O Biskupie w obozowym pasiaku…

O

Szczęść Boże! Wsparty wypowiedziami moich Współpracowników Blogowych – już wręcz Współautorów – od dzisiaj będę się starał poprzedzać rozważania tekstami czytań liturgii dnia. Niech to nas jednak nie zwolni z osobistego kontaktu z Pismem Świętym !
       Dzisiaj wpatrujemy się w świadectwo bohaterskiej świętości Biskupa, którego posługa wiązała się nie z zaszczytami, a z krzyżem…
               Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Bł. Michała Kozala, Biskupa i Męczennika,
do
czytań:  1 Krl 18,41–46;  Mt 5,20–26
PIERWSZE CZYTANIE – Z PIERWSZEJ KSIĘGI
KRÓLEWSKIEJ: 
     Eliasz powiedział Achabowi: „Idź! Jedz i pij, bo słyszę odgłos
deszczu”. Achab zatem poszedł jeść i pić, a Eliasz wszedł na szczyt Karmelu i
pochyliwszy się ku ziemi, wtulił twarz między swoje kolana. Potem powiedział
swemu słudze: „Podejdź no! Spójrz w stronę morza!” On podszedł, spojrzał i wnet
powiedział: „Nie ma nic!” Na to mu odrzekł: „Wracaj siedem razy!” Za siódmym
razem powiedział: „Oto obłok mały jak dłoń człowieka podnosi się z morza!”
Wtedy mu rozkazał: „Idź, powiedz Achabowi: «Zaprzęgaj i odjeżdżaj, aby cię
deszcz nie zaskoczył»”.
Niebawem chmury oraz wiatr zaciemniły
niebo i spadła ulewa. Więc Achab wsiadł na wóz i udał się do Jizreel. A ręka
Pana wspomogła Eliasza; opasawszy swe biodra pobiegł przed Achabem w kierunku
Jizreel.
SŁOWA EWANGELII – WEDŁUG ŚW. MATEUSZA: 
     Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jeśli wasza sprawiedliwość
nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do
królestwa niebieskiego.
Słyszeliście, że powiedziano przodkom:
«Nie zabijaj»; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam
powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł
swemu bratu «Raka», podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł «Bezbożniku», podlega
karze piekła ognistego. Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam
wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed
ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar
swój ofiaruj. 

    Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki
jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy,
i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd,
aż zwrócisz ostatni grosz”.



Patron dnia dzisiejszego, Michał Kozal, urodził się 25 września 1893 roku, w rodzinie
chłopskiej, w Nowym Folwarku pod Krotoszynem. Po ukończeniu szkoły podstawowej,
a później gimnazjum w Krotoszynie, wstąpił
w 1914 roku do Seminarium Duchownego w Poznaniu.
Ostatni rok studiów odbył
w Gnieźnie. Tam też otrzymał święcenia
kapłańskie w dniu 23 lutego 1918 roku.
Planował podjąć dalsze studia
specjalistyczne, ale po nagłej śmierci
ojca musiał zapewnić utrzymanie matce i siostrze.
Był wikariuszem w różnych
parafiach. Odznaczał się gorliwością w prowadzeniu katechizacji, wiele godzin spędzał w konfesjonale, z
radością głosił Słowo Boże, dużo się modlił. Był wyrozumiały, uczynny i
miłosierny wobec wiernych.
W uznaniu dla jego gorliwej
posługi kapłańskiej i wiedzy, zdobytej dzięki samokształceniu, kardynał August
Hlond mianował go w 1927 ojcem duchownym
Seminarium w Gnieźnie.
Okazał się doskonałym przewodnikiem sumień przyszłych
kapłanów. Alumni powszechnie uważali go za człowieka świętego. Dwa lata później
został powołany na stanowisko rektora
seminarium.
Obowiązki pełnił do roku
1939, kiedy Pius XI mianował go biskupem pomocniczym diecezji włocławskiej.
Konsekrację biskupią
otrzymał 13 sierpnia 1939 roku w katedrze
włocławskiej. We wrześniu 1939 roku, po wybuchu II wojny światowej, nie opuścił swojej diecezji. Jego
nieustraszona, pełna poświęcenia postawa stała się wzorem zarówno dla duchowieństwa, jak i dla ludzi świeckich. Niemcy
aresztowali go 7 listopada 1939 roku. Najpierw – wraz z alumnami seminarium i
kapłanami –osadzony był w więzieniu we Włocławku, następnie internowany był w
klasztorze księży salezjanów w Lądzie nad Wartą, potem więziono go – między innymi
– w obozach w Inowrocławiu, Poznaniu, Berlinie, Norymberdze…
Wszędzie ze względu na
swoją niezłomną postawę, rozmodlenie i gorliwość kapłańską doznawał szczególnych upokorzeń i prześladowań. Od
lipca 1941 roku był więźniem obozu w Dachau, gdzie – tak jak inni kapłani – pracował ponad siły. Doświadczał tu
wyrafinowanych szykan, jednak nie narzekał, a cieszył się w duchu, że stał się godnym cierpieć dla imienia
Jezusowego.
Chociaż sam był głodny i nieraz opuszczały go siły, dzielił się swoimi racjami żywnościowymi ze
słabszymi od siebie,
potrafił oddać ostatni kęs chleba klerykom. Odważnie
niósł posługę duchowną chorym i umierającym, a zwłaszcza kapłanom.
W styczniu 1943 roku ciężko zachorował na tyfus. Gdy był już
zupełnie wycieńczony, przeniesiono go na osobny rewir. 26 stycznia 1943 roku został uśmiercony zastrzykiem. Umarł w zjednoczeniu
z Chrystusem ukrzyżowanym.
Mimo prób ocalenia jego ciała przez więźniów,
zostało ono spalone w krematorium. Po bohaterskiej śmierci sława świętości Biskupa
Kozala utrwaliła się wśród duchowieństwa i wiernych, którzy prosili Boga o
łaski za jego wstawiennictwem.
Zaraz po wojnie zaczęto zabiegać
o Beatyfikację. Błogosławiony Ojciec Święty Jan Paweł II, podczas uroczystej
Mszy Świętej zamykającej II Krajowy Kongres Eucharystyczny, w dniu 14 czerwca 1987 roku, w Warszawie, dokonał
Beatyfikacji biskupa Michała Kozala.
            Jeżeli
wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów,
nie wejdziecie do Królestwa niebieskiego. Słyszeliście, że powiedziano
przodkom: Nie zabijaj, a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja
wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi

mówi dzisiaj Jezus w Ewangelii. O, jakże bardzo sprawiedliwość Biskupa Michała
była większa od tej zwyczajnej, powiedzielibyśmy: minimalnej… Ta zwyczajna
sprawiedliwość nakazywałaby zemścić się
na prześladowcach, nakazywałaby się na nich gniewać, nakazywałaby także zadbać
bardziej o siebie,
może nawet uzyskując w ten sposób ocalenie od
nieszczęścia obozu koncentracyjnego…
Sprawiedliwość i miłość
Biskupa Michała okazała się jednak większa,
dlatego nie opuścił swojej Owczarni w tak dramatycznych okolicznościach wojennej
pożogi. Z ludzkiej perspektywy patrząc – nie
nacieszył się zaszczytami biskupiej godności!
Jemu przeznaczony był krzyż…
Ale właśnie ten krzyż podjął On godnie i poniósł – aż do zwycięstwa. I tak, jak
Eliasz swoją niezłomną postawą i gorliwą modlitwą sprowadził deszcz na ziemię
po długim okresie suszy – o czym słyszeliśmy w pierwszym czytaniu – tak Biskup
Michał swoją niezwykłą i bohaterską
postawą sprowadził w sam środek tego piekła na ziemi, jakim były niemieckie
obozy koncentracyjne – promyk Bożej miłości,
jakiegoś światła i nadziei na ostateczne zwycięstwo Chrystusa.
Niech zatem będzie Bóg
uwielbiony za to jakże mocne i radykalne świadectwo niezłomnej i potężnej miłości Pasterza, która w tamtym czasie
pozwoliła przemóc nienawiść wroga, a współczesnym Pasterzom – Kapłanom i
Biskupom – przypomina, że ich posługiwanie
i urząd wiążą się nie tyle z zaszczytami, co z krzyżem.
Nam wszystkim zaś
przypomina i na nowo uświadamia, że nie
ma takiej mocy zła i takiego splotu nieprzychylnych wydarzeń, których by nie
przemogła prawdziwa miłość i gorliwa wiara!
W tym kontekście pomyślmy:
·       
Co
mówię Bogu, kiedy spadną na mnie szczególnie trudne doświadczenia?
·       
Jak
bronię się przed rozpaczą?
·       
Jak
innym w tym pomagam?
Jeżeli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż
uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do Królestwa niebieskiego.

8 komentarzy

  • Mały kamyczek w bucie, może wyrządzić wiele szkody.
    Tak samo nasze kamyczki w duchowym życiu są w stanie spustoszyć ogród naszych serc.
    Bóg powinien być naszą siłą napędową naszego myślenia, decydowania, wypowiadania się i działania.
    Gdy idziemy drogą Pańską to mamy przed oczyma minimum i maksimum. Potrafimy się wtedy uradować możliwościami danymi nam przez Pana. Raz są one wielkie, a innym razem bardzo małe. Jeśli nie będziemy wierni w małym, to nikt nam nie powierzy wielkich spraw. Wierność nie sprawom, a Bogu, Jego sposobowi działania i myślenia.
    Boże maksimum rządzi się całkiem innymi prawami niż maksimum ludzkie.
    Jego miarą i podstawowym wymiarem jest…. nieskończoność.
    Będziemy bardziej miłujący, bardziej sprawiedlwi, bardziej ….
    Pełnię osiągnięmy dopiero gdy zjednoczymy się z Chrystusem. Nie pełnię zasług, zaliczonych stopni, wykonanych zadań, ale pełnię osobową.
    Dzisiejsza ewangelia to dobra lekcja by nie rzucać kamyczków, nad którymi nie będziemy w stanie zapanować. Powinniśmy maksymalnie odsunąć od siebie możliwość zła, wyrzec się grzechu, bo przecież wiemy, oj bardzo dobrze wiemy, że niszczy on wszystko niczym lawina, ktorej nie da się powstrzymać.
    Nie chodzi tylko o walkę ze złem.
    Musimy wychodzić przed szereg, w jakiś konkretny sposób je wyprzedzać.
    Jakże często koncentruje nas zły na roślinkach osobistych zranień, które kiedyś zostały nam zadane. Najlepiej jak trzymamy je pod kloszem by się rozwijały, i powoli obejmowały nasze całe serca. Maksimum polegać będzie na tym, gdy pójdziemy do brata, który ma coś przeciw nam, spytamy o co chodzi, spróbujemy się pogodzić.'Przecież nie chodzi o orzeczenie winy, wydanie wyroku. W centrum znajduje się dobro nasze i brata. Takie kamyki warto wrzucać do swoich ogrodów, czy ogrodów bliźnich. Reakcją na zło jest dobro. Dzięki tamim posunięciom uratujemy samych siebie i brata.
    Jeśli nic nie mamy, bo wszystko mamy w Bogu to nie będziemy musieli niczego oddawać….

    A co do czytań….
    Jeśli nie jest to dla Ciebie księże Jacku problelem, to uważam, że jest to dobry pomysł.

    Przepraszam, że ostatnio mało się tutaj odzywam.
    Ale wiesz co jest powodem księże Jacku

    Pozdrawiam

  • Ja jeszcze tą drogą z prosbą do Ani: od 2 tygodni walczę z twardym dyskiem na moim starym laptopie i korzystam z innego komputera niż zwykle, przez co mam "wywalone" wszystkie kontakty mailowe i gg, gdybys mogła podesłac mi na priva mój numer gg :).

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.