Jak postępuje uczeń w szkole Maryi?

J

Szczęść Boże! Bardzo dziękuję za wczorajsze komentarze. W ciągu dnia znajdę trochę czasu, żeby się w nie wczytać dokładnie. Jedyne, co teraz mogę napisać, to tylko to, iż stanowiska Kościoła na temat in vitro nie kształtuje poseł Piecha z PiS, a wynika ono wprost z Pisma Świętego, z przykazania: Nie zabijaj. Z tą metodą wiąże się po prostu zabijanie zarodków. A po drugie – jest to ingerencja człowieka w sferę zarezerwowaną Bogu i w ten sposób staje się to naruszeniem godności człowieka. Maleńkiego człowieka – ale jednak człowieka! A te wartości są naprawdę niezbywalne i nie da się ich wytłumaczyć trudną społecznie sytuacją małżeństw…
     Zapraszam do refleksji nad dzisiejszym Słowem…
           Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel –
Matki Bożej
Szkaplerznej,
do
czytań:  Iz 1,11–17;  Mt 10,34–11,1
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA: 
„Co
Mi po mnóstwie waszych ofiar? – mówi Pan. Syt jestem całopalenia kozłów i łoju
tłustych cielców. Krew wołów i baranów, i kozłów Mi obrzydła. Gdy przychodzicie,
by stanąć przede Mną, kto tego żądał od was, żebyście wydeptywali me dziedzińce?
Przestańcie
składania czczych ofiar! Obrzydłe Mi jest wznoszenie dymu; święta nowiu,
szabaty, zwoływanie świętych zebrań; nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości.
Nienawidzę całą duszą waszych świąt nowiu i obchodów; stały Mi się ciężarem;
sprzykrzyło Mi się je znosić. Gdy wyciągniecie ręce, odwrócę od was me oczy.
Choćbyście nawet mnożyli modlitwy, Ja nie wysłucham. Ręce wasze pełne są krwi. 
Obmyjcie
się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu!
Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem! Troszczcie się o
sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w
obronie wdowy stawajcie”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA: 
Jezus
powiedział do swoich apostołów: „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na
ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić
syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka
jego domownicy.
Kto
miłuje ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto miłuje
syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego
krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie,
straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. 
Kto
was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie
posłał. 
Kto
przyjmuje proroka jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje
sprawiedliwego jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma. 
Kto
poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest
uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody”. 
Gdy Jezus skończył dawać te
wskazania dwunastu swoim uczniom, odszedł stamtąd, aby nauczać i głosić
Ewangelię w ich miastach.
Przeżywane
przez nas dzisiaj wspomnienie kieruje nasze
serca ku Maryi, objawiającej się na górze Karmel,
znanej już z tekstów
Starego Testamentu – z historii proroka Eliasza, opisanej w Pierwszej i Drugiej
Księdze Królewskiej. W XII wieku po Chrystusie, do Europy przybyli –
prześladowani przez Turków – duchowi synowie
Eliasza, prowadzący życie kontemplacyjne właśnie na Karmelu.
Jednak w
Europie również spotykali się z niechęcią. Na szczęście, Stolica Apostolska,
doceniając wyrzeczenia i umartwienia, jakie podejmowali, ułatwiała im zakładanie
nowych klasztorów.
Szczególnie
szybko zakon rozwijał się w Anglii, do czego przyczynił się – między innymi – wielki czciciel Maryi, Święty Szymon Stock,
szósty przełożony generalny zakonu karmelitów.
Wielokrotnie błagał on
Maryję o ratunek dla zakonu. W czasie jednej z modlitw w Cambridge, w nocy z 15 na 16 lipca 1251 roku, ujrzał Matkę Bożą w
otoczeniu Aniołów.
Podała mu Ona brązową szatę, wypowiadając jednocześnie
słowa: „Przyjmij, synu, szkaplerz twego
zakonu, jako znak mego braterstwa, przywilej dla ciebie i wszystkich karmelitów.
Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego. Oto znak zbawienia, ratunek w
niebezpieczeństwach, przymierze pokoju i wiecznego zobowiązania.”
Szymon
z radością przyjął ten dar i nakazał rozpowszechnienie go w całym zakonie, a z czasem również w świecie. W XIV wieku Maryja
objawiła się papieżowi Janowi XXII, powierzając jego opiece – jak się wyraziła
„Jej zakon” karmelitański.
Obiecała wówczas obfite łaski i
zbawienie
osobom należącym do zakonu i wiernie wypełniającym śluby.
Obiecała również wszystkim, którzy będą nosić szkaplerz, że wybawi ich z czyśćca w pierwszą sobotę po
ich śmierci.
Cały
szereg Papieży wypowiedziało się pozytywnie o tej formie czci Najświętszej
Maryi, obdarzając to nabożeństwo licznymi
odpustami.
Wydali oni około czterdziestu encyklik i innych pism urzędowych
w tej sprawie, chociaż w żadnym z nich
wprost i w całej pełni nie potwierdzili przywileju o dostąpieniu zbawienia w
pierwszą sobotę po śmierci.
Sygnalizują go tylko częściowo.
Nabożeństwo
szkaplerza należało kiedyś do najpopularniejszych
form czci Matki Bożej.
Jeszcze dzisiaj spotyka się bardzo wiele obrazów
Matki Bożej z Góry Karmel, czyli Matki Bożej Szkaplerznej, oraz poświęconych
Jej ołtarzy i kościołów.
A czymże w ogóle jest ów szkaplerz,
o którym dzisiaj tak wiele mówimy?
Początkowo był on wierzchnią szatą, używaną przez dawnych
mnichów w czasie codziennych zajęć, aby nie brudzić habitu. Spełniał więc rolę fartucha gospodarczego.
Potem przez szkaplerz rozumiano szatę
nałożoną na habit.
Wszystkie dawne zakony noszą go po dzień dzisiejszy.
Współcześnie szkaplerz oznacza strój,
który jest zewnętrznym znakiem przynależności do bractwa, związanego z jakimś
konkretnym zakonem.
Ponieważ
noszenie szkaplerza takiego, jaki nosili przedstawiciele danego zakonu, było
niewygodnie i mało praktyczne, dlatego z biegiem lat zamieniono go na dwa małe kawałki płótna, zazwyczaj z odpowiednim
wizerunkiem na nich.
Na dwóch tasiemkach noszono go w ten sposób, że jedno płócienko było na plecach, a drugie –
na piersi.
Taką formę zachowały szkaplerze do dnia dzisiejszego. W roku
1910 Święty Papież Pius X zezwolił – ze względów praktycznych właśnie – na zastąpienie szkaplerza medalikiem
szkaplerznym.
Szkaplerz
nosili liczni władcy europejscy i niemal
wszyscy królowie polscy –
począwszy od Świętej Jadwigi i Władysława Jagiełły
– a także liczni Święci, jak
chociażby Jan Bosko, czy Maksymilian Maria Kolbe. Sama Matka Boża, kończąc
swoje objawienia w Lourdes i Fatimie, ukazała
się w szkaplerzu, wyrażając przy tym wolę, by wszyscy go nosili.
W wieku
dziesięciu lat przyjął szkaplerz karmelitański także Błogosławiony Jan Paweł II – i nosił go do śmierci.
Szkaplerz
w obecnej formie jest bardzo praktyczny
i wygodny do noszenia.
W przypadku szkaplerza karmelitańskiego na jednym
kawałku powinien być umieszczony wizerunek
Matki Bożej Szkaplerznej,
a na drugim – Najświętszego Serca Pana Jezusa. Jedna część powinna spoczywać na
piersiach, a druga – na plecach. Musi on być poświęcony według specjalnego obrzędu.
Szkaplerz,
będący znakiem Maryjnym, zobowiązuje do
chrześcijańskiego życia,
ze szczególnym ukierunkowaniem na uczczenie Najświętszej Maryi Panny,
potwierdzanym codzienną modlitwą przez Jej wstawiennictwo.
Słuchając
Bożego Słowa, przeznaczonego na dzisiejszy dzień w liturgii Kościoła, zauważamy,
że jego przesłanie jest dość smutne,
żeby nie powiedzieć – pesymistyczne
… W czytaniu z Księgi Izajasza słyszymy
bardzo ostre słowa Boga, odrzucającego całą obrzędowość Izraela – obrzędowość, sprowadzającą się do składania
ofiar i obchodzenia świąt,
za czym niestety nie idzie wewnętrzna przemiana serca.
I
także w Ewangelii Jezus mówi, że nie przyszedł, by przynieść pokój na ziemię, ale miecz. Bo przyszedł, aby poróżnić pomiędzy sobą członków najbliższej
rodziny!
I domaga się utraty życia, poświęcenia go… Dlaczego aż takie ostre
słowa dzisiaj są nam podarowane? Co Pan
chce nam przez nie powiedzieć?
Oczywiście,
kiedy wczytamy się dokładnie w dzisiejsze czytania, a przynajmniej doczytamy je
do końca, przekonamy się, że nie chodzi o jakiekolwiek „dołowanie” człowieka,
czy odbieranie mu nadziei. Wręcz przeciwnie – pierwsze czytanie kończy się bardzo
konkretnym i jasnym wezwaniem: Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło
uczynków waszych sprzed moich oczu
! Przestańcie
czynić zło
! Zaprawiajcie się w dobrem!
Troszczcie się o sprawiedliwość,
wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie
!
I
także Jezus kończy swoje dzisiejsze napomnienia zapowiedzią nagrody dla tych, którzy Go przyjmą – i którzy
wytrwają
… A zatem, nie chodzi w żadnym wypadku o promowanie zła, czy niszczenie
człowieka. Wręcz przeciwnie! Chodzi o wskazanie
człowiekowi drogi do Boga, chodzi o pogłębienie relacji z Bogiem,
o ułożenie
tych relacji w sposób właściwy. Chodzi o zrozumienie, czego Bóg oczekuje od człowieka
i jak bardzo chce mu pomóc… Chodzi o to, aby człowiek wszedł w prawdziwe intencje i zamiary Boga – i dał się
poprowadzić, a nie zatrzymał się tylko na swoich zwyczajach i utartych schematach,
oszukując siebie samego i udając, że to
wystarczy, aby Bóg był z niego zadowolony.
Nie,
nie wystarczy Bogu tylko zewnętrzny zwyczaj i tradycja. Bóg chce szczerości – i głębi! Oczekuje od człowieka uzgodnienia życia z religijnymi praktykami.
Nawet za cenę niezrozumienia, czy odrzucenia przez otoczenie. Bo to Bóg jest w końcu najważniejszy!
I
właśnie takiemu naszemu zjednoczeniu z Bogiem winna służyć właściwie rozumiana i realizowana pobożność Maryjna. Noszenie
szkaplerza, odmawianie Różańca, Litanii Loretańskiej i innych modlitw, ale nade
wszystko: życie na wzór Maryi – ma
nas prowadzić do pełnego i właściwego zjednoczenia z Bogiem, i uczynienia swego życia mądrym, a co za
tym idzie: szczęśliwym.
Niech
nam zatem Pan pozwoli jak najbardziej wzorować się na Maryi i przyjąć Jej styl
postępowania, a także głęboko przeżywać
Maryjną pobożność,
by nasz styl stawał się w ten sposób stylem prawdziwie chrześcijańskim i
prowadził nas do radykalnego odwrócenia się od tego, co złe, schematyczne i
sztuczne w naszym życiu, a podążaniu drogami Bożymi. Bo w całej naszej
religijności i pobożności nie o praktyki dla samych praktyk chodzi i nie o mnożenie
Różańców, odmawianych dla podtrzymania tradycji – ale o kształt naszego życia! O chrześcijańską postawę!
Kochani, musimy to naprawdę dobrze
zrozumieć!
W
tym kontekście zastanówmy się:
·       
Do czego mnie zobowiązuje noszenie szkaplerza?
·   Czy odmawianiu Różańca i innych modlitw, zanoszonych
przez wstawiennictwo Maryi, towarzyszy skupienie i refleksja, czy jest to tylko
klepanie formułek?
·       
Co w mojej postawie tak wyraźnie potwierdza, że
jestem w szkole Maryi?
Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za
Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci
swe życie z mego powodu, znajdzie je

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.