Być zakochanym…

B

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pozdrawiam serdecznie z Syberii. Modlimy się za ks. Jacka, żeby pięknie przeżył rekolekcje i wrócił ubogacony i tym się potem z nami dzielił. Co w Polsce? 

A oto słowo na dziś: 

(Ef 2,12-22)
W owym czasie byliście poza Chrystusem, obcy względem społeczności Izraela i bez udziału w przymierzach obietnicy, nie mający nadziei ani Boga na tym świecie. Ale teraz w Chrystusie Jezusie wy, którzy niegdyś byliście daleko, staliście się bliscy przez krew Chrystusa. On bowiem jest naszym pokojem. On, który obie części [ludzkości] uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur – wrogość. W swym ciele pozbawił On mocy Prawo przykazań, wyrażone w zarządzeniach, aby z dwóch [rodzajów ludzi] stworzyć w sobie jednego nowego człowieka, wprowadzając pokój, i [w ten sposób] jednych, jak i drugich znów pojednać z Bogiem w jednym Ciele przez krzyż, w sobie zadawszy śmierć wrogości. A przyszedłszy zwiastował pokój wam, którzyście daleko, i pokój tym, którzy blisko, bo przez Niego jedni i drudzy w jednym Duchu mamy przystęp do Ojca. A więc nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga – zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus. W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha.

(Łk 12,35-38)
Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie! A wy [bądźcie] podobni do ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie.

Proszę sobie przypomnieć sytuację, w której na kogoś czekaliśmy. Światło przed domem zapalone, siedzimy w napięciu, nasłuchujemy, każdy szmer zrywa nas na równe nogi, co chwila wyglądamy przez okno. Czemu tak długo nie przychodzi. Spać nie możemy, skupić się na jakiejś pracy też trudno.

Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie! A wy bądźcie podobni do ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze.
I drugi obraz. W stosunkowo niewielkich odstępach czasu spotykałem kilka osób, dziewczyn, które przeżyły, dosyć nieoczekiwane dla nich odejście swoich ukochanych. Chodzili ze sobą i nagle chłopak, z różnych względów odchodzi. Dla mnie zadziwiające było i jest, jak długo i jak głęboko owa dziewczyna przeżywa to rozstanie. I z jednej strony rozumie to, nawet jest zła na owego chłopaka, a jednak w głębi, w swoich uczuciach na niego czeka. Każdy sygnał od niego porusza na nowo serce, jest znakiem nadziei. I nawet jeśli ona mówi, że nie chce z nim być, że to człowiek niedojrzały i nieodpowiedzialny, to uczucia mówią co innego. Ona tęskni, ona czeka, ona ma nadzieję.

Jakże to piękna ilustracja do dzisiejszej Ewangelii. A dlaczego my tak nie czekamy powrotu Pana? Czemu my zamiast tęsknić, wyglądać, nasłuchiwać, częściej zapominamy, wątpimy? Zapewne dlatego, że nie jesteśmy w Nim zakochani.

Pierwsi chrześcijanie wołali – Marana Tha – Przyjdź Panie!
A my raczej powtórnego przyjścia się boimy. 

Jak rozbudzić w sobie taką miłość? Jak zrobić by być zakochanym w Bogu, by za Nim tęsknić, jak wielu świętych – „Niespokojne jest moje serce, dopóki nie spocznie w Tobie”?
Jezus nadaje sens naszemu życiu. Proponuję jeszcze wczytać się w początek dzisiejszego I czytania. 

W owym czasie byliście poza Chrystusem, obcy względem społeczności Izraela i bez udziału w przymierzach obietnicy, nie mający nadziei ani Boga na tym świecie. Ale teraz w Chrystusie Jezusie wy, którzy niegdyś byliście daleko, staliście się bliscy przez krew Chrystusa. On bowiem jest naszym pokojem.

W tym roku na rekolekcjach małżeństw rozmyślaliśmy nad tekstem encykliki Benedykta XVI, Spe Salvi, Encyklika o chrześcijańskiej nadziei. Tam właśnie papież, już w 2 punkcie odnosi się do tego fragmentu Listu do Efezjan: „To, na ile świadomość pierwszych chrześcijan, że otrzymali w darze niezawodną nadzieję, była decydująca, jest widoczne również tam, gdzie chrześcijańska egzystencja jest zestawiona z ich życiem zanim przyjęli wiarę, lub z sytuacją wyznawców innych religii. Paweł przypomina Efezjanom, że zanim spotkali Chrystusa, byli jakby «nie mający nadziei ani Boga na tym świecie» (Ef 2, 12). Oczywiście wie, że mieli oni bogów, że mieli religię, ale ich bogowie okazali się wątpliwi, a z ich pełnych sprzeczności mitów nie płynęła żadna nadzieja. Pomimo, że mieli bogów, «nie mieli Boga» i w konsekwencji żyli w mrocznym świecie, bez jasnej przyszłości. (…) Także tu jawi się jako element wyróżniający chrześcijan, fakt, że oni mają przyszłość: nie wiedzą dokładnie, co ich czeka, ale ogólnie wiedzą, że ich życie nie kończy się pustką. Tylko wtedy, gdy przyszłość jest pewna jako rzeczywistość pozytywna, można żyć w teraźniejszości”.

Papież kończy ten punkt pięknymi słowami: „Kto ma nadzieję, żyje inaczej; zostało mu dane nowe życie”.
Jeszcze raz spójrzmy na ten fragment Listu do Efezjan – Byliście poza Chrystusem – nie mający nadziei ani Boga na tym świecie. 
Paweł stawia znak równości, między życiem bez Chrystusa, a życiem bez nadziei. To takie smutne życie, które nie wiadomo dokąd zmierza i po co jest. To właśnie spotkanie z Chrystusem, owo oczekiwanie na Niego, owo zakochanie w Bogu, nadaje nowy sens, nową głębię, nową nadzieję. On jest naszym pokojem. 
Piękny tekst, który można rozważać jeszcze długo, dalszy ciąg o tym kim Jest Jezus, co nam daje, o zburzeniu muru wrogości, można długo jeszcze rozważać, ale tu na dzisiaj wystarczy. 

Co zrobić, aby rzeczywiście być zakochanym w Bogu i czekać i nasłuchiwać, kiedy On przyjdzie?
Radości i nadziei życzę.

5 komentarzy

  • Warto sobie zadać pytanie , czy oczekujemy Chrystusa, który zgodnie z zapowiedzią, przyjdzie powtórnie , by zabrać każdego z nas do domu Ojca, gdzie każdy z nas ma przygotowane mieszkanie ?

    Jak często żyjemy ewangelicznym zaraz, czy też przywiązani nieuporządkowanymi uczuciami, kręcimy nosem, że za wcześnie, że za późno ?
    To zaraz wskazuje na Jego miejsce i czas. Pan powróci i zakołacze.
    Bóg będzie prosił, byśmy raczyli za Nim pójść. Czuwanie sprawia, że człowiek doświadcza szczęścia, szczęścia spotkania Kogoś, na kogo oczekiwał, a przynajmniej powinien oczekiwać przez całe swoje życie. Jak wielkie towarzyszą emocje, gdy przybywa ukochana osoba. Jak wiele radości w oczach, sercu, jak i na zewnątrz, ( w postawach) , gdy po wielu latach obejmujemy nam bliskie osoby ?
    Przepasane biodra to nic innego , jak obraz nieustannej gotowości, a dokładniej dyspozycyjności. Św Ignacy Loyola powtarzał swym synom, że wykonując jakieś zadanie całym sercem zawsze mają być gotowi do wyruszenia gdzie indziej. Powinniśmy uświadomić sobie fakt, że wykonywać daną misję należy najlepiej jak się umie, ale nie wolno nam być pochłoniętymi bez reszty, niewidzącymi Bozego świata poza naszym poletkiem. Zapalone pochodnie dają obraz ciemności jako środowiska, w którym to się dzieje. Potrzeba światła. Cóż tak naprawdę jest pochodnią ?
    Na pewno pochodnią jest modlitwa, Eucharystia, słowo Boże, świadectwo własne i bliżniego, dobre uczynki. Jak wiele takich mrugających iskierek każdego dnia świeci nam na drodze ? one rozświetlają ciemności. Ostrzegają przed pułapkami. Wskazują nam drogę prawdy i dobra. Dziś Twoje słowo x Marku jest pochodnią na mojej drodze.

    Jest jeszcze jedno światło, chyba najważniejsze : Osoba, na którą oczekujemy. On sam powiedział o sobie, że jest Światłością świata. On sam rozświetla ciemności.

    Musimy jednak uważać… pochodnie mogą być, nie zapalone. W nocy nie da się oczekiwać ciemności, bo sen zmorzy. Chyba, że się chce coś złego uczynić, to wtedy boimy się światła. Zapalone pochodnie wskazują na oczekiwanie. Dom z roświetlonym oknem na pewno przyciąga. Po co nam Pismo św. jesli pokryte kurzem leży na naszych półkach ?
    Po cóż nam aniołowie, skoro nie wzywani do walki?
    A sakramnety ?
    One same w sobie sa źródłem mocy, światła, a pozostawione, by sobie czekały. Kiedy tak naprawdę zaczniemy używać środków, które są na podorędziu, cały czas nam dostępne ?
    No właśnie, kiedy ….

  • Ja również! Zwracam szczególną uwagę na te pytania, po co nam Pismo Święte, które jest zakurzone, lub aniołowie, których się nie wzywa do walki?… Niezwykle trafne! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.