Niech odpoczywają w pokoju…

N

Szczęść Boże! Kochani, dziękuję za wczorajsze Wasze wypowiedzi. Stanowią one bardzo dobre, płynne przejście od rozważania wczorajszego do dzisiejszego. Wszystko, co chcę dzisiaj powiedzieć, zawarłem w rozważaniu… A jest to głęboka troska o zbawienie wieczne naszych bliskich Zmarłych, a jeszcze głębsza troska o tych, którzy stają nad ich grobami…
               Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Wszystkich Wiernych Zmarłych,
do czytań z
t. VI Lekcjonarza: 
Hi
19,1.23–27a; 1 Kor 15,20–24a.25–28; Łk 23,44–46.50.52–53;24,1–6a
CZYTANIE Z KSIĘGI HIOBA: 
Hiob
powiedział: „Któż zdoła utrwalić me słowa, potrafi je w księdze umieścić?
Żelaznym rylcem, diamentem, na skale je wyryć na wieki?
Lecz
ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me szczątki
skórą odzieje, i oczyma ciała będę widział Boga. To właśnie ja Go zobaczę”.
CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli. Ponieważ bowiem
przez człowieka przyszła śmierć, przez człowieka też dokona się zmartwychwstanie.
Jak
w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz
każdy według własnej kolejności: Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do
Chrystusa, w czasie Jego przyjścia. Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie
Bogu i Ojcu. 
Trzeba
bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy.
Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć. Wszystko bowiem rzucił pod Jego stopy. 
Kiedy
się mówi, że wszystko jest poddane, znaczy to, że z wyjątkiem Tego, który Mu
wszystko poddał. A gdy już wszystko zostanie Mu poddane, wtedy i sam Syn
zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we
wszystkich.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Było
już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej.
Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek.
Wtedy
Jezus zawołał donośnym głosem: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”. Po
tych słowach wyzionął ducha. 
Był
tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Wysokiej Rady. On to
udał się do Piłata i poprosił o Ciało Jezusa. Zdjął Je z krzyża, owinął w
płótno i złożył w grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany. 
W
pierwszy dzień tygodnia niewiasty poszły skoro świt do grobu, niosąc
przygotowane wonności. Kamień od grobu zastały odsunięty. A skoro weszły, nie
znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed
nimi dwóch mężów w lśniących szatach. 
Przestraszone, pochyliły
twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: „Dlaczego szukacie żyjącego wśród
umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał”.
Bezpośrednio po przeżyciach
Uroczystości Wszystkich Świętych Kościół
modli się za zmarłych.
Z jednej strony, zauważamy wyraźne różnice w
liturgii, w jej zewnętrznym wyrazie, w kolorze stroju liturgicznego, w
charakterze modlitw i śpiewów. Z drugiej jednak strony zauważamy, że właściwie te dwie uroczystości są ze sobą bardzo
ściśle związane.
A łączy je jedna, najważniejsza myśl: myśl o zmartwychwstaniu!
Jest ona również głównych przesłaniem dzisiejszych czytań
mszalnych,
których jest wybór dość duży, jako że przewiduje się trzy
zestawy tekstów biblijnych na dzisiejszy dzień. A wszystkie one – jeśli się
wsłuchać w nie uważnie – aż promieniują
blaskiem Chrystusowego zwycięstwa nad śmiercią!
I to jest, Kochani, bardzo
czytelne i mocne wskazanie dla nas, wskazanie dla Kościoła.
Kościół przeżywa tajemnicę
śmierci w ścisłej łączności z tajemnicą zmartwychwstania! Dla człowieka
wierzącego zatem śmierć nie jest
tragedią, nie jest końcem wszystkiego, nie jest dramatem.
Owszem, śmierć –
będąca jakimś rozstaniem, pożegnaniem, doczesnym odejściem – wywołuje ludzki smutek. Ale jeżeli
wywołuje poczucie dramatu, tragedii, beznadziejności – to już możemy mówić o braku wiary. Bo to znaczy, że ktoś nie wierzy w Jezusa i w Jego
Zmartwychwstanie, a także – nie wierzy
Jezusowi,
który zmartwychwstanie obiecuje swoim wiernym. A w takiej sytuacji
rzeczywiście możemy mówić o dramacie, o nieszczęściu, o prawdziwej tragedii. Bo
brak wiary – to prawdziwe nieszczęście człowieka.
I w tym kontekście trzeba
nam jasno powiedzieć, że przeżywanie wczorajszej i dzisiejszej uroczystości bez
wiary – w ogóle nie ma sensu. Jeżeli
bowiem ktoś przyszedł na cmentarz tylko po to, żeby – przepraszam za to wyrażenie
zawalić grób wieńcami i kwiatami, nastawiać
ileś tam zniczy, a nic tym swoim zmarłym nie dał na odcinku ducha, a więc nie pomodlił się za nich, to już
lepiej chyba, żeby wcale nie przychodził. Bo po co? Po to, żeby pogadać z rodziną,
którą się dawno nie widziało, przy papierosie, albo żując gumę, po czym pójść sobie, jak gdyby nigdy nic?
Jaki to ma sens?
I jaki sens mają nawet
najbogatsze wieńce, wymyślne wiązanki kwiatów, wystawne znicze, jeżeli nie wyrażają modlitwy, pamięci przed
Bogiem?
Czym są wówczas? Zwykłym
zielskiem, śmietnikiem na grobie zmarłego.
Śmietnikiem, który doskonale wyraża
śmietnik, jaki jest w duszy takiego
człowieka
– człowieka za nic sobie mającego troskę o zbawienie wieczne
swoich bliskich!
Kochani, jaki to jest
smutny i ciężki widok, kiedy na cmentarzu jest Msza Święta, procesja, Różaniec,
czytane są wypominki, a wielu osób
zupełnie to nie interesuje,
bo oni przy grobie swoich bliskich spotkali się
po roku, to muszą pogadać. Owszem, wieniec położyli, znicz zapalili, to już swój obowiązek wypełnili. Teraz
można sobie pogadać.
Ludzie, opamiętajcie się! Czy naprawdę musicie doczekać się tego
dnia, kiedy sami znajdziecie się na miejscu tych swoich bliskich, żeby na własnej skórze przekonać się, że
się wtedy wręcz żebra o jedno „Zdrowaś Maryjo” ze strony najbliższych?
Czy
naprawdę trzeba doczekać się aż tego właśnie dnia? Czy nie można dzisiaj ze
szczerego serca pomóc zmarłym?
Powiedzmy raz jeszcze
bardzo wyraźnie: na nic wieńce, na nic znicze, na nic pomniki, kiedy nie ma modlitwy! Nieraz myślę sobie,
gdy widzę, z jaką pieczołowitością ludzie wybierają i kupują te wiązanki,
dźwigają ogromne wieńce, zapalają znicze, jak bardzo przejmują się kształtem i
wystawnością pomnika – myślę sobie, że gdyby przynajmniej część tej energii i tego zapału przeznaczyli na modlitwę,
to o wiele większy pożytek byłby z tego, niż z całego zewnętrznego blichtru, który zmarłym nic nie daje, a może ich jeszcze
bardziej zasmuca i rozczarowuje.
Tak, rozczarowuje, bo
jeżeli widzą oni tłum ludzi na cmentarzu, jeżeli widzą sporą gromadę ludzi nad
swoim grobem, a z ich strony nie doczekują się pomocy, to o czym mówimy? Przyszła rodzina, postała, pogadała,
zawaliła grób owym zielskiem – i poszła. A oni co mają z tego? Nic nie mają!
Kochani, owszem, dbajmy o
groby bliskich, sprzątajmy je, kładźmy kwiaty, zapalajmy znicze. Ale niech to
wszystko wyraża naszą modlitwę, a nie ją
zastępuje!
Niech za zewnętrznymi znakami pójdzie głębokie nastawienie wewnętrzne.
Przeżywajmy zatem ten
dzisiejszy dzień i wszystkie najbliższe dni, i całe nasze odniesienie do
Zmarłych – jak ludzie wierzący.
Pokażmy – może przede wszystkim sobie samym – że wierzymy w życie wieczne i w
zmartwychwstanie. A może właśnie – uwierzmy
w życie wieczne! Uwierzmy w zmartwychwstanie! Jeszcze raz, od nowa! W
zmartwychwstanie swoje – i swoich Bliskich

7 komentarzy

  • "Bo po co?", "Jaki to ma sens?" – oczywiscie, biorąc pod uwagę wymiar religijny najwazniejsza jest modlitwa oraz to czy idziemy na groby bliskich (i nie tylko) z Bogiem w sercu czy tylko na języku. I tak jak wkurza mnie fałszywa pobożnosć w wielu wymiarach życia kocielnego, tak w tym jedynym dniu nie przeszkadza mi to zupełnie, czy ludzie przychodzą z modlitwą, czy na pokaz, czy po prostu przychodzą bo jest to forma wyrazu tradycji i pamięci o poprzednich pokoleniach (myslę, że takich jest najwięcej). Otóż ten dzień od wielu, wielu lat jest w naszej ojczyźnie już nie tylko katolicką uroczystocią (na bazie wiary katolickiej wyrosło wiele narodowych tradycji i chwała Panu za to!) ale stał się również symbolem naszej tożsamosci narodowej ("narodowej" traktowanej nie jako polityczny twór, ale zbiorowosć, którą łączą te same elementy). Bł. Jan Paweł II w odniesieniu do swojej książki "Pamięć i Tożsamosć" zacytował filozofa Paula Ricouera: "Pamięć jest tą siłą, która tworzy tożsamość istnień ludzkich, zarówno na płaszczyźnie osobowej, jak i zbiorowej. Przez pamięć bowiem w psychice osoby tworzy się poniekąd i krystalizuje poczucie tożsamości", a jeszcze powtórzę za Józefem Piłsudskim: "Naród bez pamięci nie ma prawa do przyszłości ani do bytu teraźniejszego". Nie chcę tutaj wchodzić w głębsze rozważania czy to dobrze czy źle, że nasz naród wiele spraw traktuje "powierzchownie". Wyrażam tylko moją opinię w kontekscie tego konkretnego dnia i cieszy mnie to, że polskie cmentarze swiecą łuną zniczy, że jest na grobach zielsko i że ludziom – wciąż – chce się pokonywać 100, 200 a czasem i więcej kilometrów po to, aby ten znicz i kwiaty zostawić. Wolę to po stokroć, nawet jeli nie jest podszyte głębszą refleksją, wolę taki klimat tego dnia niż równie bezrefleksyjne i głupie pajacowanie w przebraniach czarownic, diabłów i krwawych zombie dzień wczesniej.
    Pozdrawiam gorąco w dzień zaduszny !
    Robert

  • Na każdym kroku umierają ludzie i choć tego nie widzimy gołym okiem tak się dzieje. Jakby śmierć rozpanoszyła się i zakrólowała. A przecież zawsze tak było. Ludzie przychodzili i odchodzili. Zapalały się lampy i gasły lub też zostały zgaszone. Słowo padało i czasami zamierało w ustach. To ciągłe umieranie ma jeden cel, mianowicie prowadzić do życia.
    Wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych winno nie tyle sprowokować nas do myslenia o śmierci i o tym, co po niej, ale kieruje nas ku temu, co dzisiaj, ku życiu ziemskiemu. Dla wierzących wiadomo czym jest śmierć i wiadomo, że po niej spotykamy się z Chrystusem. Warto w ten dzień pochylić się nad naszą codziennością. Warto zadać sobie pytanie, dokąd zmierzają nasze myśli. W jakim kierunku podążają decyzje i ich realizacja.
    Rozważajmy słowa dzisiejszej Ewangelii trwając przed mogiłami Zmarłych. Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych ? Nie ma Go tutaj ; zmartychwstał.
    Zaufajmy słowom Tego, który zmartwychwstał jako pierwszy, który pokonał śmierć, który zaprasza nas nieustannie do współuczestnictwa w życiu, życiu wiecznym.

  • Św.Paweł w Liście do Koryntian napisał "Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli. Ponieważ bowiem przez człowieka przyszła śmierć, przez człowieka też dokona się zmartwychwstanie.Jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni" Przez nieposłuszeństwo pierwszych rodziców (Adama i Ewy) straciliśmy życie wieczne przez Chrtystusa zyskaliśmy zmarchwystanie czyli życie wieczne.
    Ja tak to rozumiem, jak mogę to proszę o zdanie innych jak oni to rozumieją

  • Zgadzam się z B. Przybyszem co do interpretacji tych wymienionych słów. A co do opinii Roberta, to chciałbym tylko raz jeszcze podkreślić, o jakich postawach mówiłem w rozważaniu: mówiłem o ludziach, którzy swoim zachowaniem lekceważą wymiar religijny tego dnia, ale też – wymiar ludzki. Bo zachowanie wielu z nich nie ma nic wspólnego z podtrzymywaniem pamięci o zmarłych. I – zaprawdę – nie wiem, po co jechali sto lub dwieście kilometrów. Uważam, że ich obecność niczego nie wnosi ani w wymiarze religijnym, ani w tym społecznym, historycznym, czy jakimkolwiek innym. A ich kwiaty – w tym kontekście – to właśnie zielsko. Po prostu – przywróćmy znakom ich znaczenie, chociażby to ludzkie, jeżeli nie religijne: niech zatrzymanie się nad grobem coś znaczy, niech coś znaczy położenie wiązanki kwiatów, niech coś znaczy zapalenie znicza. Bo – w rzeczy samej – postawa wielu wymienionych osób na cmentarzu w moim przekonaniu niewiele różni się od tych, którzy pajacują w przebraniach. Przepraszam za ostry ton moich wypowiedzi, dotyczących tego tematu, ale o tej kwestii nie umiem mówić inaczej. Zwłaszcza, jeśli się pomyśli o tym, czego tak najbardziej potrzebują zmarli. Ks. Jacek

  • A ja nie pisałem o chamach (bez obrażania nikogo, jest to okreslenie, które kiedys w sposób precyzyjny wskazywało kogos, kto był daleko poza zasięgiem dobrych manier i ogłady 🙂 ), którzy nie potrafią zachować się stosownie do okolicznosci i miejsca, w którym się znajdują. Własnie wróciłem z cmentarza, morze zniczy, niesamowity klimat nadziei na zmartwychwstanie dla katolików i niesamowity klimat pamięci dla innych. Na grobach żołnierzy poległych w walkach o wolną Polskę paliły się znicze i od wierzących i niewierzących. Ja na szczęscie nie spotkałem ani wczoraj, ani dzisiaj nikogo, kto zachowywał by się niestosownie.
    Pozdrawiam serdecznie 🙂
    Robert

  • Rzeczywiście sporo jest w tych dniach na naszych cmentarzach takich, którzy "popaplali między sobą" nad grobami zmarłych, ucieszyli się z tego, że "raz do roku jest takie święto i spotkać się można" i rozjechali się do swoich domów. Przyznaję że trochę mnie ci ludzie drażnią (podobnie jak dziwią mnie ci, którzy jadą na cmentarz a nie mają czasu na udział we Mszy Świętej w uroczystość Wszystkich Świętych), ale są tez tacy, którzy dobrze wiedzą po co przyszli. Z podziwem patrzę zawsze na rodziców z małymi dziećmi, którzy subtelnie szepczą swoim pociechom do ucha "po co to wszystko", wspólnie się modlą a potem pomagają zapalić znicz i włożyć chryzantemę do wazonu… bardzo budujący obrazek… Miejmy nadzieję, że to zaowocuje… Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam serdecznie. J.B.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.