Śladami Jezusa – dzień 8

Ś

Szczęść Boże! To już ostatni dzień
naszego pielgrzymowania. Szkoda! Pobudka o 6.15, śniadanie o 6.45 i wyjazd o
7.30. Jedziemy do Groty Mlecznej, którą swego czasu zobaczyliśmy tylko od
zewnątrz, bo została zamknięta przed czasem. Wejdziemy do niej, aby potem udać
się na Mszę Świętą do sierocińca, prowadzonego przez Siostry Elżbietanki, pod
przewodnictwem Siostry Rafaeli. Ojciec Janusz porównuje Ją do Matki Teresy z
Kalkuty i nazywa współczesną Świętą. Na przykładzie funkcjonowania tegoż
sierocińca mamy zobaczyć zaangażowanie Kościoła łacińskiego w konkretne dobro –
na tej Ziemi, naznaczonej obecnością kilku religii, nie zawsze ze sobą zgodnie
współpracujących.
            W
czasie Mszy Świętej, którą będziemy tam sprawowali – ostatniej Mszy Świętej na
tej Pielgrzymce – będzie miał miejsce obrzęd podjęcia osobistych postanowień.
Odbędzie się on w ten sposób, w jaki zwykle odbywa się na ostatnich Mszach
Świętych na wszelkich wyjazdach z Młodzieżą, a mianowicie: bezpośrednio przed
przygotowaniem darów, każdy podejdzie do Ołtarza, albo Ksiądz podejdzie do
każdego z pateną z chlebem (zależnie od warunków lokalowych) i każdy na tymże
chlebie kładąc swoją rękę, wypowie w ciszy swoje osobiste postanowienie na
najbliższy czas. Ksiądz potem podniesie tę patenę i będzie wysławiał Boga za
dar chleba, będącego owocem ziemi i pracy rąk ludzkich. Tym razem, będzie to
owoc pracy duchowej Uczestników Pielgrzymki, ich refleksji, dobrych myśli…
            Następnie
zaś – przejazd do Jafy i chwila relaksu nad morzem, możliwość zjedzenia czegoś
i ostatnia okazja, aby nacieszyć się tą Ziemią. Około 16.00 musimy się już
znaleźć na lotnisku w Tel Aviv, bo o 19.00 nastąpi wylot samolotu. A tutejsze
przepisy lotniskowe domagają się przybycia do odprawy na trzy godziny przed
odlotem. To plany na dzisiaj – jeśli Bóg pozwoli.
            Natomiast
wczoraj rano udaliśmy się do Ogrodu Getsemani, przy czym najpierw popatrzyliśmy
z oddali na Złotą Bramę w murach Starej Jerozolimy – bramę dzisiaj zamurowaną –
a także na mniejsze wejście, zwane „uchem igielnym”. Jak wiemy, nazwą tą
posłużył się Jezus w jednej ze swych przypowieści, dotyczących możliwości
dostania się do Królestwa niebieskiego człowieka bogatego. Wszyscy z pewnością
znamy tę przypowieść. Z tego miejsca przyjrzeliśmy się także Dolinie Cedronu.
Potem udaliśmy się na miejsce, które tradycja określa jako miejsce pochowania
Maryi, a potem już wspomniany Ogród Getsemani.
Drzewa oliwne,
rosnące tam, nie „pamiętają” Jezusa, ale miejsce i klimat pozostały. W
tamtejszym kościele, zwanym Bazyliką Narodów, sprawowana była Msza Święta.
Przewodniczył jej Marek, wygłaszając także – jak zawsze – Boże Słowo. W tymże
słowie zwrócił uwagę na potrzebę znalezienia czasu na  modlitwę – nie jedynie „przy okazji” innych
zajęć, ale czasu tylko dla Boga, tylko na modlitwę właśnie… I druga myśl:
potrzeba cichej obecności przy człowieku cierpiącym, starszym, samotnym,
potrzebującym… Potrzeba cichej obecności, której ludzie tacy bardzo potrzebują.
Oni nie potrzebują zwykle bogatych prezentów czy innych podarków, ale takiej
zwyczajnej obecności drugiego człowieka. Na to nam wszystkim zwrócił uwagę nasz
Dostojny Kaznodzieja.
            Zaraz
po Mszy Świętej, którą – jak zawsze – odprawiliśmy w wyznaczonym czasie i bez
przedłużania (chociaż codziennie udzielamy Komunii Świętej pod dwiema
Postaciami), oraz po ucałowaniu w świątyni kamienia, na którym Jezus oparł się,
zanosząc do Boga swoją modlitwę w Getsemani, udaliśmy się na Górę Oliwną, aby
obejrzeć Kaplicę Wniebowstąpienia. Tradycja wyznacza tam miejsce, z którego
Jezus odszedł z ziemi do Nieba, aczkolwiek ta kaplica to teraz mała okrągła
budowla, zupełnie pusta, z umieszczonym jedynie na środku kamieniem, z którego
Jezus miał wstąpić do Ojca. Od takiej ludzkiej strony, to nie bardzo wiadomo,
za co są tam pobierane opłaty przy wejściu…
            Kolejnym
etapem naszego pielgrzymowania był Kościół Pater noster – czyli miejsce, w
którym Jezus nauczył swoich Uczniów modlitwy „Ojcze nasz”. Na ścianach tego
sanktuarium wiszą sześćdziesiąt cztery tablice z tekstem tej modlitwy w różnych
językach. Marek nie doszukał się języka rosyjskiego, natomiast nasza narodowość
reprezentowana jest przez dwie tablice: jedną w języku polskim, a druga – w
języku kaszubskim. Dużo do myślenia dała nam informacja, podana przez
Przewodnika, że w marcu 2010 roku, tuż przed Katastrofą Smoleńską, większość
tablicy w języku polskim po prostu odpadła! Zostały tylko dwie ostatnie
linijki, ze słowami: „ale nas zbaw ode złego. Amen”. Prawdopodobnie, było to
efektem jakiegoś podejścia wody i odklejenia się dużej części całej tablicy,
ale czy to tylko o to chodzi?…
            Z
Kościoła Pater noster przeszliśmy na chwilę na cmentarz żydowski, aby zobaczyć
sposób upamiętniania przez Żydów swoich zmarłych przodków. Ciekawostką jest
fakt układania na grobowcach kamieni zamiast kwiatów. Stamtąd – droga na
Dominus flevit, czyli do świątyni upamiętniającej moment, w którym Jezus
zapłakał nad grzesznym miastem, zapowiadając jego upadek.
A następnie –
Kościół Świętego Piotra In Gallicantu, czyli miejsce upamiętniające zaparcie
się Jezusa przez Jego najbliższego Ucznia. W podziemiach tej świątyni
zobaczyliśmy cysternę, do której na linach spuszczano skazanych na śmierć, aby
tam czekali na wypełnienie się swego losu. My dzisiaj w naszych kościołach
upamiętniamy to miejsce ozdobnymi ciemnicami, natomiast ta oryginalna – jeżeli
się tylko tak na spokojnie zastanowić – była miejscem po prostu strasznym. Było
to bowiem miejsce na ludzkie odchody, miejsce grasowania szczurów, a do tego
mroczne i zimne. Odczytując w głębokiej ciszy słowa jednego z Psalmów, staraliśmy
się wyobrazić sobie, co tamtej nocy przeżył Jezus… Wiele Osób nie potrafiło
przy tym ukryć wzruszenia… Obok kościoła dane nam było zobaczyć niemego świadka
tamtych wydarzeń – schody, po których szedł Jezus… Oryginalne schody, na
których na pewno stawiał swoje stopy w godzinie Męki…
            Ostatnim
etapem naszego pielgrzymowania w tym dniu była Betania, a tam wspominaliśmy
przyjaźń, łączącą Jezusa z Martą, Marią i Łazarzem. W miejscowym kościele
wysłuchaliśmy Słowa Bożego i pomodliliśmy się. A po wyjściu z kościoła – a jakże!
– sklep! I pełnia szczęścia z poczucia absolutnej wolności – po wydaniu resztek
pieniędzy…
            Do
hotelu wróciliśmy nieco wcześniej, niż zawsze, trzeba bowiem już myśleć o
spakowaniu się, a do tego niektórzy naprawdę odczuwają pewne zmęczenie. A
przecież dzisiaj jeszcze cały dzień i podróż samolotem do Warszawy… Natomiast
pięknym akordem zamykającym przeżycia tego dnia, ale też zamykającym proces
kupowania wszystkiego, co się da – było poświęcenie pamiątek religijnych.
Odbyło się ono w hotelu, gdzie w umówionym miejscu wszyscy przynieśli to, co
mieli do poświęcenia, a Marek odmówił stosowne modlitwy i za pomocą gałązki
oliwnej pokropił wszystkie przedmioty, a następnie – ich Właścicieli. A potem
kolacja i wieczór na spotkania towarzyskie w małych grupach. Jeszcze w
autokarze rzucone zostało hasło ogólnego spotkania popielgrzymkowego, ale
nastąpi ono – najprawdopodobniej – w Okresie Bożego Narodzenia, jako spotkanie
opłatkowe.
            Kochani,
dzisiaj przeżywamy wspomnienie Matki Bożej Bolesnej. Tak się składa, że nasze
pielgrzymowanie rozpoczęliśmy w dzień Matki Bożej – i w Jej dzień kończymy. Niech
zatem Ta, która – jak słyszeliśmy w Ewangelii – została z wysokości Krzyża dana
nam za Matkę, będzie naprawdę naszą Matką i Przewodniczką po drogach
codzienności, do której my, Pielgrzymi Ziemi Świętej, już dzisiaj wrócimy. Niech
po cudownych przeżyciach, jakie dane nam były w tym świętym miejscu, pięknie
przeżywana codzienność będzie odpowiedzią na miłość Jezusa i Jego Matki do
każdej i każdego z nas!
            Gaudium
et spes!  Ks. Marek i Ks. Jacek

2 komentarze

  • Большое спасибо вам за такое каждодневное подробное описание вашего паломничества . Тем более удивительно и ценно , как вы каждый день успеваете писать , и так интересно, в условиях нехватки времени. Уверена , что со всеми паломниками останутся все духовные дары , и плоды этого паломничества.
    У вас вообще очень интересный и необыкновенный блог . Я не перестаю восхищаться и обьемом каждодневных размышлений , и уровнем и стилем.
    Приезжайте , отец Яцек, к нам в Россию . У нас в октябре в Томске тоже будет паломничество , правда не такое большое.
    А первая молитва христианства есть и на русском и на церковно-славянском языках.
    http://guide-israel.ru/attractions/3934-cerkov-pater-noster/
    http://mortiisra.ru/index.php?option=com_content&view=article&id=89:pater-noster—&catid=13:2011-05-25-09-11-30&Itemid=21
    “Здание представляет собой систему галерей, стены которых украшены керамическими панно, и на каждом из 42 панно представлена молитва «Отче наш» на одном из языков мира. Есть текст и на церковно-славянском языке, который здесь назван «московитским».”
    Валентина

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.