Ty jesteś Mesjaszem!

T

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Pozdrawiam już z Celestynowa! Bogu dziękuję za wspaniały dar Pielgrzymki do Ziemi Świętej. Wczoraj, ostatniego dnia, dokładnie zrealizowaliśmy cały zaplanowany program. Szczególne wrażenie wywarły na nas odwiedziny w sierocińcu, prowadzonym przez Siostry Elżbietanki. Przełożona, Siostra Rafaela, rzeczywiście przypomina Matkę Teresę z Kalkuty! Nawet wyglądem. Ale i energią życia – fantastyczna Osoba! I wielkie dzieło, jakie prowadzi: budowa sierocińca i zapewnienie chrześcijańskim sierotom spokojnego życia i możliwości nauki – wszystkie te dzieci są posyłane do prywatnych szkół na wysokim poziomie. A wszystko to tylko i wyłącznie z ofiar dobrych ludzi! Bogu niech będą dzięki za taką konkretną obecność katolików i ich aktywne świadectwo miłości, w ten sposób dawane! 
       W Warszawie wylądowaliśmy o 21.30 naszego polskiego czasu – po odprawie bardzo sprawnej i nie tak szokującej, jak nieraz bywa w Izraelu, zwłaszcza gdy chodzi o przegląd bagaży. Tym razem wszystko odbyło się sprawnie i bez czekania w kolejce. A co do tego braku kolejek – zaskakującego nawet dla naszego Przewodnika, Ojca Janusza – to doświadczyliśmy tego jeszcze w kilku miejscach. Ale w ogóle – fakt, że pięćdziesiąt dwie Osoby stworzyły tak cudowną atmosferę i że nie było żadnego spięcia, żadnego zgrzytu, wszystko się spokojnie odbyło i wszędzie byliśmy, gdzie mieliśmy być, to na pewno nic innego, jak wielki prezent od Pana Boga! Z całą pewnością – prezent wyproszony Waszymi modlitwami, za które najserdeczniej dziękuję!
    Niech Pan swoją łaską wynagrodzi Wam dobroć serc! I niech wynagrodzi wszystkim Uczestnikom tej pięknej Pielgrzymki, niech udzieli swoich łask mojemu Bratu, Księdzu Markowi, Przewodnikowi – Ojcu Januszowi Siwickiemu, Sekretariatowi w funkcji Szefostwa: Iwonie i Marcinowi Zagubień oraz Agnieszcze i Jarosławowi Szelągom! Niech przez wszystkich i we wszystkim będzie uwielbiony!
      Na głębokie przeżywanie Niedzieli, z serca błogosławię: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

24 Niedziela
zwykła, B,
do
czytań:  Iz 50,5–9a;  Jk 2,14–18; 
Mk 8,27–35
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA: 
Pan
Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie oparłem ani się nie cofnąłem. Podałem grzbiet
mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę. Nie zasłoniłem mojej twarzy przed
zniewagami i opluciem. Pan Bóg mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi,
dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam. Blisko jest
Ten, który mnie uniewinni. Kto się odważy toczyć spór ze mną? Wystąpmy razem!
Kto jest moim oskarżycielem? Niech się zbliży do mnie! Oto Pan Bóg mnie
wspomaga! Któż mnie potępi?
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO JAKUBA APOSTOŁA: 
Jaki
z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie
będzie spełniał uczynków? Czy sama wiara zdoła go zbawić? Jeśli na przykład
brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was
powie im: „Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta”, a nie dacie im
tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała, to na co się to przyda? Tak też i
wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. Ale
może ktoś powiedzieć: „Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki”. Pokaż mi wiarę
swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków. Wierzysz, że jest
jeden Bóg? Słusznie czynisz, lecz także i złe duchy wierzą i drżą.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA: 
Jezus
udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod Cezareą Filipową. W drodze pytał
uczniów: „Za kogo uważają Mnie ludzie?” Oni Mu odpowiedzieli: „Za Jana
Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za jednego z proroków”. On ich
zapytał: „A wy za kogo Mnie uważacie?” Odpowiedział Mu Piotr: „Ty jesteś Mesjaszem”.
Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili. I zaczął ich pouczać,
że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów
i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A
mówił zupełnie otwarcie te słowa.
Wtedy
Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na
swych uczniów, zgromił Piotra słowami: „Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie
myślisz o tym, co Boże, ale o tym co ludzkie”. 
Potem
przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: „Jeśli kto chce
pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech
Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je: a kto straci swe
życie z powodu Mnie i Ewangelii, ten je zachowa”.
Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? Za kogo ludzie
uważają Jezusa? Za kogo ja uważam Jezusa?
Odpowiedź na tak postawione pytania wcale
nie była nazbyt prosta wówczas, kiedy Jezus to pytanie postawił – a i dzisiaj
nie wydaje się prostsza. Odpowiadając bowiem na tę kwestię, nie tylko
przedstawiamy jakiś poziom wiedzy na
temat osoby Jezusa,
ale nade wszystko – określamy swoje osobiste
odniesienie do Niego!
Ale to właśnie po to
zapewne Jezus w ogóle to pytanie postawił, aby rozpoznać nastawienie swoich
uczniów.
Wiemy, że z całej gamy odpowiedzi, jaka została przedstawiona,
Jezus przyjął tylko tę, której udzielił Piotr: Ty jesteś Mesjaszem! W
innym miejscu Ewangelii czytamy, że Jezus pochwalił
Piotra za dobrą i mądrą odpowiedź,
będącą – w rzeczy samej – wyrazem
działania w nim i przez niego Ducha Świętego.
Jednak już chwilę później,
kiedy tylko Jezus zaczął mówić o czekających Go cierpieniach, Piotr
wypowiedział się w sposób, który
Jezusowi zupełnie się nie spodobał,
a wręcz uznał to za szatańską pokusę,
jakiej uległ Jego Apostoł. Dlatego zgromił Piotra bardzo ostrymi słowami, które
nie oznaczają z całą pewnością
odrzucenia Ucznia,
ale wskazują, skąd bierze się tak bardzo przyziemne myślenie, jak to, które zaprezentował Piotr.
Oto bowiem Piotr był w stanie przyjąć taki obraz Jezusa,
który tchnie siłą i mocą;
Jezusa, który dokonuje znaków, który wzbudza
respekt u ludzi… Ale już obraz Jezusa umęczonego, przez ludzi zupełnie
odrzuconego; Jezusa, zapowiadającego, że zostanie zabity i po trzech dniach
zmartwychwstanie – o, to już było za dużo!
Tego już Piotr nie był w stanie przyjąć, zrozumieć, zaakceptować
… Obraz
cierpiącego Sługi Jahwe, jaki w swoim proroctwie tak jaskrawo zarysował
Izajasz, a który to obraz tak wiernie oddaje cierpienia Jezusa Chrystusa – ten obraz z pewnością nie jest łatwy do
przyjęcia.
I w ogóle – bardzo trudno zaakceptować obraz Jezusa, który
cierpi, który wymaga,
który wysoko ustawia poprzeczkę, który tak dużo
kosztuje… I obraz Jezusa, który domaga
się konkretnych uczynków,
a nie tylko płomiennych deklaracji i nawet
najbardziej wzniosłych zapewnień – o czym słyszymy w drugim czytaniu. Dlatego
to właśnie tak trudno było Piotrowi
wytrwać w swym jednoznacznym stanowisku wobec swego Mistrza.
I stąd też z
myślenia bardzo właściwego i mądrego, wręcz
Bożego,
w jednej chwili przeszedł na poziom myślenia bardzo, bardzo
ludzkiego…
Jednak taka zmienność
myślenia to nie jest jedynie Piotrowa przypadłość. Bo my też musimy szczerze
się przyznać, że nasze spojrzenie na
Jezusa także bywa bardzo zmienne
. I od wielu spraw zależy, natomiast nie
zawsze odpowiada prawdziwemu obrazowi Zbawiciela. Nam też, podobnie jak
Piotrowi, bardzo łatwo jest przejść od
euforii – wręcz do odrzucenia.
I kiedy jednego dnia jesteśmy w stanie
Jezusowi całych siebie i całe życie oddać, to
drugiego dnia udajemy, że Go nie znamy.
Zresztą, co tu mówić o dniach. To
można mierzyć na godziny, a nawet na minuty. W jednej chwili może się zmienić
wszystko – całe nasze spojrzenie na Jezusa,
całe nasze odniesienie do Niego.
Czemu tak się dzieje? Czy to
Jezus zmienia swoje zasady? Czy to On
raz wymaga mniej, a raz więcej?
Raz wymaga tego, a raz czegoś zupełnie
innego? Nie! I my to dobrze wiemy, że Jezus był, jest i będzie zawsze taki sam.
To ludzkie nastawienie zmienia się wraz
z humorem, wraz ze zmianą sytuacji, kontekstu, okoliczności
– i jeszcze
paroma innymi rzeczami. To ludzkie nastawienie się zmienia. Jezus jest w swojej miłości stały! I
niezmienny jest w swoim całkowitym ofiarowaniu się człowiekowi.
I dlatego często trzeba
odpowiadać sobie w sercu – jak najszczerzej odpowiadać – za kogo uważamy Syna Człowieczego? Kochani, naprawdę to nie jest
tylko taka figura retoryczna, czy zabieg kaznodziejski, jakiś ozdobnik,
stosowany przez księdza na kazaniu. To
jest fundamentalne pytanie, na które człowiek musi sobie odpowiedzieć, bo
odpowiadając na nie, określa kształt całego swojego życia!
To, że dzisiaj życie
tak wielu katolików jest mdłe, smutne, bezbarwne i pozbawione nadziei – wynika
wprost z tego właśnie, iż na to pytanie albo nie odpowiedzieli, albo odpowiedzieli
jakoś wymijająco, albo nieszczerze, albo niekonkretnie. Człowiek prawdziwie wierzący nie może uciekać od odpowiedzi na pytanie,
za kogo uważa Syna Człowieczego
Kochani, po przeżyciu
Pielgrzymki do Ziemi Świętej pytanie to
nabiera jeszcze innego, jakiegoś szczególnego wymiaru.
Kiedy się bowiem
dotykało miejsc, w których Jezus żył jako Człowiek i kiedy się chodzi po Jego
śladach, kiedy ta Jego obecność staje
się tak jakoś jeszcze bardziej realna,
to i odpowiedź na pytanie, za kogo
uważa się Jezusa, nasuwa się sama.
My, którzy wczoraj
powróciliśmy z tych świętych miejsc, wróciliśmy w poczuciu jakiegoś wielkiego zobowiązania – zobowiązania do
apostolstwa!
Wiemy dobrze, że możliwość stąpania po śladach Jezusa to nie
jest tylko taka sobie przygoda turystyczna. To jest wielki dar Boży – ale też,
tym samym, wielkie zobowiązanie!
Zobowiązanie do tego, aby nie tworzyć na
swój użytek obrazu Jezusa, ale żeby odkrywać ten prawdziwy
i według tego
prawdziwego obrazu kształtować prawdziwy obraz całego swojego życia. A na pytanie:
za kogo uważam Syna Człowieczego – odpowiadać
konkretnymi czynami! Konkretnymi dobrymi uczynkami!

5 komentarzy

  • Szczęść Boże wszystkim czytającym tego bardzo ciekawego bloga. Jestem jedną z uczestniczek wspaniałej pielgrzymki do Ziemi Świętej i z tego miejsca pragnę serdecznie podziękować Księdzu Jackowi za umożliwienie mi uczestnictwa w tym tak cudownym wydarzeniu. Po wczorajszym powrocie już nie mogę doczekać się spotkania po pielgrzymkowego. Księże Jacku dziękuję również za codzienne wpisy, bo teraz po ich przeczytaniu, wszystko jeszcze raz mogłam chronologicznie sobie ułożyć. To prawda, że atmosfera była prawie rodzinna. Jadąc tam nie znałam nikogo, bo jestem z innej parafii. Wszyscy trzej księża dołożyli wszelkich starań aby każdy czuł się dobrze w tej dużej grupie pielgrzymów. Wróciłam do domu bogatsza o duchowe przeżycia, ale również o nowe znajomości, które mam nadzieją, będą kontynuowane. Już od dzisiaj zaczęłam spełniać swoje postanowienia przemiany życia. Bóg zapłać za wszelkie dobro jakiego dane mi był doświadczyć w tym ostatnim czasie.
    Mirka.

  • Dziękuję Mirce za piękne świadectwo. I także – za udział we wspólnym pielgrzymowaniu. Natomiast nie bardzo rozumiem wpisu Daśka – o jakie "słówko" chodzi?… Ks. Jacek

    • Gdyby Ksiądz zadał sobie trud przejrzenia tego linka to by zauważył, że jest to coś, czemu ksiądz poświęcił kawałek swojego życia. A być może dobre słowo do dawnych znajomych na tym blogu przyczyni się do tego, że nie odejdzie pamięć o Nim w zapomnienie.

      Dasiek

    • Zadałem sobie trud i przejrzałem. Jeśli idzie o "słówko", to może być tylko słowo wielkiego uznania, wraz z życzeniami kontynuacji i rozwoju. Natomiast jeszcze jedno słowo koniecznego wyjaśnienia muszę tu zamieścić: nie jest absolutnie żadnym celem moich dążeń czy aspiracji pragnienie, aby pamięć o mnie gdziekolwiek trwała. Staram się w miejscu, w którym jestem, pracować na tyle, na ile mnie stać, a resztę powierzam Bogu. Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.