Jak stosować święty umiar i zdrowy rozsądek?…

J

Szczęść Boże! Kochani, przepraszam za opóźnienie, ale tyle mniej więcej czasu zajęło przekazywanie kluczy do Parafii – czyli władzy proboszczowskiej. Bo Szef już na szczęście wrócił. Odnowiony i uduchowiony! I wszystko wraca do normy.
      Życząc udającym się na wakacje i urlopy błogosławionego odpoczynku – zachęcam do stosowania także na urlopach zasady, głoszonej przez dzisiejszego Patrona: Módl się i pracuj! 
          Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Święto Św.
Benedykta, Opata, Patrona Europy,
do czytań z
t. VI Lekcjonarza:  Dz 4,32–35;  Mt 19,27–29
CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH: 
Jeden
duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim
tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą
świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wszyscy oni mieli wielką łaskę.
Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali
je i przynosili pieniądze uzyskane ze sprzedaży, i składali je u stóp
Apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA: 
Piotr
powiedział do Jezusa: „Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż
więc otrzymaliśmy?” Jezus zaś rzekł do nich: „Zaprawdę, powiadam wam: Przy
odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy
poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach i będziecie sądzić
dwanaście pokoleń Izraela. I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub
siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne
odziedziczy”.
Patron dnia dzisiejszego, Benedykt z Nursji, należy do najznamienitszych
postaci w Kościele łacińskim. Wsławił
się niezwykle mądrą i wyważoną „Regułą”,
która stała się podstawą do tworzenia
bardzo wielu późniejszych rodzin zakonnych na Zachodzie. Przez założony przez
siebie zakon Benedykt przyczynił się nie
tylko do pogłębienia życia religijnego w Kościele,
ale i szeroko rozumianej
kultury. Jego synowie duchowi zasłużyli się najwięcej dla pozyskania
Chrystusowi ludów germańskich.
Wszystkie te racje skłoniły
Papieża Pawła VI do tego, by w 1964 roku wyróżnić Świętego Benedykta
zaszczytnym tytułem głównego Patrona
Europy.
Jednakże, chociaż Benedykt zajmuje w dziejach Kościoła Katolickiego
poczesne miejsce, to udokumentowane
wiadomości o nim są nikłe.
Podstawowym źródłem, z jakiego dowiadujemy się o
życiu i działalności naszego Patrona, jest dzieło
Świętego Papieża Grzegorza I Wielkiego, zatytułowane „Dialogi”.
Grzegorz,
zanim został Papieżem, był mnichem benedyktyńskim, żyjącym w czasach bliskich
czasom Benedykta, dlatego jego dzieło warto zauważyć. Niestety, pisząc je, nie wziął sobie Grzegorz za cel podanie
biografii, ile raczej opisu życia Benedykta.
Stąd w  „Dialogach” mało jest danych historycznych, a
wiele wątków wręcz legendarnych.
Z tego, co wiemy, Benedykt urodził się około roku 480, wraz
ze swoją bliźniaczą siostrą, Świętą Scholastyką.
Pierwsze nauki pobierał w
rodzinnym miasteczku. Na dalsze studia udał się do Rzymu, w którym jednak nie
pozostał długo. Opuścił wieczne miasto, gdyż chciał oddać się Panu Bogu na wyłączną służbę jako asceta.
Przeniósł się więc do Subiaco, gdzie znalazł nie tylko ciszę, ale również grotę,
w której zamieszkał i oddał się
wyłącznie kontemplacji.
Z rąk jakiegoś mnicha przyjął też habit.
Obrana przez niego grota zapewniała mu zupełny spokój. Przebywał
tam trzy lata. Miejscowi górale, wypasający kozy, zaopatrywali go w konieczną
żywność. Z czasem też zaczęli przyłączać się do Benedykta uczniowie. Pod jego kierunkiem utworzono dwanaście
małych klasztorków, po dwunastu uczniów każdy.
Na czele każdego z nich
postawił Benedykt przełożonych, od
siebie bezpośrednio zależnych.
Z czasem jednak opuścił i to miejsce. Nie wiemy,
dlaczego to uczynił. Święty Grzegorz wymienia – jako przyczynę – niechęć miejscowego duchowieństwa.
Benedykt zabrał ze sobą
najgorliwszych i najbardziej oddanych uczniów i przeniósł się z nimi na Monte Cassino, do ruin dawnej fortecy
rzymskiej. Budowę nowego klasztoru rozpoczął
od wyburzenia pogańskiej świątyni Jowisza i Apollina.
Kiedy stanął już
kościół i klasztor, którego mury zaczęły się zapełniać kandydatami na mnichów, Benedykt postanowił ułożyć regułę. Miał
już sporo doświadczenia, a długie lata rządów na Monte Cassino pozwoliły w
praktyce wypróbować nowe przepisy. Roztropny
Prawodawca zmieniał je i stale doskonalił.
Reguła benedyktyńska przeszła zatem
okres długiej próby i doświadczeń. Wprawdzie jej oryginał zaginął, jednakże zachowało
się wiele odpisów.
Nie była to reguła surowa –
jak inne ówczesne reguły zakonne. Zasadniczą
jej cechą stał się umiar.
Zarówno w modlitwie, jak i uczynkach pokutnych;
tak w pracy, jak i w spoczynku, czy też w posiłku – we wszystkim zalecała ona tak zwany „złoty środek”.
Celem zasadniczym, jaki
Założyciel wytyczył swoim synom duchowym, stała
się natomiast służba Boża.
Całe życie mnicha, jego wszystkie chwile i
czynności, winny zmierzać do tego, by pomnażały
chwałę Stworzyciela.
Jako swoją dewizę przyjął nasz Patron słowa: „Ora
et labora!” – „Módl się i pracuj!”
Ze szczególną
pieczołowitością strzegł też kultu liturgicznego,
co pozostało do dni obecnych pięknym dziedzictwem jego zakonu. Poważną część
dnia swoich zakonników przeznaczył na „lectio divina” – a więc czytanie
Pisma Świętego i osobistą refleksję nad Nim. Ponadto, Święty wprowadził do
zakonu profesję, czyli zagwarantowaną
prawem przynależność do klasztoru;
a także – tak zwaną stabilność miejsca, czyli zobowiązanie mnichów do pozostawania w jednym
klasztorze aż do śmierci.
Reguła Świętego Benedykta
stała się podstawą dla wielu innych, a sława jej Autora rozchodziła się
szeroko. Powiększać ją jeszcze miały cuda, o których wspomina Święty Grzegorz. Święty Benedykt zmarł 21 marca 547 roku,
w kilka dni po śmierci swojej siostry, Świętej Scholastyki, założycielki żeńskiej
gałęzi benedyktynów. Pochowano ich razem we wspólnym grobie na Monte Cassino. I
jakkolwiek na skutek różnych groźnych najazdów wrogów trzeba było przenieść
jedne i drugie relikwie do Francji, co dokonało się 11 lipca 673 roku, to jednak z czasem znaczna część jednych i
drugich relikwii powróciła na Monte Cassino. I właśnie ten dzień przeniesienia relikwii, 11 lipca, Papież Paweł VI
ustanowił dorocznym świętem naszego Patrona.
Począwszy od dnia śmierci
Święty Benedykt odbierał od swoich duchowych synów wielką cześć. Do jego grobu
napływali liczni pielgrzymi. Rychło też
jego kult stał się własnością całego Kościoła.
Ku czci Patriarchy ułożono
mnóstwo hymnów, sekwencji i modlitw. Jego „Reguła”
wywarła poważny wpływ na całe życie Europy Zachodniej.
I w ogóle – można
stwierdzić, że dzieło Benedykta jest imponujące i niepowtarzalne. Benedyktyni przez
długie wieki byli najpotężniejszą
rodziną zakonną na świecie.
W Polsce najbardziej znanym opactwem benedyktyńskim
jest opactwo w Tyńcu.
            We
wspominanej dziś już kilkakrotnie „Regule”, Święty Benedykt tak zapisał: „Przede
wszystkim, gdy coś dobrego zamierzasz uczynić, módl się najpierw gorąco, aby Bóg sam to do końca doprowadził. Skoro
raczył nas już zaliczyć do grona swoich synów, oby nie musiał kiedyś się smucić
naszymi złymi postępkami. Posługując się dobrem, jakie w nas złożył, powinniśmy zatem zawsze być Mu posłuszni,
bo w przeciwnym razie mógłby nas nie tylko wydziedziczyć, jak rozgniewany Ojciec
swoich synów, lecz także jak groźny Pan, obrażony naszą nikczemnością, wydać na
wieczną karę sługi niegodne, gdyż nie chcieliśmy iść za Nim do chwały. […]
Przepasawszy więc biodra
wiarą i pełnieniem dobrych uczynków, podążajmy
ścieżkami Pana za przewodem Ewangelii,
abyśmy zasłużyli na oglądanie Tego,
który nas wezwał do swego królestwa. Jeśli zaś pragniemy zamieszkać w tym
królestwie i w Przybytku Pańskim, musimy biec
drogą dobrych uczynków, gdyż inną tam się nie dochodzi.
Podobnie jak istnieje zawziętość
zła i gorzka, która oddala od Boga i prowadzi do piekła, tak jest i gorliwość dobra, która oddala od
grzechów, a prowadzi do Boga i do życia wiecznego.
Ta więc właśnie
gorliwość niechaj wyróżnia mnichów w ich życiu żarliwej miłości tak, aby w okazywaniu czci jedni drugich
wyprzedzali.
Niech słabości swoje duchowe i cielesne znoszą cierpliwie.
Niech prześcigają się nawzajem w posłuszeństwie.
Niechaj nikt nie stara się o to, co uważa za pożyteczne dla
siebie, lecz raczej o to, co pożyteczne dla drugiego.
Niech darzą się wzajemnie
czystą miłością braterską. Niech Boga się boją dlatego, że Go miłują. Opata
swego niech kochają miłością szczerą i pokorną. Niechaj nic nigdy nie będzie dla nich ważniejsze od Chrystusa,
który oby nas razem raczył doprowadzić do życia wiecznego.” Tyle Święty
Benedykt w swojej „Regule”.
            A
my, słuchając Bożego Słowa, przeznaczonego w liturgii Kościoła dokładnie na
dzisiejszy dzień, odnajdujemy w czytaniu z Księgi Dziejów Apostolskich obraz
miłości i jedności, panującej w młodym Kościele: Jeden duch i jedno serce ożywiały
wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko
mieli wspólne
. […] Nikt z nich nie
cierpiał niedostatku
… Można by powiedzieć, że Święty Benedykt chciał
właśnie ten obraz niejako odnowić, przenieść w czasy sobie współczesne –
przynajmniej na przestrzeni założonego przez siebie zakonu.
            Oto
bowiem każdy z jego duchowych synów mógłby powtórzyć za Świętym Piotrem wypowiedziane
przezeń słowa, zapisane w dzisiejszej Ewangelii, a skierowane do Jezusa: Oto
my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy
?
Co
Jezus odpowiedział Piotrowi – to my dobrze wiemy. A duchowym synom Świętego
Benedykta Pan odpowiadał przez wszystkie lata istnienia i żywotnej działalności
zakonu, pomnażając zarówno duchowe dobro,
jak i to dobro kulturowe, a wreszcie także materialne.
Tak, również materialne,
jakkolwiek bowiem mnisi nie mogli posiadać prywatnej własności, to jednak światowe dziedzictwo kultury stało się
bogatsze o wiele pomników działalności benedyktynów.
            Najważniejsze
jednak wydaje się być w tym wszystkim dziedzictwo
duchowe.
Oto bowiem Benedykt nauczył swoich zakonników, a jednocześnie
także nas wszystkich, wielkiej sztuki
umiaru, sztuki rozsądnego gospodarowania czasem, siłami i talentami
– tak,
by z połączenia pracy i modlitwy
mogło wyniknąć wielkie dobro i trwałe owoce zarówno w doczesności, jak i w
wieczności.
            Obyśmy
nigdy nie zapomnieli tej nauki, obyśmy kierowali się nią w życiu. Obyśmy umiejętnie łącząc modlitwę i pracę, wykonywali
je w duchu spokoju i umiaru, stosując także tę zasadę do właściwie rozumianego odpoczynku.
            W
życiu już tak jest, że zapewne nie zabraknie nam różnych wstrząsów i poruszeń,
nerwów i niepokojów. Ważnym jest jednak, abyśmy sami z siebie takich sytuacji nie powodowali, ale gdzie się tylko
da – działali rozważnie i spokojnie, wzywając pomocy Bożej i jak najwięcej
ucząc się z przykładu i postawy Świętego Benedykta.
            W
tym kontekście pomyślmy:
·       
Jak
często swoje codzienne prace łączę z modlitwą – chociażby poprzez akty
strzeliste?
·       
Czy
potrafię wycofać się z błędnego stanowiska i niewłaściwego działania?
·       
Czy
staram się zachowywać na co dzień spokój i rozwagę?
Apostołowie z wielką mocą świadczyli o
zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wszyscy oni mieli wielką łaskę
.

6 komentarzy

  • Bezczelne pytanie Piotra ''cóż więc otrzymamy''
    Jeśli nam się wydaje nie na miejscu, znaczy to, że jesteśmy przesiąknięci logiką świata w którym żyjemy tzn. coś za coś. A tak naprawdę za oburzeniem może się kryć zupełnie coś innego. Znamy życie św. Piotra, wiemy, że oddał swoje życie za Chrystusa. Na pewno gdyby myślał kategorią bogactwa, to dawno by uciekł od Chrystusa. Bo miał świadomość tego, co mu grozi w przypadku odkrycia, że jest Chrystusowym uczniem.
    To jaka jest zapłata, czy nagroda?
    Pewnie jest to to, o czym marzy każdy, gdy kocha drugiego człowieka, czyli przebywanie – bycie z nim.
    Chrystus zapowiada, że nagrodą za pójściem jest bycie z Nim.
    Czego nam więcej potrzeba ?
    Jeżei Go kochamy, to przebywanie w Jego obecności jest – powinno być dla nas największym szczęściem.
    Podobno z Bożym błogosławieństwem nie ma rzeczy niemożliwych

    • Był człowiekiem …
      W naturze ludzkiej leży stawianie pytań.

      '' Najciekawsze pytania wciąż pozostają pytaniami. Kryją w sobie tajemnicę. Do każdej odpowiedzi trzeba dodać ‘być może’. Tylko na nieciekawe pytania można udzielić ostatecznych odpowiedzi ''

      Pozdrawiam

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.