestynowie! Myślę, że wielkie dobro się dokonało! Po wszystkich Mszach Świętych jeszcze spotkanie z Kandydatami do Bierzmowania. Bogu niech będą dzięki za to dobro, jakiego dokonał przez posługę mojego Brata Marka w sercach ludzi!
            Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
5 tygodnia wielkanocnego,
do czytań:  Dz 14,5–18; 
J 14,21–26
Czy Apostoł może uciec? Powiedzielibyśmy: dobre pytanie. Ale – jak słyszeliśmy
dzisiaj – Apostołowie uciekli! Paweł i Barnaba, kiedy dowiedzieli się, że poganie
i Żydzi wraz ze swymi władzami zamierzają ich znieważyć i ukamienować, uciekli
do miast Likaonii: do Listry i Derbe oraz w ich okolice, i tam głosili
Ewangelię
. Głosili Ewangelię i dokonali uzdrowienia, a więc – można
powiedzieć – pełny sukces! Zresztą,
ludzie tam zebrani chcieli im nawet złożyć ofiarę, biorąc ich za swoje bóstwa!
Nie ulegajmy jednak fałszywemu
przeświadczeniu, że wszystko przebiegało tak miło i słodko. Oto bowiem w dalszym
ciągu Księgi Dziejów Apostolskich dowiemy się, że Żydzi, którzy przyszli w ślad
za nimi z Ikonium, podburzyli tłum i ukamienowali
Pawła.
Co prawda, nie na śmierć, ale jednak. A zatem – ucieczka nie na wiele się zdała… Tak się może wydawać… Czy jednak na pewno? I czy rzeczywiście
tak musimy całe to wydarzenie interpretować? Wszak uzdrowienie się dokonało i
głoszenie Ewangelii również. A zatem – warto
może było uciec, zmienić miejsce?
… Jak to w końcu jest?
Z pewnością, głoszenie Bożego
Słowa i świadectwo Ewangelii wiąże się z prześladowaniami i przeciwnościami. I
opowiedzenie się po stronie wartości – również. To nie oznacza jednak jakiejś naiwności i cierpiętnictwa. To nie znaczy,
że mamy na siłę szukać cierpienia, że mamy wyglądać zniewag i obelg. Jeżeli
jest możliwość ich uniknąć – trzeba ich
uniknąć.
I jeżeli jest możliwość wyzwolenia się od takiego lub innego
cierpienia, trzeba z tej możliwości skorzystać. Kiedy jednak przeciwności i
trudności nas – jeśli tak można powiedzieć – dogonią, albo wcale nie opuszczą, tylko będą nam stale i wszędzie
towarzyszyć, trzeba je godnie przyjąć!
Chrześcijanin bowiem,
katolik, człowiek wierzący to nie jest taka – przepraszam za wyrażenie – życiowa „niedorajda”, którą każdy może
popchnąć i uderzyć, jak chce i kiedy chce,
a on ma to wszystko znieść
grzecznie i bez szemrania. Nie, to absolutnie nie tak! Można i trzeba unikać cierpienia – to naturalny odruch człowieka. W
sytuacji jednak, w której nie ma innego wyjścia, trzeba je godnie przyjąć. A
takich sytuacji z całą pewnością nie zabraknie.
Musimy jednak wziąć pod
uwagę i tę okoliczność, że człowiek nie
może całe życie uciekać.
Nie może być tak, że kiedy tylko na horyzoncie pojawi
się jakakolwiek trudność, to ja od razu uciekam… Życiowe doświadczenie pokazuje
nam wiele takich postaw, kiedy to człowiek nie
chce zmierzyć się z problemami, tylko ucieka od nich.
W różny sposób
ucieka: albo zmienia miejsce swego bytowania,
albo zamiata dany problem „pod dywan”: nie chce go podjąć i rozwiązać, czeka na
później, zrzuca na innych
… Tak się nie da! Problemy i przeciwności zawsze
człowieka dogonią.
Dlatego unikając problemów
i uciekając od nich w takim zakresie, w jakim jest to możliwe, musimy jednak
być gotowi także zmierzyć się z nimi i
je rozwiązać,
kiedy okaże się to konieczne. Bo całe życie nie da się
uciekać. A na pewno – nigdy nie da się uciec od… samego siebie! Dokądkolwiek bowiem człowiek uciekałby przed problemami,
jakie nosi w sobie, to z pewnością one zawsze będą mu towarzyszyły.
Kochani, to takie bardzo
oczywiste stwierdzenie, ale chyba za mało uświadamiane przez nas, bo wielu jest
takich, którzy zmienialiby wszystko i
wszystkich wokół,
i ciągle nie będą zadowoleni, ale jakoś tak ciągle nie
może do nich dotrzeć, iż tę reformę
świata naprawdę powinni zacząć od siebie.
I rozwiązać problemy, które noszą
w sobie, a potem może się okazać, że już i całego świata nie trzeba będzie reformować.
Wracając zatem do pytania,
postawionego na początku: Czy apostoł
może uciec?
– musimy chyba stwierdzić, że nie może uciec od tego, co jest
główną myślą, głównym sensem jego życia. Może unikać doraźnych utrudnień i przeciwności
w zakresie, w jakim to jest możliwe, ale
nie może ostatecznie uciec od tego, co niesie ze sobą życie i misja apostolska.

Tak, jak Jezus, który nieraz również unikał bezpośredniej konfrontacji z
przeciwnikami, kiedy jednak przyszła Jego godzina – przyjął krzyż. Dlatego i my nie tyle powinniśmy od problemów
uciekać, zamiatać pod dywan lub udawać, że ich nie ma – co z Bożą pomocą je rozwiązywać!
W tym kontekście zastanówmy
się:
·       
Czy
wszystkie swoje osobiste problemy staram się rozwiązywać na bieżąco, z Bożą
pomocą?
·       
Czy
także nie unikam odpowiedzialności za rozwiązanie problemów, z które jestem odpowiedzialny
w swojej społeczności?
·       
Czy
o trudnych sprawach i problemach potrafię mówić spokojnie?
Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją
naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i będziemy w nim
przebywać
.

24 komentarze

  • W naszej cywilizacji, poprzez rycerski etos ;), przyjęło się utożsamiac ucieczkę z tchórzostwem :), tymczasem ucieczka nie zawsze jest rejteradą, a bywa rozumnym działaniem przynoszącym lepszą pozycję do dalszego działania :).

    • Im więcej rozumu tym mniej wiary. Można stchórzyć i to nie raz, lecz usprawiedliwianie tego racjonalnością jest co najmniej niestosowne.

      Quo vadis Domine – Dasiek

    • Napisz to do św. Tomasza z Akwinu lub Edyty Stein (św. Teresy Benedykty od Krzyża). Trochę więcej roztropności nie zawadzi.

    • Kto jest wiernym w małych rzeczach, będzie i w większych wiernym.
      Kto siebie usprawiedliwia zapomina o Tym który jest usprawiedliwieniem.

      Dasiek

    • Nie pierwszy to już raz kiedy nie rozumiem Daśka, a Dasiek mnie :).
      "Im więcej rozumu tym mniej wiary" – czyli im mniej rozumu, tym więcej wiary :): mocną pałkę dajesz do walenia po głowach wiernych wszystkim "bojownikom" wojującym z Kościołem :). Szkoda. To juz lepiej od razu napisac, że głęboka wiara jest cechą ludzi bezrozumnych. Brawo. Mój katolicki światopogląd nie stoi w sprzeczności z rozumem (szerzej z nauką), a wręcz przeciwnie. Pisałem już o tym, że powinny to byc rzeczy komplementarne, nie przeciwstawne. Byc może dla niektórych jest to nie do pojęcia, ale jednak. Rozumowe pojmowanie świata wcale nie wyklucza wiary i vice versa – tak się niestety stało w historii ludzkości, że ideologiczne zależności ustawiły tę sprawę tak, jak rozumie ją Dasiek. Niestety to kolejny mit, który musi byc dla szatana powodem do dumy.

    • Nie zrozumiałeś, że nie każde wycofanie się czy odwrót jest tchórzostwem. Może byc działaniem mającym na celu "złapanie oddechu", nabrania sił do dalszej konsekwentnej aktywności. To miałem na myśli pisząc o rozumnym działaniu. Nie wszystko należy rozpatrywac w kategorii zero-jedynkowej.

    • Niech Twoja mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. Mnie możesz nie rozumieć lecz zrozum słowa Chrystusa i nie przypisuj mi idealizowania głupoty.

      Dasiek

    • Kończąc tę jałową dyskusję (już drugi raz w polemice z Tobą czuję się jakbym grał w kabaretowym skeczu pt. "Sęk" 🙂 ) życzę i Tobie drogi Daśku, abyś starał się zrozumiec słowa Chrystusa. Zdajesz sobie sprawę z tego, że Chrystus głosząc swoją Naukę "Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi"(Mt 5,37), podsumowuje przykazanie dotyczące krzywoprzysięstwa, kłamstwa, oszczerstwa – "Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi" (por. Kpł 19,12; Lb 30,3). Możesz to odnieśc do mojej wypowiedzi? W którym to miejscu jestem "apologetą" mówienia nieprawdy?
      "i nie przypisuj mi idealizowania głupoty" – nie przypisuję Ci idealizowania głupoty, ale wybacz, po prostu pisz rozważniej, a nie będzie takiego problemu.
      Pozdrawiam serdecznie
      Robert

    • A Ty nie myśl, że twój rozum upoważnia cię do zabierania głosu na każdy temat. Nie ująłem mojej wypowiedzi w cudzysłów, więc Twoje wywody są zbyt daleko idące. Odniosłem się jedynie do tego, że istnieje na świeci dobro i zło, a z twoich wypowiedzi można wywnioskować, że pomiędzy nimi istnieje jeszcze rozum. Gdy rozpatruje się sprawy w kategorii zero jedynkowej, jak to ująłeś, świat staje się bardziej zrozumiały. Dlatego zawsze będę obstawał za tak, a nie być może, lub nie, a raczej nie. Tchórzostwa nie będę nazywał racjonalnością w odróżnieniu od Ciebie Robercie.

      Dasiek

    • "A Ty nie myśl, że twój rozum upoważnia cię do zabierania głosu na każdy temat" – prosiłem już Ciebie abyś pisał bardziej rozważnie.
      "Odniosłem się jedynie do tego, że istnieje na świeci dobro i zło, a z twoich wypowiedzi można wywnioskować, że pomiędzy nimi istnieje jeszcze rozum" – to trzeba je czytac ze złą wolą, aby do takich wniosków dojśc, albo byc ciasno zamkniętym w jakimś wąskim świecie pojęc.
      "Nie ująłem mojej wypowiedzi w cudzysłów, więc Twoje wywody są zbyt daleko idące" – której? Tak tak, nie nie? Ale odniosłeś się do słów Chrystusa zatem moje wywody są jak najbardziej idące tam, gdzie iśc powinny. Poza tym jakbyś raczył właściwie odczytywac moje wypowiedzi na blogu ks. Jacka, to z pewnością wiedziałbyś, że daleki jestem od relatywizowania spraw.
      "Gdy rozpatruje się sprawy w kategorii zero jedynkowej, jak to ująłeś, świat staje się bardziej zrozumiały." – dla wielu z pewnością.
      "Tchórzostwa nie będę nazywał racjonalnością w odróżnieniu od Ciebie Robercie" no jasne, partyzanci wycofujący się do lasu po akcji to zwykli tchórze wg. Ciebie. I nie o racjonalnośc tu chodzi, ale o działania praktyczne.
      Pozdrawiam
      Robert

    • Czyż nie jest praktyczne to, że "lepiej, żeby jeden człowiek zginął, niżby miał zginąć cały naród"?
      "Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?"
      Piotr mógł przyznać się do Jezusa, lecz tego nie uczynił, a czego później żałował. Nie było usprawiedliwiania przed Zmartwychwstałym.

      Jeśli chcesz być zrozumiałym to proponuję byś używał własnych argumentów, a nie rozprawiał się zdanie po zdaniu z oponentem używając śmiesznych buziek (emotikonek).

      Dasiek

    • Emotikonki są własnie po to aby przekazac "intencję" autora co do wypowiadanego zdania. Czy jest żartobliwa, na serio, z przymrużeniem oka, smutna, zdziwoina…itd. W rozmowie twarzą w twarz wiele emocji jest przekazywanych mimiką, gestami. W internecie nie widzimy siebie na wzajem stąd tradycja emotikonek – ożywia to dyskusję i powinno prowadzic do lepszego zrozumienia, ale widac nie dla wszystkich :).
      Znowu posługujesz się cytatem biblijnym stosując przy tym sztuczkę erystyczną. Nieważne, ty masz takie spojrzenie na świat i szanuję Twój wybór i Twoje pojmowanie dzieła Boga. Dziwne tylko, że nie trafiają do Ciebie słowa Chrystusa np. o fałszywych prorokach….Proszę zatem, abyś nie wypisywał do mnie zdań, które w podtekście banują mnie z wypowiadania się w dowolnych tematach, bo w tych, w których moja wiedza jest znikoma lub mnie nie interesują staram się nie wypowiadac. A nawet jeśli, to za kazdym razem wspieram swoją wiedzę książką, artykułem czy jakąkolwiek inną formą "poszerzenia horyzontów". Jak napisałem wcześniej: dla mnie nauka to nie wróg publiczny nr 1. Ale przede wszystkim dlatego, że na blogu ks. Jacka, o czym Ksiądz wspominał wielokrotnie, można dyskutowac o wszystkim, a każda wypowiedź świadczy po prostu o autorze posta – zero cenzury :).
      R.

  • Szczęść Boże!
    "A na pewno – nigdy nie da się uciec od… samego siebie!"
    Oczywiście, człowiek nie może uciekać od samego siebie.
    Rozwiązać problem – z całą pewnością, to nie jest prosto.
    Czy nie mamy możliwości? Czy nie chciałybyśmy także rozwiązać problemy, które codziennie noszimy w sobie? Czy człowiek nie widzi we własnej osobie ten problem? W rzeczywistości, nie widzę, nie wiem…Dlaczego nie wiem? Dlatego oczy serca są zamkną…Czy mam mośliwość uciekać od swojego serce? Od Pana Boga?…Serce wymaga, by poznawać prawdę o samich sobie.
    "Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie."
    Pozdrawiam serdecznie!
    Z Panem Bogiem!
    Józefa

  • Witajcie
    Dasiek,straszne herezje tu wypisujesz;-)
    Ciekawe czy zawsze jestes taki radykalny?
    W tych czasach i nie tylko racjonalizm jest byl i bedzie.Bez tego swiat bylby w stanie ciaglej wojny.Po to Bog dal ludziom rozum zeby go uzywali i niekiedy nawet uciekli by nabrac dystansu do spraw i rzetelnie rozwiazac dany problem.W pelni zgadzam sie z Robertem
    Pozdrawiam
    Robson

    • Tak jestem radykalny. Bywa też, że tchórzę. A rozum mi podpowiada zwróć się do Boga ze swoim problemem. Dobrze powiedziałeś, że rozum jest darem lecz ludzie zrobili z tego daru – boga. Obecne czasy są apogeum racjonalizmu, który kwestionuje wszystkie przykazania i zarazem Boga samego. Chrystus przywrócił najcenniejszy dar od Boga – łaskę.
      "Czy jednak umiecie strzec tej perły, czystej i niewinnej? Nie, bo nawet jeśli jej nie kruszycie przez swą chęć grzeszenia, to plamicie ją bezustannie przez ciągłe grzechy powszednie, słabości, przywiązanie do grzechu, pobłażliwość wobec niego. Także przez pobłażliwość, która – nawet jeśli nie jest rzeczywistym związkiem z siedmioma grzechami głównymi – osłabia jednak światło Łaski i jej aktywność. Również całe wieki zepsucia, które oddziaływały zgubnie na ciało i umysł, osłabiły wspaniałe światło inteligencji, jaką Bóg dał pierwszym rodzicom."

      Dasiek

  • „Bądźcie wobec siebie jednakowo usposobieni; nie bądźcie wyniośli, lecz się do niskich skłaniajcie; nie uważajcie sami siebie za mądrych.” Rzym. 12:16
    „Kim jestem? – spytał kiedyś starca pewien młodzian. Jesteś tym, za kogo się uważasz – odrzekł starzec – wyjaśni ci to taka historyjka… Zachodziło słońce. Z murów miasta można było zobaczyć na linii horyzontu dwie obejmujące się sylwetki. To jakiś tatuś i mamusia – pomyślała niewinna dziecinka. To dwaj przyjaciele, co spotkali się po wielu latach – pomyślał człowiek samotny. To dwaj kupcy, co dobili targu – pomyślał skąpiec. To ojciec obejmuje syna wracającego z wojny – pomyślała pewna pani o tkliwej duszy. To córka ściska ojca, który wraca z dalekiej podróży – pomyślał człowiek pogrążony w bólu po śmierci córki. To para zakochanych – pomyślała dziewczyna marząca o miłości. To dwaj ludzie walczą do ostatniej kropli krwi – pomyślał morderca. Kto wie, dlaczego się obejmują – pomyślał człowiek o oschłym sercu. Jaki to piękny widok; dwoje obejmujących się ludzi – pomyślał duchowny. W każdej myśli – zakończył starzec – widzisz siebie samego takim, jakim jesteś. Analizuj często swoje myśli; mogą ci one powiedzieć o wiele więcej o tobie samym niż jakikolwiek nauczyciel.” /Autor nieznany/

    Z modlitwą Tekla

  • Kochani, długa i rozbudowana dyskusja. Dziękuję wszystkim, natomiast ze swej strony stwierdzam – już nie po raz pierwszy – że:
    1. każdy na tym blogu może swobodnie wyrażać swoje opinie, bez żadnej cenzury, jako że wypowiedzi same świadczą o swoich autorach;
    2. nie można oddzielać wiary od rozumu. To po to Bóg dał nam rozum w akcie stwórczym, to po to rozum jest jednym z darów Ducha Świętego, abyśmy z niego korzystali. Za połączeniem jednego i drugiego często wypowiadał się Błogosławiony Jan Paweł II, szczególnie w Encyklice: "Fides et ratio". Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.