Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w naszych sercach…

N

Szczęść Boże! Zgodnie z naszymi ustaleniami, zamieszczam teksty czytań mszalnych. Dzisiaj aż trzy fragmenty, bo mamy Uroczystość Serca Jezusowego. Tak przy okazji – pamiętamy, że uroczystość znosi w dniu dzisiejszym piątkową wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych. 
      Zachęcam do zagłębienia się w treści, jakie ten dzień niesie – i przeniesienie ich na płaszczyznę codzienności!
                   Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Uroczystość
Najświętszego Serca Pana Jezusa,
do
czytań:  Oz 11,1.3–4.8c–9;  Ef 3,8–12; 
J 19,31–37
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA OZEASZA: 
To mówi Pan: „Miłowałem
Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna swego wezwałem z Egiptu. A przecież
Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem; oni zaś nie rozumieli,
że troszczyłem się o nich. Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy
miłości.
Byłem
dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę, schyliłem się ku niemu
i nakarmiłem go. 
Moje
serce się wzdryga i rozpalają się moje wnętrzności. Nie chcę, aby wybuchnął
płomień mego gniewu, i Efraima już więcej nie zniszczę, albowiem Bogiem jestem,
nie człowiekiem; pośrodku ciebie jestem Ja – Święty, i nie przychodzę żeby
zatracać”.
CZYTANIE Z LISTU ŚW. PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN: 
Bracia: Mnie, zgoła najmniejszemu
ze wszystkich świętych, została dana ta łaska: ogłosić poganom jak Dobrą Nowinę
niezgłębione bogactwo Chrystusa i wydobyć na światło, czym jest wykonanie tajemniczego
planu, ukrytego przed wiekami w Bogu, Stwórcy wszechrzeczy. Przez to teraz
wieloraka w przejawach mądrość Boga poprzez Kościół stanie się jawna
Zwierzchnościom i Władzom na wyżynach niebieskich, zgodnie z planem wieków,
jaki powziął Bóg w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. W Nim mamy śmiały przystęp
do Ojca z ufnością dzięki wierze w Niego.
Dlatego
zginam kolana moje przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i
na ziemi, aby według bogactwa swej chwały sprawił w was przez Ducha swego wzmocnienie
siły wewnętrznego człowieka. Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych
sercach; abyście w miłości wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi
zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i
poznać, miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście napełnieni
zostali całą Pełnią Bożą.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚW. JANA: 
Ponieważ był to dzień
Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat, ów bowiem
dzień szabatu był wielkim świętem, Żydzi prosili Piłata, aby ukrzyżowanym połamano
golenie i usunięto ich ciała. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie tak
pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani. Lecz gdy podeszli do
Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy
włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda. Zaświadczył to
ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę,
abyście i wy wierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo:
„Kości Jego nie będą łamane”. I znowu na innym miejscu mówi Pismo:
„Będą patrzeć na Tego, którego przebodli”.
Pociągnąłem ich ludzkimi
więzami, a były to więzy miłości
. […] Moje serce się wzdryga i rozpalają się moje
wnętrzności. Nie chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu i Efraima już więcej
nie zniszczę, albowiem Bogiem jestem, nie człowiekiem: pośrodku Ciebie jestem
Ja – Święty, i nie przychodzę, żeby zatracać
.
Takie słowa wypowiedział
Pan, a my usłyszeliśmy je w pierwszym czytaniu, z Proroctwa Ozeasza. Albowiem
Bogiem jestem, nie człowiekiem
… Chciałoby się powiedzieć: na szczęście!
Dlatego słyszymy zapowiedź
ocalenia Efraima, a nie zniszczenia, gdyż Bóg nie jest tym, który zatraca, ale tym, który ratuje. Bóg ma dobre i
otwarte dla człowieka serce. Naturalnie, w przypadku Boga trudno mówić o sercu, bo serce jest jednym z organów ciała
człowieka. Można jednak na pewno mówić w odniesieniu do Boga o miłości, a ta – jest po prostu
nieogarniona.
Serce jest jedynie symbolem owej miłości.
Skoro zaś Boży Syn zechciał
stać się człowiekiem i przyjąć ludzkie ciało, aby w tym ciele podjąć mękę i złożyć
w ofierze życie, to również ma On
ludzkie serce,
które przez cały czas ziemskiej działalności biło dla
człowieka, a po śmierci – jak słyszeliśmy – zostało przebite włócznią żołnierza. Można zaryzykować taką oto
metaforę, że w ten sposób zostało pokazane to, o czym dobrze wiemy, iż miłość Jezusa do każdej i każdego z nas była
i jest tak wielka, że serce to wręcz pękło z miłości.
A z przebitego serca
wypłynęła krew i woda, o czym zaświadczył Jan Ewangelista, a każdy z nas może
to widzieć zawsze, ilekroć wpatrujemy się w obraz Chrystusa Miłosiernego.
Zatem, miłość Jezusa, która pobudza nas, ludzi, do miłości, oczyszczając nas z
grzechów
– jest głównym przesłaniem dzisiejszej Ewangelii, a także
przesłaniem zapisanym w obrazie ukazanym Świętej Siostrze Faustynie Kowalskiej.
W tym duchu Święty Paweł Apostoł zachęca swoich uczniów i wiernych w Efezie do formacji serca, a wyraża to w słowach: Dlatego
zginam kolana moje przed
Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród
na niebie i na ziemi, aby według bogactwa swej chwały sprawił w was, przez
Ducha swego, wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka. Niech Chrystus zamieszka
przez wiarę w waszych sercach, abyście w miłości wkorzenieni i ugruntowani,
wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość,
Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą
wszelką wiedzę, abyście napełnieni zostali całą Pełnią Bożą
.
Tak, właśnie: Niech
Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach
… Kochani, cała sprawa
odniesienia człowieka do Boga i człowieka do drugiego człowieka, cała sprawa
życia człowieka na ziemi i tego wszystkiego, co mówi on i robi; jakie decyzje
podejmuje i jaki kształt przyjmuje jego egzystencja – to wszystko tak naprawdę rozgrywa się w jego wnętrzu. My mówimy: w sercu – a to dlatego, że serce jest symbolem owego wnętrza, jest centralnym organem
ludzkiego organizmu,
więc możemy kojarzyć je z owym wnętrzem. Mówimy zatem o formacji serca, o oczyszczaniu serca, o
wzmacnianiu serca, o intencjach serca
I dlatego Jezus ukazał nam
swoje przebite, a przez to – otwarte
serce,
aby jeszcze mocniej podkreślić bezmiar swojej miłości. A my, w tym
właśnie duchu, tak często powtarzamy, zwłaszcza w czerwcu: Jezu cichy i pokornego serca – uczyć serca nasze według serca swego!
Moi Drodzy, to jest
właściwie cała „tajemnica sukcesu”: upodobnić
jak najbardziej swoje serce do serca Jezusa.
I tyle! No tak, tylko że to
nie jest wcale takie proste, o czym każdego dnia się przekonujemy. Bo aż nadto
często doświadczamy rozbieżności między
tym, co na zewnątrz widoczne, a tym, co dzieje się wewnątrz naszego serca.

I dlatego co innego mówimy, a co innego myślimy, a potem jeszcze – co innego
robimy. I dlatego na zewnątrz składamy
ręce do modlitwy, a wewnątrz – zaciskamy je w pięść.
Na zewnątrz uśmiechamy
się, a wewnątrz – zaciskamy zęby. Na zewnątrz wypowiadamy wiele pięknych słów,
a wewnątrz – lepiej nie mówić, co myślimy… Kochani, czy każdy z nas nie doświadczył takiego rozbicia, czy każdy z nas
czegoś podobnego u siebie nie stwierdził?…
Dlatego dzisiaj słowa Pawła
Apostoła czynimy wręcz naszą modlitwą: Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w naszych
sercach
– dokładnie tak! Bo wtedy te nasze serca naprawdę będą inne! On i tak zna każde poruszenie naszego serca,
ale jeżeli rzeczywiście będzie w nas mieszkał, to każde poruszenie naszego
serca będzie dla Niego – i według Niego.
Oczyszczajmy więc, Kochani,
nasze serca systematyczną Spowiedzią
– nie rzadszą, jak co miesiąc. Stale
przyjmujmy do czystego serca Jezusa w Komunii Świętej.
Ciągle z Nim rozmawiajmy wszystkimi możliwymi
sposobami modlitwy – o każdej porze dnia, a nawet nocy! Czytajmy – chociaż po małych fragmentach – Pismo Święte! Starajmy
się podchodzić z coraz większą miłością
do drugiego człowieka!
Oczywiście – z miłością, to
nie znaczy: z pobłażliwością dla jego zła, albo z cudownym słodkim uśmiechem,
gdy trzeba ostro upomnieć. Miłość
przyjmuje różne formy w różnych kontekstach,
ale kiedy Chrystus przez wiarę
w naszych sercach zamieszka, będziemy wiedzieli, jak mamy się odnieść do konkretnego
człowieka w konkretnej sytuacji. I jak się modlić, aby ta modlitwa do Jezusa
zbliżała.
A jak mamy się modlić? Szczerze – tak szczerze, jak potrafimy.
Kochani, często stwierdzacie w rozmowach, że tak trudno się Wam na modlitwie skupić, że ciągle
uporczywie przychodzą jakieś rozproszenia, jakieś złe myśli, jakieś nawet dawne
wspomnienia… Często w takiej sytuacji pada nawet stwierdzenie o bezsensowności modlitwy, o jej bezowocności
A tymczasem – to nie tak!
Oto bowiem Jezus – jako
rzekliśmy – najlepiej zna nasze serce,
jeszcze lepiej, niż my je znamy!
I On doskonale wie, z jakim nastawieniem ja do modlitwy podchodzę. Jeżeli bowiem
zaczynam pacierz czy inną modlitwę z nastawieniem, że szybko „wyklepię co mam wyklepać” i mam „spokój z
Bogiem” do następnego paciorka, to – rzeczywiście – jest problem.
Jeżeli
jednak ja zaczynam się modlić i naprawdę bardzo się staram, ale różne trudne sytuacje gdzieś we mnie odżywają,
nurtują mnie, niepokoją, drażnią, w związku z czym ja – pomimo najszczerszych
wysiłków – nie potrafię zebrać myśli, to
taka modlitwa jest bardzo miła Bogu!
Bo – właśnie – liczy się ten mój wysiłek, to moje pragnienie!
Bóg, który zna moje serce, dostrzega wszystkie moje szlachetne
starania i intencje tegoż serca! On to dobrze widzi i wie. Dlatego może dojść
do takiej sytuacji, że po zakończeniu modlitwy stwierdzimy, iż była ona bezsensowna,
„chropowata”, nieudana – a tymczasem z
Bożej perspektywy będzie to wyglądało diametralnie inaczej!
Podobnie, gdy idzie o nasze
postanowienia i dobre zamiary. Zwykle nam ich nie brakuje. Ale oto znowu – tak
samo, jak przy modlitwie – stwierdzamy częstokroć, że nie ma sensu ich podejmować, bo staramy się, na ile tylko nas stać, a
nic nie wychodzi.
W każdej takiej sytuacji trzeba jednak zapytać właśnie o
to staranie, o ten szczery wysiłek: na
ile był on szczery i sumienny?
Bóg bowiem nie patrzy na efekt końcowy
naszych wysiłków, ale na intencje
naszego serca i na staranie, jakie podejmujemy.
Przeto, jeżeli możemy
szczerze powiedzieć, że nam zależy i się staramy, ale nie wszystko nam wychodzi,
to możemy być pewni, że Bóg o wiele lepiej
od nas to wie i o wiele bardziej to docenia.
Dla Niego bowiem – żeby to
już któryś raz z rzędu powtórzyć – liczą się intencje naszego serca, nasze konkretne wysiłki, konkretna praca nad
sobą.
I – co bardzo ważne – wytrwałe
i cierpliwe zaczynanie wciąż od nowa, wciąż od początku!
Po raz tysięczny –
jeśli taka jest potrzeba! Żaden taki wysiłek, żadne takie staranie nie pójdzie
na marne i nie pozostanie nie zauważone przez Boga. Dlaczego?
Bo On naprawdę zna nasze
serca i odczytuje wszystko, co się w nich kryje! „Tylko On jeden to wie!” – mówił na początku swego Pontyfikatu
Błogosławiony Jan Paweł II. Dlatego – wołał – „otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi!”
Kochani, owo otwarcie
polega dokładnie na tym, o czym tu sobie mówimy: polega na szczerych naszych wewnętrznych intencjach, które cierpliwie i systematycznie
zamieniać będziemy na czyny.
I to właśnie w ten sposób Jezus zamieszka przez wiarę w naszych sercach. I to właśnie w ten
sposób spełnią się słowa tak często przez nas wypowiadanej modlitwy: Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serca
nasze według serca swego!
W tym kontekście pomyślmy:
·       
Czy
w moim sercu nie pielęgnuję złych myśli i zamiarów wobec drugiego człowieka?
·       
Czy
mam odwagę podejmować wciąż od nowa modlitwę i dobre uczynki, pomimo
napotykanych trudności?
·       
Czy
moje wnętrze systematycznie ubogacam modlitwą, lekturą Pisma Świętego, Komunią
Świętą i Sakramentami?
Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych
sercach
!

8 komentarzy

  • Serce Chrystusa zostało bardzo poranione, jak czuje się ktoś odrzucony, którego miłość została podeptana w błoto, brud codzienności. O dziwo to serce tak zranione, otwiera się przed nami. To serce jest ogniskiem miłości które bucha żarem życia.
    Cierpienie, śmierć są jedynie środkiem do objawienia pełni, które w Boha rękach staje się drogą, a dokładniej etapem drogi do prawdziwego szczęścia.
    Serce Chrystusa przebite włócznią.
    Włócznia jest kluczem, bo od razu wypłynęła krew i woda. To mistyczne otwarcie tworzące wspólnotę i automatycznie dające tej wspólnocie siłę, moc do budowania miłości.
    Powinnismy wpatrywać się w serce Chrystusa, byśmy prawdę poznali i uwierzyli.
    Rozum w tej sytuacji na nic się nie zda. To serce może wpatrywać się w Serce i pozwolić na to, by zostało otwarte tym jedynym odpowiednim kluczem. Miłość jest czasem bolesna, ale czy z tego powodu powinniśmy pozwolić sobie ją wyrwać z naszych serc ?

  • Kapłaństwo – to miłość Serca Jezusowego

    Sakrament kapłaństwa
    jest jakby złotą czaszą,
    którą Kościół przykłada do boku Zbawiciela,
    aby z Serca Jezusowego naczerpać siły
    dla nadprzyrodzonego odradzania się ludzkości,
    żeby dzieci Boga Stworzyciela stały się
    dziećmi Boga Odkupiciela.

    Jak w porządku natury
    człowiek rodzi się z człowieka,
    tak też w porządku łaski ludzie mają się odradzać za pośrednictwem ludzi;
    ojcami zaś ludzkości tak odrodzonej
    z Ducha Świętego są właśnie Kapłani
    jako szafarze tajemnic Boskich,
    jako ministrowie Chrystusa.
    To jest pierwszorzędna racja bytu stanu duchownego.

    Bł. Ks. Ignacy Kłopotowski

  • Sł. Bożej Wandzie Malczewskiej Pan powiedzial następujące słowa:

    …Jeżeli spotkasz rodziców, kształcących syna na księdza, powiedz im, żeby go nie namawiali – a tym bardziej zmuszali. Niech się sam namyśli, niech się zapozna z jakimś gorliwym i świątobliwym kapłanem i przypatrzy się jego codziennemu życiu. Niech się często u niego spowiada, a rodzice niech modlą się w jego intencji. Ksiądz po wyświęceniu staje się ofiarą całopalną na Moim ołtarzu, jak Ja stałem się ofiarą na ołtarzu Ojca Mojego Niebieskiego. Jego ojcem i matką, siostrą i bratem jest Kościół Święty, a dziećmi jego są wierni, dla których ma pracować, dawać dobry przykład i uczyć, jak mają zdobywać bogactwa duszy tj. cnoty, za które kupią sobie dobra w Królestwie Niebieskim.”

  • Moi Drodzy,
    na łamach bloga chciałbym poinformować Was, że dziś przed południem odszedł do Domu Ojca prof. Stefan Stuligrosz, dyrygent chóru Poznańskie Słowiki, wieloletni przyjaciel chóru Schola Cantorum Misericordis Christi w Białej Podlaskiej (w którym miałem przyjemność a przede wszystkim łaskę – śpiewać).
    Profesora Stuligrosza widziałem "na żywo" może ze trzy razy. To rzadko, wiem, ale do końca moich dni pozostaną mi w pamięci Jego słowa, wypowiedziane w 2001 może 2002 roku podczas pobytu w Białej Podl., kiedy powiedział, że Bóg nie będzie nas oceniał z tego jakie tytuły posiadamy, jakie stopnie naukowe, jakie medale, bogactwa materialne, itd. Ale będzie nas pytał o to: jacy byliśmy? Jak się zachowywaliśmy w stosunku do drugiego człowieka? W pamięci pozostanie mi wiele słów, wiele pięknych kazań, których pozazdrościłby niejeden ksiądz czy kaznodzieja. Na kanwie śmierci Prof. Stuligrosza pozostaje mi w pamięci to pokolenie osób sprzed II wojny światowej. Pokolenie ludzi, którzy przyszli na świat na początku XX wieku, jak wspomniany Prof. Stuligrosz, jak Jan Paweł II, ale również mój dziadek od którego wiele mogłem się nauczyć. Który swoją postawą, osobowością, miłością ludzi, ojczyzny, pokazywał jak należy żyć. Który, choć przeżył okres II wojny światowej a później komunizmu, nie narzekał, nie uskarżał się, nie obwiniał Boga, nie poddawał się. Kochani, od takich ludzi, my – młodzi, dwudziesto-, trzydziestoletni, wiele możemy się nauczyć. I za to wielkie niech będą dzięki!
    Pozdrawiam!
    Dawid Błaszczak

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.