Moje osobiste spotkanie z JPII?

M
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pozdrowienia z Syberii. Damy Jackowi się skupić i sami pobuszujemy na tym blogu. Przy czym bedziemy się modlić o głębokie przeżycie i dobre owoce jego rekolekcji. Jeśli coś będzie inaczej niż normalnie to przepraszam. Już teraz odsyłam do ostatniej prośby, do ostatniego zdania tego rozważania. ks. Marek

(Ef 2,1-10)
I wy byliście umarłymi na skutek waszych występków i grzechów, w których żyliście niegdyś według doczesnego sposobu tego świata, według sposobu Władcy mocarstwa powietrza, to jest ducha, który działa teraz w synach buntu. Pośród nich także my wszyscy niegdyś postępowaliśmy według żądz naszego ciała, spełniając zachcianki ciała i myśli zdrożnych. I byliśmy potomstwem z natury zasługującym na gniew, jak i wszyscy inni. A Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście zbawieni. Razem też wskrzesił i razem posadził na wyżynach niebieskich – w Chrystusie Jezusie, aby w nadchodzących wiekach przemożne bogactwo Jego łaski wykazać na przykładzie dobroci względem nas, w Chrystusie Jezusie. Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili.

(Łk 12,13-21)
Ktoś z tłumu rzekł do Jezusa: Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby się podzielił ze mną spadkiem. Lecz On mu odpowiedział: Człowieku, któż Mię ustanowił sędzią albo rozjemcą nad wami? Powiedział też do nich: Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa [we wszystko], życie jego nie jest zależne od jego mienia. I opowiedział im przypowieść: Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał sam w sobie: Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów. I rzekł: Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe zboże i moje dobra. I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj! Lecz Bóg rzekł do niego: Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował? Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem.

Ktoś z tłumu przyszedł do Jezusa z pytaniem… Nie mógł sobie poradzić z bratem, który nie chciał z nim podzielić się spadkiem. Chciano Jezusa wpędzić w takie typowe, przyziemne przepychanki. Jezus oczywiście się nie daje, bo nie po to przyszedł na ziemię, żeby godzić chciwych braci, być sędzią decydującym o tym, komu ile się należy, ale by głosić Królestwo Boże i nas zbawić.

Jezus jednak w mistrzowski sposób – jak to On, wykorzystuje tę sytuację dla Ewangelizacji, dla budowania Bożego Królestwa, dla przekazania ważnych prawd

– Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości…

– Nawet gdy ktoś opływa we wszystko, życie jego nie jest zależne od jego mienia… a by się czasem mogło wydawać, że za pieniądze można kupić wszystko…

I na koniec ta piękna przypowieść i głębokie, mistrzowskie zakończenie tego fragmentu – przerzucenie uwagi na wieczność – Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie a nie jest bogaty przed Bogiem.

Piękne, ledwo zauważalne, a przy tym centralne zdanie tej Ewangelii – być bogatym przed Bogiem.

Jeśli ktoś zakosztuje tego bogactwa przed Bogiem, to ta ziemska mizerota traci swoją atrakcyjność.

Być bogatym przed Bogiem…

Tutaj można naturalnie przejść w tym rozważaniu do Wielkiego Patrona dnia – Jana Pawła II – Błogosławionego. To jest piękna ilustracja tej Ewangelii – człowiek bogaty przed Bogiem.

Nie lubię mówić kazań, pisać rozważań w takie dni. Jak się ogląda film o JPII, to się człowiek z jednej strony zachwyca, z drugiej narzeka – jak wiele jeszcze tam nie ma…

Jak się czyta książkę o JPII, też czujemy, że to wyrywkowo zebrane informację. Widzieliśmy, słyszeliśmy, znaliśmy tego człowieka. Byliśmy świadkami jego wielkości. Trudno się nam zgodzić na spłycanie jego osobowości.

Książka, film, nie mogą oddać, a cóż dopiero jedno rozważanko… Dlatego nie lubię pisać, mówić kazań o takich ludziach, zdaje się, że wszystko to mało i płytko i tylko fragmentarycznie.

Cóż zatem?

Przyszła mi taka myśl.

Chodźcie napiszemy razem, to czego jeszcze w książkach o JPII nie napisał nigdy nikt!

Moje przeżycia, moje spotkania z JPII.

… Wspominam dziś rok 1993, 18 kwietnia, Plac Św. Piotra, beatyfikacja siostry Faustyny. Pierwszy raz byłem wtedy w Rzymie, pierwszy raz na Placu Św. Piotra, pierwszy raz tak blisko widziałem papieża. Stałem w tłumie, przejeżdżał obok ludzi… stałem przy samej barierce… wyciągnąłem rękę… poczułem szybki uścisk dłoni Papieża.

Fotograf papieski, robiący taśmowo zdjęcia uwiecznił ten moment, dzięki czemu mam tę fotografię.

Potem jeszcze byłem w Rzymie w 2003 roku z ministrantami z Mińska Mazowieckiego, już jako ksiądz. Wtedy też widzieliśmy blisko cierpiącego, schorowanego JPII.

Wracam też myślą, do papieskiej wizyty w Polsce w roku 1999. Jako klerycy przygotowywaliśmy ołtarz na Placu Piłsudskiego w Warszawie, było to przecież tak blisko Krakowskiego Przedmieścia i naszego seminarium. A potem podczas samej wizyty, było krótkie spotkanie kleryków przed kurią warszawską, taka wspólna fotografia.

Ale też jak blisko był JPII w dzień swojej śmierci… Dziś w jutrzni jest czytanie, fragment z Listu do Hebrajczyków: Pamiętajcie o swych przełożonych, którzy głosili wam słowo Boże, i rozpamiętując koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę. Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki. Nie dajcie się uwieść różnym i obcym naukom.

– Rozpamiętując koniec ich życia…

Tego dnia byłem na pielgrzymce do Częstochowy, zaprosiła mnie tam grupa Ruchu Rodzin Nazaretańskich, tam modliliśmy się o zdrowie JPII, choć czuliśmy, że przyjdzie nam się, tu w doczesności, z nim pożegnać. Kiedy wróciliśmy, odwoziłem jeszcze kogoś na Dworzec Wileński. W samochodzie, najpierw dostałem sms-a, potem włączyłem radio – Papież umarł.

Kiedy wróciłem do parafii, ludzie szli do kościoła jak w niedzielę przed południem, całym strumieniem. Jeszcze tej nocy proboszcz zdecydował się odprawić Mszę Św. Był pełen kościół. Mam głębokie przekonanie, że nie były to tylko chwilowe emocje, coś z tego w każdym z nas w sercu zostało.

I jeszcze Rosja. Tu przyjechałem już po śmierci JPII.

Dzień beatyfikacji. Niestety tu transmisji nie było w telewizji, ale był internet. Ustawiliśmy projektor, komputer, ekran, przyszła do nas młodzież, siostry Matki Teresy, siedział jeden na drugim, i oglądaliśmy beatyfikację (czasem trochę przerywało). A wcześniej na Mszy o 11 (bo beatyfikacja zaczęła się o 15 naszego czasu), po Mszy, też kilka osób podzieliło się swoimi przeżyciami ze spotkań z JPII – to w Rzymie, a to w Kazachstanie, to znów na Ukrainie.

A kiedy rok temu, 22 października, pojechaliśmy z grupą młodzieży do internatu dla chorych, upośledzonych psychicznie, tzw. SzPI, pojechał z nami ksiądz prawosławny, o. Aleksander, wspaniały człowiek. Ja odprawiałem Mszę, on mówił kazanie, grał na gitarze i prowadził śpiewy na Mszy, na koniec Mszy, po tym jak wspomniałem, o JPII, on dodał – To był wielki człowiek, szkoda, że nam tu w Rosji, zabrakło tej szerokości serca, żeby zaprosić JPII.

Dziś JPII jest w Rosji, mamy jego relikwie w naszym kościele, czujemy jego bliskość i opiekę. On bardzo chciał przyjechać do Rosji, niech się tu teraz dobrze czuje.

Na koniec myśl JPII, która jakoś mi towarzyszyła od młodości, wybrałem ją sobie jako prymicyjne hasło, które często jest mi wskazówką, a jeszcze częściej wyrzutem sumienia, chciałbym, abyście i Wy dziś się nad tymi słowami zamyśleli: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali”.

Napiszcie dziś swoje świadectwo. Taka mała praca domowa, zadanie na dziś – napisać opowiadanie, może być krótkie, pt. „Moje osobiste spotkanie z Janem Pawłem II”, albo „Moje osobiste wspomnienia, związane z JPII”. Te prace umieszczamy w dziale – komentarze. Mam nadzieję, na interesującą lekturę. 

Dobrego dnia. Z Bogiem.

6 komentarzy

  • Błogosławiony Janie Pawle II wstawiaj się za nami. Wstawiaj się za całym polskim narodem. Dziękujemy za wspaniały pontyfikat i prosimy Cię, módl się za nami.

  • Z góry uprzedzam, że poematu nie będzie i że nie mam zdolności polonistycznych…

    Moje pierwsze i niestety jedyne spotkanie z Papieżem , to rok 2002 sierpień, Błonia, Kraków, miałam wtedy 12 lat… Pojechaliśmy dzień wcześniej. Noc spędziliśmy w samochodzie by z samego rana móc udać się na miejsce. Jednak, to już były emocje – pamiętam jak dziś. Nie przespałam nocy, jakoś nie mogłam spać. Co było zadziwiające? Ludzie szli całą noc. Przez całą noc można było widzieć ludzi, którzy szli, bo chcieli (prawdopodobnie) być jak najbliżej Papieża. Z samego rana przyszedł czas i na mnie. Gdy w końcu ( z trudem) znalazłam wolny kawałek ustałam przy "płocie" na który można było wejść tylko teoretycznie. Gdy Papież nadjechał, ludzie się zerwali, zaczęli krzyczeć i machać flagami. Wszyscy którzy mogli wskoczyli na płot. Przez opór jaki był wywarty na nim kazali nam zejść i przez to nic nie widziałam, ale twardo moja flaga powiewała 🙂 Podczas całego spotkania również Go nie widziałam na żywo tylko cały czas przez ekran. Mój entuzjazm nie ochłonął. Wracając już, okazało się , że Papież będzie przejeżdżał, tędy. Tu i zaraz. Widziałam Papieża z bliska, bardzo bliska. Nie uścisnął mojej ręki i nie mam tak pięknego wspomnienia i pamiątki jak Ks. Marek, ale wróciłam bardzo szczęśliwa.

    2 kwietnia 2005 21:37 byłam wtedy w Kościele, była Msza Św., a potem modlitwa. O śmierci poinformował nas Proboszcz z Ambony…

    A co uważacie i Ks uważa o tym: – nigdy nie słyszałam opinii Kościoła na ten temat?

    1. Jan Paweł II umarł o godzinie 21.37 – 2+1+3+7= 13.
    2. Dzień zamachu na Ojca Świętego był 13-tego (maja 1981 roku).
    3. Objawienia Fatimskie były zawsze 13-tego.
    4. Wiek papieża 85 lat (co prawda nie skończone, bo Karol Wojtyła urodził się 18 maja 1920 roku i w dniu śmierci miał dokładnie 84 lata i 10 miesięcy, ale rocznikowo już 85) – 8+5= 13.
    5. Papież wstępując na tron Watykanu miał 58 lat – 5+8= 13.
    6. Także data śmierci 2.04.2005. – 2+0+4+2+0+0+5= 13.
    7. JAN PAWEŁ DRUGI – to także daje 13 liter.
    8. Papież umarł w 13-tym tygodniu roku.
    9. Ostatni wpis do testamentu datowany jest na 17.03.2000. – 1+7+0+3+2+0+0+0= 13.
    10. Papież przeżył 31 000 dni, 3 i 1 da się ułożyć w 13, a poza tym, to bardzo dziwne, że przez tak dokładną liczbę dni żył.
    11. Gdy przeczytamy rozdział 13, wers 13 Ewangelii św. Jana brzmi: „Mówicie do mnie „Nauczycielu i Panie”, i dobrze mówicie, bo jestem Nim”, czy nie brzmi to jakby znajomo? Są to słowa w stylu Jana Pawła II, które pasują do niego w 100%, nieprawdaż?
    12. Czas pontyfikatu Karola Wojtyły to 26 lat i 5 miesięcy – 2+6+5= 13.
    13. Papież był 265 papieżem w historii (2+6+5= 13).
    14. Kolejnymi przykładami, lecz już nie związanymi z liczbą 13 jest to, że godzina śmierci, czyli 21.37= (21+37) = 58 – tyle lat miał Jan Paweł II, kiedy został papieżem Natomiast czytając godzinę od tyłu 73.12= (73+12) = 85, wychodzi nam wiek papieża, w którym nas opuścił.
    15. Pontyfikat Ojca Świętego trwał 9665 dni – 9+6+5+5=26, a także 26 lat.
    16. 13 w numerologii to liczba karmiczna, tak jak 26 (liczba lat pontyfikatu i wiek Karola Wojtyły, kiedy został księdzem).

    Pozdrawiam i mam nadzieję, że nie przynudziłam za bardzo.

  • Bardzo dziękuję za to świadectwo. Prawdę mówiąc spodziewałem się, że będzie ich trochę więcej, ale cóż… dużo pracy, zajęć… Rozumiem. A co do tych cyfr, to po pierwsze nie wiem co to jest cyfra karmiczna, ale wyczuwam, że z chrześcijaństwem ma to niewiele wspólnego. Po drugie jest to bardziej doszukiwanie się jakichś ukrytyw znaków, trochę na siłę, co bardziej śmieszy niż zastanawia. I trudno mówić o opinii Kościoła na ten temat. Myślę, że Kosciół jest zbyt poważną wspólnotą, żeby zajmować się takimi rebusami. Pozdrawiam bardzo serdecznie i raz jeszcze dziękuję za świadectwo.

  • Wspomnień "codziennych" związanych mam sporo, uczestniczyłam "jakoś" w tym wszystkim co działo się w czasie tego pontyfikatu bo jak doskonała większość z nas wzrasałam w cieniu tych wydarzeń, chyba nie do końca zawsze zdając sobie sprawę z tego, że na moich oczach dokonują się sprawy wielkie i zapisywana jest tak znacząca karta historii Kościoła w Polsce i świecie… i przyznaję, że nieustannie muszę dorastać nie tylko do spotkań z nauczaniem papieskim, ale i do tego by zawarte tam treści stawały sie coraz bardziej w mojej codzienności obecne. Chyba mogę powiedzieć, że ciągle odkrywam je na nowo. Ale miałam tez możliwość trochę bardziej osobistego spotkania z Papieżem – studiując na KUL-u uczestniczyłam w pielgrzymce studentów do Rzymu (studenci III roku teologii wyruszali w moich czasach na Triduum Paschalne – taka tradycja – mam nadzieję, że po dziś dzień pielęgnowana) . Z przeżytej wtedy audiencji pamiętam jakoś szczególnie papieski żart na temat tego, że w tej grupie była znaczna część dziewcząt i prośbę, byśmy pamiętali nie tylko o zgłębianiu wiedzy ale i o wartościach duchowych. Mam z tej pielgrzymki grupowe zdjęcie zrobione w sali klementyńskiej… i przyznaję, że ze wzruszeniem do tego spotkania z Papieżem wracam… Pozdrawiam serdecznie. J.B.

  • Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

    „…W roku 1991 zły duch podjął próbę cofnięcia wydarzeń będących owocem maryjnych działań Jana Pawła II. Jednak „ciemny reżyser" znowu wybrał „zły* czas. Gdy inspiruje zdarzenia, których celem jest powrót Rosji do stanu przed przemianami, i doprowadza do próby wojskowego przewrotu, nie popełnia już błędu z maja 1981 roku i na jego rozpoczęcie nie wybiera trzynastego dnia miesiąca. Decyduje się na bezpieczną datę: 19 sierpnia. Tym samym, jak na ironię, pucz moskiewski rozpoczął się dokładnie w rocznicę sierpniowych objawień w Fatimie!
    W dniu 13 sierpnia 1917 roku administrator okręgu, do którego należała Fatima, porwał bowiem wizjonerów i uniemożliwił im stawienie się na zapowiedziane objawienie. Maryja ukazała się dzieciom dopiero po ich uwolnieniu, 19 sierpnia. Dodajmy, że próba przewrotu z 1991 zakończyła się wieczorem 22 sierpnia, w czasie odmawiania przez Kościół pierwszych nieszporów na święto Matki Bożej Królowej – święta ustanowionego na cześć Matki Bożej z Fatimy! Później sami członkowie „puczu generałów" złożyli świadectwo o roli Ojca Świętego i jego aktu poświęcenia. Zeznali, że pragnęli przywrócić sytuację w kraju „sprzed 1984 roku". Dlaczego właśnie 1984? Trzeba było cofnąć czas przed odmówieniem przez Papieża aktu poświęcenia świata i Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi…
    Tak patrzą na tamte wydarzenia ludzie wierzący. Tak widział je Papież”.

    Wincenty Łaszewski „Cuda Maryi w życiu Jana Pawła II. Wielka Nowenna Fatimska, rok 2010” str.134
    Wierząc w Boga, ufajmy Bogu!
    Z modlitwą Tekla

  • Dzięki! Ja osobistych spotkań z Papieżem, na takiej zasadzie, że widziałem Go przejeżdżającego, miałem kilka, natomiast raz w życiu, 6 października 1996 roku, w dniu Beatyfikacji Męczenników Podlaskich z Pratulina, miałem zaszczyt i szczęście podać Papieżowi rękę i zamienić z Nim kilka zdań. Byłem wtedy – jako Alumn Seminarium – w asyście papieskiej na Placu Świętego Piotra i po Mszy Świętej była możliwość krótkiego spotkania. Także do dzisiaj pamiętam je w każdym szczególe. Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.